Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

czwartek, 14 lipca 2011

Uczeń prześcignął mistrza !



 Dziś będzie o fascynacji książką, choć to za mało powiedziane, fascynacji twórczością w ogóle znakomitego pisarza-podróżnika, ale przede wszystkim człowieka o ogromnej wiedzy i talencie, tytana pracy dziennikarskiej i pisarskiej. Będzie też o fascynacji światem, który odsłania przed naszymi oczyma mój literacki idol, wskazując na jego niezwykłość, złożoność i oryginalność. Zanim zdradzę o jaką książkę chodzi i jakiego autora, maleńki wstęp.
Pisałem o tym, że od wejścia do Unii Europejskiej świat się u nas kręci znacznie szybciej niż pozwala na to ruch obrotowy wokół słońca i wokół własnej osi. Ale są takie miejsca na świecie,  gdzie wydawałoby się kula ziemska utknęła w miejscu. Nie będę wspominał o bliskim sąsiedzie – Białorusi. Tam czas się zatrzymał chyba tylko po to, by nie trzeba było straszyć ludzi komunizmem na podstawie li tylko podręczników historii, bo można się o tym przekonać naocznie. Konterfekt Łukaszenki może budzić grozę. Trudno pojąć, jak ten były przewodniczący sowchozu może dzierżyć dyktatorską władzę przez tyle lat w cywilizowanej Europie, mając pod bokiem nie tylko takich sąsiadów, jak Polska i Litwa, obecnie kraje Unii Europejskiej, ale także imperialną Rosję i Ukrainę, które przynajmniej zachowują pozory demokracji.
Niestety, takich reżimów jak na Białorusi było i jest na świecie więcej. Odizolowana od świata despotyczna Korea Północna stała się najokrutniejszym i niewyobrażalnym więzieniem  umierającego z głodu społeczeństwa.
Ale dzisiaj chcę zainteresować moich Czytelników mniej znanym przykładem reżimu komunistycznego. który trwał nieprzerwanie 15 lat w byłej republice ZSRR, Turkiestanie. Czynię to pod przemożnym wpływem książki znakomitego Ryszarda Kapuścińskiego, „Imperium”, książki która stanowi moją niekończącą się inspirację.
Zacznijmy od paru słów o jednym z mniej u nas znanych krajów zakaspijskich w Azji Środkowej. Nosi on nazwę  -  Turkmenistan (dawniej Turkiestan, jeszcze inaczej nazywany po prostu Turkmenia)). Rozciąga się na północ od gór Kopet-Dag pomiędzy Morzem Kaspijskim a rzeką Amu-Darią. 90% powierzchni jest niezamieszkała , zajmuje ją pustynia Kara-kum. Połowa ludności żyje z rolnictwa, pola są nawadniane wodą z Amu-darii, uprawia się głównie bawełnę, a także zboża, ziemniaki . Produktem eksportowym, z którego słynie ten kraj na całym świecie są turkmeńskie dywany.
Aszchabad to dawna stolica Turkiestanu. W 1948 roku w wyniku trzęsienia ziemi w ciągu 15 sekund rozsypało się całe miasto. W kataklizmie zginęło ponad 160 tysięcy osób. Zachował się tylko nienaruszony pomnik wodza rewolucji rosyjskiej  -  Włodzimierza Iljicza Lenina
 W miejsce Aszchabadu wzniesiono nowe miasto  -  Aszgabat. Od 1985 do 2006 roku sprawował w nim władzę dyktatorską nieodrodny  „spadkobierca”  Iljicza  -  Saparmyrat Nijazow, były sekretarz KPZR w tej republice. Wprowadził w kraju system jednopartyjny. W 1991 roku skutkiem rozpadu ZSRR Turkmenistan uzyskał niepodległość. W grudniu 1999 roku Nijazow został ogłoszony przez parlament dożywotnim prezydentem i był nim do swojej śmierci w 2006 roku.
 Jego nieśmiertelne dzieło, „Rahnama” czyli Księga Ducha, jest w Turkiestanie lekturą obowiązującą, podobnie jak w krajach stalinowskich „Kapitał” Karola Marksa lub „Historia WKPb”. Znajomość złotych myśli Nijazowa jest koniecznością nawet na egzaminie prawa jazdy.
Prawie pięciomilionowy naród już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku stał się zakładnikiem satrapy i jego rodziny. Nijazow chytrze wykorzystał moment rozpadu ZSRR i wygrał wybory prezydenckie. Od tego czasu był niepodzielnym władcą ziemi, jej wszystkich bogactw a także materialnych dóbr wytworzonych przez lud na przestrzeni dziejów. Decydował o dniu powszednim i świętach mieszkańców kraju, ustalał normę pudru do kosmetyki lic, długość męskich włosów, określał gatunek muzyki w mediach a także ilość kotów i psów na jedną rodzinę. Zaproponował likwidację opery, baletu i określił preferencje żywieniowe. Zalecał także wymianę złotych zębów na białe i eksponowanie naturalnej cery Turkmenów, która jego zdaniem powinna mieć barwę pszenicy.
Mimo, że w całej poradzieckiej Azji Centralnej panowały autorytarne rządy, to Turkmenia prześcignęła sąsiadów w precyzji działania aparatu wszechstronnej kontroli społeczeństwa. Zdaje się nawet, że większą demokrację prezentowali władcy Królestwa Partów, jakie istniało na tych ziemiach ponad dwa tysiące lat temu. Po rzekomym zamachu stanu w dniu 25 listopada 2002 r. aresztowano tysiące podejrzanych spiskowców i członków ich rodzin. Podobnie jak w czasach stalinowskich  spreparowano fikcję zamachu w celu rozprawienia się z  opozycją polityczną. Nijazow później ogłosił, że kamery mają być umieszczone na wszystkich głównych ulic i miejscach w Turkmenistanie, widoczne w obawie przed kolejnymi próbami.
21 grudnia  2006 roku wszystkie media Turkmenistanu ogłosiły, że Wilki Syn Narodu, Saparmyrat Njiazow zmarł nagle na atak serca. Został on pochowany w grobie przygotowanym już wcześniej w rodzinnej wsi Gypjak, około 7 km na zachód od Aszchabadu, w odpowiednim mauzoleum. Zanim przeniesiono go do tej miejscowości, jego ciało leżało w otwartej trumnie w pałacu prezydenckim w Aszgabacie.
Zwykli obywatele  wylewali morze łez, gdy szli za trumną, choć zachodnie media głosiły, ze byli do tego zmuszeni.

Czytam wydawałoby się absurdalne historie z tajemniczej dla nas, egzotycznej Turkmenii i zadaję sobie pytanie, skąd my to znamy. Przecież nie jest to fantasmagoria. Ta maskarada wolności i demokracji trwa w wielu miejscach na świecie. Dzięki wspaniałemu podróżnikowi Ryszardowi Kapuścińskiemu, dowiedzieliśmy się o dalekiej Turkmenii, która stała się nam bliższa. Jak niewiele potrzeba, by jeden reżim polityczny, zastąpić drugim, a ideę wolności i demokracji zamienić w ich parodię.
Myślę, że ten wątek zasługuje na kontynuację. „Imperium” Kapuścińskiego, to niewyczerpane źródło do refleksji nad światem i jego dziwnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz