Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 18 października 2011

Miasto budzi się z nowymi nadziejami cz.. I




Motto: „Ludzie boją się zmian, nawet tych,
które zmieniają na lepsze”

Józef Ignacy Kraszewski

Czy Głuszyca może się stać miastem turystycznym? To pytanie staje się coraz bardziej na czasie, kiedy legły w gruzach sny o potędze przemysłowej Głuszycy. Od kilkunastu lat nie ma już  ZPB „Piast”, jednej z największych fabryk włókienniczych na Dolnym Śląsku. Czas „Promyka”, a dalej kolejnych mutacji ZB „Dall”, był tylko przedłużeniem agonii. Na naszych oczach odbywał się proces unicestwienia dużego przedsiębiorstwa, które z różnych przyczyn nie wytrzymało wolnorynkowej konkurencji. W fabryce, która przez dziesiątki lat dawała chleb prawie dwutysięcznej załodze, pojawiła się prywatna firma robiąca interes na rozbiórce budynków i sprzedaży złomu. Nie spodziewaliśmy się tego. Do samego końca nie dopuszczaliśmy myśli, że nasz „Piast”, a po nim i sąsiedni „Argopol” mogą podzielić los zakładów lniarskich pobliskiego  Walimia. Dziś gdy gruzowiska murów zrównano z ziemią, a po dawnych wielkich fabrykach nie ma śladu, nie mamy złudzeń. To koniec. Nieodwracalny kres dumnych tradycji włókienniczych. Zadajemy sobie pytanie, co dalej? Czy upadek przemysłu oznacza zarazem początek końca miasta? Czy Głuszyca ma szanse przetrwać „czas burzy i naporu”, że użyję tutaj znanego określenia z czasów przełomu romantycznego w literaturze niemieckiej.
Wielu z nas, Głuszyczan, ulega malkontenckim nastrojom, przyjmując za dobrą monetę złowieszcze wróżby, że miasto umiera, emigruje z niego masowo młodzież, ludzie żyją na granicy nędzy, brakuje pracy i pieniędzy, szerzy się alkoholizm i narkomania. To wina złej władzy w mieście, która nie zdołała uratować „Piasta” i niewiele robi, żeby pomóc bezrobotnym.
Populistyczne, bezrefleksyjne narzekanie nic nie zmieni, nie odwróci biegu wydarzeń. Łatwo jest rzucać oskarżenia na prawo i lewo, znacznie trudniej znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji.
Już w XIX wieku poeta Adam Asnyk pisał:

„Daremne żale – próżny trud,
 bezsilne złorzeczenia,
 przeżytych kształtów żaden cud
 nie wróci do istnienia…
Trzeba z żywymi naprzód iść,
po życie sięgać nowe,
a nie w uwiędłych laurów liść,
z uporem stroić głowę.”

W mieście i gminie wiele się zmieniło, podobnie jak i w całej Polsce, w Europie… na świecie. Mamy zupełnie nową jakość. Przede wszystkim zmienił się ustrój, a co za tym idzie – system sprawowania władzy. Mamy demokrację. Sami decydujemy o wyborze burmistrza i radnych.
Nasz głos liczy się coraz bardziej, ale także nasza aktywność w życiu społeczno-gospodarczym. Odchodzimy od gospodarki państwowej na rzecz prywatnej. Uruchomiony został wolny rynek, a wraz z nim nowe możliwości zarobkowania. Warto pomyśleć, czy w nowej sytuacji ekonomicznej przemysł jest tak ważny i tylko od niego zależą możliwości bytowe ludności? Czy nie można go czymś innym zastąpić?
I tutaj dochodzimy do meritum sprawy. Co jest w stanie zastąpić fabryki włókiennicze w Głuszycy, czy jest coś takiego, czy bez nich da się żyć?
Odpowiedzi na to pytanie poszukam w kolejnym, jutrzejszym poście.

Zdjęcia Violo Torbackiej i Roberta Janusza z Koła Foto CK w Głuszycy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz