Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 16 listopada 2011

Resume bloga. Codzienny blog - teraz niecodzienny.

 Połowa listopada, sześć i pół miesiąca mojego codziennego pisania, codziennego szperania w książkach, w internecie, codziennego poszukiwania zdjęć, no i wreszcie komponowania i redagowania całości kolejnych postów. Uzbierało się ich, bagatela, okrągłe 200. To byłaby już sążnista książka Licznik oglądalności zbliża się do zawrotnej liczby 20 000. Znaczy to, że  tyle moich postów było oglądanych.  Nie wiem czy to jest dużo, czy mało Pochlebiam sobie, że dużo. Ile postów było czytanych, przez ilu Czytelników, tego nie da się ustalić. Wiem że mam wielu Czytelników stałych, nie omijają oni ani jednej notatki. Wiem też że są to ludzie z różnych stron Polski i świata, nie tylko z Dolnego Śląska. Dowiaduję się o tym ze statystyki prowadzonej przez komputer, z poczty internetowej i komentarzy. Uzbierało się ich 260. Są dla mnie bardzo pozytywne i to mnie cieszy. Zadziwia to, że mój blog jest oglądany w Stanach Zjednoczonych (764), Niemczech (609), Wielkiej Brytanii 221), Rosji(153), Francji (107), Kanadzie (32). No ale wiadomo, że nasi Rodacy są rozsiani po całym świecie.
Mój blog jest typowo regionalny. Pod względem treści nie ma zasięgu ogólnokrajowego. Jego tematyka jest mocno związana z miejscem mojego zamieszkania w regionie wałbrzyskim Nie znam się jeszcze na tym jak się promować w mediach, jak zdobywać Czytelników. I nie widzę takiej potrzeby, bo nie robię tego ani dla sławy, ani dla pieniędzy.
Do blogowania zachęciła mnie Renata Sokołowska, kierownik Miejskiej Biblioteki w Głuszycy w związku z konkursem, który został ogłoszony przez Biblioteki powiatu wałbrzyskiego. Celem konkursu była popularyzacja czytelnictwa książek o tematyce regionalnej i pobudzenie do  pisania blogów przede wszystkim przez dzieci i młodzież. Ja zostałem zwabiony dla zachęty. Okazało się, że zabawa w blogowanie pochłonęła mnie bez reszty. Odpowiada moim zamiłowaniom i  zainteresowaniom .Jest pożytecznym zajęciem na stare lata, kiedy nie muszę już zrywać się do pracy, mam sporo czasu i zapału do tego by swoja wiedzą, umiejętnościami i przemyśleniami  dzielić się z innymi. Robiłem to wcześniej i robię dalej w lokalnej prasie, zwłaszcza w gazecie „Głos Głuszycy”, na wałbrzyskich stronach internetowych „Twoje Sudety”, „Nasz Wałbrzych”, „Zamek Książ” oraz w wałbrzyskiej rozgłośni radia „złote przeboje”.
Popularność mojego blogu wzrosła dzięki sukcesowi jaki odniosłem w konkursie Blog Day 2011  na najlepsze blogi dolnośląskie, zorganizowanym przez Pasaż Grunwaldzki i Agencję Royal Brand PR pod patronatem „Gazety Wyborczej”. Miało to miejsce z końcem sierpnia i początkiem września b.r. Zgłosiłem się do konkursu głównie z tego powodu, że tematyka moich postów, związana ściśle z regionem, odpowiadała regulaminowi konkursu. Miałem dużą frajdę, gdy dowiedziałem się, że mój blog znalazł się w finałowej szesnastce najlepszych blogów. Uważałem to za sukces, bo przecież byłem wśród wielu doświadczonych blogerów zupełnym nowicjuszem, więc na spotkanie finalistów do wrocławskiego Pasażu Grunwaldzkiego jechałem zupełnie usatysfakcjonowany. Nie spodziewałem się nie tylko drugiego miejsca, ale także tak wysokiej oceny, z jaką się spotkałem ze strony jury konkursowego, znanych we Wrocławiu specjalistów. Informacje o wynikach konkursu znalazły się w dolnośląskich gazetach i w internecie. Starosta Wałbrzyski, Robert Ławski, już na dugi dzień po informacji w prasie zaprosił mnie do siebie, wręczając list gratulacyjny i zapraszając do współpracy z redakcją powiatowej strony internetowej – „ziemia wałbrzyska”(mam tam teraz swoją plakietkę promocyjną). Członek komisji konkursowej,  sławna wrocławska dziennikarka, Lucyna Róg, przyjechała do Głuszycy w kilka dni potem, by przeprowadzić wywiad, skutkiem którego był obszerny artykuł we wrocławskim wydaniu „GW” - „Prawdziwy bloger z miasta Głuszycy”, a na stronie internetowej „Gazety pl” – „Kto powiedział, że blogowanie jest tylko dla młodych?”. Osobiście i pocztą mailową otrzymałem wiele pochwał i gratulacji. Niestety, nie dostrzegły tego władze miejskie mojego miasta, ale jak powiada mądre przysłowie -  „nikt nie jest prorokiem w swoim domu”.
Właśnie we wrześniu pojawiły się pod moimi postami liczne komentarze. Czekałem na nie jak suche źdźbło na kroplę dżdżu. To wielka satysfakcja, materialne potwierdzenie, że jest się czytanym, że to pisanie wywołuje refleksje. Nieomal stałym moim interlokutorem okazał się  nieznany mi bliżej Paul z Warszawy. To niezwykle inteligentny i taktowny człowiek. Będę mu wdzięczny do grobowej deski za ten czas, który poświęcił na czytanie i pisanie mądrych, rzeczowych i bardzo dla mnie pochlebnych komentarzy. Najbardziej cieszy mnie, że jak napisał, zachęcony przeze mnie, przyjedzie w nasze strony, by osobiście poznać tajemnicę Gór Sowich i doświadczyć uroków tego zakątka Polski.
Biruta M. Liberalka napisała bardzo krótko: pozdrawiam bardzo serdecznie…przepiękny blog…widać pasję…to moje strony… Sudety są przecudowne…to wielka sztuka pokazać, opisać i zachwycić czytelnika…spotkałam znajome miejsca.
Sebastian, twórca znakomitej strony internetowej miłośników Głuszycy, z której się wywodzi, obecnie mieszkaniec Lublina, wymalował laurkę, którą skopiuję w ramce, by moja wnuczka mogła lepiej docenić dziadka, jak tylko nauczy się czytać: Panie Stanisławie serdecznie GRATULUJĘ!!! Cieszę się, że są Tacy jak Pan, którzy w tak wspaniały sposób opisują naszą małą Ojczyznę. Wiedziałem i czułem, że Pan będzie jednym z wygranych! Nie często spotyka się takich ludzi, którzy z taką pasją angażują się w blogowanie, dodatkowo jeszcze nie zamieszczają tylko skopiowanych gotowców z innych stron zapełnione jakimiś reklamami a dają coś swojego, coś od siebie czyli pełnowartościowe informacje o naszym regionie a i nie tylko. Można naprawdę poznać na nowo region wałbrzyski. Dzięki Panu nadal jestem w Głuszycy i okolicy. Nastał godny i ponad 100-krotnie lepszy mój Internetowy następca. Dziękuję za tą pracę jaką Pan wkłada i trzymam kciuki za dalszy tak udany i ekspresowy rozwój tej witrynki! Sebastian L.
A wspomniany już Paul z Warszawy uzupełnił: Cóż można dodać więcej do tego co Seba napisał? P. Stanisław w jakimś sensie i to dużym jest unikatem takich ludzi się niemal nie spotyka. Ja natrafiłem na ten blog przypadkiem i jestem zachwycony. I właśnie te inne podejście,  to zauważenie historii miejsc i pochylenie się nad nimi jest takie ujmujące dla mnie w osobie p. Stanisława. Ja zatem podobnie jak Seba dzięki p. Stanisławowi jako rodowity Warszawiak poznaję absolutnie ciekawy rejon Wałbrzycha.
I jeszcze jednym komentarzem się pochwalę (wszystkie inne są do pod moimi kolejnymi postami, a jest ich jak już pisałem sporo). Zupełnie wzruszającą niespodziankę zaaplikował mi  anonimowy R.S. Do dziś dręczy mnie to, że nie mogę się domyślić, kim jest adorator mojego blogu. Oto treść jego komentarza:
Panie Stanisławie, z całego serca gratuluję sukcesu! Panu w tej chwili trudno sobie wyobrazić dzień bez bloga – nam też ! Parafrazując wiersz Agnieszki Osieckiej ze zbioru „Sentymenty”:

„Na naszą słabość i biedę,
niemotę serc i dusz.
Na to, że nas nie zabiorą
do lepszych gór i mórz.
Na czarny myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem BLOG Twój bywa
i dobrze, że on jest !
Na ludzką podłość i małość
Na oschły boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud.
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem blog Twój bywa
cieszymy się, że jest ! (…)”

Pozdrawiam, życzę co najmniej 1000 odsłon dziennie !  R.S.

To bardzo sympatyczne życzenie, ale takie same jak „żyj nam sto lat”, spełnia się rzadko. Ja jestem w siódmym niebie, jeśli widzę ponad 100 odsłon dziennie. Ale w ostatnich miesiącach to jest norma i to mnie zachęca do dalszej pracy.
Niestety, chcę przeprosić moich wiernych Czytelników i oświadczyć, że mój blog nie będzie już codziennym. Nie daję rady, zwłaszcza że czuję się zobowiązany, by wchodzić na stronę wtedy, kiedy mam wyraźną potrzebę i mam coś interesującego i ważnego do napisania. Mam jeszcze parę tematów, w miarę upływu czasu zjawią się inne, ale wiem że wymagają one solidnego, dłuższego przygotowania. Wolę żeby mój dotychczas codzienny blog, był „niecodzienny”. Dlatego proszę o „dyspensę” i wyrozumiałość. Mam nadzieję, że co najmniej dwa razy w tygodniu będzie się pojawiało w moim blogu coś nowego, a wytrwałych Czytelników proszę, sięgajcie do tekstów, które napisałem wcześniej. Archiwum jest bogate, jest w nim wiele znakomitych fotografii dzięki moim znajomym z Koła Foto przy Centrum Kultury w Głuszycy i innych przyjaznych osób, wzbogacających mnie w materiał wizualny. Sam wracam od czasu do czasu do dawniejszych postów ze zdziwieniem, że tyle jest w nim pięknych zdjęć z naszej okolicy.
Trochę się rozpisałem dzisiaj w środku tygodnia, ale jest moment prawie jubileuszowy, o czym wspomniałem na samym początku (200 postów i prawie 20 000 odsłon). To nasze wspólne święto. Serdecznie pozdrawiam ! Piszcie do mnie !
 Fot. Viola Torbacka, Robert Janusz

8 komentarzy:

  1. Szanowni Czytelnicy, miło mi poinformować, że Pan Stanisław jest zwycięzcą wspomnianego w poście konkursu pt.: „Region z książką, internetem i tajemnicą w tle” ogłoszonym przez biblioteki powiatu wałbrzyskiego. 12 grudnia 2011 r. o godz. 16 w CK-Miejskiej Bibliotece Publicznej w Głuszycy odbędzie się spotkanie z autorem blogu. Tych Państwa, którzy zechcą osobiście spotkać się z Panem Stanisławem serdecznie zapraszam! Renata Sokołowska

    OdpowiedzUsuń
  2. och - to bardzo się cieszę z sukcesu ... zasłużony !!!
    blog rzeczywiście niecodzienny ... piękne fotografie i fascynujące opowieści ... lubię wspominać ... lubie zostawiać cząstkę świata i chronić przed zapomnieniem ...
    POZDRAWIAM KRAJANA ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Po nitce do kłębka, trafiłem Krajanko na Twój blog: violka i pan M i czuję się jak Kopciuszek.
    Dlatego Twoje komplementy pod moim adresem wydają mi się aktem miłosierdzia. Jesteś bardzo szczodrobliwa, nieomal jak Twoja Orędowniczka w złotej szacie. Póki co przeleciałem kilkanaście postów z otwartą gębą z zachwytu. Na dobre czytanie znajdę czas w weekend. Cieszę się, że Cię odnalazłem. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Stanisławie,

    choć rzadziej, to i tak będziemy czytać z dużym zaciekawieniem :)

    Pozdrawiam!

    Lucyna Róg

    OdpowiedzUsuń
  5. P.Stasiu,wszystko co napisałem a co zechciał pan przytoczyć w poście powyżej jest prawdą tak oczywistą.Nienależne spotkało mnie wyróżnienie po przez wymienienie mojej osoby,co jest dla mnie wielce ujmujące ale nie należne.Takich jak ja czytelników jest wielu.Wielu jest anonimowych ja natomiast przez komentarze wyszedłem z cienia tylko.Osobiście tłumaczyłem ostatnio frau Holzgang z Norymbergi pański artykuł "Bezsens wojny".Była wzruszona ta 78 letnia pani która niegdyś z Wałbrzycha pochodziła bo tu się urodziła.Chcę aby starsi Niemcy dowiedzieli się ile dobrego dzieje się w Wałbrzychu i jego okolicach i że nie wszystko jest zniszczone i zaprzepaszczone.Nie wszystko dopóki są osoby takie jak pan.To także dla mnie jest oczywiste.Pozdrawiam ciepło i zachęcam do drogi w kierunku kolejnej rocznicy.Paul. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tylko tyle... dziękuję za miłe wspomnienie.. jestem tu każdego dnia i będę nadal codziennie niezależnie z jaką częstością będą pojawiały się kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też się wzruszyłem, czytając w komentarzu Paula o frau Holzgang z Norymbergii.
    Współczuję wszystkim "wypędzonym" Bogu ducha winnym Niemcom. Oni tu zostawili cały dorobek życia, tak jak wielu Polaków za Bugiem i trudno im zrozumieć, że to skutek wojny. Nie ich wojny, bo im była ona niepotrzebna.
    Dziękuję Pawle za komentarze, które tak znakomicie uzupełniają treść moich zapisków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Polacy zostali wypędzeni z Wileńszczyzny i zza Buga natomiast Niemcy z Pomorza Zachodniego,Prus Wschodnich itd.Co za chichot historii i jej przewrotność...To tragedia życiowa wszystkich tych ludzi.Tym bardziej że na wyjazd mieli zwykle godziny,może mniej.Cóż można zabrać? Z kim,czym się pożegnać? Tu wiedzieli co tracą,tam nie wiedzieli co zyskają.Jedni i drudzy jechali do miejsc gdzie nikt na nich nie czekał.Los ludzi-tułaczy.I te odważne kobiety po obu stronach bo to one z uwagi na brak mężczyzn stawały się głową rodzin i organizowały ich życie.Nie wspominam już nawet o okradaniu ich w podróży o oczekiwaniu całymi dniami na bocznych stacjach bo priorytet z obu stron miały transporty wojskowe.O masakrowaniu niemieckich kolumn uciekinierów przez dopadające ich rosyjskie czołgi które miażdzyły wozy wraz z ludźmi i końmi.Ogrom tragedii niewinnych.P.

    OdpowiedzUsuń