To nieprawda, że kula ziemska kręci się wokół słońca raz na rok, a wokół swej osi raz na dobę. Wydaje się, że teraz kręci się znacznie szybciej. To co jeszcze niedawno było nie o pomyślenia, dziś jest realnym wydarzeniem, dzieje się na naszych oczach . Nie jestem pewien czy także w naszych głowach, czy jesteśmy w stanie to wszystko sobie uzmysłowić. Odbieram bieg wydarzeń tak samo jak wielu podobnych do mnie Rodaków. Siedem lat temu przegłosowaliśmy wejście do Unii Europejskiej,
Dziś przypadło nam w udziale sprawować rolę przewodnią w tej Unii, o której kilkadziesiąt lat temu nie można było nawet pomarzyć, bo nawet marzenia mają w sobie choć cząstkę prawdopodobieństwa.
Piszę o tym pod wrażeniem medialnych relacji z przekazania prezydencji unijnej przez Węgry - Polsce, uroczystości jakie miały miejsce wczoraj, 1 lipca 2011 roku, a zwłaszcza pod wrażeniem koncertu na Placu Defilad w Warszawie, który przeszedł tak samo niewyobrażalne granice, jak to, że jeszcze tak niedawno zniewolona Polska, znalazła się dziś na czele całego europejskiego areopagu państw Wolnej Europy (może jeszcze nie całej Europy, ale prawie całej). Piszę to w pełnym przekonaniu, nieomal z autopsji, bo moje dzieciństwo, młodość i większość dojrzałego życia upłynęły w zdominowanym przez ZSRR bloku państw wschodnich Układu Warszawskiego, który wydawał się wtedy stały i nienaruszalny.
To co się pozytywnego dzieje w Polsce jako kraju unijnym przerasta też granice wyobraźni. Można się o tym przekonać naocznie, ale trzeba pojeździć trochę po Polsce. Ci co to czynią z takich, czy innych względów, mogą to potwierdzić konkretnymi przykładami, bo nieomal na każdym kroku widać nowe inwestycje, albo już gotowe, albo jeszcze w toku budowy.
Moim oczkiem w głowie jest bliski mi region wałbrzyski. Mam tu na uwadze nie tylko bliskość obszarową, choć z powodu mojego wieku jest ona ważna, ale przede wszystkim, że tu jest mój dom, jak napisałem w tytule mojego blogu. Podróżując po regionie obserwuję zaskakujące zjawiska. Z satysfakcją odkrywam wciąż nowe dokonania, które zmieniają na lepsze obraz zastygłej w bezruchu, duszącej się w uścisku niemożliwych do rozwiązania problemów, bezradnej, poniemieckiej części Ziem Odzyskanych.
Nie próbuję nawet wymieniać tych przemian, bo byłoby to zadanie przekraczające zwyczajowe reguły blogu internetowego. Wspomnę tylko o dwóch nasuwających mi się w tej chwili,bieżących wydarzeniach.
Stowarzyszenie Miłośników Jedliny-Zdroju, którego jestem członkiem w ramach realizacji projektu „Nasza Europa” przyjmuje w dniach 2 - 7 lipca francuską delegację z zaprzyjaźnionego miasta St. Etienne de Crossy, liczącą sobie, bagatela, ponad 50 osób. W jej składzie obok prezydenta miasta jest grupa chóralna. Z tej okazji przygotowano atrakcyjny program. Jest w nim dzień europejski (zwiedzanie miasta, występy chóru z Francji, wieczorna wspólna biesiada), jest dzień historii i martyrologii (wycieczka do Sztolni Walimskich i Krzeszowa), jest dzień Honorowego Obywatela Miasta, pani Łucji Chauvet, zasłużonej dla rozwoju przyjaźni polsko-francuskiej, jest dzień dialogu międzykulturowego (zwiedzanie Książa, wernisaż w jedlińskim Centrum Kultury). Goście francuscy, do których dołączy jeszcze delegacja z zaprzyjaźnionego miasta w Czechach, Velichovki, będą nocować w jedlińskich hotelach „Moniuszko” i „Jedlinka”. Ten pierwszy (w Glinicy) funkcjonuje już od trzech lat, ten drugi jest zupełnie nowy, w dniu przyjazdu gości oddany do użytku. Zbudowany obok słynnego już pałacu w Jedlince w miejscu dawnych obiektów gospodarczych, stanowi widomy znak nowych czasów. Kto by mógł pomyśleć kiedyś przed kilkunastu laty o możliwości zorganizowania takiej imprezy. Ale Jedlina-Zdrój ma już obecnie gdzie przyjąć gości, tak by się nie powstydzić, ma im co pokazać obok pięknych krajobrazów, ma zdolności organizacyjne i mądrych gospodarzy miasta.
Drugi przykład. Otrzymałem sms od gospodarzy nowo otwartego pensjonatu „Dziupla” w Łomnicy z zaproszeniem na sobotnią wieczorynkę, a w niej koncert na dwie gitary, występy wokalne, w menu polska kuchnia i szczypta włoskiej. To już stało się zwyczajem – organizacja takich wieczorków literackich, muzycznych, wokalnych . A więc rzecz dotąd znów nie do pomyślenia - na głęboko zaszytej w górach wsi – wieczorki artystyczne. I co najciekawsze, cieszą się one rosnącym zainteresowaniem.
Chyba jednak się kręci nasz świat coraz szybciej, odrabia zaległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz