Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 15 listopada 2011

Małych też stać na wiele.

Pisałem z trwogą o pękatej książce, jaką jest „Boże igrzysko” Normana Daviesa. Pomyślałem sobie, że to jest nic wobec liczącej sobie 40 tomów epopei narodowej „Manas”, koczowniczego ludu Kirgizów, uznanej za najdłuższy epos literatury światowej. Oczywiście „Manas” ma z czym konkurować, bo podobnych sążnistych ksiąg jest w literaturze światowej znacznie więcej. Mam tu na uwadze posażne dzieła literatury indyjskiej lub chińskiej, a także arabskiej. Specyfika  eposu kirgiskiego wynika z jego niezwykłej genezy. Poemat „Manas”, wywodzący się z XI wieku był przez całe stulecia przekazem ustnym, a dotyczył Manasa, legendarnego wodza plemion kirgiskich, który przyczynił się do zwycięstwa nad Ujgurami i opanowania tysiąc lat temu terenów dzisiejszej Kirgizji. Stało się to natchnieniem dla kolejnych uzdolnionych gawędziarzy, którzy przekazywali coraz to bardziej rozwinięte i ubarwione opowieści z pokolenia na pokolenie. Dopiero w XIX wieku zostały one skrupulatnie spisane i wtedy okazało się, że jest to księga, dwudziestokrotnie dłuższa niż „Iliada” i „Odyseja” razem wzięte.
Warto przyjrzeć się bliżej utopionej w niebotycznych górach Azji Centralnej niewielkiej krainie, wciśniętej pomiędzy Chiny i Kazachstan. Wysokie, sięgające 7000 m npm. góry opadają ku korytom rzek, a że w Kirgizji trudno jest żyć poza górami, toteż Kirgizi przez wieki wiedli życie pasterzy. Koczowniczy tryb życia Kirgizów ma w sobie coś romantycznego. Oddaleni od wszelkiej cywilizacji, mieszkają przez kilka miesięcy w roku na wysokości dochodzącej do 4000 metrów, cały ich dobytek mieści się w jurcie, czyli przenośnym domku. Każdy odwiedzający jest dla nich atrakcją. Jedynie zimą schodzą w doliny, do wsi ze względu na śnieg i mróz. A zima w Kirgizji z powodu klimatu kontynentalnego jest niezwykle mroźna i śnieżna. Bardzo często opady śniegu i lawiny uniemożliwiają przejechanie głównym szlakiem kraju, z północy na południe, przechodzącym przez przełęcze powyżej 3500 m n.p.m. Kirgizi, żyjąc w jurtach, wciąż zmieniając miejsce zamieszkania, nie tworzyli wielkich miast czy pomników. Obce im były takie cywilizacje jak państwo Timurydów, stworzone „tuż za rogiem”, bo na terenie dzisiejszego Uzbekistanu.
Kolorytu temu niewielkiemu krajowi, liczącemu wedle statystyk około pięciu milionów obywateli, dodaje fakt, że Kirgizi nie są jedynymi jego mieszkańcami. Sporo tu Uzbeków (szczególnie w kirgiskiej części Kotliny Fergańskiej), Rosjan (zwłaszcza w stolicy, Karakoł), Ujgurów (przy granicy z Chinami), są nawet Ukraińcy i... Tatarzy!
Ale Kirgizi mają Manasa! To jest fundament ich odrębności i tożsamości narodowej. Potrzeba było wielkiego hartu ducha i uporu by zebrać i spisać tysiące opowieści, ułożyć je w sensowny ciąg, nadać im formę dzieła literackiego. Trwało to dobrych kilkadziesiąt lat. W uznaniu zasług twórców poematu i wartości ich dzieła UNESCO ogłosiła rok 2000 rokiem Manasa. Doceniono rolę i znaczenie tego utworu w zachowaniu kultury ludu koczowniczego Kirgizji, w podtrzymaniu jego tożsamości narodowej, zdolności jednoczenia się i obrony przed najazdami sąsiadów.
Znacznie więcej o Kirgizji, niezwykłości i atrakcyjności tego kraju możemy przeczytać w interesującym serwisie internetowym: tolerancja.pl  w artykule  „notatki z podróży” Michała Kuryłowicza.
Spodziewam, że ta zwięzła notka w moim blogu może okazać się bardzo interesująca dla Czytelników. Ja sam zetknąłem się z informacją o poemacie „Manas” w książce Ryszarda Kapuścińskiego „Imperium”. Było to dla mnie zachętą do zainteresowania się nieznaną mi Kirgizją, podobnie zresztą jak i innymi, zadziwiającymi republikami wielkiego Imperium Rosyjskiego.



Fot. Robert Janusz

3 komentarze:

  1. No tak,cóż równać się może z Manas? To ogromne jak czytam dzieło.Mi wydawało się w szkole że "Wojna i pokój" to ogromne dzieło ale wtedy byłem b.młody... Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kirgistan to piękne miejsce. Ze szczytu niewielkiej skały górującej nad miastem Osz (ponad 200 tys. mieszkańców) widać już góry Tien Szan. Surowe, dzikie, przyzywające. Mijana po drodze na punkt widokowy skalna grota mieści niewielką kafejkę, w której spotkać można kobiety z gromadką dzieci - wszyscy w strojach ludowych (czy to "pod turystów"? - być może). Mijamy ludzi o dalekowschodnich rysach twarzy. Nic dziwnego, kilkadziesiąt kilometrów dalej są już Chiny. Droga na szczyt jest bezpieczna, otoczona barierkami. Wracając na dół, obowiązkowo należy usiąść na wyślizganym kamieniu i zjechać niczym po ślizgawce dwa metry w dół. Miejscowi mówią, że przynosi to szczęście. W mieście u stóp góry - o ile mnie pamięć nie myli - nadal stoi sporych rozmiarów pomnik towarzysza Lenina. A być może już zresztą nie stoi. To było równo 20 lat temu, a ja odwiedzając Osz byłem jeszcze dzieckiem...
    Zapamiętałem jeszcze herbaciarnię, w której niskie stoliczki ustawione były na drewnianych, zielonych łóżkach. Siadało się na tych łóżkach, wygodnie rozpierając o oparcia. Herbatę - tradycyjnie zaparzoną - podawano tylko zieloną (to był mój pierwszy kontakt z tym trunkiem). Albo to my nie potrafiliśmy zamówić nic innego ;) (bariera językowa).

    Panie Stanisławie - gratuluję pasji, ciekawości świata i tego, że dzieli się nimi Pan z nami. (Nigdy wcześniej nie słyszałem o Manasie!)

    pozdrawiam,
    Maciej Wołodko

    OdpowiedzUsuń
  3. To dla mnie duży zaszczyt, taki komplemnt z ust wytrawnego odkrywcy ginących często w zapomnieniu zabytków Dolnego Śląska, bardzo dziękuję Panie Macieju za ten wpis, znakomicie uzupełniający wiedzę o dalekiej Kirgizji, a jeszcze wcześniej za życzliwe uwagi dot, strony technicznej mojego blogu. Miło mi, że mam tak szacownych odbiorców, że zaglądanie do mojego blogu to już nie tylko obowiązek, jako członka jury konkursowego Blog Day, ale ciekawość i jak widać przyjemność. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń