uroki Szczawna |
Już od dawna staram się zainteresować Czytelników ciekawymi wydarzeniami z przeszłości regionu wałbrzyskiego, w których główne role odgrywali nasi wielcy rodacy - Hugo Kołłątaj, Zygmunt Krasiński, Henryk Wieniawski, Benedykt Łączyński, rodzina Radziwiłłów z Antonina. Miejscem akcji moich opowieści były wałbrzyskie uzdrowiska Stary Zdrój, Szczawno-Zdrój, a także monumentalny zamek Książ. Zainteresowanie polskimi śladami z przeszłości tego regionu nie umniejsza roli i znaczenia żywiołu niemieckiego w rozwoju gospodarczym, cywilizacyjnym i kulturowym tych ziem, zwłaszcza że trwało to ponad połowę tysiąclecia Obydwa wspomniane uzdrowiska jak również książański zamek są dziełem ówczesnych niemieckich gospodarzy, a dużą rolę w ich rozwoju odegrali wybitni niemieccy artyści i uczeni. Spośród licznego grona literatów związanych z szczawieńskim uzdrowiskiem na czoło wysuwa się pisarz o światowej sławie, laureat nagrody Nobla, gorący miłośnik i gloryfikator piękna krajobrazów sudeckich, wywodzący się bezpośrednio z Bad Salzbrunn, czyli Szczawna-Zdroju. Nazywa się - Gerhart Hauptmann.
Myślę, że wielu z Państwa słyszało już to
nazwisko, być może zwróciliście też uwagę przy okazji bytności w
Szczawnie-Zdroju na tablicę pamiątkową umieszczoną przy bramie wejściowej do
budynku zdrojowego „Korony Piastowskiej”, w którym to urodził się i mieszkał w
dzieciństwie i młodości późniejszy wielki niemiecki pisarz. Jego nazwisko
stanowi nadal tytuł do chwały dla samego
Szczawna, ale także dla pobliskiej Jeleniej Góry, na pobrzeżach której w
Jagniątkowie znajduje się zabytkowa willa, stanowiąca ostatnią życiową
przystań Gerharta Hauptmanna, zaś w
Szklarskiej Porębie zabytkowy dom, w którym mieszkali dwaj bracia
Hauptmannowie, Gerhard i Carl, zapisani
złotymi zgłoskami w literaturze niemieckiej.
Warto poznać nieco bliżej osobę i twórczość
znakomitego pisarza i intelektualisty, a jeśli Państwo wytrwają do końca tej
opowieści, a zapewniam że warto, to okaże się, że znajdziemy w niej również
niezwykle interesujący wątek
romantyczny, co z uwagi na rozkwitającą wiosnę, wydaje się bardzo na
miejscu.
A więc zapraszam na spotkanie z wybitnym
pisarzem, związanym nierozerwalnie całym
swoim życiem i twórczością z bliskim nam regionem podsudeckim. Zacznijmy od
poznania najciekawszych faktów z barwnej biografii szczawieńskiego noblisty,
Gerharta Hauptmanna.
Otóż
urodził się 15 listopada 1862 roku, jak już wspomniałem, w
Szczawnie-Zdroju, jako czwarte dziecko tamtejszego hotelarza, Roberta
Hauptmanna, syna tkacza z Malinnika. W prowadzonym przez rodziców pensjonacie
„Zur preußischen Krone” (dziś „Korona Piastowska”) spędził kilkanaście lat do
rozpoczęcia nauki w Szkole Realnej przy dzisiejszym pl. Teatralnym we
Wrocławiu. Już wtedy marzył o karierze artysty, próbował nawet swoich sił w
rzeźbie, w czym wspierał go starszy brat, Carl, studiujący filozofię w Zurychu
i rozpoczynający tam działalność literacką. Gerhart okazał się niezbyt dobrym uczniem. Usunięty ze szkoły w 1874
roku próbował swoich sił w innych dziedzinach nauki i sztuki.
W lipcu 1880 r. starszy brat Gerharta Hauptmanna
Georg zaręcza się z Adelą Thieneman, jedną z pięciu córek drezdeńskiego
handlarza wełną Bertholda Thienemanna. W październiku tego samego roku Thienemann
niespodziewanie umiera w swojej siedzibie Hohenhaus w Dreźnie-Radebeul i
pozostawia swoim córkom pokaźny majątek. We wrześniu 1881 r. Gerhart zostaje
zaproszony na ślub swojego brata Georga z Adelą. W czasie pobytu w Hohenhaus
wielkie wrażenie na Gerharcie wywiera południowa uroda Marii Thienemann.
Rezultatem tego spotkania są potajemne zaręczyny, a Gerhart nazwie Hohenhaus
później "gniazdem pełnym rajskich ptaków".
W styczniu 1882 r. Maria
Thienemann odwiedza Gerharta we Wrocławiu i przekonuje się naocznie o
rozpaczliwej sytuacji finansowej swojego ukochanego. Od tego momentu kłopoty
Gerharta się kończą , Maria pokrywa nie tylko koszty jego utrzymania, lecz
także umożliwia mu liczne podróże i studia w dziedzinie nauk przyrodniczych na
Uniwersytecie w Jenie. W 1883 r. trzeci z braci Hauptmannów Carl zaręcza się w
Hohenhaus z Martą Thienemann. W lutym tego samego roku Gerhart przerywa
ostatecznie studia w Jenie i przeprowadza się do Berlina, gdzie spotyka się
często z Marią. Po wspólnej wizycie u rodziców Gerharta w Hamburgu młoda para
wyrusza w podróż do Włoch, która wywiera na Gerharcie ogromne wrażenie. Po
powrocie, zafascynowany sztuką antyczną, Gerhart podejmuje w Hohenhaus ponownie
próby rzeźbiarskie, a Maria, przekonana o jego plastycznych talentach, namawia
go do wyjazdu do Rzymu. Od października 1883 r. Gerhart pracuje w Rzymie jako
rzeźbiarz, lecz nie może poszczycić się większymi sukcesami. Ogromna statua
germańskiego wojownika, nad którą pracuje, zawala się z powodu wadliwej
konstrukcji w ciągu jednej nocy, a on sam przypłaca ten nadmierny wysiłek
tyfusem. Ciężka choroba, która Gerharta omal nie kosztuje życie, zmusza go do
rychłego powrotu do Niemiec, gdzie z okazji ślubu swojego trzeciego brata Carla
z Marthą Thienemann, pisze sztukę okazyjną "Korowód weselny". W
październiku 1884 r. Gerhart i Maria ogłaszają oficjalnie swoje zaręczyny a w
rok później 5 maja 1885 roku Gerhart poślubia Marię w Kościele Św. Jana w
Dreźnie. Po ślubie małżonkowie przeprowadzają się wpierw do mieszkania czynszowego
w berlińskiej dzielnicy Moabit, a jesienią z powodów zdrowotnych do wynajętego
piętra w willi Lassen w Erkner pod Berlinem. Gerhart prowadzi tu sielskie,
wolne od kłopotów finansowych, nieskomplikowane życie. Obserwuje w tym czasie
również bacznie swoje otoczenie i zbiera literackie pomysły, które zaowocują
"Dróżnikiem Thielem", jednym z najlepszych jego opowiadań.
Skupiłem się w tym momencie życia Gerharta na
szczegółach, a to dlatego, że okazują się dość wyjątkowe. Zwróćmy uwagę –
trzech braci Hauptmannów z rodziny średnio zamożnej w maleńkim Salzbrunn,
zdobywa względy kolejnych córek bogatego przemysłowca z Drezna, zyskując tym sposobem możliwość urządzenia
sobie życia na niewyobrażalnym dotąd poziomie. Zadajemy sobie w tym momencie
pytanie, jak to wszystko potoczy się dalej, czy ta niezwykła więź rodzinna
przetrwa pojawiające się w życiu wielkich ludzi, jak to określił Goethe „ czas
burzy i naporu”?
Dzięki posażnej żonie życie młodego Gerharta
uległo zupełnemu przeobrażeniu. Może bez problemów poświęcić się realizacji
swoich pasji życiowych, wśród których oprócz pisarstwa wędrówki górskie i
podróże zagraniczne odgrywały niepoślednią rolę. Odbywają razem podróż poślubną
na bałtycką wyspę Hiddensee Wkrótce zamieszkują w pobliżu Berlina, w
Chrlottenburg. Jakiś czas korzysta
Gerhart z gościnności brata Carla w Zurichu, dzięki czemu poznaje uroki
Szwajcarii. W 1890 r. Gerhart z żoną oraz z bratem Carlem i bratową odwiedzają
Świeradów Zdrój i przechodzą w czasie swoich wędrówek górskimi szlakami przez
Szklarską Porębę. Rezultatem tej wędrówki jest zauroczenie Karkonoszami i
spontanicznie podjęta decyzja o wspólnym kupnie drewnianego domu w Szklarskiej
Porębie Średniej. 9 sierpnia 1891 roku., po remoncie i rozbudowie tego
skromnego, wiejskiego domu, Gerhart i Maria wprowadzają się do swojej nowej
siedziby, Carl i Martha uczynią to nieco później. Tu właśnie obok innych
utworów, („Wniebowzięcie Hanusi”, „Futro bobrowe”) powstaje najgłośniejsze
dzieło Gerharta Hauptmanna, dramat naturalistyczny „Tkacze” („Die Weber”, a w dialekcie śląskim „Die Waber”), za który
w 1912 roku otrzymał nagrodę Nobla..
Zanim jednak powiem coś więcej o dramacie tak
wysoko ocenionym przez szwedzką Akademię, trochę czasu poświęcę przyziemnym,
acz bardzo spektakularnym sprawom sercowym bohatera tej opowieści.
Obiecałem
Czytelnikom interesujący wątek romansowy, a ponieważ rzecz dotyczy tak
wielkiego pisarza, znawcy literatury, autora znakomitych sztuk teatralnych i
dramatów, wydaje się on szczególnie frapujący.
Ale o tej części biografii pisarza jak również o
dalszej twórczości w kolejnym poście…
Pięknie napisany tekst o G.Hauptmanie i jego korzeniach z Ziemią Wałbrzyską.Fajnie,że przypomniałeś jego życiorys,a najfajniejsze jest to co to znaczy mieć bogatą żonę,której majątek miał wpływ na dalszą jego karierę literacką,której owocem była nagroda Nobla w 1912/a nie jak napisałeś w 1812r/.Myślę,że zrobiłeś to celowo aby się przekonać,czy czytający/w tym ja/czytają Twoje teksty z uwagą i do końca? Wychodzi żyłka belferska.Nie dałem się nabrać.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, dziękuję za belferską grzeczną uwagę. Dobrze, że nie powiedziałeś, żę należy mi się dwója z matamatyki, bo na maturze byłem prymusem w tym przedmiocie. Natomiast pisanie na klawiaturze jest machinalne i zdarza się, że się przyciśnie nie ten klawisz. W żadnym przypadku nie był to sprawdzian uwagi, zwłaszcza tak znakomitych Czytelników jak TY. Już to poprawiłem. Dziękuję !
OdpowiedzUsuń