Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 31 marca 2018

Wiosenne tchnienie !




Święta Wielkanocne to nie jest dobry czas na czytanie w ogóle, a czytanie blogu internetowego tym bardziej. Mamy przecież tyle innych przyjemniejszych sposobów spędzania świąt.  Jeśli jednak się tak zdarzy, ze ktoś mimo wszystko zajrzy do mojego blogu, to dla odprężenia zapraszam serdecznie na maleńki rekonesans z poezją naszych głuszyckich rodaków. A są to wiersze o Wiośnie:




„Wiatry wiosenne jeszcze chłodem wieją                     
lecz wiosnę już czuć w powietrzu,
kosy gwiżdżą z nadzieją,
że już idzie, że jest tu…

Cieplej, widniej i jaśniej,
słońce w parku się pali.
Tylko Ty  -  jak Wiosna
możesz mi serce rozpalić !

               Marek Juszczak


przebudzona zapachem wiosny
rozwinę pąki
wypuszczę kiełki
z mnóstwem witamin
żelazo ma moc
wapń na wzmocnienie
magnez aby spokojnie
czekać na owoc
kolorowo
soczyście

aż ślinka leci
na takie chcenie

             Romana Więczaszek



To tylko tyle na dziś, bo nie mam sumienia zabierać więcej czasu. Ale o twórczości Romany i Marka obiecuję napisać więcej tuż po świętach.


czwartek, 29 marca 2018

Serce mi się wciąż urywa...


spotkanie Romany i Marka z młodzieżą Zespołu Szkół w Głuszycy



Motto :

„Cieszę się, że wracam
nad brzeg rzeki
co dała życie
Głuszycy i mnie

Przy Grunwaldzkiej
powstał Eden
a środkiem płynęła Bystrzyca.”

Romana Więczaszek, „Krople ze źródła”.



„Nie wiedziałem, że można o niej
Pisać wiersze i rymy układać,
Nie wiedziałem, ze można tak tęsknić,
Że nie można pamięci zakazać…”

Marek Juszczak „Łowienie czasu”.


Przeszłość poznajemy z kart historii. O tym co się wydarzyło nie tak dawno -  z opowiadań starszych ludzi.  O minionych czasach czytamy  w gazetach, słuchamy w radiu, oglądamy w telewizji. Nie małą rolę w przybliżeniu wydarzeń z przeszłości odgrywa również literatura. Jej domeną jest wzbogacenie wiedzy historycznej w przeżycia emocjonalne. Widzimy to wyraźnie na przykładzie powieści historycznych Jozefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa.. Zasługą pisarzy jest utrwalenie w pamięci osób i wydarzeń, o których istnieniu dawno byśmy zapomnieli.

Powyższa refleksja nasunęła mi się w związku z postacią autora wiersza, który zwrócił moją uwagę przy okazji wertowania Kalendarza Królowej Wychodźstwa Polskiego na rok 1938. Lubię przeglądać stare, przedwojenne wydawnictwa. Bardzo często pozwalają one odnajdywać potwierdzenie lapidarnej sentencji, że historia kołem się toczy.

Wiersz nosi tytuł „Serce mi się wciąż wyrywa”, a wyszedł spod pióra niekoniecznie wielkiego poety, Lucjana Rydla. Tenże poeta być może utonąłby w zapomnieniu, gdyby nie szczególne zrządzenie losu. Otóż  na przełomie wieków XIX i XX w Krakowie miał miejsce niezwykle ciekawy ruch społeczno-obyczajowy, zwany chłopomaństwem. Polegał on na szczególnym idealizowaniu życia chłopskiego, odnoszeniu się do wsi z pietyzmem i egzaltacją, uznawaniu jej za kolebkę  staropolskich tradycji i wartości. Modzie tej uległ pięknoduch z bogatego mieszczańskiego domu, właśnie Lucjan Rydel, profesor literatury krakowskiej Jagiellonki. Dla egzemplifikacji swych upodobań poślubił dziewkę z podkrakowskiej wsi Bronowice, Jadwigę Mikołajczykównę, przeniósł się z miasta na wieś, starał się przejąć tamtejsze konwenanse. Bardzo celnie i dowcipnie ujął to w „Weselu” Stanisław Wyspiański w słowach Pana Młodego; „pod spód więcej nic nie wdziewam, od razu się lepiej miewam”.

Pan Młody w „Weselu”, to właśnie Lucjan Rydel, a jego żona, Panna Młoda, kwitująca poetyckie zachwyty męża nad urokami życia wiejskiego realistycznym doznaniem: „buciki mam trochę ciasne”, to  krzepka jak łania i urodziwa córka tutejszego wójta. Wesele miało miejsce w wiejskiej chałupie, w której doszło do  zderzenia dwóch zupełnie odrębnych światów, krakowskiej inteligenckiej socjety z  siermiężną chłopską naturalnością.

Ale nie wielki dramat Wyspiańskiego „Wesele” jest istotną treścią mojego postu, choć przyczynił się do „nieśmiertelności” w literaturze Lucjana Rydla. Napisał on piękny wiersz, pełen miłości i tęsknoty do rodzinnych stron, rzewny, tkliwy, wzruszający, wpadający do ucha, łatwy do zapamiętania. Oto ten wiersz:

„Serce mi się wciąż wyrywa
Do dalekich moich stron,
Do tej ziemi ukochanej,
Serce mi się wciąż wyrywa …

U nas teraz na wsi żniwa,
Złotokłosy pada plon,
Śpiewką żeńców dźwięczą łany,
Głos po niebie się rozpływa,
A na kłosach wiatr przygrywa
Jak na harfie wyzłacanej.

Śpiewką żeńców dźwięczy niwa,
Na południe bije dzwon,
A przy drodze wierzba siwa
Śle gromadzie spracowanej
Cień blaskami przetykany …

Mnie tu pośród obcych stron
Śnią się ciągle takie żniwa,
I ta wierzba i te łany,
I do ziemi ukochanej
Serce mi się wciąż wyrywa …

Wiersz krakowskiego estety, Lucjana Rydla, to nie tylko efekt egzaltacji wsią i prostotą życia chłopskiego, to także wyraz rzeczywistego przywiązania do ziemi rodzinnej. Tę więź znajdujemy w twórczości wielu innych poetów, a w naszej głuszyckiej rzeczywistości – w wierszach rodzimych twórców takich jak Romana Więczaszek, Marek Juszczak, Natan Tenenbaum, o których miałem przyjemność pisać przy różnych okazjach w moim blogu.


Mam teraz szczególny powód, by o Romanie i Marku napisać ponownie, a jest to okoliczność wyjątkowa, bo właśnie mija 15 lat, odkąd rozpoczęły się nasze kontakty. Najpierw poznałem Marka, który przysłał mi swój zeszyt z wierszami, wkrótce potem odezwała się Romana, a stało się to za pomocą strony internetowej Sebastiana Linka. Odtąd utrzymujemy stałą wieź, a owocuje ona corocznymi spotkaniami z poezją w głuszyckim CK i w szkołach, a dzieje się to nieprzerwanie od 2003 roku.

Udało się wydać u nas w Głuszycy  w 2004 roku pierwszy tomik wierszy Marka Juszczaka pt. „Łowienie czasu”, a w dwa lata później  „Świadomość podświadomości”. Kolejny tomik wierszy „Wytrwałość pamięci” wydał Marek w Knurowie. Wszystkie trzy są wzbogacone w słowo wstępne mojego pióra i wszystkie trzy obfitują w wiersze związane ściśle z jego „krajem lat dziecięcych”.



Romana Więczaszek wydaje swe kolejne tomiki wierszy własnym sumptem w Brzegu n. Odrą. Rozpoczęła od Almanachu Klubu Literackiego ZNP w Brzegu n. Odrą w 2007 roku, a potem posypały się jak z rękawa kolejne tomiki wierszy ; „Krąg” w 2008, „Spacery wierszem” 2009, „Że jesteś” 2010, „Słowa jak liść” 2013 i najnowszy tomik wierszy „Krople ze źródła” w 2017. W każdym z nich znajdujemy przepiękne wiersze związane z Głuszycą, jej miejscem urodzenia, dzieciństwa i młodości. Tu w Głuszycy w szkole nr 3 startowała po studiach w zawodzie nauczycielskim, ale potem przeniosła się do piastowskiego Brzegu nad Odrą. Jak się okazuje jest nadal bliska miejscu skąd się wywodzi, czego wyrazem są jej liczne wiersze, a także coroczne odwiedziny przy okazji których może spotykać się z młodzieżą i dorosłymi by przybliżać im swoją twórczość i wzbogacać więź emocjonalną ze swym miejscem urodzenia.

Jak z tego widać serce potrafiło się wciąż urywać nie tylko młodopolskiemu poecie z Krakowa, ale i naszym ziomkom z nadbystrzyckiej Głuszycy. I to jest powodem, że przyjadą znów do nas po świętach Wielkanocnych.

We wtorek 10 kwietnia o godz. 17.00 planowane jest  spotkanie w CK MBP w Głuszycy pod nazwą „wiosennych spotkań z poezją”. Naszymi gośćmi będą Romana i Marek. W związku z jubileuszem 15-lecia współpracy to spotkanie będzie miało szczególnie uroczysty charakter, a odbywa się ono pod protektoratem Burmistrza Miasta i całej Rady Miejskiej, a władze miejskie szykują dla naszych gości miłą niespodziankę. Na spotkaniu przewidziana jest promocja nowego tomiku wierszy Romany Więczaszek „Krople ze źródła”, a także bogata część artystyczna. Pani Dyrektor CK i nasza Miejska Biblioteka Publiczna już od paru dni przygotowują się do tej uroczystości, są już gotowe barwne plakaty i zaproszenia,  można się więc spodziewać zacnych gości nie tylko z miasta, ale i z powiatu.

W moim blogu postaram się pokrótce napisać więcej o naszych poetach, bo jest to szczególnie ważne  by  propagować ich twórczość. Był już artykuł o tym spotkaniu w „Kurierze Głuszyckim”. Będę o tym pisał w wałbrzyskiej gazecie DB 2010 i mówił w wałbrzyskim radiu złote przeboje”. Jest to sposób do tworzenia i umacniania trwałych związków mentalnych i emocjonalnych ze swoim miejscem urodzenia lub zamieszkania, a tym samym budowania patriotyzmu lokalnego.

poniedziałek, 26 marca 2018

Szczęśliwych Świąt !



 Polska tradycja  wielkanocna jest bardzo bogata i nie ma chyba innej tak urozmaiconej i ciekawej tradycji religijnej i kulturalnej na czas obchodów tych Świąt. Do wciąż jeszcze praktykowanych zwyczajów ludowych należą konkursy na najpiękniejsze palmy w niedzielę palmową, strojne koszyczki ze święconkami, ozdobne stoły, a na nich cukrowe baranki i zajączki, pisanki i kraszanki, wiosenne kwiaty i bazie, wspólne rodzinne śniadanie wielkanocne, a w nim tradycyjne potrawy, śmigus-dyngus i jeszcze inne obrzędy charakterystyczne dla   różnych części kraju.


 Pamiętamy o tym, aby w koszyczku wielkanocnym znalazły się: chleb, który symbolizuje dobrobyt i  pomyślność, a w tradycji chrześcijańskiej przedstawia ciało Chrystusa, jajko, jako symbol odradzającego się życia i zwycięstwa nad śmiercią, sól to minerał życiodajny, posiadający moc odpędzania wszelkiego zła, kiełbasa, która ma zapewnić zdrowie i dostatek, chrzan - symbol siły i fizycznej tężyzny, ciasto, które jest symbolem umiejętności i doskonałości.


Wielkanoc otwiera radosny czas kwitnienia. Pierwsze barwy wiosny to biel przebiśniegów żółtość forsycji i kaczeńców, czerwień tulipanów, fiolet krokusów i wszechobecna świeża, jasna zieleń, najpierw rzeżuchy a później wschodzących delikatnie traw, drzew i krzewów. Chcemy, by wiosna była obecna również na naszych stołach. Kładziemy więc na stole obrus lniany, śnieżno biały lub w delikatnym, jasnym odcieniu. Jeżeli decydujemy się na kolorowy, to jest to obrus pastelowy bez nadmiernych dekoracji, dobrze komponujący się z  zastawą stołową.


Zastawa użyta do wielkanocnego stołu powinna być jasna, najlepiej kremowo-biała z delikatnym dodatkiem pojedynczego kobaltowego, platynowego lub złotego paska. Do zastawy dobieramy właściwe dodatki, żółto-zielone serwetki z lnu, przepasane srebrną opaską lub zwinięte w dowolny sposób. Niezwykle ważnym elementem jest zieleń bukszpanu, którą dekorujemy półmiski i rzeżucha, wcześniej wysiana na mokrą watę, ukształtowana w figurę baranka lub wielkanocnego zajączka. Starym zwyczajem na stół stawiamy koszyczek ze święconką.


A w srebrnych dwojaczkach lub w naczyniach porcelanowych podajemy czarny pieprz i grubą sól. Na środku stołu stawiamy też obok koszyczka ze święconką - wielkanocnego baranka. Baranek, symbol Chrystusa Zmartwychwstałego, gości na naszych stołach od trzystu lat. W zależności od regionu robi się go z masy cukrowej, solnej, masła, porcelany, drewna lipowego, ciasta albo z owczej wełny. 

Podkreślmy wyjątkowość tego święta, ustawiając między zastawą wazoniki, dzbanki lub małe flakoniki z wiosennymi kwiatami. W kwiaciarniach i na ulicznych straganach pojawiają się bazie, tulipany, hiacynty, żonkile, niech więc któreś z nich znajdą się na naszych stołach. W Wielką Sobotę do święcenia pokarmu zachowujemy post, niektórzy poszczą aż do powrotu z rezurekcji. Nie sposób spędzić świąt bez alkoholu, zadajmy więc sobie trud właściwego doboru trunków do potraw pamiętając o umiarze, zarówno w jedzeniu jak i piciu.


Z lat dziecięcych zapamiętałem religijny zwyczaj urządzania grobu pańskiego w kościele, którego strzegły umundurowani strażacy, dokonując co jakiś czas zmiany wart. W wielką sobotę przed rezurekcją grób znikał na znak zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Wiem, że na nas młodych ministrantach robiło to duże wrażenie.


Powiedziałem o Wielkanocy dość sporo, ale zdaję sobie sprawę, że niekoniecznie to, co najważniejsze.  O religijnym znaczeniu tego święta usłyszymy znacznie więcej w kościele. Osoby duchowne zrobią to też zgodnie z tradycją przy okazji misteriów Wielkiego Tygodnia i w sama niedzielę wielkanocną.

Ja skupiłem się na tym, co stanowi materialny dorobek staropolskiej tradycji świątecznej i podkreśla wagę i  niepojęty czar tych Świąt, zwłaszcza u nas, w naszej wyjątkowo religijnej ojczyźnie. Nie ma drugiej tak uroczyście obchodzonej Wielkanocy na świecie jak w Polsce.

Jak każe tradycja chcę na koniec złożyć moim słuchaczom życzenia świąteczne

Nie potrafię wymyślić nic lepszego, niż to co się mieści w zwrocie -  Szczęśliwych Świat. W tym najprostszym przymiotniku  -  „szczęśliwych” – kryje się cały głęboki sens tych i wszystkich innych świąt. Chodzi o to, by święta zbliżyły nas do idealistycznego świata, w którym znajdujemy spełnienie naszych wyobrażeń o tym, co się zowie szczęściem. Ludzie wierzący nazywają to rajem.

