Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 19 czerwca 2012


Historia kołem się toczy


eksponaty muzeum domowego J. Rudnickiego w Łomnicy
"Gdy znów do murów klajstrem świeżym
przylepiać zaczną obwieszczenia,
gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
na alarm czarny druk uderzy
i byle drab, i byle szczeniak
w odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
że trzeba iść i z armat walić,
mordować, grabić, truć i palić,
gdy zaczną na tysięczną modłę
ojczyznę szarpać deklinacją
i judzić kolorowym godłem
i judzić „historyczną racją”,
o piędzi, chwale i rubieży,
o ojcach, dziadach i sztandarach,
o bohaterach i ofiarach;
gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
pobłogosławić twój karabin,
bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
ze za ojczyznę bić się trzeba

O przyjacielu nieuczony,
mój bliźni z tej czy innej ziemi,
wiedz że na trwogę biją dzwony ! …

(Julian Tuwim, Do prostego człowieka)

Przypomniał mi się ten wiersz Juliana Tuwima,  moim zdaniem, jeden z najważniejszych i najmądrzejszych w jego twórczości, ale zarazem wiersz przygnębiający. A to dlatego, że uczymy się historii, poznajemy fakty (nie mówię o ich dowolnej interpretacji, zależnej od politycznych celów), mniej więcej zdajemy sobie sprawę z przebiegu wydarzeń i wielkości ofiar, jakie ponieśliśmy w dalszej i nie tak znów odległej przeszłości, lata mijają, świat się zmienia, a my wciąż wracamy do zgranej, abstrakcyjnej, nieadekwatnej już zupełnie do współczesnej rzeczywistości, nuty znanej z pieśni bojowej:

„Patrz Kościuszko na nas z nieba,
jak w krwi wrogów będziem brodzić,
twego miecza nam potrzeba,
by Ojczyznę oswobodzić.
Wolność droga w białej szacie
złotym skrzydłem w górę leci,
na jej czole, patrzaj bracie,
jak swobody gwiazda świeci.

Refren: Oto jest wolności śpiew, śpiew, śpiew
My za nią przelejem krew, krew, krew !

Z naszym duchem i orężem
Polak ziemię oswobodzi,
Zdrajca pierzchnie, my zwyciężym,
Bo wódz śmiały nam przewodzi.
Tylko razem, tylko w zgodzie,
a powstańców bedziem wzorem.
Wszak dyktator przy narodzie,
cały naród z dyktatorem!

Ref. Oto jest wolności…

(Słowa: Rajnold Suchodolski, tempo poloneza)

I jeszcze jeden fragment pieśni patriotycznej  z przeszłości przywołam, a jest to „Warszawianka” z roku 1831, slowa (żeby było dowcipniej) Francuza, Casimira Delavigne, w tłumaczeniu Karola Sienkiewicza:

Oto dziś dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był!
W gwiazdę Francji Orzeł Biały
Patrząc, lot swój w niebo wzbił.
A nadzieją podniecony
woła do nas z różnych stron:
Powstań Polsko, rzuć kajdany,
dziś Twój triumf, albo zgon!

Ref. Hej kto Polak na bagnety!
Żyj swobodo, Polsko żyj!
Takim hasłem cnej podniety
trąbo nasza, wrogom grzmij! (bis)…

Grzmijcie bębny, ryczcie działa,
dalej dzieci w gęsty szyk.
Wiedzie hufce wolność, chwała,
triumf błyska w ostrzu pik.
Leć nasz Orle w górnym pędzie
sławie, Polsce, światu służ.
Kto przeżyje  -  wolnym będzie.
Kto umiera  wolnym już.

Ref. Hej kto Polak …

Pieśni patriotyczne powstawały w przeszłości, w warunkach niewoli zaborczej. To są piękne pieśni, słuchamy ich i śpiewamy ze wzruszeniem. Ale to są pieśni historyczne. Pamiętamy je częściej z powodu wpadającej w ucho melodii, mniej zaś ze względu na treść. A ich treść budzi dziś refleksję. Nie wolno nam używać ich jako idei przewodniej politycznych programów, jako celów wychowawczych społeczeństwa. Co z nich wynika?
Nie ma większej wartości jak to, by za ojczyznę przelać krew. To żeby dla niej żyć i pracować się nie liczy. To żeby dbać o jej dobre imię też. To żeby pokazać innym, ze jesteśmy narodem  gościnnym, przyjaznym dla innych, nowoczesnym, że mamy za sobą sanacyjną i komunistyczną przeszłość, nie ma znaczenia.
Myślę, ze nie muszę kontynuować tego wywodu, bo jest on jasny i zrozumiały. Są takie siły polityczne i środowiska, które ideę patriotyzmu traktują instrumentalnie po to, by w ten sposób pozyskiwać poparcie w wyborach. A skutki. Mieliśmy okazję o nich słyszeć lub oglądać je jeśli nie osobiście, to w środkach przekazu. Mam tu na uwadze wydarzenia w stolicy Polski, Warszawie, w związku z meczem Euro 2012 pomiędzy Polską i Rosją.
Bandy „kiboli”, czyli naszej kochanej młodzieży i w Warszawie, i gdzie indziej w Polsce, nie spadają z nieba. One wyrastają na naszej glebie, są karmione odpowiednio dobraną strawą ideologiczną i duchową.. Agresja też nie wyrasta znikąd. Rodzi się szybko i obficie, jeśli nie spotka się z powszechną dezaprobatą i przeciwdziałaniem.
To bardzo przykre i smutne, co się stało, zwłaszcza że spotkało w dużej mierze tak samo pragnących jak my wolności i swobody Rosjan, którzy z tego powodu, aby jej zakosztować, przyjechali do Polski. Nie twierdzę, że tacy byli wszyscy rosyjscy goście Euro 2012, ale na pewno ich zdecydowana większość. Nie napiszę tego, jak zachowali się wobec Rosjan, jakie wznosili okrzyki „nasi młodociani obrońcy Polskości”. Można o tym przeczytać, usłyszeć i zobaczyć w środkach przekazu. Winnych oczywiście nie ma (poza osobami zatrzymanymi przez policję). Wszystkie siły polityczne obarczają się wzajemnie winą. A może to wina historii, która jak to stwierdzają mądrzy ludzie, niestety, kołem się toczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz