Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 8 listopada 2011

Zagadka


Oto internetowa relacja z derbowego meczu  piki nożnej dwóch „odwiecznych” rywali, których dla zabawy nazwałem literami alfabetu greckiego  Iks  i  Ipsylon, tak samo jak miasto, w którym odbyło się to spotkanie, literką  -  Zet. Proszę się nie sugerować greckimi literkami, zapewniam, że Zet, to nie są Ateny.
Zagadka polega na odgadnięciu, gdzie miał miejsce ten derbowy mecz (na jakim kontynencie i w jakim mieście) i pomiędzy jakimi drużynami. Wydaje się to dość łatwe, bo w relacji podaję prawdziwe nazwiska piłkarzy, za wyjątkiem paru nazwisk oznaczonych skrótami pierwszych liter.

Iks górą w 184. derbach Zet. Podopieczni D. P. pokonali w prestiżowym, derbowym meczu Ipsylon 1:0 (1:0), a bramkę na wagę zwycięstwa strzelił dla gospodarzy Koen van der Biezen.  

Przed pojedynkiem derbowym więcej szans na zwycięstwo przyznawano drużynie Ipsylon. Jednak obie drużyny prezentowały się ostatnio marnie na boiskach T-Mobile Ekstraklasy dlatego trudno było wskazać zdecydowanego faworyta.

Mecz rozpoczął się jednak w szybkim tempie i już w 4. minucie oglądaliśmy akcję, po której mogła paść bramka. Po dość przypadkowym zagraniu piłka trafiła do Saidiego Ntibazonkizy, który znalazł się oko w oko z estońskim  Pareiką. Bramkarz odważnie wyszedł z bramki i zdołał obronić strzał napastnika Iks..

Na odpowiedź Ipsylon nie trzeba było długo czekać. Zaledwie trzy minuty później wymarzoną okazję do zdobycia gola po zagraniu od Ilieva miał Biton, ale z najbliższej odległości uderzył wprost w K., który popisał się fenomenalną interwencją.

Chwilę później po centrze z rzutu rożnego G. ładnym uderzeniem z powietrza popisał się Biton, ale strzelił w środek bramki i golkiper Iks zdołał złapać piłkę.

W dalszych minutach więcej z gry mieli zawodnicy Iks, którzy zdołali przypieczętować przewagę strzeleniem gola. W 37. minucie z rzutu wolnego piłkę zacentrował Ntibazonkiza, ta spadła na głowę Koena van der Biezena, który strzałem głową pokonał bezradnego Pareikę.

Poddenerwowani utratą bramki piłkarze Ipsylon ruszyli do odrabiania strat. Już w 41. minucie mocnym strzałem sprzed pola karnego popisał się Iliev, ale piłka po jego uderzeniu przeszła minimalnie nad poprzeczką bramki strzeżonej przez K.

Tuż przed końcem pierwszej połowy na bramkę Ipsilon uderzył jeszcze Struna, ale jego strzał był minimalnie niecelny u na przerwę drużyna Iks schodziła prowadząc 1:0.

W przerwie w szatni Ipsylon musiało paść dużo ostrych słów, bowiem od początku drugiej połowy podopieczni Roberta Maaskanta rzucili się do frontalnych ataków.

W 54. minucie w polu karnym wywrócił się Iliev, a jego koledzy z drużyny domagali się podyktowania rzutu karnego. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia.

Chwilę później doskonałą sytuację do wyrównania stanu meczu miał Genkow, ale bułgarski napastnik uderzył na siłę i z ok. 5 metrów przeniósł piłkę nad bramką K. W 70. minucie z dobrą kontrą wyszła Iks, a van der Biezen zdecydował się na uderzenie z dystansu, które na raty z kłopotami zdołał jednak obronić Pareiko. Siedem minut później groźnie z ostrego kąta strzelał Ntibazonkiza, ale znów górą był bramkarz Ipsylon..

Pod koniec meczu na boisku doszło do małej przepychanki pomiędzy zawodnikami obu drużyn, po której arbiter spotkania zmuszony był ukarać żółtymi kartkami najbardziej krewkich zawodników, czyli Nykiela i Jovanovicia.

Jestem przekonany, że wszystko jest jasne jak drut. Mecz jak łatwo było się zorientować nie odbył się na kontynencie ani afrykańskim, ani azjatyckim, ani też w Ameryce Południowej. Przecież po ujawnionych nazwiskach piłkarzy od razu widać, że to nasze rodzime Krakusy. I oczywiście jak przystało na tradycyjnie polskie, historyczne miasto Zet, czyli Kraków, derby krakowskie pomiędzy Iks, czyli „Pasami” (Cracovią), a Ipsylon, czyli „Białą Gwiazdą” („Wisłą”) zgromadziły tysiące zagorzałych kibiców, bo nikt inny tak, jak w Krakowie nie ceni sobie podziwiać braterską wojnę swoich chłopaków, z własnego gniazda, a nie jakiś tam nabytków z antypodów. 

Fot. Robert Janusz
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz