Droga do nikąd
przydomowe ogródki - urok zieleni i kwiatów |
Ten tytuł dzisiejszego postu jest
bardzo zagadkowy, może budzić różne refleksje, nawet natury filozoficznej na
temat sensu naszego istnienia. Czy przypadkiem nasza droga życiowa nie prowadzi
do nikąd? Ludzie religijni wierzą w nieśmiertelność duszy, wierzą że po śmierci
ich dusza może trafić do nieba. Niestety, również do piekła i to jest mniej
obiecujące. Ludzie niewierzący są w znacznie gorszej sytuacji, bo trudno im
znaleźć odpowiedź na pytanie, po co człowiek żyje? Jaki jest sens życia na
ziemi?
Zamykam jednak ten wątek zbyt
poważny, by się nim zajmować w blogu, którego celem jest promocja regionu
wałbrzyskiego. Okazuje się, że to o czym chcę napisać jest znacznie prostsze i
dotyczy sfery na wskroś materialnej, a nie duchowej. Chociaż co do tej drugiej,
nie byłbym tak pewny, bo przecież rzecz dotyczy pewnego kościółka, o którym
możemy przeczytać w niektórych informatorach turystycznych i materiałach
koscielnych, a więc obiektu sensu stricto duchowego. Rzecz dotyczy też drogi do nikąd, ale o tym na samym
końcu tego postu..
O istnieniu kościółka orientuje się
niewielka ilość osób, głównie mieszkańców wsi Olszyniec w gminie Walim, którzy
gromadzą się tam co niedziela na Mszy Świętej wczesnym rankiem o godzinie 8.30,
a także wyjątkowo w innych porach przy okazji ważniejszych uroczystości
religijnych. Wiedzą też o kościółku wytrawni turyści, osoby interesujące się
historią tych ziem, a także nieliczni mieszkańcy okolicznych miejscowości. Są
też tacy, którzy o nim słyszeli, ale nie orientują się, czy jeszcze nie popadł
w ruinę i czy w ogóle odprawiają się tam jakieś obrzędy religijne. Starsi
ludzie z najbliższej okolicy pamiętają kościółek, który był dobrze widoczny z
drogi wiodącej z Jedlinki do Olszyńca, ale to wtedy, gdy jeszcze nie urosły tak
wysokie drzewa i gęste krzewy, które zasłoniły do reszty mury i wieżyczki świątyni.
Wiedzą też o tym, że dotarcie do kościółka nie było zbyt łatwe, bo wymagało
dobrej kondycji by wspiąć się bezpośrednio ze wsi ścieżką pomiędzy drzewami pod
górę, na wysoką skarpę, gdzie królował dom Boży, albo też podążyć znacznie
dalszą drogą okrężną od skrzyżowania dróg do Jugowic i Wałbrzycha.
Powoli sprawa staje się jasna.
Domyślamy się, że chodzi mi o promocję tajemniczego zabytkowego kościółka Św. Anny w
Olszyńcu, usytuowanego wysoko na zboczu
pnącego się nad wsią stromego wzniesienia. Kościółek stary, bo sięgający
początków XIV wieku, a po przebudowie w 1593 wielokrotnie remontowany, ostatnio
w 1964 i 2000 roku.
O późnogotycko-renesansowym
kościele czytam w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów”, że jest to budowla
jednonawowa z wydzielonym węższym
prezbiterium, kryta dachem dwuspadowym z 8-mioma bocznymi sygnaturkami na
kalenicy. Wieńczy ją wysoki hełm ostrosłupowy, a obok jeszcze druga drewniana
wieżyczka. Portal wejściowy zamknięty półkoliście, zdobią stare drewniane
wrota. Wewnątrz drewniany strop z 1611 roku z malowidłami J. Weisslera oraz
bogate, zabytkowe wyposażenie, m.in. drewniana ambona i chrzcielnica z XVI
wieku oraz barokowy dzwon z XVIII wieku.
Istotnie kościół robi wrażenie,
bo jest dość duży i masywny, dobrze utrzymany i odnowiony. Otoczony jest dawnym
cmentarzem, zarośniętym bujnymi trawami, na którym zachowało się kilka
maleńkich, zapuszczonych grobów. To samo dotyczy resztek kamiennego muru
okalającego plac kościelny z cmentarzem,
Wiemy o tym, że w przeszłości
pełnił on ważną rolę jako jedyny kościół katolicki w okolicy, a parafia
obejmowała nie tylko Olszyniec i Jugowice, ale także Jedlinkę i Jedlinę-Zdrój.
Było to głównie w XVII i XVIII wieku, kiedy to w tym obszarze przeważali
ewangelicy, a wiernych kościoła rzymsko-katolickiego było znacznie mniej. Potem
proporcje się zmieniły, co spowodowało budowę kościołów katolickich i w
Jedlinie i w Głuszycy. Wówczas rola kościółka w Olszyńcu znacznie zmalała.
Kościół Św. Ąnny w Olszyńcu
zdołał przetrwać trudne lata wojen światowych, a po wojnie jego rola i
znaczenie spadły. Jest kościołem filialnym parafii w Zagórzu Śląskim, a ponieważ wieś
Olszyniec nie jest zbyt duża i bogata, z trudem broni się przed popadnięciem w ruinę.
Przeprowadzony w 2000 roku remont
znacznie poprawił kondycję techniczną obiektu, który jest cennym zabytkiem w
gminie Walim.
Kościółek w Olszyńcu od dawna
budził moje zainteresowanie ze względu na swoje wyjątkowo atrakcyjne
umiejscowienie. Wydawało się, że wisi na skarpie i może lada dzień podzielić
los słynnego kościółka w Trzęsaczu nad brzegiem Morza Bałtyckiego, z którego
zachowała się do dzisiaj tylko jedna ściana. Dobrych parę lat temu byłem w
kościółku z wycieczką szkolną, zapamiętałem dość strome podejście sprawiające
wrażenie wspinaczki na wysoką górę. Kościółek był wtedy w dość mizernym stanie,
a odległość od przepaści w dół była na tyle duża, że nie groziło mu żadne
niebezpieczeństwo Z biegiem czasu strome zbocze wzniesienia zarosło wysokimi
drzewami i kościółek utonął w bujnej zieleni.
Rozpisałem się o kościółku, do
zwiedzenia którego gorąco zachęcam, zwłaszcza, że jak się okazuje, nie jest to
na dzisiaj tak trudne zadanie. Do kościółka można dojechać drogą asfaltową,
wprawdzie wąską, ale przejezdną. Obok kościoła znajdzie się miejsce na
zaparkowanie. Przy tej drodze jest kilka gospodarstw rolnych, jeno z nich
naprzeciw kościoła
Moja niedzielna wycieczka
samochodowa do Olszyńcu jak się okazuje nie poszła na marne. Dziś już wiem, że
można dojechać pod sam kościół. Ale mam za sobą jeszcze jedno dość osobliwe
doświadczenie. I teraz właśnie docieram do najistotniejszej konkluzji wiążącej
się z tytułem mojego postu. Dojechawszy asfaltową drogą do kościoła,
zdecydowałem się pojechać tą drogą dalej. Spodziewałem się, że zjadę albo na
drogę główną do Jedliny-Zdroju, albo boczną
do Wałbrzycha. Niestety, okazało się, że była to droga do nikąd. Kilkadziesiąt metrów za kościółkiem
asfalt się skończył, a zarazem także droga, bo zobaczyłem przed samochodem
usypaną szutrową górkę. Dobrze, że było gdzie nawrócić. Natomiast szkoda, że o
tej niespodziance nie informuje żaden znak drogowy.
Przypomniałem sobie zdarzenia z
niedalekiej przeszłości. Bywało tak, że na czas wizyty I Sekretarza KC
PZPR budowano naprędce drogę, ale tylko
do miejsca, gdzie miał być uroczyście witany. Być może do Olszyńca też zawitał
biskup, trzeba więc było wyasfaltować drogę
do kościoła, no i trochę dalej, by nie budzić podejrzeń.
Oto jest konkretny problem dociekań, nie mniej ważny od
filozoficznych rozważań nad sensem istnienia. Okazuje się, że nie tylko na
wyższych uczelniach, w naukowych gremiach uczonych i myślicieli, ale także w
maleńkim, podwałbrzyskim Olszyńcu jak się dobrze postaramy możemy odnaleźć
powód do głębokich filozoficznych rozmyślań, a powodem tym jest najzwyklejsza drogę
do nikąd.
Fot. kościółka z internetu
Piękny wpis. Zazdroszczę warsztatu i oczywiście przy okazji odwiedzę opisywany kościółek.
OdpowiedzUsuńPzW !
PS. Głowy uciąć sobie nie dam, ale chyba mijałem Pana wczoraj na drodze do Łomnicy.
Ciekawa jestem tej budowli. Może kiedyś tam dotrę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydawało, że wczoraj minął mnie ktoś znajomy w pięknym samochodzie. Teraz wiem, ze to było PzW. Dziękuję za sympatyczny komentarz,
OdpowiedzUsuńa do odwiedzenia kościółka zachęcam, bo i kościółek i miejsce robią wrażenie.
Chcę tam pojechać na mszę, by przy okazji przyjrzeć mu się wewnątrz. Pozdrawiam !
A Ani jak zwykle serdecznie dziękuję za przodownictwo w odbiorze moich zapisków i pochlebne komentarze.
Piękna zachęta do zwiedzenia kolejnej mało znanej „perełki” ziemi wałbrzyskiej!
OdpowiedzUsuńO ile mi wiadomo kościółek w Olszyńcu jest kościołem filialnym Parafii Podwyższenia Krzyża św. w Zagórzu Śląskim.
Nawiązując do wstępu: czytałam ostatnio książkę Elizabeth Gilbert „Jedz, módl się, kochaj”, w której autorka przedstawia przekonanie na temat piekła i nieba pewnego balijskiego uzdrowiciela. Twierdzi on, że piekło i niebo jest dokładnie tym samym: jest miłością. Tylko droga do obu tych miejsc znacznie się od siebie różni… Pozdrawiam ciepło, R.
Bardzo dziękuję za tę cenną uwagę, że jest to kościółek przynależny do parafii w Zagórzu Ślaskim i zaraz to poprawię. To bardzo ciekawa myśl - o miłości, która jest zarazem niebem i piekłem. Myślę, że życie często to potwierdza. Ale my wolelibyśmy tam w królestwie niebieskim zażywać tylko atrybutów raju. Pięknie dziękuję za komentarz i pozdrowienia. Wszystkiego miłego !
OdpowiedzUsuń