Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 13 czerwca 2012


Nadzwyczajny dzień, 12 czerwca



Myślenie ma kolosalną przyszłość
 Może dlatego, że nie był to13 czerwca i nie piątek, tylko wtorek, a na trasie do Wałbrzycha nie przebiegł nam drogi czarny kot, dzień ten okazał się nadzwyczajny.
Po pierwsze – skutkiem zupełnie niezrozumiałej dla mnie i zaskakującej wspaniałomyślności mojej żony stałem się posiadaczem nowego monitora komputerowego i w tej chwili piszę te słowa na tak szerokiej stronie, że odnoszę wrażenie jakbym się wzniósł w podniebne przestworza Parnasu. Wyjaśnię tylko, że mój stary monitor bawił się ze mną w taniec Świętego Wita. Po włączeniu rozpoczynał lekką strzelaninę z małej armatki, by po jakimś czasie przejść do wolniejszych uderzeń artyleryjskich dalekosiężnego kalibru - łubu du, łubu du, coraz wolniej. W pewnym nieprzewidywalnym momencie zawieszał kanonadę i na ekranie pojawiał się sygnał PC (czyli wiekopomnego Porozumienia Centrum), znak że wszystko wróciło do normy. Odbywało się to  w czasie kilkunastu minut, a dystans czasowy zależał tylko i wyłącznie od kaprysu monitora. Nie mogłem nic uczynić,  skoro ekran był zasłonięty kirem i milczał jak grób, jedynie wznosić błagalnie ręce do Najwyższego. Ponieważ jednak po jakimś czasie monitor odzyskiwał swoje właściwości, więc pocieszałem się, że mogę mimo wszystko pobawić się w blogowanie lub przejrzeć strony internetowe. Żywiłem też nadzieję, że kanonada kiedyś się skończy, albo będę musiał szukać  pomocy specjalistów.
Stało się jednak inaczej. Moja połowica trzymająca kasę dokonała stosownych kalkulacji finansowych, przejrzała odpowiednie prospekty i zarządziła – jedziemy do Wałbrzycha na Wieniawskiego, do centrum „Auchan”, a tam w nowo otwartym markecie Media - Expert (Cenowe mistrzostwo!  Nocne przeceny!) znajdziemy to, co nas interesuje. Kiedyś i tak trzeba będzie wymienić komputer. Na dziś wymienimy monitor. „Słowo się rzekło, kobyłka u płota”, głosi stare przysłowie, więc nie było nad czym deliberować.W markecie znaleźliśmy to co trzeba. Nowy monitor znalazł się w bagażniku mojego obecnego "malucha"  (Fiat Punto-Grande 2008). Stary monitor zyskuje dodatkowy walor – cennego zabytku (zważywszy, kto był jego posiadaczem) i póki co idzie do lamusa, a na stoliku pojawił się „Flatron LED Full HD, Monitor TV”.
I to jest to pierwsze, oczywiście mniej ważne, nadzwyczajne wydarzenie.



Cieszymy się z każdego sukcesu
  Po drugie  -  12 czerwca, to data która po wsze czasy zapisze się w annałach historii powszechnej, jako dzień historycznej bitwy, w której na trawiastym wygonie w centrum stolicy Polski, Warszawy,  starły się „ogniowe brygady strzelców piłkarskich” dwóch odwiecznych sąsiadów, szczególnie zaprzyjaźnionych w czasach tzw. komuny, czyli w latach 1945-1989. Wprawdzie łączą je nadal słowiańskie korzenie, ale dzielą sąsiedzkie waśnie jak w filmie „Sami swoi” rodziny Pawlaków i Kargulów, toteż stanęli na polu bitewnym w ramach Euro 2012 i wiadomo było powszechnie, że jest to walka na śmierć i życie. I nie wiadomo co by się stało, gdyby  bitwa nie zakończyła się remisem. Dla obu rywali okazało się, że nie był to ich bój ostatni, choć na peryferiach stolicy krew się polała, ale było to dzieło „bezdurnych mięśniaków” po obu stronach, którzy nie potrafią odróżnić ringu od klepiska.

Dość późnym wieczorem po meczu zdałem nagle sobie sprawę z ogromnej wagi tych dwóch wydarzeń. Z jednej strony -  „Jeszcze Polska nie zginęła”, stawiliśmy dzielny opór "sbornej”, jak Napoleon pod Beresteczkiem  (tu poczułem rzęsiste łzy w oczach, ale nie żałowałem sobie, bo akurat byłem sam w sypialni), z drugiej  -  szeroki ekran monitora „All Mighty Full HD 1080P (i znów łza się w oku kręci). Ej, miało być wesoło, pompatycznie, wzniośle, a jest jakoś tak ckliwie i żałośnie. Chyba się znów rozpłaczę. Ale nie zdążyłem, bo na wizji pojawiła się moja małżonka z stereotypowym zapytaniem; Co, jeszcze nie śpisz?

Fot. z domowego albumu

2 komentarze:

  1. Życzę miłej i owocnej pracy przy komputerze mając do dyspozycji taki monitor. LED ma trochę za jaskrawe kolory, ale to pewnie jest moje odczucie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Anno za tak szybką reakcję na mój nieco spóźniony post.Jak na razie cały świat jest tak jaskrawo kolorowy, ze nie widzę różnicy z moim LED. Ale to dlatego, że patrzę na świat w różowych okularach. Twój sympatyczny komentarz też się do tego przyczynił. Pozdrawiam kolorowo !

    OdpowiedzUsuń