Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 27 lutego 2017

Wałbrzych - miastem osobliwym



Na poczatek wyjaśniam, co oznacza słowo - osobliwy.
Osobliwy - zwracający uwagę, nie taki jak inny, szczególny, wyjatkowy, nadzwyczajny, niezwykły, zadziwiający, także dziwaczny...
(Słownik języka polskiego PWN)

Wałbrzych jest dla mnie miastem osobliwym. Spróbuję to uzasadnić przede wszystkim akcentując wyjątkową rolę jaką miał spełnić w losach II wojny światowej. Gdyby nie to, że ofensywa wojsk radzieckich na wschodzie i sukcesy frontu wojsk alianckich na zachodzie zdołały pokrzyżować plany zbudowania podziemnych fabryk broni pod Wałbrzychem i w Górach Sowich, które mogły przynieść Niemcom Hitlerowskim ostateczny triumf w II wojnie światowej, Wałbrzych stałby się najważniejszym miastem Rzeszy.  Oczywiście nie jest to jedyny argument przemawiający za wyjątkowością miasta nad podziemną Pełcznicą.

Postaram się wypunktować moje argumenty w najprostszej formie, nie rozwijając poszczególnych wątków, ponieważ są one powszechnie znane i powtarzane wszędzie, poczynając od literatury popularno- naukowej, a na mediach w ogóle i tych elektronicznych w szczególe kończąc.

Dlaczego widzę Wałbrzych jako miasto osobliwe:

Po pierwsze – jest to miasto  położone w enklawie górskiej , w niezwykłym pod względem krajobrazowym  otoczeniu przyrodniczym , wykorzystanym znakomicie pod względem urbanistycznym i architektonicznym. Wałbrzych uchodził przed wojną za jedno z najpiękniejszych, średnich co do wielkości miast przemysłowych Rzeszy. I z tej urody wiele jeszcze pozostało.

Po drugie  - są coraz to mocniejsze dowody o planowanej przez Niemców  nadzwyczajnej roli Wałbrzycha jako centrum produkcji najnowocześniejszej broni zarówno w pokopalnianych podziemiach miasta (kryptonim Rudiger) jak i w podziemiach pobliskiego masywu Gór Sowich (kryptonim Riese).

Po trzecie – właśnie dlatego Wałbrzych uniknął w 1945 roku losów twierdzy Breslau. Waldenburg został oswobodzony 8 maja 1945 r. przez wojska sowieckie bez użycia broni. Niemcy zdecydowali się chronić Wałbrzych przed zniszczeniem, a  alianci mieli na uwadze to samo, licząc się z możliwością zdemaskowania  konspiracyjnych  planów przywódców III Rzeszy.

Po czwarte – Wałbrzych jest jednym z najbardziej tajemniczych miast w Polsce. To co jest ujawniane w tej chwili, w związku z medialnym szokiem „złotego pociągu”, pozwala wydobyć z podziemi na światło dzienne zasadnicze zagadki, które się tam kryją, poczynając od podziemi Wałbrzycha i Książa, a na fantasmagorycznej koncepcji podziemnego miasta w masywie Włodarza kończąc. Dopóki nie zostaną one dostatecznie wyjaśnione, dopóty będziemy żyć w świecie fikcji i fantazji.

Zgadzam się z supozycjami, że to nam nieźle służy, pokąd żyjemy w świecie domysłów, ale z własnych doświadczeń żywię przekonanie, że na dłuższą metę lepiej mogą służyć rozwojowi ruchu turystycznego na ziemi wałbrzyskiej konkrety, n.p. odgrzebanie tunelu, gdzie był lub miał być ukryty  „złoty pociąg”, albo też odsłonięcie zablokowanych przez Niemców podziemi Książa, Włodarza lub Osówki, a także podziemnych labiryntów pod Wałbrzychem.

Pokąd nie znajdę odpowiedzi na pytanie: w jakim celu Niemcy  od lutego do 8 maja 1945 roku zdobyli się na wykonanie gigantycznych operacji zablokowania zawałami lub murami żelbetonowymi  wykutych wcześniej w skałach pod zamkiem Książ, pod Włodarzem i Osówką korytarzy i być może hal podziemnych, pokąd nie dowiem się co się tam kryje, podobnie jak i w zablokowanych podziemnych sztolniach kopalnianych pod Wałbrzychem, potąd  przynajmniej dla mnie  Wałbrzych był, jest, a jestem pewien, że będzie nadal miastem  wyjątkowym.

Mógłbym mnożyć argumenty uzasadniające wyjątkowość Wałbrzycha  jeśli chodzi o jego historię i widoczny od paru lat czas prosperity, ale zrobiłem to w dość obszernej książce „Wałbrzyskie powaby”. Dla mnie, mieszkańca Głuszycy, pobliskie miasto Wałbrzych  jest wciąż zaskakujące czymś nowym, nieodgadnionym, niewytłumaczalnym. Jeden z rozdziałów mojej książki nosi tytuł: Wałbrzych może świat zadziwić. No i proszę. To się właśnie stało. Zupełnie bezwiednie. Światowe media ujawniły zakorzenioną od wieków w naturze ludzkiej gorączkę złota. Czy uda się odnaleźć „złoty pociąg”, czy nie, to już teraz nie jest tak ważne.

 Najważniejsze już się stało – Wałbrzych był i jest nadal na ustach całego świata.
A dlaczego? Bo Wałbrzych jest osobliwy.



niedziela, 26 lutego 2017

O mowie nienawiści !



Na początek oddam głos Natanowi Tenenbaumowi, związanemu z Głuszycą poecie i bardowi „Solidarności”. W Sztokholmie, gdzie wyemigrował w latach 80-tych, napisał on w 1990 roku, w wierszu „Impresja polska na motywach Ernesta Brylla”, co następuje:

„Stare dęby jesienne pożarem się złocą,
znów mi kurant kolejną dekadę wydzwania
i powracają do mnie jak zawsze pytania.
Zanim ogarnie wszystko zmierzch brzemienny nocą
Siebie pytam, bo kogóż, gdy dzień gaśnie w blaskach:
Czemu smutny Pan Jezus na świętych obrazkach?
Polska – czy to choroba, przekleństwo, czy łaska?

Dlaczego się nie lubią dawni przyjaciele?
Czy wolności za mało ludziom?  Czy za wiele?
Kto nam znów myśli mąci i słowa koślawi?
Czemu krzyżyk na piersi, a w piersi nienawiść?

Czy kadzidło człowieka do Boga przybliża?
Czy starczy w Polsce Żydów, by rozpiąć na krzyżach?
Jak mam nazwać tę otchłań, niżej dna rozpaczy?
Czy w godzinie ostatniej człek Bogu przebaczy?
Kiedy przyjdzie ta chwila?... I co będzie później?
Czemu wątpię, miast wierzyć? … I dlaczego bluźnię ?

Przypomniałem sobie ten wiersz obserwując zdarzenie, które miało miejsce swego czasu na naszej sali sejmowej w dzień po kijowskiej masakrze na Majdanie. Apel premiera D. Tuska o jedność polityczną i zgodę na zastosowanie sankcji wobec rządu Wiktora Janukowicza został przyjęty zarówno przez koalicję jak i opozycję, a prezes PiS-u, Jarosław Kaczyński wraz z innymi posłami opozycji bił Tuskowi brawo. To samo zrobił Tusk po deklaracji poparcia wypowiedzianej przez Kaczyńskiego.

To było wydarzenie bez precedensu. Myślę, że dla większości Polaków, tak samo jak dla mnie wydawało się rzeczą niewiarygodną. Dwaj najwięksi na naszej scenie antagoniści biją sobie brawo. Czy nie mogło by być tak częściej. Czy taka zgoda jest możliwa tylko i wyłącznie w sytuacji wyjątkowej? Okazało się, że ten wyjątek, jaki miał miejsce w Sejmie był niestety tylko ewenementem.


Nie będę więcej rozwijał tego wątku. Sprawa jest prosta jak drut. Zwykli obywatele tego kraju mają już dość tej beznadziejnej wojny politycznej.  Wieczne bitwy na słowa, karczemne kłótnie, gesty i okrzyki, a w rezultacie brak wzajemnego poszanowania posłów w parlamencie przynoszą Polsce więcej szkody niż pożytku. Pogłębiają tylko wewnętrzne podziały polityczne, nie mają nic wspólnego z  zasadami etyki, są zaprzeczeniem fundamentalnych zasad  religii katolickiej, kompromitują zarówno władzę państwową jak i nasz kraj w oczach świata.

