Zastanawiam się jaką otrzymalibyśmy odpowiedź, gdyby przeprowadzić sondę uliczną wśród Wałbrzyszan lub w lokalnej prasie stawiając pytanie: Z czym kojarzy ci się miasto Jedlina-Zdrój? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ze wszystkich ust padła odpowiedź - z pięknym, zadbanym i przyjaznym uzdrowiskiem. Obawiam się jednak, że sondażowe wyniki byłyby dalekie od oczekiwań. Nie powinniśmy się temu bardzo dziwić, bo dotyczy to także wielu innych uzdrowisk. Na to samo pytanie o Kudowę-Zdrój, otrzymalibyśmy większość odpowiedzi, że z Festiwalem Moniuszkowskim, o Duszniki-Zdrój, że z festiwalem Chopinowskim, o Szczawno-Zdrój – z Festiwalem Wieniawskiego. Polanica-Zdrój, o dziwo, najpewniej ze szpitalem chirurgii plastycznej. A Jedlina-Zdrój ? Chyba znamy już wszyscy odpowiedź - z Miastem Festiwali. Wymieńmy pierwsze z brzegu: Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych, albo Dolnośląski Festiwal Zupy, albo Dolnośląski Festiwal Terenoterapii, albo Międzynarodowy Turniej Petanque Center Club, albo Międzynarodowy Turniej Petanque o Puchar Marszałka Województwa Dolnośląskiego, a obok tego Bieg Szlakiem Uzdrowiskowym, Koncert Trzech Kultur w kościele parafialnym, kilka lokalnych festynów, bogaty repertuar turniejów sportowych dla dzieci i młodzieży. To jest fakt, że festiwale, turnieje, festyny wrosły już na stałe w repertuar rozrywek kulturalnych świadczonych przez miasto zarówno mieszkańcom jak i gościom z zewnątrz i stały się rzeczą tak zwyczajną jak w kościele odpust, a w szkole dyskoteka. Te które wymieniam, to z uwagi na wagę przedsięwzięcia, bo są one albo Międzynarodowe, albo Dolnośląskie. Gdyby przeliczyć ilość festiwali i innych imprez kulturalnych w stosunku do liczby mieszkańców Jedlina-Zdrój uplasowałaby się w czołówce miast-uzdrowisk byłego województwa wałbrzyskiego. Ambicje Jedliny-Zdroju sięgają wyżyn, szczytów możliwości. Chce Jedlina być always attractive (zawsze atrakcyjna), jak to oświadcza w folderze reklamowym, ale zarazem miastem imprez kulturalnych, miastem sportu, no i oczywiście miastem-uzdrowiskiem, chce zaskakiwać nowoczesnością pomysłów i przedsięwzięć, które przyciągną do miasta rzesze turystów, wczasowiczów i kuracjuszy. Myślę, że w tym jest klucz do sukcesu. Trzeba sięgać wysoko, nie ulegać presji malkontentów. Tylko ci co dużo chcą, osiągają więcej niż inni.
Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Jedlinie-Zdroju ma już swoją bogatą historię. Pierwszy raz do Jedliny zjechali artyści uliczni w 1982 roku w roku 2011. Co roku goszczą w Jedlinie sławne teatry uliczne z różnych krajów Europy i całego świata. Z każdym rokiem wzrasta zainteresowanie spektaklami teatrów ulicznych, a przy dobrej pogodzie zjawia się tu tysiące widzów. Scena teatralna mieści się w rozległej niecce Parku Zdrojowego. Jest to swoistego rodzaju naturalny amfiteatr, bo widzowie rozmieszczeni na ławkach w parku, wśród strzelistych drzew, obserwują znakomite aktorstwo i zachwycają się urzekającą widowiskowością barwnych strojów, rekwizytów i efektów świetlnych.
Dolnośląski Festiwal Zupy organizowany nieprzerwanie w Jedlinie od 2002 roku bije rekordy oglądalności. Nie jest to chyba trafnie powiedziane - oglądalności, bo tysiące widzów przyciąga nie tylko możliwość oglądania widowiska - występów estradowych, teatrów ulicznych, bo i one się znajdują w programie, koncertów. Magnesem jest darmowa zupa, i ta konkursowa, i ta z dużych kotłów serwowana przez aktywistów Stowarzyszenia Miłośników Jedliny-Zdroju, bardzo często rękami burmistrza, wiceburmistrza, prezesa Stowarzyszenia i innych notabli miejskich. Smakosze mogą się tu zadomowić na całe popołudnie do późnego wieczoru korzystając ze wszystkich rozkoszy dla ciała i ducha.
I na koniec, dlaczego o tym wszystkim dziś napisałem. A dlatego, że czuję jeszcze smak przepysznych zup z wczorajszego Festiwalu Zupy, który przy doskonałej pogodzie cieszył się jak zwykle ogromnym powodzeniem, tak że trudno było znaleźć miejsce parkingowe w pobliżu Parku Północnego, gdzie serwowano zupę z akompaniamentem muzycznym i wokalnym oraz wieloma innymi atrakcjami. To była piękna impreza, i dla ciała, i dla ducha.
Jakże miło, że tak łaskawym okiem postrzega Pan Jedlinę, co pozwala przypuszczać, że starania wielu osób nie idą na marne. Żałuję tylko, że w tym wczorajszym tłumie nie spotkaliśmy się, choć przecież namiot organizatora stał niedaleko :) Pozdrawiam jak zwykle serdecznie!
OdpowiedzUsuńDorota
Dorotko, dziękuję za wpis. Organizatorom nie można przeszkadzać w ich twórczej działalności, ale gdybym wiedział, że Ty tam będziesz,chętnie bym zapukał do drzwi. W każdym razie było pięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! S.M.