„Jeszcze tam kiedyś
wrócę,
którąś jesienią w
listopadzie,
gdy buki liście gubią,
gdy mgła na łąkach się
kładzie.
Jeszcze tam kiedyś
wrócę,
choćby ostatni raz
zobaczyć taką jesień,
jakiej nie zatarł
czas…”
Tak pisał w tomiku
wierszy „Łowienie czasu” Marek Juszczak, który „za chlebem” powędrował z
Głuszycy na Górny Śląsk, zachowując w sercu tęsknotę do swej ziemi rodzinnej. I
od kilku lat dotrzymuje słowa, powraca do nas corocznie na poetyckie spotkania z
młodzieżą szkolną dla której jest wzorem patrioty lokalnego.
Ale obok pisania
wierszy Marek Juszczak ma jeszcze drugą pasję. Pisałem już o niej swego czasu w
moim blogu relacjonując jego wyprawy rowerowe po całej Europie. A ponieważ
zbliża się lato, a u Marka nic się nie zmieniło i planuje kolejną wędrówkę,
warto więc powrócić do tego tematu.
Rower to jeden z
najtańszych środków lokomocji. Nieco tańsze są własne nogi. Wiadomo jednak, że
na nogach możemy przemierzyć dziennie znacznie mniejsze odległości. Rowerem
można więcej, można śmiało wyruszyć w daleką podróż, ale do tego trzeba spełnić
dwa warunki. To musi być dobry rower i doświadczony, dobrze przygotowany
fizycznie, odporny na stresy rowerzysta.
Były sztygar kopalni
„Szczygłowice” w Knurowie, Marek Juszczak, wraz ze swym kolegą z pracy
Dominikiem, przygotowują się do wakacyjnej wyprawy po świecie przez kilka
tygodni. Najpierw podejmują decyzję co do wyboru trasy, a następnie ślęcząc nad
mapą i przewodnikami turystycznymi sporządzają szczegółowy harmonogram podróży.
Ważnym jest by wiedzieć gdzie się jedzie, co można po drodze zobaczyć, gdzie
można rozbić biwak, a gdzie trzeba będzie korzystać z pomocy dobrych ludzi.
Przydatna jest znajomość języka angielskiego, ale nie jest to konieczne, bo
najczęściej trzeba się dogadywać na migi z ludźmi znającymi tylko swój język.
Dla dwójki rowerzystów,
którzy zaliczyli już kilka dalekich i długotrwałych letnich eskapad, m. in. na
Bałkanach, na wyspie Bornholm, na Biegunie Północnym tegoroczna wyprawa może
wydawać się łatwiejsza, mniej niebezpieczna, a zarazem niezwykle atrakcyjna.
Będzie to ponad miesięczna wycieczka z biegiem Dunaju, drugiej co do długości,
po Wołdze, rzeki europejskiej. To rzeka granic i jedności, małości i potęgi,
Zachodu i Wschodu, wiosek i stolic, brzydoty i piękna.
Nie ma drugiej takiej
rzeki w Europie, jak Dunaj. Przepływa przez 10 krajów: Niemcy, Austrię,
Słowację, Węgry, Chorwację, Serbię, Bułgarię, Rumunię, Mołdawię i Ukrainę, jego
dorzecze sięga nawet Polski, a w jego wodach przeglądają się aż cztery stolice.
Na ponad 1/3 długości swoich 2850 km jest rzeką graniczną pomiędzy państwami
tak, jak przed wiekami oddzielał Imperium Rzymskie od barbarzyńców.
Dunaj dzieli i łączy, przyciąga i
odpycha, jest metaforą Europy unoszącą w swej toni niemal 3000 lat historii. Tędy
pływali Grecy, a Rzymianie budowali miasta. Tędy wędrowali Madziarowie,
krzyżowcy i Turcy. Dunaj był świadkiem
wielkich zwycięstw i równie głośnych tragedii. To droga cesarzy i królów, szlak
wędrowców i rowerzystów, robotników i artystów, którzy opiewali jego piękno.
Dunaj jest jednym z najstarszych
szlaków handlowych w Europie. Dawne łodzie z drewnem, zbożem, winem i solą
przemieniły się w statki wycieczkowe, na których tłoczą się turyści, by
podziwiać zabytki Budapesztu i Wiednia, zamki Niemiec, winnice Austrii i dziką
przyrodę.
Myślę, że już wystarczy to, co
napisałem, by pokazać jakie atrakcje czekają na naszych dwóch rowerzystów, z
których Marek Juszczak jest mocno związany z Głuszycą i traktuje ją jak swój
drugi dom. Dlatego też będzie on promował Głuszycę, swoje miejsce urodzenia,
podobnie jak Knurów, miejsce zamieszkania na specjalnych plakietkach
umieszczonych na rowerze.
Jak co roku spotkamy się z
Markiem i Romaną Więczaszek, autorami wierszy o Głuszycy na jesiennych
spotkaniach z poezją. Marek opowie nam o swojej podróży i będzie to równie
zapierająca dech opowieść, tak samo jak relacja z jego wycieczki
rowerowej na Biegun Północny, a Romana opowie nam jak było w tym roku nad
Bałtykiem, gdzie corocznie udaje się na wypoczynek.
Zanim spotkamy się po wakacjach z
Markiem Juszczakiem w Głuszycy napiszę wcześniej o jego wyprawie, bo Marek
obiecał mi przekazać na gorąco swoje wrażenia. Mam nadzieję, że wielu z moich
Czytelników zechce uczestniczyć w jesiennych spotkaniach w naszym głuszyckim
Centrum Kultury, na które już dziś serdecznie zapraszam. O terminie spotkania
napiszę w odpowiednim czasie.
Piękna wycieczka rowerowa dwóch panów. Jak wiesz ja również jestem rowerzystą z tym,że od czasu do czasu przesiadam się do samochodu i jadę w siną dal,Dzisiaj przejechałem ponad 300 km z Cieszyna do Piławy w strugach deszczu,ale mimo zmęczenia czytam jak zawsze Twój bardzo ciekawy blog.A wracając do dwóch rowerzystów udających się od żródeł do ujścia Dunaju,mam dla nich jedną przestrogę niech uważają na Rumunów. Moja przygoda w tym kraju przed laty nie napawa optymizmem.Dużo nie brakowało a mogliśmy stracić życie,pominając już paskudne potraktowanie nas przez służby celne i pograniczników.Ale szczegóły przy okazji.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzego życzyć rowerzyście?
OdpowiedzUsuńWąskich dróżek oczywiście,
zero piachu,tyleż błota,
lecz gdy przyjdzie mu ochota
-niech wykąpie się w kałuży,
to podobno zdrowiu służy.
Wiatru w plecy,żadnych aut,
tyle zwycięstw na podjazdach,
ile neutronów w gwiazdach,
i podziwu pięknych pań
-wszak zasłużył sobie nań!
W każdej sakwie śmiałych marzeń,
z każdej trasy super wrażeń,
niech awarie go nie trapią,
policjanci go nie łapią,
dużo słońca,mało dżdżu
-i na szlaku przygód stu...
W Rumunii pedałując na rowerze,
drogę zagrodzić może grube zwierzę...
www.youtube.com/watch?v=at-Iq88aymI
W groźnych sytuacjach przydałby się Chuck Noris,bo tylko on potrafi zapalić opony w rowerze...wodnym.
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20266232,mieszkaniec-jedliny-zdroj-wykopal-w-ogrodzie-skrzynie-z-bronia.html
Ja bym tą skrzynię sprzedał i kupił"wąsaty"rower na błoto(Moustache Mud)za jedyne 9.999 euro."Wąsaty"(Moustache)bo kształt kierownicy przypomina wąsy.
"Wąsaty"na asfalt(Moustache Asphalt) za jedyne 5.699 euro, na piasek(Moustache Sand)za 4.999 euro,na śnieg(Moustache Snow)tylko za 3.999 euro.Dla dam:Moustache Friday 26,Moustache Lundi 26.
Więcej o wąsatym gadżecie:
www.moustachebikes.com/uk/strack_bike_snow.html
Martwe drzewa są bardziej żywe,niż drzewa żywe.
www.youtube.com/watch?v=5ecEb4tEPic
Pozdrawiam.