Namiastkę tego mistycznego raju znajdujemy w staropolskiej tradycji Wielkanocy .

W ciepłej atmosferze rodzinnej przy świątecznym stole spełniają się nasze marzenia o życiu pięknym i dostatnim, bez trosk i kłopotów, w atmosferze miłości i wzajemnego zrozumienia.
Ludzie wierzący są bogatsi w przeżycia duchowe, które zbliżają ich do Boga i wzmacniają nadzieję na szczęście wiekuiste.

 Nic więc dziwnego, że życzymy sobie wzajemnie świąt radosnych i spokojnych, pełnych miłości i życzliwości oraz bogatych w  przeżycia duchowe:

Na Wielkanoc cud się dzieje,
bo świat wokół łagodnieje,
ziemia słońcem odurzona
już o Wiośnie śni uśpiona,
o świtaniu grają dzwony,
hałas czynią kapiszony,
lud się zrywa, bo w kościele
grób Chrystusa pustoszeje.
On zmartwychwstał i na nowo,
chce potwierdzić boże słowo.

Cud prawdziwy Wielkiej Nocy,
odtąd wiernych zauroczył
i przez wieki od zarania
czczą  pamiątkę  Zmartwychwstania,
odrzucają precz obiekcje,
mkną na ranną rezurekcję,
to tradycja od pradziada –
msza w kościele i parada,
lśnią w procesji peletrony,
pieśń radosną wznoszą dzwony.

A przy stole nowy cud,
w niwecz spełzł zimowy chłód,
wszystkie buzie uśmiechnięte,
bo w koszyczku dary święte,
pieszczą oczy i baranki,
i mazurki, i  pisanki
radość  w sercach dominuje
i miłością  promieniuje,
to co dobre jak się zdaje
na Wielkanoc zmartwychwstaje !

Słowami tej spontanicznie napisanej przez mnie rymowanki życzę moim wspaniałym Czytelnikom tego co najlepsze – Szczęśliwych Świąt !

niedziela, 25 marca 2018

Radujmy się !



Wielkanoc tuż, tuż, znacznie wcześniej w tym roku, niż kiedy indziej. Warto temu wydarzeniu poświęcić nieco uwagi.

Z głębokiego dzieciństwa  zapamiętałem jedno. Pokochałem kościół, bo z kościołem kojarzyły mi się święta, najpiękniejsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć w siermiężnym bytowaniu małego dziecka w poniemieckiej wsi na Ziemiach Odzyskanych. Nie myślałem wtedy, które święta są ważniejsze  -  Boże Narodzenie  czy Wielkanoc, i jedne i drugie miały swój wyjątkowy urok, były nadzwyczajne i burzyły monotonię dnia codziennego. W święta dom się stawał cieplejszy niż zwykle, a mama ukrywała przede mną i bratem różne specjały po to by postawić je na świątecznym stole. Dziś byśmy z tego się uśmiali, ale wówczas tuż po wojnie cukrowy baranek, kakao i czekolada, cukierki krówki to były rarytasy, także swojska kiełbasa, szynka i domowe ciasta. Ciężko było się doczekać świąt, a kiedy już przyszły, przez parę dni żyło się jak w siódmym niebie.

Z Wielkanocy zapamiętałem świąteczny zwyczaj dziś już niemodny, rzadko stosowany. To była zabawa pomiędzy dziećmi -  jajko w jajko”. Polegała na tym, że ugotowanym jajkiem stukało się czubkiem w czubek jajka kolegi  po jednej i drugiej stronie. Przegrywał ten, którego jajko po obu stronach zostało stłuczone. Stawało się ono zdobyczą zwycięzcy. Byłem wtedy ministrantem. Nie zapomnę jak  robiliśmy po cichu „zawody” w zakrystii przed mszą rezurekcyjną. Nasz kolega, syn woźnej szkolnej, wytłukł wszystkie nasze jajka, zebrał ich pokaźną torebkę  i z tym trofeum pogonił do domu, zanim rozpoczęła się msza święta. Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że miał on sztuczne jajko fajansowe, które wyglądało jak prawdziwe.

Wielkanoc nazywana inaczej Paschą lub Niedzielą Wielkanocną, to najstarsze święto chrześcijańskie. Jest okazją do uroczystego dziękczynienia Bogu za zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Już w 325 roku na soborze nicejskim ustalono, że Wielkanoc będzie wypadać w niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca. Najwcześniej może zatem być obchodzona 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia.

W tym roku mamy Wielkanoc trochę wyjątkową. Wielka Niedziela przypada na pierwszy dzień kwietnia, a to przecież jest Prima Aprilis, zaś  Lany Poniedziałek 2 kwietnia. Mamy więc szczególne powody, by te święta spędzić na wesoło. W Poniedziałek Wielkanocny tradycja nakazuje, że wszystkie panny na wydaniu powinny być oblane wodą, aby miały powodzenie. Na wsiach na Podkarpaciu zachował się zwyczaj robienia psikusów sąsiadom - zamienia się bramy wjazdowe, na dachach umieszcza narzędzia rolnicze, chowa wiadra na wodę, albo maluje farbą okna. W niektórych regionach Polski bije się także najbliższych witkami wierzby po nogach, aby wypędzić grzechy, choroby i odegnać zimę. Jeśli dojdą do tego niezwykle pomysły związane z robieniem sobie kawałów na Prima Aprilis -  oj, będzie się działo w tym dniu mnóstwo dziwności i niezwykłości. Będzie się działo…

Święta Wielkanocne następują po Wielkim Poście, który trwa 40 dni i zaczyna się od Środy Popielcowej. Wówczas w kościołach posypuje się głowy wiernych popiołem powstałym w wyniku spalenia palm wielkanocnych z poprzedniego roku. W okresie postu, wierzący nie powinni spożywać mięsa, alkoholu, obfitych posiłków oraz nie mogą urządzać hucznych przyjęć.

Tydzień przed Wielkanocą, to zarazem Wielki Tydzień, który jest czasem przygotowań do świąt, przede wszystkim robienia porządków, przygotowywania potraw wielkanocnych oraz uczęszczania na nabożeństwa. Ostatnie trzy dni tego tygodnia nazywane są Triduum Paschalnym. Wielki Piątek upamiętnia śmierć Chrystusa na krzyżu, jest to więc czas umartwiania, zadumy oraz smutku. Wielka Sobota to czas ciszy, skupienia i czuwania przy Grobie Pańskim. Jest to dzień, w którym święcone są potrawy przynoszone do kościoła w często misternie ozdobionych koszykach.

A po tych dniach poważnych refleksji i modlitwy przychodzą dwa dni świąteczne pełne radości i rodzinnego świętowania. A to właśnie z tego powodu, że Chrystus zmartwychwstał, Msza Św. rezurekcyjna kończy się zawołaniem kapłana; Alleluja! Radujmy się! Tradycja religijna nakazuje też wybaczyć sobie wszelkie winy, odrzucić w zapomnienie pretensje i  żale, cieszyć się z życia i dziękować  za  nie Bogu.

Święta Wielkiej Nocy od wieków wzbudzały emocje, już teolodzy średniowieczni próbowali nad te święta stawiać uroczystości Bożego Narodzenia jako ważniejsze. Jednak dziś wszystkie kościoły chrześcijańskie zgodnie dowodzą wyższości Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem. To zmartwychwstanie jest zapowiedzią ponownego przyjścia Chrystusa na świat przed sądem ostatecznym.

Święta Wielkanocne obchodzone są wszędzie na świecie, gdzie tylko znajdują się wyznawcy chrześcijaństwa Nie wszyscy obchodzą te święta tak samo jak my. Nie ma w innych krajach Niedzieli Palmowej, która w Polsce, szczególnie na Podkarpaciu jest atrakcyjnym preludium do barwnego świętowania za tydzień Wielkanocy.


Ale o Wielkanocnym świętowaniu w kraju i na świecie opowiem w następnym odcinku.