Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 23 września 2011

Moje „trzy grosze” przed wyborami


Wysłuchałem z podziwem rozmowę w porannej audycji TVN ze Zbigniewem Hołdysem. Ten znany piosenkarz i jak widać mądry polityk  uzasadniał  swą decyzję nie uczestniczenia w wyborach parlamentarnych na znak protestu przeciw ordynacji wyborczej, która nie ma nic wspólnego z demokracją.
Podzielam jego zdanie w całej rozciągłości. Nie rozumiem dlaczego już na samym początku, kiedy rodziła się III Rzeczpospolita przeforsowano ordynację wyborczą, która w sposób perfidny preferuje partie polityczne i daje nieograniczone szanse wygrywania wyborów doświadczonym „graczom politycznym”, eliminując z tej rywalizacji kandydatów cieszących się rzeczywistym poparciem wyborców.
 Ordynacja wyborcza jest zupełnie niezrozumiała nie tylko dla prostego człowieka, ale nawet dla osób wykształconych. Sposób przeliczania liczby głosów na poszczególne listy wyborcze, a następnie ustalania ilości mandatów, to wyższa matematyka. Trudno pojąć dlaczego kandydat z jednej listy przechodzi dalej, mimo że uzyskał kilkakrotnie więcej głosów od kandydata z innej listy. Skąd się bierze i po co preferowanie kandydatów na pierwszych miejscach danych list. To przeniesienie bezkrytyczne przepisów ordynacji wyborczej PRL-u, mających określony cel polityczny  -  ochronę „swoich kolesiów”.
Rozgrywające się na oczach wszystkich widzów TV lub czytelników prasy przymiarki polityczne z ustalaniem kolejności na listach wyborczych, to żenujący spektakl, który budzi tylko obrzydzenie. Dlaczego o tym decydują liderzy partyjni, a nie demokratyczne wybory w okręgach wyborczych? Był taki czas, kiedy PO szczyciła się oddolnymi konwencjami wyborczymi. Co z tego zostało? Nic. Prezes J. Kaczyński krytykuje Polskę za brak demokracji, a sam kupczy jak straganiarz miejscami na listach wyborczych. W ten sposób Beata. Kępa z Dolnego Śląska trafia na listę świętokrzyską, nie mając z tym regionem nic wspólnego. Takie przykłady można mnożyć.
Zastanawiałem się nad absurdalnością wyborów samorządowych do rad. W małych miejscowościach dzieli się miasto lub gminę na obwody i okręgi wyborcze. W rezultacie wyborca do rady gminnej liczącej  n.p. 15 radnych ma możliwość wyboru tylko jednego, najwyżej dwóch kandydatów. Dlaczego nie wszystkich 15, a przynajmniej polowy z nich? W małych miejscowościach ludzie się znają. Taki system wyborów całkowicie zniechęca do pójścia do urn wyborczych. Ludzie mówią, szkoda zelówek, przecież człowiek i tak nie  decyduje o tym, kto będzie w tej gminie sprawował władzę samorządową. Takich absurdów jest znacznie więcej. Powodują one, że na scenie politycznej nic się nie zmienia, a w toczącej się od lat batalii politycznej pomiędzy PO i PiS zatracone zostały zupełnie najważniejsze priorytety, takie chociażby jak gospodarka, system finansowy, uproszczenie sytemu podatkowego, reforma sądownictwa, służby zdrowia, wojska  i wiele innych dziedzin.
Źle się dzieje w państwie upartyjnionym po same uszy, wmawiającym ludziom, że mamy demokrację. Niestety, nic nie wskazuje, że po wyborach może być lepiej. Nie będzie, póki nie dokona się zmiany od podstaw zakłamanej, pseudodemokratycznej ordynacji wyborczej. Od tego trzeba zacząć zanim wybory nie staną się tylko i wyłącznie sprawą partyjnych liderów i szukających sensacji, udających , że wszystko jest w porządku mediów

2 komentarze:

  1. Drogi Sąsiedzie Stanisławie,
    czy nie uważa Pan ,że to już taka specyfika Polski i jej mieszkańców?? Przecież ,pamięta Pan z kart historii ,że kupczenie i sprzedaż innym sąsiadom była naszą specjalnością. Kiedy kształtowały się silne organizmy narodowe naszych sąsiadów my posiadaliśmy "demokrację szlachecką" ,a kiedy później kształtowały się odczucia patriotyczno nacjonalistyczne to my byliśmy mieszkańcami Niemieckich "kresów wschodnich" ,Zachodnich Guberni Rosji ,lub najbardziej zacofanego regionu CK. Wtajemniczeni tylko wiedzą ,a większość ludzi jest prawie pewna ,że te podziały nadal istnieją.....
    Piotr L.

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo smutny wniosek. Oznacza on, że patriotyzm, troska o dobro ojczyzny, to czcze hasła. Liczy się tylko interes własny, a system partyjny pozwala go realizować z zachowaniem pozorów państwa prawa, demokracji, wolności.
    Ten kamuflaż odsłania zdarzenie ze spotkania premiera Tuska z mieszkańcami jakiegoś tam miasteczka na Wielkopolsce. Starsza kobiecina zadała mu pytanie: A ten bogaty autobus,te ulotki i gadżety rozdawane ludziom, te podróże po kraju z taka liczbą osób, to za czyje to pieniądze? Przecież wiadomo skąd się biorą pieniądze na kampanie wyborcze partii politycznych. Na pewno nie ze składek członkowskich.
    Dziękuję za komentarz pokazujący historyczne korzenie egoizmu ludzi władzy i ich otoczenia.

    OdpowiedzUsuń