Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 11 października 2011

Da Vinci z Galicji

Zdecydowałem się napisać parę słów w temacie wydawałoby się daleko odbiegającym od tego czym żyje dzisiaj większość Polaków. Na ustach wszystkich są wyniki wyborów parlamentarnych. Kto zyskał, a kto stracił, kto się załapał, a kto znalazł się na bocznym torze.
Trwa surrealistyczny seans wyborczy, gra pozorów, że mamy demokrację, w której każdy obywatel może stanowić o tym, kto go reprezentuje we władzach państwowych lub samorządowych. To godna pożałowania mistyfikacja. Nie pojmuję dlaczego nikt spośród wielu dyskutujących zażarcie w telewizji przed i po wyborach nie otrząśnie się z letargu i nie zawoła: Panowie i Panie, czy tego nie widzicie, król jest nagi ! (mówiąc  słowami znanej bajki Andersena). Dlaczego tak wielu Polaków po prostu nie idzie na wybory, bo szkoda zelówek!  Ale o tym już pisałem i wiem, że walka o odpartyjnienie wyborów, to tak samo jak zmagania Don Kichota  z wiatrakami.
Zostawmy ten irytujący temat na lepsze czasy, bo mamy i tak już dosyć powodów do frustracji .
Chcę dzisiaj zainteresować moich znakomitych Czytelników osobą, o której dowiedziałem się przypadkowo, kiedy swego czasu szukaliśmy godnego patrona głuszyckiej szkoły włókienniczej. Wówczas to pojawiło się jak meteor nieznane dotąd w naszym środowisku nazwisko  -  Jan Szczepanik. Podejrzewam, że pomysłodawcą mógł być któryś z uczniów szkoły przyzakładowej z grupy młodzieży importowanej z podkarpackiego Krosna do pracy na tkalni lub przędzalni miejscowych zakładów włókienniczych.
Kiedy zajrzeliśmy do encyklopedii, a potem do innych źródeł, byłem zafascynowany niezwykłością genialnego wprost wynalazcy, po prostu fenomena, o którym dzisiaj cicho sza, albo jak w czeskim filmie – nikt nic nie wie. A przecież było to nie tak dawno, mniej więcej sto lat temu,  gdy pisały o nim najważniejsze gazety europejskie, nazywając go Da Vinci z Galicji, albo też Polskim Edisonem.
Przyjrzyjmy się nieco bliżej tej wyjątkowej postaci by się przekonać, że żaden z tych epitetów nie był na wyrost.


Kim był Jan Szczepanik?
To tylko wiejski nauczyciel w podkrośnieńskich wsiach.. Urodził się 13 czerwca 1872 roku we wsi Rudniki koło Mościsk (na Ukrainie) w ubogiej rodzinie rolników. Szkołę ludową ukończył w Krośnie, gimnazjum w Jaśle, a  seminarium nauczycielskie w Krakowie. Będąc nauczycielem więcej czasu spędzał z dziećmi na majsterkowaniu niż na prowadzeniu lekcji według ówczesnej metodyki. Jego pasją stały się już wtedy odkrycia i wynalazki z dziedziny techniki.
W 1896r. porzucił zawód nauczyciela (przebywał wówczas w Korczynie) i przeniósł się do Krakowa. Wynajął mieszkanie, w którym prowadził różne doświadczenia techniczne. Już w czasie pobytu w Korczynie interesował się fotografią barwną oraz wynalazkami w dziedzinie tkactwa.
Okazał się wkrótce genialnym samoukiem i tytanem pracy naukowej. Jest autorem 50 wynalazków i kilkuset opatentowanych pomysłów technicznych z dziedziny fotografii barwnej, telewizji. barwnego tkactwa. W 1897 opatentował telektroskop, urządzenie do przesyłania ruchomego obrazu kolorowego wraz z dźwiękiem na odległość, protoplastę dzisiejszej telewizji.
Zapraszano go m.in. do USA i Chin. Mark Twain poświęcił mu kilka artykułów i uczynił bohaterem dwóch nowel. Chciał wykupić jego patenty na Amerykę Północną. Już w 1899r.młody wynalaźca stworzył barwny film małoobrazkowy, odkrycia w tej dziedzinie wykorzystała później na skalę przemysłową w okresie międzywojennym firma Kodak i Agfa
.
Był człowiekiem bardzo pracowitym, określano go mianem tytana pracy. Na początku XX wieku mieszkał w Wiedniu, gdzie miał swoją pracownię. Lata 1898-1902 były okresem niezwykle twórcze w życiu Jana Szczepanika. Jego pracownię w Wiedniu odwiedzało wielu przemysłowców z całej Europy.

W 1902r. poślubił Wandę Dzikowską (ur. 1879r.) córkę tarnowskiego lekarza powiatowego Zygmunta Dzikowskiego. Ślub miał miejsce w katedrze tarnowskiej. Po ślubie przeniósł się do Tarnowa. Mieszkał przy ulicy Szopena 11 (wówczas Klikowskiej), w istniejącej do dziś charakterystycznej kamienicy swojego teścia. W kamienicy tej urządził swoją pracownię.
Wkrótce stał się postacią znaną w Tarnowie. Owiany był otaczającą go sławą europejskiego wynalazcy. Jednocześnie pochłonięty swoją pracą uchodził w Tarnowie za dziwaka i człowieka nauki.
W latach 1918-1925 opracował system filmu barwnego, wysoko ceniony za bliskie realizmowi oddawanie kolorów. Pracował także nad odtwarzaniem filmu dźwiękowego. Udało się mu stworzyć kamizelkę kuloodporną z jedwabnej tkaniny z cienkimi blachami stalowymi. Wynalazek ten przyniósł mu sławę światową, ponieważ obronił przed zamachem króla hiszpańskiego Alfonsa XIII, który w ramach wdzięczności udekorował Szczepanika najwyższym odznaczeniem państwowym. Podobnie zamierzał uczynić Mikołaj II jednakże Szczepanik z pobudek patriotycznych odmówił przyjęcia orderu, a sam car obdarował go wówczas złotym zegarkiem wysadzanym brylantami.
W przemyśle włókienniczym uważany jest za wynalazcę, który zrewolucjonizował tkactwo. Zaprojektował urządzenie przenoszące obrazek na patron metoda fotograficzną. Dywan lub gobelin, który dawniej tkano ponad miesiąc, teraz był gotowy w ciągu godziny.
Był pasjonatem nauki. Miał kilkusettomową bibliotekę. Po I wojnie mieszkał nadal w Tarnowie. Jednak ze względu na badania i interesy rzadko tam przebywał, pracując w swych pracowniach w Wiedniu i Berlinie. W 1925r. zaczął poważnie chorować. Zaatakowała go choroba nowotworowa. Ciężko chory leczył się w szpitalu w Berlinie. Po śmiertelnie chorego pojechała żona z synem Zbigniewem . Przewieziony do Tarnowa zmarł 18 VI 1926r. Przyczyną śmierci był rak wątroby. W chwili śmierci liczył 54 lata.
W latach sześćdziesiątych społeczeństwo miasta ufundowało tablicę poświęconą wielkiemu odkrywcy. Znajduje się ona na kamienicy, w której mieszkał i umarł Jan Szczepanik przy ulicy Chopina 11. Jako jeden z nielicznych Polaków zamieszczany jest we wszystkich poważnych encyklopediach technicznych świata.
Spoczywa w rodzinnym grobowcu Dzikowskich na Starym Cmentarzu w Tarnowie. W tym mieście ma również swoje muzeum.
To nadzwyczaj ciekawa, ujmująca biografia człowieka bardzo skromnego, zamkniętego w sobie, pochłoniętego do reszty odkrywaniem nowych zjawisk fizycznych i wdrażaniem ich w celu uczynienia życia ludzkiego łatwiejszym i bogatszym.
Zadaję sobie pytanie, dlaczego nic o nim nie wiemy, dlaczego tak rzadko się o nim mówi i pisze, dlaczego nie potrafimy swoich genialnych ludzi docenić tak jak na to zasługują, szczycić się nimi, budować pomniki, czy chować na Wawelu. Stawiam więc proste pytanie, czy tacy wspaniali ludzie, wielcy naukowcy, odkrywcy, wynalazcy jak Eugeniusz Romer, o którym pisałem wcześniej, czy Jan Szczepanik, którego zasługi przybliżyłem dzisiaj, nie powinni być cenieni wyżej i stawiani za wzór godny naśladowania dla młodzieży niż najlepszy nawet polityk?
Kogo winniśmy cenić wyżej - wybitnego naukowca, pisarza , artystę, czy polityka? Oto jest pytanie. Być może jest ono fundamentalne dla naszej przyszłości.
Przepraszam, chciałem natenczas uciec od polityki, ale mi się nie udało.

W tekście skorzystałem z materiałów i zdjęć z internetowej strony w googlach.

3 komentarze:

  1. Myślę, że od polityki nie trzeba uciekać - po prostu nie warto jej demonizować ;) doceniać każdego wg zasług, byle nie przeceniać ;) p.s. i zbytnio nie filozofować jak ja ;) pozdrawiam wtorkowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uciec się nie da, tak samo jak przed reklamami w TV, żyjemy w takim świecie, nie innym, ale można złagodzić moc oddziaływania, jeśli skorzysta się z przepisów na królewskie ciasta z Twojego, Magdo, blogu. Wtedy można śmiało pofilozofować, dochodząc do wniosku, że życie choć nie wiadomo po co i dlaczego może być piękne!
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna biografia zaimponowała mnie

    OdpowiedzUsuń