Niestety, mam tę świadomość, że moje lamenty to przysłowiowe walenie grochem o ścianę. Ile już podobnych słów padło z ust wybitnych, nieprzeciętnych ludzi przy różnych okazjach. Jesteśmy zainfekowani niepojętą dla normalnego człowieka zarazą, nosi ona nazwę – partyjność posłów. Polega ona na tym, że po wyborach poseł staje się zakładnikiem swego klubu partyjnego i nie ma prawa głosować tak jak mu nakazuje sumienie, wolna wola, uczciwość wobec samego siebie, a często też wobec wyborców. W obronie władzy, a tym samym ogromnych profitów, jakie ona przynosi, nasi wybrańcy są zdolni do każdej podłości w słowach, gestach i czynach. Nie chcę rozwijać tego wątku. Jest on powtarzany  jak mantra przy okazji każdych wyborów. Czy na tę epidemię współczesnej demokracji nie ma ratunku?

Okazuje się, że są podejmowane kroki w samym Sejmie, by nasz najwyższy organ władzy ucywilizować. Czytałem o tym w wywiadzie, który znalazłem na stronie internetowej gazety.pl p.t. „Bagno”. Joanna Scheuring-Wielgus mówi jak jest w Sejmie i podejmuję się walczyć z brakiem kultury i dobrego wychowania na sali sejmowej.

Na pytanie dziennikarki Angeliki Swobody, czy chce pani wychowywać polityków, posłanka Nowoczesnej odpowiada:

- Absolutnie nie. Nie mam misji wychowywania kogokolwiek. Ale powołałam zespół parlamentarny ds. przeciwdziałania mowie nienawiści i ochrony praw człowieka. Przyszłam do Sejmu zajmować się swoimi obszarami: kulturą i miastami, ale jak zobaczyłam tę arogancję, butę, brak kultury i mowę nienawiści na każdym kroku, nawet w kuluarach, wymyśliłam, że trzeba coś z tym zrobić. Do zespołu zaprosiłam wszystkie opcje polityczne, PiS także. Spotkaliśmy się i ustaliliśmy, że my jako parlamentarzyści powinniśmy szanować język i nie używać mowy nienawiści.

Naprawdę pani wierzy, że coś się zmieni?
 
- Ktoś mi powiedział, że to walka z wiatrakami. Ale niech pani poczeka. Byłam sama, a zebrałam kilkanaście osób do zespołu, potem przeszło setka przyszła na konferencję, a kilkadziesiąt organizacji podpisało się pod projektem ustawy. Ziarnko do ziarnka. Jestem cierpliwa, konsekwentna i nie odpuszczę. Wie pani dlaczego? Bo boję się sytuacji sprzed roku, kiedy 14-latek się powiesił się, ponieważ koledzy nazwali go „pedałem". Iwan Turgieniew napisał kiedyś: „Nie można robić niczego tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego”. Tłumaczę wszystkim, że mowa nienawiści nie dotyczy tylko posłanki Nowoczesnej. Dotyczy wszystkich. Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego też. Nie można przyzwalać i przymykać oczu, widząc takie zachowania.


Przytoczyłem fragment obszernego wywiadu. Żenujące jest to, że w takim organie jak Sejm Rzeczpospolitej trzeba organizować się do walki z własnym chamstwem. Co mają powiedzieć zwykli obywatele, którzy jak mnie uczono w PRL-owskiej szkole, powinni brać przykład z wybrańców narodu, jakimi są posłowie.

Czekają nas kolejne wybory. Można się spodziewać, że stanie się to, co przewidywał w  wierszu „Błędne koło” Natan Tennenbaum:

„Powtarza się historia stara.
To przeciw czemu zrywasz gardziel
na dwóch opiera się filarach:
na nienawiści i pogardzie.

Błędnym się kołem toczą dzieje,
po raz kolejny  -  to już który?
W świetle poranka który dnieje
dojrzysz jak znowu rosną mury...”

Dodam jeszcze, że Natan Tennenbaum jest autorem śpiewanej m.in. przez Przemysława Gintrowskiego, „Modlitwy o wschodzie słońca”, która stała się czymś w rodzaju hymnu „Solidarności”:

„Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę,
Lecz chroń mnie, Panie, od pogardy,
Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże...”

Wszak Tyś jest niezmierzone Dobro,
Którego nie wyrażą słowa,
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj

Co postanowisz  -  niech się ziści,
Niechaj się wola Twoja stanie,
Ale mnie zbaw od nienawiści,
Ocal mnie od pogardy Panie.

Szkoda, że w naszym Sejmie, w którym z takim pietyzmem powieszono symbol wiary chrześcijańskiej, Krzyż Święty, a partia rządząca obecnie uznaje się za reprezentanta Kościoła katolickiego i spadkobiercę ideałów „Solidarnośći”, każde z posiedzeń sejmowych nie zaczyna od chóralnego odczytania powyższej modlitwy.

sobota, 25 lutego 2017

O Wałbrzychu i kolejnej wałbrzyskiej Nike



„Trzy razy wracałam do tego miasta w trzech kolejnych powieściach i wróciłam po raz ostatni. Czuję to głęboko, wyczerpałam tę ziemię. Pisałam "Ciemno, prawo noc" w Japonii, i zdałam sobie sprawę, że nie mam się już co oszukiwać. Że wrócę do Polski, a Polska jest dla mnie Wałbrzychem. Ja nie wracam do realnego miasta, ale do miasta z mojej pamięci, spędziłam tam jedynie 18 lat. Przez lata o tym nie myślałam, to było coś w rodzaju spiżarni. Te zalążki trwały we mnie, by odezwać się teraz”.

Tak właśnie skomentowała nagrodzoną książkę Joanna Bator podczas finałowej  gali w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego , kiedy to stała się laureatką konkursu „Nike”.

Oto króciutki rys biograficzny Joanny Bator, pisarki, publicystki, podróżniczki, eseistki, specjalistki od antropologii kultury i gender studies, nauczycielki akademickiej: 

Urodziła się 2 lutego 1968 r. w Wałbrzychu. Jako stypendystka programu Tempus, Fundacji Kościuszkowskiej i rządu japońskiego pracowała kolejno na uniwersytetach w Londynie (1998-1999), Nowym Jorku (1999-2000) i Tokio (2001-2002). Obecnie wykłada na Wydziale Kultury Japonii w Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. Znana także z artykułów zamieszczanych w "National Geographic" i "Voyage". Jest laureatką nagrody im. Beaty Pawlak, przyznawanej za książki z dziedziny antropologii, za "Japoński wachlarz" (2004). Ta sama książka otrzymała również poznańską Nagrodę Wydawców. Pisarka została też nominowana do Nagrody Literackiej Nike za książki "Piaskowa góra" (2009), za którą otrzymała nominację także Nagrody Literackiej Gdynia oraz za jej kontynuację "Chmurdalia" (2011).

Wiadomość o przyznaniu najważniejszej w Polsce nagrody literackiej „Nike” w roku 2013 dla powieściopisarki Joanny Bator,  autorki książki „Ciemno, prawie noc” była miłym zaskoczeniem. Z pochodzenia Wałbrzyszanka i co dla nas najcenniejsze, czyniąca miasto lat dzieciństwa i młodości, miejscem akcji swoich powieści, stała się nagle sławna w całej Polsce. Nic więc dziwnego, że to  wstrząsnęło lokalnym światem medialnym. Wszędzie, gdzie się tylko dało, można było przeczytać, usłyszeć i zobaczyć ceremonię wręczania nagrody i dowiedzieć się coraz więcej o pisarce i jej książkach. Jednym słowem zawrzało nagle jak w  kipiącym garncu, podczas gdy dotąd o Joannie Bator było cicho jak makiem siał. No może za wyjątkiem Biblioteki pod Atlantami w Wałbrzychu, która nieśmiało lansowała pisarkę i jej twórczość. Oczywiście, co jest zrozumiałe, trudno było przewidzieć, że jej specyficzna i dość zagadkowa powieść znajdzie uznanie szacownego jury konkursowego.

Było się z czego cieszyć, bo Joanna Bator jest drugą Wałbrzyszanką obok Olgi Tokarczuk, która dostąpiła tego zaszczytu. Okazuje się, że Wałbrzych jest miastem szczególnym w Polsce, wbrew temu co się o  nim krytycznie mówi i pisze. Mam satysfakcję, bo w mojej książce „Wałbrzyskie powaby” starałem się wszelkimi sposobami odczarować fałszywy obraz Wałbrzycha jako miasta budzącego grozę, miasta bezrobocia, biedy, zastoju. Wałbrzych stał się postrachem w mediach i jako taki był chętnie wykorzystywany w sztuce filmowej i literaturze (Przykład: „Panna Nikt”). Pisał o tym bardzo trafnie Mateusz Mykytyszyn w felietonie p.t.  „Miasto schizofreniczne”:

„To Wałbrzych - "Polskie Detroit", "Mordor", miasto upadłe, pogardliwie pomijane, kojarzone z biedą i brzydotą chociaż ten wizerunek nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Z jednej strony jest uznawane za kulturalną pustynię, z drugiej jego największe atrakcje zdobią wszystkie foldery reklamowe Polski obok Krakowa, Warszawy i Gdańska. Gdy zabytki przemysłowe Górnego Śląska są modne i odwiedzane przez tysiące turystów, wałbrzyskie obiekty są kompletnie zapomniane i zdewastowane. Chociaż tutejsze zaułki uwielbiane są przez filmowców, niewielu widzów kojarzy je z konkretnym miejscem na ziemi. Tysiące turystów zachwyconych zamkiem Książ nie wie że za górskim grzbietem widzianym z jego murów rozciągają się wałbrzyskie osiedla. W wyobraźni idylliczne górskie krajobrazy ustępują miejsca obrazkom z piekła rodem. Schizofrenia jaka opanowała ludzkie umysły jest nieuleczalna i bezrefleksyjnie przypisała sprzeczne ze sobą uczucia do tego samego miejsca. Taki jest właśnie Wałbrzych - piękny i odrażający jednocześnie -  mieszanka wybuchowa, wobec której nie da się przejść obojętnie”.

Coś z tej schizofrenii utkwiło także w laureatce konkursu, bo jej Wałbrzych też jest miastem owładniętym przez ciemne moce, miastem upiorów i mistyfikacji. Oto co można było przeczytać o jej książce w „Gazecie Wyborczej”:

„Joanna Bator, która jak mało kto w Polsce potrafi snuć opowieści, po raz trzeci powraca do rodzinnego Wałbrzycha. Tym razem jej bohaterką jest dziennikarka, która w rodzinnych stronach rozwiązuje kryminalną zagadkę zaginięć kilkuletnich dzieci. Równie ponure tajemnice skrywa przeszłość jej rodziny. Realny Wałbrzych zostaje przemieniony w miasto nocne, labiryntowe, w dużej mierze podziemne. Wyparta przeszłość niemal dosłownie dąży do wydostania się na powierzchnię. A jednocześnie w mieście trwa mesjanistyczno-narodowe szaleństwo. W roli niemego świadka - górujący nad Wałbrzychem zamek Książ, w którym zgodnie z legendą ukryty został skarb Hitlera. Przyjemność, jaką autorka czerpie z układania puzzli tej wielowątkowej historii, natychmiast udziela się czytelnikowi”.

Ale w książkach Joanny Bator trzeba umieć dostrzec ukrytą zręcznie ideę. W mrocznych, zastygłych budynkach dawnego Wałbrzycha działy się rzeczy ze świata ułudy, horroru i fantasmagorii, bo tak został zapamiętany przez dorastającą dziewczynkę. Nic w tym dziwnego, bo Wałbrzych od pierwszych lat po wyzwoleniu zdawał się być miastem magicznym. Był to specyficzny tygiel ludzi różnych narodowości, języków, kultur. Napływowi mieszkańcy miasta odnajdowali w nim wciąż nowe, tajemnicze miejsca i budzące grozę zakamarki. Frapującą zagadką był i pozostaje do dziś świat podziemny Wałbrzycha. Trwały ślad tej magicznej przeszłości Wałbrzycha znajdujemy w książce Jerzego Rostkowskiego „Podziemia III Rzeszy”. Ale ten świat odszedł, należy do przeszłości. Powoli wyłania się z odmętu coś nowego, twórczego. I w tym znajduje autorka nutę optymizmu, z którą chce się podzielić z czytelnikami.
Zaś otrzymaną nagrodę skomentowała Joanna Bator żartobliwie słowami:

„Jestem zaszczycona i szczęśliwa. Od dzisiaj Nike będzie mi się kojarzyła głównie z tą nagrodą, a nie butami do biegania”.

A odbierając wcześniej złote pióro dla finalistów Nagrody Nike, zaapelowała: - Polacy, czytajcie książki!

I tym apelem kończę mój drobny wkład do promieniejącego od pewnego czasu coraz mocniej w mediach  wałbrzyskiego entuzjazmu. Bo dzieje się to wszystko w tak ważnym momencie, nie tylko ze względu na sensację związaną z „cudownym pociągiem” ale właśnie dlatego, że Wałbrzych ruszył z miejsca, przybyło wiele nowych dróg, nowych inwestycji, dużo remontuje się budynków, powstają nowe kamienice, obiekty sportowe, obiekty kulturalne typu Stara Kopalnia czy Górniczy Dom Kultury, reformuje się wałbrzyską oświatę. Wałbrzych jest uważany za brzydkie miasto ale w rzeczywistości jest to jedno z najpiękniej położonych miast w Europie i znajdują się w nim  miejsca urzekające urodą. Mamy w Wałbrzychu mnóstwo zabytków i atrakcji turystycznych, z czego nie zdajemy sobie sprawy, a także mądrych i wartościowych ludzi.

Wałbrzych był od prawieków i jest nadal magicznym miejscem na ziemi, pełnym tajemnic i fascynacji. Wiem, że dla wąskiej grupy malkontentów Wałbrzych jest  miastem, w którym dominuje „ciemno, prawie noc”, ale właśnie Joanna Bator jest osobą, dla której już od dawna zabłysło nad Wałbrzychem promieniejące światło.  Czas najwyższy by dostrzec jak wiele dobrego dzieje się w Wałbrzychu, pokazać także  osiągnięcia kultury wałbrzyskiej i należycie je docenić.



piątek, 24 lutego 2017

Gdy naród do boju - po nowemu !




Gdy naród do boju  to pieśń, rodzaj hymnu, znana również jako „Szlachta w roku 1831”, popularna w środowisku ludowców i socjalistów od połowy XIX wieku.
Wiersz powstał w 1835 roku, jego autorem był Gustaw Ehrenberg. Do tekstu podłożono fragment Wariacji B-dur op. 2 Fryderyka Chopina na temat arii z opery Don Giovanni Wolfganga Amadeusa Mozarta. Po raz pierwszy utwór został opublikowany w zbiorze Dźwięki minionych lat w 1848 roku w Paryżu. W tym samym czasie ukazało się w Krakowie konspiracyjne wydanie.
W pieśni napiętnowani są magnaci,szlachta i duchowieństwo – ukazani jako sprawcy utraty niepodległości przez Polskę. Tekst nawiązuje też do wydarzeń powstania listopadowego, bitwy pod Stoczkiem, problemu oczynszowania chłopów oraz zniesienia pańszczyzny.

Proponuję współczesną parafrazę pieśni z nadzieją, że stanie się nowym hymnem IV Rzeczpospolitej PiS-owskiej.

Czy naród do boju wystąpi z orężem
 Panowie PiS-owcy radzili,
 jak chamom dać w skórę, by czas nie mitrężyć,
nie tracić na wojnę ni chwili…

Refren:
O cześć Wam Panowie Magnaci
za Wasze dążenie do zmiany,
za cud oczyszczenia ojczystej połaci,
gdzie krajem rządziły  pogany!


A  wieść  o Smoleńsku podbijała masy
z rękami czarnymi od pługa,
kłamstwo  z katastrofą to nie na te czasy,
to zbrodnia Putina zza Buga !

Ref.
O cześć Wam prawdziwi Polacy,
co kraj swój bronicie stargany,
bo wróg nasz odwieczny tylko na to patrzy,
by znowu nas zakuć w kajdany !

Dziś Polska powraca do swoich korzeni,
gdzie strawą ojczyzna i wiara,
słowo z Jasnej Góry po kraju się pleni:
 ratunkiem - modlitwa, ofiara

Ref.
O cześć Wam panowie Prałaci,
bo Jaruś z Antonim Wam sprzyja
możecie dziś z szykiem swój dom ubogacić,
i czuć się jak  polski Mesyjasz!


A gdyby wybiła godzina powstania
to wiemy, że to się nie uda,
bo stłamsi tę gawiedź  jak ścierkę do prania
panisko natchniony -  nasz Duda!

Ref.
O cześć Wam Panowie PiS-owcy,
 Niech zadrżą ze strachu te hieny,
co robią zadymy, KOD-owcy, Ludowcy,
miast kłaniać się czapką do ziemi !