Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 18 czerwca 2012


To się chwali


Utopione w zieleni Osiedle Mieszkaniowe w Głuszycy


Jest takie miejsce w Głuszycy, które zasługuje na szczególne potraktowanie jako prakolebka dzisiejszego miasteczka. Najstarszy dokument zamieszczony w jednej z kronik niemieckich z 1413 roku informuje, że tam, gdzie Złota Woda wpada do Bystrzycy powstał dobrze prosperujący tartak w związku z bogactwem otaczających go lasów. Można się spodziewać, że już wcześniej w XIII i XIV wieku mieszkali tu drwale karczujący lasy, ale z różnych przyczyn musieli to miejsce opuścić. Być może spadło zapotrzebowanie na ich produkty w związku z wstrzymaniem budowy pobliskiego zamku Rogowiec i zamku Grodno na górze Choiny.
Nie wiemy dokładnie, w którym miejscu znajdował się ten historyczny tartak, ale możemy się domyślić, ze było to w obniżeniu terenu gdzie łączą się obie rzeki, a więc przy dzisiejszej ulicy Częstochowskiej. Ulica ta i jej otoczenie to niewątpliwie najstarsza część miasta. Do niedawna teren nad ujściem Złotej Wody, przez którą prowadzi kładka piesza na drugi brzeg był miejscem, przy mijaniu którego najlepiej było zamknąć oczy.
Zwątpiłem w to, że kiedyś dożyję takiej chwili. Spodziewałem się, że w obfitości koniecznych do wykonania innych prac porządkowych w mieście, miejsce to pozostanie nietknięte na dalsze długie lata. Każda powódź przynosiła ze sobą spustoszenie. Usuwanie skutków powodzi kończyło się na byle jakim umocnieniu brzegów rzeki, częściowym rozplantowaniu terenu, naprawie szkód w chodniku i na tym koniec. Nie było mocnych, by teren uporządkować do końca. Wkrótce rozbebeszone miejsce zarastało krzewami i pokrzywami, zamieniało się w miejskie śmietnisko, rupieciarnię, złomowisko. Budziło wstręt i zgorszenie. Ale z Osiedla, z ulicy Warszawskiej, Kolejowej, Częstochowskiej jest najbliżej, na basen, na boisko „Orlika”, do gimnazjum. Najliczniej przechodzą tędy dzieci do szkoły i młodzież do gimnazjum. Widziały na własne oczy jak w centrum miasta  funkcjonuje „dzikie miejsce”, które nikogo nie obchodzi.
Nie sądziłem, ze ktoś się tą sprawą zainteresuje, że znajdą się siły i środki, by zrobić tutaj porządek.
No i stało się. Ku zadowoleniu, jak sądzę, wielu podobnych mnie spacerowiczów, na ten teren wjechały buldożery i ciężarówki, znaleźli się robotnicy i w ciągu paru dni teren zmienił się nie do poznania. Jest wykarczowany, wyrównany, utwardzony. Prace nie są jeszcze skończone, nie wiem co dalej jest planowane, ale za wstępną  likwidację zarośniętego  zwaliska odpadów, brudu i zanieczyszczeń, można tylko pochwalić i podziękować władzom miejskim. Bardzo cieszy, że wreszcie to miejsce dla miasta historyczne zostało należycie potraktowane. Może to być piękny teren zielony z rabatami kwiatowymi, placem zabaw dla maluchów, ławeczkami. Może nie od razu, ale w najbliższej przyszłości. Jest nadzieja, że podniesienie obmurowania rzeki zapobiegnie kolejnej powodzi. To jest urocze miejsce nad rzeką,  w środku miasta, a pobliżu kompleksu sportowego. Rozpędziłem się chyba w marzeniach, ale już teraz widać, że nie są one całkiem płonne.

Fot. Viola Torbacka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz