Zaproszony jako gość miałem okazję uczestniczyć w małym , sympatycznym wernisażu. Było to otwarcie wystawy bogatej już kolekcji przedwojennych pocztówek i zdjęć miasta i gminy Głuszyca. Kolekcjonerem – zbieraczem jest Grzegorz Czepil, obecnie znów mieszkaniec Głuszycy, bo jak sam wspomniał to właśnie kilkuletnia „emigracja” do Świdnicy pozwoliła mu lepiej dostrzec walory krajobrazowe i przyrodnicze swojej macierzystej kolebki. Kiedy się więc nadarzyła okazja, kupił zrujnowane budynki gospodarcze w Głuszycy Górnej, blisko przejścia granicznego do czeskich Janoviczek i teraz z zapałem remontuje dom i obiekty gospodarcze, snując dalekosiężna plany z przeznaczeniem wszystkiego na cele turystyczno-wypoczynkowe.
Wystawę urządził Grzegorz w dawnej oborze (kiedyś ma tu być kuźnia, już dziś udało mu się zgromadzić kilka kowalskich eksponatów). W stajennej scenerii zawisło na ścianach kilkanaście anatyram, a w nich najciekawsze pocztówki i zdjęcia z Głuszycy i okolicznych wsi z najdawniejszych lat. Są takie, które sięgają XIX wieku. Okazuje się, że nasi poprzednicy, niemieccy gospodarze tej ziemi, potrafili znakomicie promować swoje gniazdo rodzinne, a dawna Głuszyca, nie mówiąc o pięknie położonych śródgórskich wsiach, Łomnica, Sierpnica, Grzmiąca, Rybnica Mała. Kolce, no i oczywiście – Głuszyca Górna, urzeka urodą bujnej przyrody. Można się z tych zdjęć dowiedzieć, jak dużą wagę przywiązywali Niemcy do rozwoju turystyki, rekreacji i wypoczynku, a więc tych kierunków rozwojowych, które stały się obecnie priorytetem miasta i gminy z chwilą kiedy upadł przemysł – podstawa dotychczasowej egzystencji. W każdej wsi były gospody i miejsca noclegowe, pobudowano wieże widokowe, schroniska, wyznaczono szlaki turystyczne i ścieżki spacerowe. Uruchomienie linii kolejowej z Wałbrzycha do Kłodzka w 1880 r. przez Głuszycę Dolną i Górną, wybudowanie dworców kolejowych, to były doniosłe wydarzenia w historii miasta. Otwierały ona okno na świat.
To czego dokonał Grzegorz Czepil, gromadząc przez lata materialne ślady dumnej przeszłości gminy, to jest rzecz bezcenna. Jego zbiory liczą sobie ponad 600 kartek pocztowych i fotografii z czasów przedwojennych. Z nich możemy wizualnie poznawać historię ziemi, na której przyszło nam mieszkać i pracować. Dla kilku pokoleń młodych jest to ich miejsce urodzenia.
Gospodarz wystawy zbiera też inne pamiątki z tamtych czasów. Być może uda się z biegiem czasu zorganizować kolejne muzeum domowe (podobne muzeum, jakie mamy obecnie na Łowisku Pstrąga w Łomnicy). Dobrze, że jest dziś internet, który ułatwia znacznie zbieractwo tego rodzaju pamiątek, ale wiąże się to z kosztami. Dla takich pasjonatów jak Grzegorz nie liczą się pieniądze. On wie, że obok nich są wyższe wartości, dla których warto poświęcić swe oszczędności..
Na otwarcie wystawy przybyło sporo gości, wielu z nich, to podobni jak Grzegorz pasjonaci, patrioci lokalni, emocjonalnie związani ze swoją małą ojczyzną. Zupełnie nowy mieszkaniec Głuszycy przybył nawet z saksofonem i urozmaicił uroczystość specjalną muzyczną improwizacją. Spróbujmy sobie wyobrazić niecodzienność sytuacji: dawna stajnia, w niej wiszące na bielonych ścianach, oświetlone płonącymi zniczami oszklone fotografie, do tego koncert saksofonisty, a na zewnątrz w plenerze oczekujący na gości świeży chlebek własnoręcznie upieczony przez gospodarza według tajnej receptury babci, a do tego masełko, ogórek kiszony… „Świat się śmieje”, ale śmieje radośnie, bo dzieje się coś dobrego.
Wesołość i entuzjazm wszystkich gasił nieco brak na tej uroczystości kogokolwiek z władz gminnych (radny Szostak przybył tutaj jako bliski sąsiad). Było nam wstyd, że tak bogata kolekcja i trud zorganizowania wystawy, spotkały się ze strony tych, którym najbardziej powinno na tym zależeć z brakiem zainteresowania. Nawet babcia z sąsiedniego domu wielce się dziwiła, że jest jeszcze taki, komu się chce.
P.S. Tekst ozdobiłem obrazkami ze zbiorów Grzesia Czepila.
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuń