Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 15 czerwca 2012


Lato czeka ! Polska  -  Rosja  2 : 0  


Radujmy się !


Dobre, optymistyczne prognozy wskazują, że za tydzień czeka nas słoneczność, jaskrawość, gorącość prawdziwego lata. Będzie to autentyczne, nie tylko kalendarzowe lato. Jego apogeum nastąpi wszakże nieco później - 1 lipca, gdy na kijowskim mega -stadionie w finale Euro 2012 zmierzą się „armady” dwóch odwiecznych sąsiadów, Rosji i Polski. I nie ma w tym żadnego przypadku, nadzwyczajnego zrządzenia losu. To będzie ewidentny, niepodważalny przykład, że wiara czyni cuda.
Po prostu trzeba wreszcie rozstrzygnąć na neutralnym terenie, kto jest najlepszy z najlepszych w Europie. Ja wprawdzie nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale Europejczycy wymyślili sobie, by te sprawy rozstrzygać na boisku piłkarskim.
Proponuję więc przezornie odłożyć wakacyjne plany podróży nowymi autostradami po Polsce z 2 lipca na następny tydzień. Zakładam, że fetowanie sukcesu nie skończy się tej nocy z 1 na 2 lipca i nie ograniczy się do wytyczonych stref kibicowania. Euforia rozpali cały kraj do białości, a potem do czerwoności, rozciągnie się wyraźnie w czasie (co najmniej do tygodnia) i przestrzeni( oprócz Polski we wszystkich na świecie środowiskach polonijnych). To nie będzie li tylko entuzjazm z powodu zdobycia pucharu Euro 2012. To będzie ziszczenie się marzeń milionów Polaków, aby dać Ruskim wreszcie łupnia.
Czekamy na to całe wieki, odkąd udało się Rosjanom przepędzić Polaków z moskiewskiego Kremla w 1612 roku, a zrobił to „rosyjski Wałęsa”, Dymitr Pożarski, na czele zbuntowanych mas ludu moskiewskiego, którym nie podobało się, że intruzi z Polski chcą na siłę ich przechrzcić z prawosławnych na rzymskokatolickich. Nie pomogło to, że podrzuciliśmy im aż dwóch Dymitrów Samozwańców, rzekomych synów Iwana Groźnego, których sławna Marynia Mniszchówna, córka wojewody sandomierskiego w słusznej sprawie bycia carową rosyjską traktowała jako "jeden duch w ciałach dwóch". Nie spodobał się im Zygmunt III Waza, nasz kandydat na cara, tenże Zygmunt, którego kolumna zdobi dziś Plac Zamkowy w Warszawie. Solidarnie połączyła się szlachta, mieszczaństwo i chłopi podmoskiewscy w pospolitym ruszeniu przeciw Polaczkom. Kreml został oblężony, trzeba więc było stąd uciekać. Zdobywca Moskwy, hetman Stanisław Żółkiewski, zrobił to wcześniej niezadowolony z aspiracji Zygmunta III Wazy, któremu nie wystarczała korona polsko- litewska i parł do tego by odzyskać szwedzką, a teraz też moskiewską. Dobrze, że przynajmniej udało się podbić Smoleńsk i włączyć go w granice Rzeczypospolitej.
Oj, były to czasy, o których słodko czytać i podziwiać siłę oręża, odwagę i mądrość dowódców, Jana Karola Chodkiewicza, Stanisława Żółkiewskiego, którzy uczynili to, co udało się uczynić tylko Napoleonowi Bonaparte – zdbili Moskwę.  
I pomyśleć sobie co by to było, gdyby Władysław, syn Zygmunta III, którego akceptowała strona rosyjska, uzyskał zgodę swego ojca na objecie tronu carskiego. Ale stało się inaczej, dokonano wyboru Michała Romanowa, dającego początek nowej dynastii, która przetrwała wieki. Obecni „spadkobiercy” tradycji carskiej w Rosji uznali mniej czy bardziej słusznie, by datę wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 roku uznać za święto państwowe  - Dzień Jedności Narodowej.
I za to właśnie, że dzisiejsi Rosjanie tak się cieszą z przepędzenia Polaków z Kremla teraz wreszcie wystawiliśmy im rachunek. Daliśmy im w kość w finale Euro 2012.
Zwróćmy uwagę na te dwie daty, 1612 i 2012, dokładnie 400-lecie. Czy można obojętnie odnieść się do takiego splotu wydarzeń. Oliwa zawsze sprawiedliwa. Wcześniej, czy później, ale jednak. Polska znów pawiem narodów !
Czy tydzień czasu jaki przewiduję na fetowanie zwycięstwa, to nie za mało. Oto jest pytanie? W nadchodzącą sobotę gdy rozprawimy się z braćmi Czechami czas będzie by zdać sobie dokumentnie z tego sprawę. Lech, Rus, Czech  -  trzej bratanki i do szabli, i do szklanki!  Ale wiadomo że nie gdzie indziej, tylko do Gniezna przybył w 1000 roku cesarz rzymski Otto III, aby swój diadem cesarski włożyć na skronie Bolesława Chrobrego, czyniąc go równym sobie. Teraz w 1012 lat później puchar Euro 2012 w rękach Smudy. Lato czekał na to i się doczekał. Oto stała się sprawiedliwość dziejów.


Fot. Viola Torbacka
 Zapytacie Państwo, moi wspaniali Czytelnicy, skąd ja to wszystko wiem. Sprawa jest prosta – to właśnie ta kaczuszka z fotografii mi to wykwakała , a kaczki w sprawach  wagi państwowej nigdy się nie mylą. Tak więc głowa do góry. Euro dla Polaków ! Hurra !
Tylko krzyczcie głośno w sobotę we Wrocławiu, aby nas Czesi nie zagłuszyli, a potem to już (pisałem o tym wcześniej) Kijów nasz !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz