Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 11 czerwca 2016

Szczawieński Noblista, cz II

szczawieński Park Zdrojowy

Dobrze zapowiadające się małżeństwo Gerharta Hauptmanna stanęło pod znakiem zapytania z powodu fascynacji inną kobietą.
14 listopada 1893 r. z okazji prapremiery dramatu "Hanusa” w Berlinie Gerhart spotyka młodą, osiemnastoletnią Margarethę Marschalk, którą znał już jako podlotka. Jej brat Max był autorem muzyki do "Hanusi", a młoda, pełna życia i obyta w świecie Margaretha utalentowaną, debiutującą skrzypaczką. Początkowe zauroczenie Margarethą przyjmuje z czasem coraz poważniejszą formę i w styczniu 1894 r. Gerhart wynajmuje w Berlinie-Charlottenburg dwa pokoje, gdzie może swobodnie spotykać się z ukochaną. Żona Gerharta, Maria, dowiaduje się o jego romansie. Podejmuje więc dramatyczną decyzję o wyjeździe z dziećmi do Ameryki. Oznajmia to Gerhartowi w liście pożegnalnym, który zostaje dostarczony przebywającemu w Paryżu pisarzowi: ...”nie wyjeżdżam, aby zaostrzyć nasze rozstanie... mam nadzieję, że to cięcie pozwoli zbudować drogę, która nas do siebie poprowadzi, nawet jeśli okrężną ścieżką, ... Żegnaj, moje najlepsze życzenia będą zawsze z Tobą." 

Nie czekając na paryską premierę "Hanusi" Gerhart wyrusza niezwłocznie za żoną do Nowego Jorku na pokładzie Elby. Ponowne połączenie rodziny ma miejsce u przyjaciela Alfreda Ploetza w Meriden, gdzie Hauptmannowie spędzają resztę pobytu w Ameryce. Po powrocie rodziny do Niemiec w końcu maja, Gerhart prowadzi przez całe lato niespokojne życie między Szklarską Porębą, Berlinem i Dreznem, nie mogąc podjąć żadnej decyzji. Ma do rozwiązania dylemat uczuciowy, moralny i obyczajowy. Więź rodzinna z żoną i dziećmi stanęła na szali z powodu miłości do młodej, bliskiej pisarzowi mentalnie i emocjonalnie skrzypaczki, której nieopacznie zawrócił w głowie Jesienią rozpad małżeństwa staje się już faktem, wspólne gospodarstwo w Szklarskie Porębie zostaje przerwane, Maria przeprowadza się z synami do Drezna, a Gerhart z powrotem do Berlina. 

Formalnego związku z Margarethą nie udaje się zalegalizować, ponieważ żona Maria, z którą Gerhart nadal utrzymuje przyjazne stosunki i którą odwiedza w Dreźnie, liczy mimo wszystko  na zmianę uczuć swego męża.

W 1897 roku z nową miłością swego życia, młodszą o 13 lat Margerethą, odbywa Gerhart romantyczną podróż do Włoch. Wzmocniła ona fascynację pisarza młodą, piękną i subtelną, towarzyszką podróży. Po powrocie Gerhart buduje dla Marii i synów dom w Dreźnie-Blasewitz, sam zaś w roku 1900  nabywa w Jagniątkowie łąkę zwaną „Wiesenstein”. Berliński architekt Hans Grisebach projektuje przyszły dom. Gerhart z Margarethą wprowadzają się rok później do willi, która spełnia marzenia ich obojga o zamieszkaniu w zaciszu górskim u stóp uwielbianych  Karkonoszy. W tym samym roku przychodzi na świat wspólny syn Gerharta i Margarethy, Benvenuto, ale Maria Thienemann wciąż żyje nadzieją, że to wszystko przeminie i jej mąż powróci na łono swej pierwszej rodziny. Na rozwód  zgadza się dopiero w 1904 roku. Zgodnie z aktem rozwodowym pisarz zobowiązuje się zwrócić Marii w ratach w ciągu 10 lat jej wniesiony w małżeństwo majątek i płacić alimenty na nią i na synów do czasu ukończenia przez nich szkół. 18 września tego właśnie 1904 roku  Gerhart poślubia Margarethę w swoim nowo wybudowanym domu Wiesenstein. "Nowe, ciche piękno wypełnia nasz dom." – napisze o tym w liście do brata.

Rozpad małżeństwa dotknął także jego brata, Carla Hauptmanna i podobnie jak w przypadku Gerharta pierwsza żona Carla, Martha z Thienemannów, mimo rozstania, do końca życia pozostała jednak najbliższą przyjaciółką i powierniczką zamieszkałego w Szklarskiej Porębie pisarza-filozofa. 

Okazuje się, że w obu przypadkach Hauptmannów  ich związek z bogatymi mieszczkami był pomyłką. W miarę upływu lat dystans intelektualny, światopoglądowy i emocjonalny pomiędzy małżonkami stawał się nie do wytrzymania. Skutkiem zdobytej sławy, rosnącej pozycji w świecie artystycznym, a także poprawy sytuacji materialnej Carl i Gerhard Hauptmannowie mogli sobie pozwolić na ułożenie dalszego życia zgodnie z potrzebą serca. 

 
Twórczość i postać Carla, dramaturga i filozofa, to osobny temat godny uwagi osób interesujących się literaturą. Warto jednakże wspomnieć o jego zasługach w naszej polskiej literaturze. Otóż jego anonimowa korekta stylistyczna „Chłopów” przyczyniła się do otrzymania literackiej nagrody Nobla przez Władysława St. Reymonta w roku 1924. W niemieckiej wersji powieści Boryna i Antek posługują się dialektem z Karkonoszy, którym doskonale władał doktor filozofii ze Szczawna-Zdroju.

Jak już wspomniałem wyżej w 1904 roku Gerhart rozwodzi się z swoja pierwszą żoną i zawiera związek małżeński z Margariethą. W rok później spotyka go ogromny  zaszczyt, otrzymuje tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu w Oksfordzie.

W 1907 roku odbywa niezwykle ważną i inspirującą do dalszej twórczości podróż po Grecji Znajduje to odbicie w napisanych po tej podróży utworach literackich, nawiązujących do przebogatej kultury antyku.  Równocześnie jednak nie brakowało w twórczości Hauptmanna motywów, postaci i miejsc związanych z Karkonoszami. Wyszukiwał w górach elementy magiczne, baśniowe i osadzał w nich opowieści ocierające się zgoła o antyk czy stylizację biblijną. 

Decyzja Akademii Szwedzkiej z roku 1912 o przyznaniu Gerhardowi Hauptmannowi literackiej nagrody Nobla za odważnie podjęty temat wyzysku robotników przez kapitalistów w  dramacie p.t. „Tkacze”, spadła na niego jak grom z jasnego nieba. W uzasadnieniu wskazywano na wyjątkową „płodność” pisarza. I rzeczywiście Gerhard Hauptmann to tytan pracy pisarskiej.

W swej twórczości często przedstawia środowiska nizin, biedę, wyzysk i niesprawiedliwość społeczną, obnaża ponadto upadek moralny mieszczańskiej klasy średniej. Jest mistrzem charakteryzacji przy pomocy subtelnych środków. W późniejszej twórczości szuka nowego stylu, wynikiem czego jest eklektyczna mieszanka środków naturalistycznych z motywami baśniowymi, jak chociażby w dramacie Zatopiony dzwon (1896).

 Pierwszy jego poemat epicki "Promethidenlos" (1885) nie wywarł wrażenia. Pisarz stał się znany dopiero dzięki dramatowi społecznemu "Vor Sonnenaufgang" (1889), którego inscenizacja w Berlinie rozpętała ogromną burzę. Pod wpływem Ibsena napisał kilka dramatów rodzinnych. Najgłośniejszym i najważniejszym dziełem Hauptmanna jest wspomniana już sztuka "Tkacze" ("Die Weber") z 1892 r. przedstawiająca znane w historii powstanie tkaczy śląskich z Pieszyc i Bielawy w 1844 roku, pełen wstrząsającej siły dramat o nędzy i wyzysku tkaczy - chałupników, którzy za tkanie płótna we własnych warsztatach otrzymywali głodowe wynagrodzenie. Doprowadzeni do ostateczności demonstranci demolowali maszyny w tkalniach mechanicznych, upatrując w nich przyczynę swoich nieszczęść. Powstanie krwawo stłumione przez policję i wojsko odbiło się szerokim echem w całej Europie. Następnie Hauptmann wydał cały szereg dramatów, część z nich podobnie jak „Tkacze” w stylu naturalistycznym. Hauptmann pisał również prozą liczne opowiadania. Wydał ponadto powieść autobiograficzną "Buch der Leidenschaft" (1929), 2 tomy) oraz parafrazę szekspirowskiego "Hamleta" (1929).

Nie wymieniam tutaj więcej tytułów, bo zajęłoby to dużo czasu, większość z nich jest w języku niemieckim, a tłumaczenia polskie dotyczą tylko nielicznych utworów. Na uwagę zasługuje fakt, że wspomnianą wyżej „Hanusię” tłumaczyła na język polski Maria Konopnicka, a kilka innych dramatów – Jan Kasprowicz.  Zainteresowani słuchacze znajdą łatwo wszystkie informacje na ten temat na stronach internetowych.

Wracam jeszcze na chwilę do biografii pisarza.

I wojna światowa i upadek dotychczasowych porządków w Niemczech przyczyniły się do wycofania się Hauptmanna z życia publicznego. Dopiero po powstaniu Republiki Weimarskiej, do głosu na krótko powrócił dawny „Hauptmann-demokrata”; w tym czasie otaczał się także czołowymi przedstawicielami świata literackiego i artystycznego, którzy częstokroć byli gośćmi przeciągających się długo w noc kolacji w Jagniątkowie. Z wolna główny punkt zainteresowań i fascynacji „pana Gerharta” (jak nazywała go okoliczna ludność) przenosił się na świat antyczny – w tym współczesnym robiło się bowiem coraz  „ciaśniej”.

Od 1916 roku Gerhart często przebywa w Kloster na wyspie Hiddensee. To jego kolejne miejsce obok Jagniątkowa, gdzie czuje się wolny, odizolowany od natarczywości dziennikarzy, fotoreporterów, polityki. W kilkanaście lat później decyduje się kupić dom na tej wyspie o nazwie „Seedorn”.

Jakkolwiek pisarz nie odciął się wyraźnie od postępującego w ówczesnych Niemczech narodowego socjalizmu, to z pewnością nie należał do zwolenników brunatnego reżimu. Brak wyraźnej postawy wobec Hitlera i nazizmu zarzucało nobliście wielu twórców, którzy po roku 1933 wyjechali z Niemiec. Wśród krytycznych emigrantów był m.in. Tomasz Mann, którego Hauptmann wprowadził na szerokie wody literackiego świata. Zachowały się urodzinowe telegramy Hauptmanna do wysokich urzędników III Rzeszy, ale obchody jego 80-tych urodzin w roku 1942 nie odbyły się w Berlinie (z którym wszak przez dłuższy czas był związany), ale w dość ograniczonym gronie w Wiedniu i Wrocławiu.

Przed wybuchem II wojny światowej Gerhard odbył jeszcze drugą podróż do Ameryki (1932), a następnie do Włoch (1938-39), gdzie na dłużej zatrzymał się w Rapallo, znanym ośrodku turystyczno-wypoczynkowym nad Morzem Liguryjskim.

Był to zresztą czas, kiedy starzejący się pisarz z rzadka opuszczał zaciszne Jagniątkowo. Dopiero w styczniu 1945 wyjechał na kurację do sanatorium w poddrezdeńskim Loschwitz. Tam właśnie zastało go bombardowanie stolicy Saksonii. Obserwując płonące Drezno Hauptmann zapisał w swoim dzienniku: „Kto zapomniał już łez, w Dreźnie może ich nauczyć się na nowo”. Przez Jablonec nad Nysą Łużycką Margaretha Marschalk i Gerhart Hauptmann wrócili do Jagniątkowa i w niepewności oczekiwali wkroczenia Armii Czerwonej. Na szczęście w Jagniątkowie pojawił się pułkownik Sokołow, wielki admirator dzieł Hauptmanna. Dla bezpieczeństwa wystawił straż przy domu, dla ochrony pisarza przed wybrykami zdobywców, ale i pojawiającymi się w okolicy szabrownikami.

Hauptmann pozostał tu nie tylko do śmierci (6 czerwca 1946), ale i przez  kolejnych 6 tygodni. Tyle czasu potrzebowano bowiem na wydanie zgody na wywóz zwłok za granicę. Na wyraźne bowiem życzenie żony, wspieranej przez stronę niemiecką, a wbrew woli pisarza, postanowiono pochować go na bałtyckiej wyspie Hiddensee, gdzie od roku 1930 znajdowała się letnia rezydencja Hauptmannów. Specjalny pociąg wyruszył z Jeleniej Góry 19 lipca 1946 roku przez Forst do Stralsund, wioząc nie tylko zwłoki pisarza, całą jego bibliotekę i wyposażenie domu, ale także sześć niemieckich rodzin z sąsiedztwa willi Wiesenstein.  Gerhart Hauptmann został pochowany wedle swojego życzenia w habicie franciszkańskim z osobistym egzemplarzem autobiograficznej „Przygody mojej młodości”  28 lipca 1946 roku na wyspie bałtyckiej Hiddensee.

W roku 1957 zmarła Margaretha Marschalk, zaś w początkach lat sześćdziesiątych w zachodnioniemieckiej prasie opisywano sprzedaż sporej części biblioteki Hauptmanna przez jednego z jego synów. W tym samym czasie willa w Jagniątkowie stała się domem wczasów dziecięcych „Warszawianka”, choć początkowo rozważano także przekazanie jej pod zarząd Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a później – w posiadanie Leopolda Staffa. Od roku 2001 „Muzeum Miejskie – Dom Gerharta Hauptmanna” poza funkcją wystawienniczą, prowadzi także działalność dydaktyczną, badawczą oraz organizuje przedsięwzięcia kulturalne, związane głównie z obszarem wymiany kulturalniej między Polską a Niemcami.

Oto cała jak najkrócej ujęta biografia wielkiego pisarza. Przedstawiając ją skorzystałem z artykułu Emila Mendyka na stronie internetowej Karkonosze i Sudety, ale także z innych tekstów zamieszczonych w goglach. W pierwszej chwili wydawało się, że jest tej wiedzy o pisarzu bardzo dużo, dopiero potem przyszła refleksja, że właściwie dalej nie wiem o nim zbyt wiele.

To nie jest takie proste, poznać pisarza z suchych notek biograficznych. Znacznie więcej można by się dowiedzieć z jego twórczości, ale i ona nie wyjaśni wszystkiego, zwłaszcza jeśli dotyczy tak bogatego i barwnego życia tak wielkiego literata, intelektualisty, wiecznego podróżnika, po trosze filozofa, artysty, bibliofila, a na koniec wywodzącego się z naszej dolnośląskiej gleby laureata nagrody Nobla.






2 komentarze:

  1. Piękny rys biograficzny Wielkiego G.Hauptmana.Przyznaje szczerze,że znałem tylko jego willę w Jagniątkowie/byłem tam/,ale nie znałem jego romansu z Margarethą Marschalk.Ale tak się zdarza w życiu jedni szukają młodych urodziwych dziewcząt a inni wracają do swoich dawnych miłości z lat młodzieńczych."O tempora o mores".Proszę o następne ciekawostki nie koniecznie romantyczne.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się Bronku z Tobą, że perypetie małżeńskie nie są najważniejsze w życiu takich ludzi jak Gerhart Hauptmann, ale mogą stanowić znakomity wątek fabularny dla powieści lub filmu. Czarująca skrzypaczka i wielki pisarz, a do tego podróże po Europie, zmieniające się mejsca akcji, w tym nasze Szczawmo. Szklarska Poręba lub Jagniątkowo. Temat fascynujący. Ale takie bywa życie wielkich ludzi. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń