Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 25 września 2011

Karpatka na bis


Miałem już więcej nie pisać o czwartkowych wieczorach z kulturą w „Starej Piekarni” w Głuszycy. Wiem, że to może być nużące, czytanie o czymś czego nie można ani zobaczyć, ani usłyszeć. Ale dzisiaj przy pięknej słonecznej niedzieli nie chcę moich sympatyków już więcej „ubogacać” (jakie piękne słowo z kościelnej nowomowy) treściami politycznymi, a także, broń Boże, historyczno-geograficznymi. Na refleksje z  mądrych książek płynące też przyjdzie jeszcze czas. Natomiast nie mam sumienia pozostawić bez echa wydarzenia, które wstrząsnęło publicznością tak mocno ( w sensie dosłownym  -  dwie gitary + donośny wokal i przenośnym  - wrażliwe układy sympatyczne słuchaczy), że jeszcze długo nie będzie mogła wyjść z osłupienia.
Sprawcami tej niemocy stali się dwaj gitarzyści, Arek i Maciej Korolikowie z Bystrzycy Kłodzkiej. To co zaprezentowali  w swoim koncercie bluesowym przeszło najśmielsze oczekiwanie. Po cichu myślałem sobie (co ja mówię, po cichu, jak lokal trząsł się wszystkimi tkankami murów od huku strun gitarowych), że w mojej półwiekowej, jak ją znam, Głuszycy, takiego koncertu dawno, dawno nie było. Kiedyś przed laty w czasach świetności „Piasta” bywali na sali widowiskowej Janusz Gniatkowski, „Ich Troje”, czy Marek Grechuta. Ale kiedy to było!
Muzycy, którzy zawitali do „Starej Piekarni” w  ten czwartkowy wieczór nie są  aż tak sławni, ale mają za sobą znaczący dorobek. Spójrzmy w ich notki prezentacyjne:

Arek Korolik  -  gitara akustyczna i śpiew. Laureat wielu festiwali i konkursów bluesowych, wykonawca koncertów na wszystkich festiwalach bluesowych w Polsce i Czechach. Koncertował we Włoszech, Austrii i Danii. Gra na gitarze akustycznej w stylu fingerpicking.

Maciej Korolik  -  gitara elektryczna i śpiew. Urodzony w 1994 roku, absolwent Szkoły Muzycznej w Bystrzycy Kłodzkiej, uczestnik większości polskich festiwali gitarowych, laureat kilku konkursów gitary klasycznej. Koncertował w Polsce, Czechach, Danii, Belgii.

Nasi artyści zagrali i zaśpiewali kilkanaście najgłośniejszych przebojów bluesowych głównie w języku egzotycznym, jak żartował prowadzący koncert Arek, ale także w przekładach na język polski. Ach, co to była za muzyka! Nie potrafię tego opisać. Siedziałem jak przytroczony do krzesła i nie czułem tego skrępowania. W największy zachwyt wprawiały mnie autentyczne improwizacje gitarzystów, prześcigających się na przemian w osobistych aranżacjach utworu.
Koncert nosił tytuł „Muzyczna podróż w czasie i przestrzeni”. I rzeczywiście podróżowaliśmy po świecie w niemym zachwycie nad jego rozbrajająco piękną muzyką bluesową.
Ciężko było się rozstać w ten wieczór z muzykami i pomyśleć, że nagle zrobi się cicho i wrócimy do naszej rozognionej sporami politycznymi rzeczywistości. A świat mógłby być taki  powabny i słodki, jak dwie porcje restauracyjnej karpatki, którymi przekupiła gospodyni wieczoru, Violetta Olszewska naszych artystów, by zagrali na prośbę publiczności jeszcze jednego bisa.
A swoją drogą, jak to zrobiła szefowa „Starej Piekarni”, ze udało się jej ściągnąć do Głuszycy tej rangi muzyków na czwartkowy koncert? Niech to pozostanie jej słodką tajemnicą, tak słodką jak jej karpatka.

Fotki z Głuszycy mają zachęcić do odwiedzenia ongiś przemysłowego miasta.

5 komentarzy:

  1. W organizacji koncertów pomaga mi mój Anioł Stróż w kolorze blond. Jej urok, wdzięk, uśmiech, pozytywna energia zniewala wszystkich artystów. Oto cały przepis na kulturalny czwartek:)
    Pozdrawiam Wiolka Olszewska Stara Piekarnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby ten Anioł miał na imię Kasia i był niestety, nie z Głuszycy lecz Jedliny-Zdroju? Dobrze że u nas też pojawiają się podobne "dobre duchy", jeden z nich ma na imię Viola!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się czyta relacje z piekarnianych koncertów, to samemu ma się ochotę zagrać tam jakis koncert :-)
    Pozdrowienia z innego kawałka Sowich Gór

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi Panie Stanisławie,klimat spotkań tworzą ludzie... przy tak sprzyjającej energii jest szansa na stworzenie miejsca do którego będą wracać mieszkańcy Głuszycy, Jedliny-Zdrój i całej Polski.
    Mamy wolny termin w październikowy czwartek...czekamy na propozycję...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się okazuje jest wolny pierwszy czwartek października, wobec tego drzwi dla miłego gościa z innego kawałka Sowich Gór stoją otworem. Wcześniej w nadchodzący czwartek można przyjechać na kolejny koncert

    OdpowiedzUsuń