Sokołowsko jest teraz na ustach całej kulturalnej Polski. Tam właśnie miał miejsce trzydniowy, jak to pięknie nazwali anglojęzyczni organizatorzy - Hommage á Kieślowski (z przecinkiem nad a), czyli Festiwal Krzysztofa Kieślowskiego. Impreza wiąże się z przypadającą w tym roku 70 rocznicą urodzin i 15 rocznicą śmierci światowej sławy reżysera i wspaniałego człowieka, jakim był twórca „Dekalogu”, jak się okazuje kilkuletni mieszkaniec ówczesnego uzdrowiska z powodu choroby ojca.
Sokołowsko Org Międzynarodowe Laboratorium Kultury opracowało przebogaty program Festiwalu (cała szpalta formatu A-4) z rzucającą się w oczy, kolorową mapą na odwrocie (w labiryncie ulic i placów Sokołowska łatwo się pogubić). Sami mieszkańcy Sokołowska chętnie korzystali z mapy, bo wielu z nich nie trafiło by bez niej do Kina Non Stop lub Kina Biały Orzeł, albo też Kina Teatru Zdrowie lub Kina Sala Gier i Zabaw. Na mapce oznaczono też miejsca kilku Kin Plenerowych, można się dowiedzieć, gdzie się mieści Zamek Laboratorium Kultury, Biblioteka, Kawiarnia Festiwalowa. Jest też zaznaczony Pensjonat „Leśne Źródło”, ale tutaj każdy z Sokołowska jest w stanie trafić nawet przy świetle księżyca. Ze względów bezpieczeństwa oznaczono też na czerwono, gdzie się znajduje staw. Centralnym miejscem jest nowo wyznaczony Plac im. Krzysztofa Kieślowskiego, a tuż obok Biuro Festiwalu, bo bez biura jak bez ręki, kto by to wszystko opanował.
Szczegółową prezentację programu już sobie daruję, bo mógłbym zamęczyć Czytelników blogu obfitością niebywałych wydarzeń. Istne mrowie paneli dyskusyjnych, referatów( a jakże), gala otwarcia, wspólne ognisko na zakończenie. Najbardziej przypadło mi do gustu motto dnia pierwszego: „Na drodze od „czystego” dokumentu do kreacji i fabuły”, proste , klarowne, inspirujące. Proszę zwrócić uwagę na to, jak umiem się dostosować słowem „inspirujące” do poziomu autorów programu. W ogóle program Festiwalu dorównuje standardom europejskim.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że program do rzeczywistości miał się jak przysłowiowa pięść do nosa. Do Sokołowska zjechała dość liczna grupa filmowców, aktorów, krytyków filmowych, wiernych pamięci zmarłego, wybitnego polskiego reżysera. Dla nich mogło to być wydarzenie ważne i ciekawe. Oni znaleźli się pod opiekuńczymi skrzydłami organizatorów i to jest oczywiste. Niestety, nie dopisała publiczność z bliskiego Wałbrzycha i ościennych gmin. Ci którzy przyjechali czuli się jak persona non grata. Nikt się nimi nie interesował, a panele dyskusyjne lub projekcje filmów były dostępne dla wybranych gości. Kina plenerowe nie funkcjonowały zgodnie z programem. Nie proszeni goście nie mieli tu wiele do szukania. Bez ograniczeń można było jedynie korzystać z zaplanowanego punktu programu pod nazwą „Spacery po Sokołowsku”. I właśnie ze spaceru mam dobre wspomnienie, którym chcę się podzielić z Czytelnikami.
Miłe wrażenie zrobiła na mnie skromniutka co do gabarytu, ale ujmująca architekturą i wystrojem wnętrza, najmniejsza w kraju cerkiew św. Archanioła Michała, prawdziwa „perełka” w gronie niewielu zresztą w Polsce cerkwi prawosławnych. Można rzec, że cudem ocalała, bo po wojnie przechodziła różne koleje losu. Przez jakiś czas pełniła funkcję prosektorium, potem zaś domu letniskowego. Dopiero w 1996 roku udało się ją odzyskać dzięki staraniom parafii Cyryla i Metodego we Wrocławiu i przywrócić do jej pierwotnego przeznaczenia. Po generalnym remoncie wnętrza i osadzeniu na jej kopule nowego krzyża, 10 listopada 2001 roku Władyka Jeremiasz w asyście duchowieństwa dokonał uroczystego „obnowienia” cerkwi.
Ta cerkiewka może zachwycić i budzić sympatię z uwagi na jej egzotykę, bo znajduje się w miejscu dość odległym od skupisk wyznawców kościoła prawosławnego. Świadczy jednak o ciekawej przeszłości Sokołowska, które jako sławny w Europie kurort przyciągało kuracjuszy z różnych stron, a wśród nich prawosławnych. To właśnie dla nich zbudowano w 1901 roku niewielką cerkiew.
W Sokołowsku znajdujemy jeszcze inne atrakcje turystyczne i ciekawostki, sama wieś budzi zainteresowanie bogatą architekturą zespołu sanatoryjnego i kilku budynków, które udało się uratować przed zniszczeniem. Ale to już osobny temat do poruszenia może przy okazji kolejnego, lecz mniej „nadętego” Festiwalu.
Dowiedziałem się, że organizatorem tego szczególnego wydarzenia była Fundacja Sztuki Współczesnej In Stu. Faktycznie sztuką dla sztuki jest stworzyć taki program . Szkoda, że nie okazał się on sztuką dla mas.
A więc organizatorzy dali plamę? Ubzdurało im się że zamkną się w "gettach" i będą pławić we własnym sosie? Irracjonalne podejście.Oczy szeroko zamknięte chce się dodać.Kieślowski jest niezwykłą postacią polskiego i europejskiego kina,nie rozumiem dlaczego organizatorzy tak zazdrośnie bronią dostępu do spuścizny po nim??? A w ogóle to gratuluje im dobrego samopoczucia.Idiotyzm.Eh,nie pierwszy niestety... Co do cerkwi to niezwykłe przechodziła koleje.Posectorium w świątyni to na prawdę obłęd.Dobrze że stała się tym czym była.Ukłony p.Stanisławie.
OdpowiedzUsuń