Turyści wędrujący szlakami Gór Suchych w pobliżu schroniska „Andrzejówka” wciąż jeszcze z niepokojem spoglądają na częściowo zalesione, a częściowo usłane kępami drzew i zielonymi polanami traw wzgórze Klina. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele wysiłku, determinacji i uporu kosztowało osiągnięcie ostatecznego werdyktu. Klin został uratowany! Nie będzie tutaj, w sercu niezwykle urokliwego pasma górskiego, pod oknami schroniska służącego za „oazę spokoju i ciszy”, w miejscu bogatym w osobliwe okazy unikalnych owadów i roślin, nie będzie kolejnego kamieniołomu. Złoża melafiru są bezpieczne.
Kamień z serca spadł tysiącom ludzi wrażliwym na piękno przyrody i konieczność ochrony środowiska naturalnego człowieka.
W „Zielonej Planecie”, dwumiesięczniku okręgu dolnośląskiego Polskiego Klubu Ekologicznego we Wrocławiu z lipca-sierpnia 2008 roku czytamy:
„Wyrokiem z 5 marca 2007 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał słuszność argumentów skarżącej organizacji ekologicznej i uchylił w całości koncesję na wydobycie melafiru oraz decyzję ministra środowiska, który jako organ odwoławczy, podtrzymał tę koncesję. Wyrokiem z dnia 18 czerwca 2008 roku Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną koncesjonariusza. Decyzja ta jest ostateczna i nie podlega odwołaniu”.
No i dobrze. Stało się. Zwyciężyła sprawiedliwość i rzeczywista troska o środowisko. Turyści, narciarze i niedzielni wycieczkowicze z Wałbrzycha i okolic, z całego Dolnego Śląska, będą mogli wyznaczać sobie, tak jak dawniej schronisko pod Waligórą jako punkt docelowy. Jeden kamieniołom po drodze do „Andrzejówki”, na zboczach Bukowca, w zupełności wystarczy, by dostrzec tragiczne skutki eksploatacyjne kamieniołomu dla środowiska naturalnego, nie mówiąc o mieszkańcach domów położonych wzdłuż trasy transportowej kruszywa na stację kolejową Wałbrzych Główny.
I można by na tym przejść do porządku dziennego, gdyby nie jedno ale. To „ale” nasuwa się po przejrzeniu całego, z pedantyczną dokładnością sporządzonego w „Zielonej Planecie” kalendarium głównych wydarzeń , od 2001 do 2007 roku. Jest to kilkuletni niekończący się ciąg „wojny” formalno-prawnej z decyzjami urzędniczymi organów samorządowych, a następnie wojewódzkich i ministerialnych, decyzjami podejmowanymi najczęściej z lekceważeniem przepisów prawa, a nawet ze znamionami korupcji, nie mówiąc już o biurokratycznym traktowaniu problemów ochrony środowiska. Batalię tę prowadziła kilkuosobowa grupa intelektualistów wrocławskich skupiona w Dolnośląskim Oddziale Polskiego Klubu Ekologicznego. Czynili to bezinteresownie, przez kilka lat, pisali sążniste odwołania, jeździli na rozprawy, uczestniczyli w różnego rodzaju spotkaniach, nie poddając się, nie ulegając presji osób, grup interesu, skupionych wokół zainteresowanej firmy wydobywczej z Krakowa.
Spójrzmy jeszcze raz na cytowany passus z wrocławskiego pisma. Ostatnią decyzję o udzieleniu koncesji na wydobycie melafiru na zboczach Klina podtrzymał minister środowiska. Wcześniej przeszła ona kilka szczebli, od gminy Mieroszów, poprzez wojewodę i ministerstwo, za każdym razem spotykając się ze skargami ekologów, którzy we wszystkich tych decyzjach dopatrywali się łamania prawa. Urzędnicy okazali się nietykalni, ich decyzje były niepodważalne, żadne racje nie mogły się przebić, a argumenty za ochroną środowiska naturalnego, za ratowaniem unikalnego siedliska przyrodniczego objętego ochroną prawną, trafiały w przysłowiowy mur obojętności. Dopiero dwie ostatnie instancje Wojewódzki Sąd Administracyjny, a następnie Naczelny Sąd Administracyjny, położyły kres swawoli urzędniczej.
Jeśli piszę o „ale”, to myślę o tym, co by się stało, gdyby nie determinacja wrocławskich ekologów, na czele z prof. Politechniki Wrocławskiej, dr hab. inż. Włodzimierzem Brzękałą. Od samego początku uruchomienie nowego kamieniołomu wydawało się wewnętrzną sprawą gminy Mieroszów. Nie było zdecydowanych reakcji ze strony powiatu, ani województwa. Miasto Wałbrzych, które powinno być najbardziej zaniepokojone degradacją najatrakcyjniejszego miejsca rekreacji i wypoczynku dla swoich mieszkańców, pozostawiło tę sprawę własnemu biegowi. O jakichkolwiek reakcjach środowisk intelektualnych Wałbrzycha, grup ekologicznych tego miasta, nie było słychać. Odzywali się mieszkańcy Podgórza, którym dotychczasowy kamieniołom nie pozwala spokojnie żyć. Niestety, z Podgórza do Ratusza było zbyt daleko, by ich głos mógł kogoś poruszyć.
Na temat atutów tego obszaru, gdzie miał powstać drugi kamieniołom, przytoczę fragment artykułu z cytowanej wyżej „Zielonej Planety”:
„Najwartościowsza przyrodniczo i krajobrazowo część Sudetów Wałbrzyskich znajduje się w otoczeniu schroniska „Andrzejówka” w Rybnicy Leśnej, w gminie Mieroszów, gdzie utworzono Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich. Jest tu kilka wyciągów narciarskich, przebiegają trasy Biegu Gwarków i Biegu Skalnika, liczne szlaki turystyczne pogranicza polsko-czeskiego, wytyczono znakomite trasy rowerowe MTB, występują tereny uprawiania paralotniarstwa, organizuje się imprezy masowe. Od 150 lat tereny te są zapleczem turystyczno-wypoczynkowym Wałbrzycha, odległego zaledwie o 5 km., jak również dla Świdnicy, Szczawna-Zdroju, Głuszycy, Jedliny-Zdroju i in.”
W tym oto miejscu miał powstać nowy kamieniołom. W strefie jego rozrzutu znalazłyby się wszystkie wyciągi narciarskie, największy z nich, „Gwarek” w odległości 50 m. od krawędzi wyrobiska. Emisję hałasu w trakcie urabiania kruszywa można porównać do 10 traktorów pracujących blisko siebie. O spalinach, czy zapyleniu lepiej nie myśleć. Ale władze publiczne znalazły „ekspertów”, którzy podpisali opinię o nieszkodliwości kamieniołomu dla uprawiania sportów i rekreacji.
Wydawało się, że to niebezpieczeństwo może być oddalone już na zawsze, bo w piśmie wrocławskich ekologów czytamy, że już w końcowej fazie znajdują się działania zmierzające do objęcia Gór Kamiennych ochroną w ramach europejskiej sieci Natura 2000.
Ośrodek sportów zimowych w Przełęczy Trzech Dolin, u stóp najwyższego w Górach Kamiennych Waligóry, obok zabytkowego schroniska górskiego „Andrzejówka”, schroniska, które w tym roku zajęło zaszczytne drugie miejsce w konkursie najlepszych schronisk turystycznych w Polsce, zdawał się być uratowany raz na zawsze.
Niestety, okazuje się, że koncepcja eksploatacji melafiru w tym miejscu powróciła jak bumerang. Ci którzy węszą w tym osobisty interes nie złożyli broni. Czytamy o tym w alarmującym artykule redaktora naczelnego „Tygodnika Wałbrzyskiego” z 20 czerwca tego roku o mrożącym krew w żyłach tytule: „Trwa walka o ocalenie Andrzejówki” !
A myśmy byli pewni, że wszystko co najgorsze już dawno minęło. Otóż nie. Inwestorzy starają się o zgodę na powiększenie istniejącej kopalni z 22 na 133 hektary, czyli na całą górę Bukowiec oraz na otworzenie nowej kopalni, położonej nieomal naprzeciw już istniejącej.
Chcą więc zrównać Bukowiec z ziemią, a przypomnijmy że jest to góra osłaniająca Sokołowsko i wpływająca na niezwykle korzystny w tym dawnym uzdrowisku mikroklimat, sprzyjający leczeniu chorób płucnych. Chcą pójść jeszcze dalej i otworzyć kolejne kamieniołomy w jednym z najpiękniejszych zakątków Gór Kamiennych.
Powiększenie wyrobiska kamieniołomu zdegraduje walory środowiskowe, klimatyczne i widokowe – czytamy dalej w artykule „TW”, co wydaje się tak oczywiste, że trudno się z tym nie zgodzić. Wprawdzie wydanie pozytywnej lub negatywnej decyzji, to zdaniem wiceburmistrz Mieroszowa, Doroty Begier, sprawa dalekiej przyszłości, ale już sama wiadomość, że znów od nowa pojawia się ten sam problem i że nie ma on jednoznacznego, ostatecznego rozstrzygnięcia, budzi zdumienie i gniew. Doświadczenie z decyzjami urzędów, podejmowanymi w niezgodzie z obowiązującym prawem, nieliczenie się z opiniami środowisk stojących na straży środowiska maturalnego człowieka, a także z opinią społeczną, to wszystko może się powtórzyć.
Nie możemy czekać biernie na kolejne urzędnicze igrzyska . Mówię to pod adresem władz samorządowych Mieroszowa, ale także ościennych gmin i przede wszystkim Wałbrzycha.Wałbrzychu obudź si z letargu ! Trzeba w tej sprawie stworzyć wspólny front, przyśpieszyć przyjęcie Gór Kamiennych do europejskiej sieci „Natura 2000”, położyć raz na zawsze tamę jakimkolwiek zakusom prowadzącym do dewastacji środowiska naturalnego w naszym otoczeniu górskim. Mam nadzieję, że rolę koordynującą w tej sprawie przejmie rodząca się pod skrzydłami Starosty Powiatowego w Wałbrzychu Lokalna Organizacja Turystyczna. Oby tak się stało jak najszybciej.Zdjęcia "Andrzejówki", kamieniołomu w Rybnicy Leśnej oraz Biegu Gwarków z internetowej fotogalerii Rybnica Leśna.
Stanisławie popieram Cie w całości w sprawie ratowania naszych gór.... mieszkałam na Pogdorzu gdzie codziennie przejeżdżały od 6 rano do 20 wielkie wywrotki z kamieniem , niszcząc drogi, budynki od wstrząsu ... no i hałas... niesamowity,
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio w Andrzejówce, fotki sa na moim blogu , widziałam kamieniołom i serce mnie boli.... pamietam schronisko jak kwitło, obok było schronisko młodzieżowe, ziejące teraz pustką, wokół Andrzejówki jest brudno, brak młodzieży a przecież jest piękna jesień czas wędrówek....
Często wędrowałam z grupa seniorów drogą od Andrzejówki do Sokołowska , ale i też chodzilismy nieprzetartymi szlakami....
Lecz mam mieszane uczucia , że jakakolwiek organizacja przebije głupotę urzędników. Wszak działał Związek Gmin Książańskich do których należała i Głuszyca i Mieroszów i inne .... i co ? rozpadło się wszystko....
Niemniej mam nadzieję że być może.....będzie lepiej...
Żyj !!! Krzyknęła nadzieja
Bez Ciebie nie potrafię
Odparło cicho Życie ..
pozdrawiam serdecznie
Tak, tak. Walka o Klin, Bukowiec i Andrzejówkę ciągle trwa. Poświęcono temu specjalny blog, gdzie są wszystkie aktualne informacje na ten temat:
OdpowiedzUsuńhttp://gorysuche.wordpress.com/
Mieroszów musi brać przykład z Głuszycy, tam są ludzie mądrzejsi dawno kamieniołom melafiru został zamknięty. Jest spokój i cisza, głeboka cisza ekonogiczna.
OdpowiedzUsuń