Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 21 października 2011

Okienko na świat


 Ciekawe, że to okienko zostało otwarte dopiero 1997 roku. Właśnie wtedy uruchomione zostało turystyczne przejście graniczne Głuszyca Górna  -  Janoviczki, a w ślad za tym rozpoczęła się wędrówka pieszych turystów i weekendowych spacerowiczów polskich i czeskich, by poznać najbliższych sąsiadów. Gdyby ktoś dokonał takiego bilansu najprawdopodobniej okazałoby się, że proporcje tych wędrówek pomiędzy Polakami, a Czechami byłyby jak 4 do 1, ale to głównie dlatego, że Polaków przyciągały urokliwe Janoviczki, a zwłaszcza gościnne restauracyjki tuż przy granicy, serwujące smaczne posiłki i dobre czeskie piwo. Stąd było bardzo blisko do historycznego Broumova, powiatowego miasta z zabytkowym klasztorem. Rowerem jechało się do miasta ekspresowo, bo z góry na dół w  niecałą godzinę, a tam to już można było ucztować po królewsku w tanich restauracyjkach wokół rynku. Takie to były czasy, choć przecież nie tak odległe, a u naszych sąsiadów zza miedzy było tanio, smacznie i schludnie. Wkrótce potem rozpoczął się frontalny exodus na zakupy do tego stopnia, że zaraz za czeską granicą  postawiono ciąg pawilonów spożywczych, w których Polacy zaopatrywali się w piwo, alkohol i wędliny. Ale to miało miejsce nie w Janoviczkach, ale w oddalonym nieco od Głuszycy Starostinie, przy drogowym przejściu granicznym w Mieroszowie. Tędy można było przekraczać granicę samochodem i przez Mezimesti podróżować po całych Czechach, a nawet dalej w głąb Europy. Wtedy jeszcze byliśmy skazani na kontrole graniczne, konieczność dostosowania się do zmieniających się przepisów celnych.
To wszystko działo się tak niedawno, a już dziś brzmi jak historia, a przecież minęło zaledwie kilkanaście lat. W tym czasie staliśmy się członkiem Wspólnoty Europejskiej, a przejścia graniczne mijamy dziś tak, jakby ich nie było. Jak widać we współczesnym świecie  10 - 15 lat to szmat czasu.
 Ale nie tylko o tym co się dzieje obecnie chcę napisać. Okazuje się, że miejsce, gdzie przekraczamy granicę do Czech w Janoviczkach leży o parę kroków od historycznego szlaku handlowego w średniowieczu. Biegł on przez Przełęcz pod Czarnochem (660 m npm.), wyraźne obniżenie terenu pomiędzy Czarnochem (733 m npm.), a Kopińcem (706 m npm.). To właśnie tędy prowadziła stara droga w części nawet moszczona drewnem ze Śląska do Czech, łącząca Głuszycę z Broumovem. Od północy pod przełęcz podchodziły domy Głuszycy Górnej, a od południa Janoviczek. Ostatni dom w Głuszycy Górnej pełnił rolę urzędu celnego aż do 1945 roku, bo do tej pory istniało tu oficjalne przejście drogowe.
 Trudno się dziwić, że przed wojną lokalna gazeta głuszycka „Wüstegiersdorfer Grenz-Bote” nosiła tytuł „ Głuszycki Goniec Graniczny”, choć była adresowana dla trzech sąsiadujących gmin Głuszycy, Jedliny-Zdroju i Walimia, obecnie związanych wzajemnym porozumieniem o współpracy pod nazwą „Tajemniczy Trójkąt”. Takich tajemniczych wątków jak chociażby ten o historycznych proweniencjach przejścia turystycznego Głuszyca Górna – Janoviczki można odnaleźć więcej. Warto się wybrać na pieszą wycieczkę w te strony i przemierzyć chociaż część średniowiecznego traktu handlowego uświadamiając sobie, że przynajmniej w przyrodzie i krajobrazach wszelkie zmiany mają tempo znacznie wolniejsze.  O innych ciekawostkach z naszej regionalnej łączki napiszę w kolejnych odcinkach.

Zdjęcia leśnych duktów Violi Torbackiej.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy wpis, a czy obecnie można przejechać samochodem z Głuszycy do Broumova?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń