Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 17 lipca 2011

Weekend w stylu retro






Dawno już nie jechałem pociągiem. Moja młodość jest związana z tym środkiem komunikacji jak z żadnym innym. Mogę powiedzieć, że z okien pociągu poznałem świat i zrozumiałem czym jest miara odległości. Z podróżowaniem koleją, z oczekiwaniem na stacjach kolejowych, z perypetiami w pociągach i kasach biletowych, wiążą się liczne moje przygody.
Przejeżdżający pociąg budzi we mnie do dziś uczucie nostalgii i żalu. To tak jak wspomnienia młodości, jak wszystko to co było bliskie sercu i niestety, z biegiem lat przeminęło.
Na szczęście pozostał mi jeszcze jeden atut. W niedalekiej odległości od domu ciągnie się widoczny z okien nasyp kolejowy. Tedy przebiega słynna linia kolejowa Wałbrzych-Kłodzko. Słynna, bo jest jedną z najatrakcyjniejszych  w Polsce. To właśnie tędy pociąg przemierza aż trzy tunele, z których ten pierwszy tuż za stacją Wałbrzych Główny, jest najdłuższym tunelem w Polsce i liczy sobie ponad półtora kilometra. Trasa pociągu prowadzi przez wysokie wiadukty ponad drogami i dachami budynków, zboczami gór, pośród lasów, łąk i pól. Oczom podróżnych ukazują się coraz to inne krajobrazy, utopione w nich miasteczka i wsie, z których górnicza ongiś Nowa Ruda, może zachwycić niezwykłością położenia budynków i rozmaitością architektury.
Linia kolejowa Wałbrzych-Kłodzko wciąż jeszcze żyje. Co rusz przetaczają się po niej pociągi towarowe wypełnione kamieniem lub innymi ładunkami. Od niedawna przywrócony został ruch pasażerski specjalnym szynobusem. Kursuje on od rana do wieczora tam i z powrotem kilka razy dziennie.
Gdy tylko słyszę skrzyp kół wagonów po szynach, to zaraz podświadomość przypomina mi frazę z „Lokomotywy” Tuwima: „to para gorąca wprawiła to w ruch, to para co z kotła rurami do tłoków, a tłoki kołami ruszają z dwóch boków, i gnają, i pchają, i pociąg się toczy…”. Czuję wtedy sentymentalne wzruszenie i radość w sercu, że jeszcze wszystko nie zginęło.

Nasza dwuletnia wnuczka, Lenka, reaguje żywo na każdy ruch na torach. Woła natychmiast; Jedzie ciuchcia! I trzeba ją brać na ręce, by lepiej widziała z tarasu przejeżdżający pociąg.
Jak tylko wróci znad morza przy sprzyjającej pogodzie pojedziemy razem do Kłodzka. Jeśli się jej to spodoba, będziemy jeździć częściej. To znacznie lepiej, niż podróż samochodem. Z pociągu widać więcej i ma się więcej swobody. Zastanawiam się tylko, czemu tak rzadko korzystamy z tej możliwości podróżowania.
Weekend w stylu retro? Zachęcam, warto spróbować!

PS. W programie wycieczki warto umieścić Kłodzko.
To bardzo atrakcyjne, historyczne miasto, obecnie z roku na rok coraz piękniejsze i ciekawsze. Można nacieszyć oczy wyjątkową architekturą rynku i całego śródmieścia, a także znakomicie położonych na stokach gór dzielnic mieszkaniowych

1 komentarz:

  1. No to ruszamy po torach, gdy tylko przestanie padać :))) Mam nadzieję, że w Kłodzku są dobre lody, bo to kolejna atrakcja dla Leny :)))

    OdpowiedzUsuń