Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rowerem przez świat

Marek (z prawej) i Dominik - rowerzyści z Knurowa

„Jeszcze tam kiedyś wrócę,
którąś jesienią w listopadzie,
gdy buki liście gubią,
gdy mgła na łąkach się kładzie.

Jeszcze tam kiedyś wrócę,
choćby ostatni raz
zobaczyć taką jesień,
jakiej nie zatarł czas…”

Tak pisał w tomiku wierszy „Łowienie czasu” Marek Juszczak, który „za chlebem” powędrował z Głuszycy na Górny Śląsk, zachowując w sercu tęsknotę do swej ziemi rodzinnej. I od kilku lat dotrzymuje słowa, powraca do nas corocznie na poetyckie spotkania z młodzieżą szkolną dla której jest wzorem patrioty lokalnego.

Ale obok pisania wierszy Marek Juszczak ma jeszcze drugą pasję. Pisałem już o niej swego czasu w moim blogu relacjonując jego wyprawy rowerowe po całej Europie. A ponieważ zbliża się lato, a u Marka nic się nie zmieniło i planuje kolejną wędrówkę, warto więc powrócić do tego tematu.

Rower to jeden z najtańszych środków lokomocji. Nieco tańsze są własne nogi. Wiadomo jednak, że na nogach możemy przemierzyć dziennie znacznie mniejsze odległości. Rowerem można więcej, można śmiało wyruszyć w daleką podróż, ale do tego trzeba spełnić dwa warunki. To musi być dobry rower i doświadczony, dobrze przygotowany fizycznie, odporny na stresy rowerzysta.

Były sztygar kopalni „Szczygłowice” w Knurowie, Marek Juszczak, wraz ze swym kolegą z pracy Dominikiem, przygotowują się do wakacyjnej wyprawy po świecie przez kilka tygodni. Najpierw podejmują decyzję co do wyboru trasy, a następnie ślęcząc nad mapą i przewodnikami turystycznymi sporządzają szczegółowy harmonogram podróży. Ważnym jest by wiedzieć gdzie się jedzie, co można po drodze zobaczyć, gdzie można rozbić biwak, a gdzie trzeba będzie korzystać z pomocy dobrych ludzi. Przydatna jest znajomość języka angielskiego, ale nie jest to konieczne, bo najczęściej trzeba się dogadywać na migi z ludźmi znającymi tylko swój język.

Dla dwójki rowerzystów, którzy zaliczyli już kilka dalekich i długotrwałych letnich eskapad, m. in. na Bałkanach, na wyspie Bornholm, na Biegunie Północnym tegoroczna wyprawa może wydawać się łatwiejsza, mniej niebezpieczna, a zarazem niezwykle atrakcyjna. Będzie to ponad miesięczna wycieczka z biegiem Dunaju, drugiej co do długości, po Wołdze, rzeki europejskiej. To rzeka granic i jedności, małości i potęgi, Zachodu i Wschodu, wiosek i stolic, brzydoty i piękna. 

Nie ma drugiej takiej rzeki w Europie, jak Dunaj. Przepływa przez 10 krajów: Niemcy, Austrię, Słowację, Węgry, Chorwację, Serbię, Bułgarię, Rumunię, Mołdawię i Ukrainę, jego dorzecze sięga nawet Polski, a w jego wodach przeglądają się aż cztery stolice. Na ponad 1/3 długości swoich 2850 km jest rzeką graniczną pomiędzy państwami tak, jak przed wiekami oddzielał Imperium Rzymskie od barbarzyńców.

Dunaj dzieli i łączy, przyciąga i odpycha, jest metaforą Europy unoszącą w swej toni niemal 3000 lat historii. Tędy pływali Grecy, a Rzymianie budowali miasta. Tędy wędrowali Madziarowie, krzyżowcy i Turcy.  Dunaj był świadkiem wielkich zwycięstw i równie głośnych tragedii. To droga cesarzy i królów, szlak wędrowców i rowerzystów, robotników i artystów, którzy opiewali jego piękno.

Dunaj jest jednym z najstarszych szlaków handlowych w Europie. Dawne łodzie z drewnem, zbożem, winem i solą przemieniły się w statki wycieczkowe, na których tłoczą się turyści, by podziwiać zabytki Budapesztu i Wiednia, zamki Niemiec, winnice Austrii i dziką przyrodę.

Myślę, że już wystarczy to, co napisałem, by pokazać jakie atrakcje czekają na naszych dwóch rowerzystów, z których Marek Juszczak jest mocno związany z Głuszycą i traktuje ją jak swój drugi dom. Dlatego też będzie on promował Głuszycę, swoje miejsce urodzenia, podobnie jak Knurów, miejsce zamieszkania na specjalnych plakietkach umieszczonych na rowerze.

Jak co roku spotkamy się z Markiem i Romaną Więczaszek, autorami wierszy o Głuszycy na jesiennych spotkaniach z poezją. Marek opowie nam o swojej podróży i będzie to równie zapierająca dech opowieść, tak samo jak  relacja z jego wycieczki rowerowej na Biegun Północny, a Romana opowie nam jak było w tym roku nad Bałtykiem, gdzie corocznie udaje się na wypoczynek.

Zanim spotkamy się po wakacjach z Markiem Juszczakiem w Głuszycy napiszę wcześniej o jego wyprawie, bo Marek obiecał mi przekazać na gorąco swoje wrażenia. Mam nadzieję, że wielu z moich Czytelników zechce uczestniczyć w jesiennych spotkaniach w naszym głuszyckim Centrum Kultury, na które już dziś serdecznie zapraszam. O terminie spotkania napiszę w odpowiednim czasie.

2 komentarze:

  1. Piękna wycieczka rowerowa dwóch panów. Jak wiesz ja również jestem rowerzystą z tym,że od czasu do czasu przesiadam się do samochodu i jadę w siną dal,Dzisiaj przejechałem ponad 300 km z Cieszyna do Piławy w strugach deszczu,ale mimo zmęczenia czytam jak zawsze Twój bardzo ciekawy blog.A wracając do dwóch rowerzystów udających się od żródeł do ujścia Dunaju,mam dla nich jedną przestrogę niech uważają na Rumunów. Moja przygoda w tym kraju przed laty nie napawa optymizmem.Dużo nie brakowało a mogliśmy stracić życie,pominając już paskudne potraktowanie nas przez służby celne i pograniczników.Ale szczegóły przy okazji.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czego życzyć rowerzyście?
    Wąskich dróżek oczywiście,
    zero piachu,tyleż błota,
    lecz gdy przyjdzie mu ochota
    -niech wykąpie się w kałuży,
    to podobno zdrowiu służy.
    Wiatru w plecy,żadnych aut,
    tyle zwycięstw na podjazdach,
    ile neutronów w gwiazdach,
    i podziwu pięknych pań
    -wszak zasłużył sobie nań!
    W każdej sakwie śmiałych marzeń,
    z każdej trasy super wrażeń,
    niech awarie go nie trapią,
    policjanci go nie łapią,
    dużo słońca,mało dżdżu
    -i na szlaku przygód stu...
    W Rumunii pedałując na rowerze,
    drogę zagrodzić może grube zwierzę...
    www.youtube.com/watch?v=at-Iq88aymI

    W groźnych sytuacjach przydałby się Chuck Noris,bo tylko on potrafi zapalić opony w rowerze...wodnym.

    wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20266232,mieszkaniec-jedliny-zdroj-wykopal-w-ogrodzie-skrzynie-z-bronia.html

    Ja bym tą skrzynię sprzedał i kupił"wąsaty"rower na błoto(Moustache Mud)za jedyne 9.999 euro."Wąsaty"(Moustache)bo kształt kierownicy przypomina wąsy.
    "Wąsaty"na asfalt(Moustache Asphalt) za jedyne 5.699 euro, na piasek(Moustache Sand)za 4.999 euro,na śnieg(Moustache Snow)tylko za 3.999 euro.Dla dam:Moustache Friday 26,Moustache Lundi 26.
    Więcej o wąsatym gadżecie:
    www.moustachebikes.com/uk/strack_bike_snow.html


    Martwe drzewa są bardziej żywe,niż drzewa żywe.
    www.youtube.com/watch?v=5ecEb4tEPic
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń