Myśli nieuczesane
Srebrna Góra - widok na fortecę |
Każda władza traci masę czasu i
pieniędzy, by wytłumaczyć ludziom, dlaczego nie jest w stanie spełnić swoich
obietnic wyborczych. Zdecydowanie łatwiej jest formułować różnego rodzaju
projekty na poprawę gospodarki i finansów państwa, a w dalszej kolejności
warunków życiowych społeczeństwa, jeśli
się jest w opozycji. Znacznie gorzej, gdy się jest u władzy i trzeba swoje
wcześniejsze pomysły realizować. Wtedy jest tylko jeden sposób ratowania
autorytetu, trzeba znaleźć jak najwięcej przekonywujących argumentów uzasadniających
odstąpienie od reform. A powodów nie trzeba daleko szukać. Narzucają się same.
Pierwszy najważniejszy – kryzys światowy, a w konsekwencji – brak pieniędzy,
spadek eksportu, inflacja. Czy potrzeba więcej?
Są jeszcze inne sposoby, by
odwrócić uwagę mas od spraw politycznych. To
igrzyska. Zjawisko znane z czasów rzymskich. Dziś nie tylko powszechnie
stosowane, ale skutkiem współczesnego rozwoju techniki, można by rzec -
globalne.
Właśnie je mamy. Igrzyska
Piłkarskie Euro 2012. Od paru dni Polska żyje tylko jednym – mistrzostwami
Europy w piłce nożnej. To nie tylko miasta, gdzie pobudowano nowe stadiony by
można było tam rozgrywać mecze. To cały kraj, bo piłka nożna ma we współczesnym
świecie miliony kibiców w każdym kraju.
Oglądam mecz otwarcia igrzysk Grecja-Polska w
Warszawie. Płytę boiska zasłonięto przed deszczem specjalnym dachem. W miarę
upływu czasu stało się to katorgą dla piłkarzy. Gorąco, duszno, brak świeżego
powietrza. A tu trzeba gonić piłkę pokąd starczy tchu, bo przecież to nie jest
zwykła gra sportowa, to sprawa honoru całej Polski, każdego z nas, jeśli
przegramy, to wstyd na cały świat, to kompromitacja narodu i państwa..
Tak nas wszystkich wychowują od
lat rodzice i nauczyciele, masowe środki przekazu, a nawet księża na ambonach.
Każdy mecz to nieomal wojna, a z Ruskimi lub Niemcami, to sprawa honoru. Bóg, honor i Ojczyzna, to hasło
przewodnie każdego reprezentanta Polski. Awantury o godło Polski na koszulkach,
o stroje biało-czerwone, o logo mistrzostw, o to kto ma zaśpiewać hymn
państwowy, odbywały się na oczach nas wszystkich.
Ale to także sprawa honoru
naszych rywali, Greków. Ich także napompowano przeświadczeniem, że sukces w
mistrzostwach, to ratunek dla kraju ogarniętego kryzysem. A więc trzeba „walczyć”
do ostatniego tchnienia.
I chłopaki walczyli „gryząc trawę”
ze zmęczenia. Wyczerpani, słaniający się
na nogach, poobijani, dotrwali do końca. Na domiar wszystkiego niczego sobie
nie udowodnili, bo mecz zakończył się remisem.
No i dobrze myślę sobie, że
chłopaki „biją się” na boisku, zamiast na prawdziwym polu bitwy. Nie potrzeba
dziś ani Grunwaldu, ani Olszynki Grochowskiej, ani Somosierry. Dąbrowski dawno
już przywędrował z ziemi włoskiej do Polski. Mało tego, do Polski przybyli też
i Włosi, i Hiszpanie, i Niemcy, i Rosjanie, i można jeszcze wymieniać pozostałe kraje, bo
jest ich aż szesnaście. Powalczą ze sobą na boiskach piłkarskich Polski i Ukrainy i
będzie spokój przez następne cztery lata.
I w ten sposób dochodzę do wniosku
nader optymistycznego. „Bijmy” się na boiskach, to znacznie lepiej niż na
polach bitwy. I znacznie lepiej niż "próby sił pomiędzy kibolami" na trybunach stadionów lub poza stadionem, na mieście.
Fot. z domowego albumu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz