Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 2 października 2011

Niedzielny relaks


 Przy niedzieli można się nieco rozanielić, a przynajmniej dobrze zrelaksować.
Basia Malinowska zajmuje miejsce przy sztaludze, spod jej pędzla wyskakują jak zjawy ulotne Aniołki, wypełniają wolne miejsca kolorowych obrazków nadając im wdzięk metafizyczny.
Aneta Oczkowska marszczy brwi w niepewności, czy „poeta pachnący storczykami, o silnych dłoniach, szlachetnych ustach, oczekujący jej w parku” nie przestraszy się widoku białej Anielicy ze skrzydłami upstrzonymi czarnymi wzorkami.
Romana Więczaszek w powadze i skupieniu roztrząsa zawiłe dzieje rodu Niepiekło herbu Rawicz, związana z nim nićmi pokrewieństwa. A był to ród, w którym białogłowy mocą swych ramion niejednym mężom  sromu zadawały, a jak pisze zacny dziejopis Jan Długosz, panna z tego rodu „na czarnym niedźwiedziu siedzi w polu żółtym, rozczosana, ręce rozszerzone mając”. I choć Romana w niczym nie przypomina gwałtownej dziewoi sprzed lat, bardziej do Cherubina niźli do pogromcy wojów podobna, to pociesza się tym, że w jej żyłach płynie gorąca krew przodków.
Marek Juszczak przegląda mapę Europy i każda wymyślona trasa wydaje mu się za mała na kolejną podróż rowerem. Nawet gdyby objechać Wspólną Europę dookoła, to i tak to pestka dla tak doświadczonego obieżyświata. Chyba zdecyduje się najpierw przyjechać rowerem z Knurowa do Głuszycy i tu potrenować w Górach Kamiennych i Sowich, a wtedy sprawa jasna – kierunek Jasna Góra, aby podziękować Najświętszej Panience za to, że go w drodze do islamskiego Stambułu Aniołowie Jasnogórscy przed infamią ustrzegły.
Romek Gileta z Heniem Królem pokrzepiają się kozim mlekiem, pianka wprawdzie na ta, do której przywykli  kolejne karczmy piwne przed laty obsługując, ale kolor spokojniejszy, niebiańskie rozkosze przypominający, bo biel to kolor anielski, a przy niedzieli potrzeba nam jak najwięcej anielskiego spokoju.
Przeprowadziłem detektywistyczną medytację na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa, dociekając w anielskim humorze, co też czynią w niedzielę bohaterowie moich ostatnich notatek . Wyszło to co wyszło. W każdym przypadku możemy skwitować krótko, że się relaksują. Każdy po swojemu, ale po świątecznemu. I co najciekawsze, nikt nie myśli nawet przez chwilę o tym, że za tydzień czeka nas wszystkich „droga przez mękę”, czyli droga do urny wyborczej. Niestety, upartyjnione wybory już dawno przestały być nadzieją,  tak jak w 1989 roku. Dziś to jest tylko gra pozorów, najczęściej wybór mniejszego zła. Gdzie się podziewają Aniołowie, by nas chronić przed takimi wyborami?
quo vadis ?
 Brakuje Aniołów na konwencjach wyborczych, a byliby potrzebni, żeby natchnąć organizatorów, by każda z nich rozpoczynała się i kończyła  przejmującą pieśnią Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”. Żyjemy wciąż jeszcze w świecie w którym dzieje się tyle zła, człowiekiem gardzi człowiek i nie ma mocy by tę nienawiść zniszczyć w sobie. Przypominam sobie jak pieśń ta była nieomal hymnem rodzącej się „Solidarności”, dziś ci właśnie, którzy wyrośli na jej etosie skaczą sobie do gardła, depczą wzajemnie i pomiatają. Odbywa się to za pomocą mediów na oczach publicznych i nie ma już autorytetów (ostatnim był papież Jan Paweł II), które byłyby w stanie powiedzieć wyborcom – otrząśnijcie się, nie dajcie sobą manipulować, przegońcie to sfiksowane bractwo, gdzie pieprz rośnie.
Takie myśli plątały mi się po głowie wczoraj wieczorem, przejętemu do krwi i kości wstrząsającym wykonaniem pieśni Niemena przez jego alter ego – Jarka Królikowskiego ze Strzegomia. A działo się to w pałacu w Jedlince, który w poświacie księżycowej i intymnych światełkach okiennych nawet w ciemnościach nocy robił duże wrażenie. Nie spodziewałem się takich emocji i takiego wzruszenia. Dorota  z Centrum Kultury w Jedlinie, która osobiście zachęciła mnie do skorzystania z tej okazji niech mi wybaczy, że nie szukałem jej po koncercie, by podziękować za zaproszenie. Byłem zbyt mocno poruszony, a poza tym w tłumie publiczności, która wypełniła salę lustrzaną pałacu po brzegi, trudno się było odnaleźć.
To był koncert, który na długo zapamiętam. Być może duże wrażenie obok znakomitego Jarka ( tak sobie pozwalam napisać, bo go pamiętam sprzed paru dziesiątek lat jako laureata programu „Szansa na sukces” w naszej TV), zrobił na mnie podkład muzyczny, tak głośny i przejmujący, że ściany się trzęsły. Pan dyrektor CK w Jedlinie, Andrzej Gniatkowski, ma dobrą rękę do artystów, a pomysł umieszczenia koncertu w pałacu w Jedlince, to strzał w dziesiątkę. To był pożyteczny relaks, obcowanie z urzekającą pieśnią i muzyką Czesława Niemena oraz sugestywną  interpretacją wokalną Jarosława Królikowskiego.
A ponadto, tak sobie pomyślałem, ale to już jest moja osobista interpretacja, to był znakomity koncert na tydzień przed wyborami. Gdyby tak w lokalach wyborczych można było puszczać na okrągło Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”, może stałby cud, a politycy po wyborach padli sobie w ramiona?

1 komentarz:

  1. To znakomicie p.Stanisławie ze było panu dane przeżyć taką wielką fale emocji i wzruszeń bo to szalenie nas uszlachetnia.Z przyjemnością przeczytałem ten artykuł cieszę się niebywale że tak często bywa pan na lokalnych wydarzeniach artystycznych a te z kolei pokazują że wiele się państwa dzieje co jest budujące absolutnie! Ja osobiście gratuluje! P.

    OdpowiedzUsuń