To się chwali
Jest takie miejsce w Głuszycy,
które zasługuje na szczególne potraktowanie jako prakolebka dzisiejszego
miasteczka. Najstarszy dokument zamieszczony w jednej z kronik niemieckich z
1413 roku informuje, że tam, gdzie Złota Woda wpada do Bystrzycy powstał
dobrze prosperujący tartak w związku z bogactwem otaczających go lasów. Można
się spodziewać, że już wcześniej w XIII i XIV wieku mieszkali tu drwale
karczujący lasy, ale z różnych przyczyn musieli to miejsce opuścić. Być może
spadło zapotrzebowanie na ich produkty w związku z wstrzymaniem budowy
pobliskiego zamku Rogowiec i zamku Grodno na górze Choiny.
Nie wiemy dokładnie, w którym
miejscu znajdował się ten historyczny tartak, ale możemy się domyślić, ze było
to w obniżeniu terenu gdzie łączą się obie rzeki, a więc przy dzisiejszej ulicy
Częstochowskiej. Ulica ta i jej otoczenie to niewątpliwie najstarsza część
miasta. Do niedawna teren nad ujściem Złotej Wody, przez którą prowadzi kładka
piesza na drugi brzeg był miejscem, przy mijaniu którego najlepiej było zamknąć
oczy.
Zwątpiłem w to, że kiedyś dożyję
takiej chwili. Spodziewałem się, że w obfitości koniecznych do wykonania innych
prac porządkowych w mieście, miejsce to pozostanie nietknięte na dalsze długie
lata. Każda powódź przynosiła ze sobą spustoszenie. Usuwanie skutków powodzi
kończyło się na byle jakim umocnieniu brzegów rzeki, częściowym rozplantowaniu
terenu, naprawie szkód w chodniku i na tym koniec. Nie było mocnych, by teren
uporządkować do końca. Wkrótce rozbebeszone miejsce zarastało krzewami i
pokrzywami, zamieniało się w miejskie śmietnisko, rupieciarnię, złomowisko. Budziło
wstręt i zgorszenie. Ale z Osiedla, z ulicy Warszawskiej, Kolejowej,
Częstochowskiej jest najbliżej, na basen, na boisko „Orlika”, do gimnazjum.
Najliczniej przechodzą tędy dzieci do szkoły i młodzież do gimnazjum. Widziały
na własne oczy jak w centrum miasta
funkcjonuje „dzikie miejsce”, które nikogo nie obchodzi.
Nie sądziłem, ze ktoś się tą
sprawą zainteresuje, że znajdą się siły i środki, by zrobić tutaj porządek.
No i stało się. Ku zadowoleniu,
jak sądzę, wielu podobnych mnie spacerowiczów, na ten teren wjechały buldożery
i ciężarówki, znaleźli się robotnicy i w ciągu paru dni teren zmienił się nie
do poznania. Jest wykarczowany, wyrównany, utwardzony. Prace nie są jeszcze
skończone, nie wiem co dalej jest planowane, ale za wstępną likwidację zarośniętego zwaliska odpadów, brudu i zanieczyszczeń, można tylko pochwalić i podziękować
władzom miejskim. Bardzo cieszy, że wreszcie to miejsce dla miasta
historyczne zostało należycie potraktowane. Może to być piękny teren zielony z
rabatami kwiatowymi, placem zabaw dla maluchów, ławeczkami. Może nie od razu,
ale w najbliższej przyszłości. Jest nadzieja, że podniesienie obmurowania rzeki
zapobiegnie kolejnej powodzi. To jest urocze miejsce nad rzeką, w środku miasta, a pobliżu kompleksu
sportowego. Rozpędziłem się chyba w marzeniach, ale już teraz widać, że nie są
one całkiem płonne.
Fot. Viola Torbacka
Fot. Viola Torbacka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz