„Każda ulica w mieście
ma swój biogram – tym ciekawszy, im
bardziej przyprószony szronem czasu.
Królową ulic
wałbrzyskich jest Aleja Wyzwolenia. Prawdziwa rusałka poczęta w toni wodnej.
Baśń przemieniona w rzeczywistość. Arteria ruchliwa, gwarna, wesoła. Od wschodu
wspiera tę Aleję masyw góry Parkowej o stromych zboczach i ostrych załomach,
pięknym drzewostanie i walorach spacerowych. Ta pryncypialna ulica to jedyny w
kraju „bulwar pod reglami” zdobiący miasto przemysłowe wymodelowane w
skalistych parowach i roztańczonych jarach.
Jeden grzbiet
przylegającego masywu zwał się kiedyś górą Szubieniczną, od miejsce straceń
przestępców. Dziś patrzy z niej na Stare Miasto, rozpiętrzone w sercu kotliny,
słoneczna Harcówka, popularna gospoda turystyczna o wystroju śląskim,
usadowiona na skraju urwiska w roku 1911. Warto stąd objąć wzrokiem panoramę
niecki węglowej, dymiącej bez wytchnienia – i dalekie tło wieńca gór.
Aleja Wyzwolenia była w
swym zaraniu podmokłym pastwiskiem, kwietną łąką – towarzyszką Pełcznicy i dwóch
kapryśnych jej odgałęzień, miejscem bielenia lnu, międlenia konopi, z
brodzikiem dla dzieci i kumkaniem żab, dopóki potok górski o klarownej wodzie i
obfitujący w smaczne pstrągi nie został ujęty przed wiekiem w murowany kanał i
zasklepiony. Teraz pieni się ze złości i bulgocze pod ziemia, czarny jak smoła,
wynurzając się z kazamatów po ostrym zakręcie grunwaldzkim i biorąc kurs na
Stary Zdrój, gdzie przed laty – jeszcze czyściutki jak łza – odświeżał staw
zdrojowy z gondolami dla kuracjuszy”.
To
tylko drobniutki, miniaturowy skrawek przecudownie napisanej książeczki
„Wałbrzych i jego zabytki”, wydanej w 1974 roku przez Wałbrzyskie Towarzystwo
Kultury z okazji Dni Ziemi Wałbrzyskiej – IX Dni H. Wieniawskiego. Autorem
tekstu jest Dr Alfons Szyperski.
Książka sprawia
wrażenie zeszytu w skromnej okładce z kilkoma czarno-białymi fotografiami,
liczy sobie 85 stron pożółkłych z uwagi na jakość papieru i dwie części: Profil
Aglomeracji i Dobra Kultury Materialnej.
Niech te tytuły nikogo
nie odstraszą bo książka pisana jest prostym, a zarazem pięknym, literackim językiem,
zawiera mnóstwo interesujących informacji historycznych i współczesnych o samym
mieście i powiecie, o tradycjach kopalnianych węgla kamiennego i innych zasobów
górskich, no i o walorach turystyczno-kulturalnych.
Jest to książeczka tak
napisana, że czyta się ją z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Dopiero po
jej przeczytaniu można powiedzieć, że coś wiemy o Wałbrzychu, naszym
niezwykłym, tajemniczym i magicznym mieście.
Zastanawiam się w ilu
domach wałbrzyskich znajduje się ta książeczka, kto ją miał chociażby raz w
ręce, kto się nią zachwycił tak ja? A gdybyśmy zapytali w szkołach, kto z
nauczycieli i uczniów słyszał o Alfonsie Szyperskim?
Znamy wszyscy tę
rymowankę: cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie. Że
jest to mądra sentencja przekonuję się coraz częściej obserwując to, co się dzieje w życiu intelektualnym i kulturalnym
Wałbrzycha. W ubiegłym roku minęło 70 lat, odkąd Wałbrzych stał się polskim
miastem. Czy to jest dużo, czy mało, można mieć o tym różne zdania. Tak czy
owak możemy już mówić o polskiej historii miasta. Gdyby znalazł się taki
historyk, który podjąłby się trudu napisania historii współczesnej Wałbrzycha,
miałby już sporo do napisania. Biblioteka „Pod Atlantami” dysponuje niezliczoną
ilością materiałów źródłowych. W tej historii odkrylibyśmy nazwiska wielu ludzi
autentycznie zasłużonych dla miasta, o których mówi się dziś bardzo niewiele
lub wcale. Pamięć ludzka jest ulotna. Pamięci trzeba pomagać. Nie zrobimy tego
milczeniem. A takich ludzi, którzy wiele jeszcze pamiętają jest coraz mniej.
W mieście dominują
młode pokolenia. O tym co się działo w minionym 70-leciu wielu z nich chciałoby
się dowiedzieć, ale nie ma skąd. Jeśli o to nie zadbamy będzie to
niedobrze świadczyło o nas samych i
naszych następcach.
Dzieje się wiele
dobrego w Książu. Historyczna rezydencja byłych właścicieli miasta Wałbrzycha,
magnackiego rodu Hochbergów, w ostatnich latach odzyskała swój blask, została
uratowana dla turystyki i dla rozwoju życia kulturalnego ziemi wałbrzyskiej.
Znakomitą działalność prowadzi Fundacja Księżnej Daisy von Pless
przyczyniając się do popularyzacji
zasług „dobrego ducha” pałacu, ale także
do wzbogacenia zamku w utracone w czasie wojny i powojennym dobra kulturalne.
Pozytywnym skutkiem inwencji i zapału twórczego Zarządu Fundacji stało się to,
że Wałbrzych w osobie księżnej Daisy zyskał patrona, coś w rodzaju wzorca
ideowego, będącego pozytywnym symbolem niemieckiej przeszłości zamku i miasta.
Nie mam żadnej wątpliwości, że księżna Daisy, Angielka z pochodzenia, na to
zasługuje. Cenię ją sobie wysoko jako autorkę pamiętników, które po sobie
zostawiła. Miałem okazję wiele razy o tym mówić i pisać w lokalnych mediach,
także w mojej książce „Wałbrzyskie powaby”.
Może właśnie dlatego
odczuwam wstyd, że odchodzą w zapomnienie liczni Wałbrzyszanie i ich zasługi
dla rozwoju życia społecznego i kulturalnego miasta. Brakuje pomysłów i
inicjatyw by dokonać takiego przeglądu, zebrać to wszystko w formie
wydawniczej, chociażby tak jak to ma miejsce w albumie „Twórcy Partnerstwa
Sowiogórskiego”, o którym pisałem swego czasu w moim blogu. Należałoby się
zastanowić, czy nie byłoby dobrze wznowić kilka książek Dr. Alfonsa
Szyperskiego, zasłużonego dla Szczawna-Zdroju, ale i dla Wałbrzycha. Jego
książki to prawdziwe klejnoty literackie i skarbnica wiedzy z przeszłości i
współczesności, które już dzisiaj z uwagi na upływ czasu od ich wydania stały
się historyczne. A gdyby tak udało się utworzyć Fundację DR Alfonsa
Szyperskiego. Myślę, że byłby to nie gorszy bohater od Księżnej Daisy, bo jeden
z pierwszych miłośników i gloryfikatorów naszej ziemi wałbrzyskiej.
Spróbujmy dokonać
takiego remanentu byśmy sami wiedzieli, co posiadamy, zanim zaczniemy chwalić
cudze.
Dobry tekst, szczególnie ta część dotycząca dra Alfonsa Szyperskiego a przede wszystkim ewentualna sprawa Fundacji jego imienia.Tak się u nas dzieje,że nie pamięta się o ludziach,którzy zasłużyli się dla swoich miast czy kraju.Najważniejsi są dzisiejsi włodarze,a wczęśniejsi są zapomniani.Tak jak piszesz dobrze by było aby znalazł się ktoś kto opisze historię siedemdziesięcio letniego polskiego Wałbrzycha.Na podstawie Twoich wydawnictw niezbicie wynika,że najlepiej Ty byś to zrobił.Tylko nie wiem czy starczyło by Tobie sił,ponieważ jest to b.duże przedsięwzięcie.Ale Twoja znajomość warsztatu historyka i piękna polszczyzna mogłaby przydać się niejednemu adeptowi historii.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Gdybym był młodszy, dziewczyno, gdybym był mlodszy" - pamiętasz te słowa A. Asnyka. Rzeczywiście, mam swoje lata, a to jest robota dla ambitnego, mlodego historyka. Wiem, że tacy są, ale musi być zachęta i pewność, że ta praca nie pójdzie na marne. Dobrze wiesz jak jest dzisiaj z twórczością naukową historyków, trzeba mieć dobre układy by się przebić na rynku wydawniczym. Dziękuję Bronku z słowa uznania dla mojej osoby, to jest dla mnie milsze niż nasz sukces na Euro 2016. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńLudzie żyją coraz dłużej,wieku Adama-900 lat i Noego 600-lat nie dożyjemy...ale nigdy nic nie wiadomo,wiecznym poetą,pisarzem,kompozytorem lub szachistą można być całą wieczność.
OdpowiedzUsuńPoezja,muzyka i szachy stwarzają możliwości,które nigdy nie zostaną wyczerpane przez człowieka podczas jego krótkiego życia.
Tylko ci co wierzą w życie wieczne mają szansę,aby wykorzystać możliwości,które stwarza poezja,szachy i muzyka.
Winston Churchill powiedział słynne zdanie:
"Kiedy dostanę się do nieba to znaczną część moich pierwszych milionów lat poświęcę malarstwu,aby dotrzeć do sedna sprawy."
Ta sama idea ma zastosowanie do języka.Mając skończoną liczbę słów do wyboru,liczba możliwych kombinacji jest ogromna,ale skończona.
Wieczny poeta może napisać każdą możliwą liczbę ilość długich wierszy.
Satyryk z wiecznego życia może mówić tak długi żart,aż jego publiczność zacznie się nudzić.
Jeśli wieczny poeta/pisarz miałby wystarczająco dużo wytrwałości i cierpliwości,to pozostanie wiecznie zajęty.
Wieczny poeta/pisarz poszukujący,po napisaniu milionów wierszy w języku polskim,może pisać w innych językach:chińskim,japońskim,mandaryńskim...
Książeczka-"Jeziorko Daisy"-Edmund Jońca(str.284)wydana w 1963 roku.
"Wałbrzych i okolica"-Szyperski Adolf S.-1947
"Książno"-Szyperski A.i Mosigniewicz E.-1947
"Miasto marzeń Gabrieli"-Muszyńska-Hoffmanowa-1947
"O nazwę Solice Zdrój"i"Podzwonne tzw.Solicom"-A.Szyperski i S.Taszycki
"III Rajd Narciarski PTTK"-Z.Węgrzyn(str.243)Opis Rajdu z 1954 r.w Sudetach,którego zakończenie odbyło się w Wałbrzychu,udział wzięło 2665 narciarzy.
"Góry Sowie czy Góry Iławskie?"x.y.(str.287)1966 r.Kroniki czeskie z 1045 roku,które mówią o kopaczach nazywanych"iłowcami",którzy płukali iły oddzielając złoto.Czynność ta nadała nazwę miejscowości"Jilova",zniemczonej na Eule(sowa)skąd nazwa gór.
Pozdrawiam.
Emilia Mosingiewicz w październikowym numerze"Trybuny Dolnośląskiej"z 1947 roku pisze:
OdpowiedzUsuń"Wałbrzych da Polsce szklane domy"-"kiedy mówimy o"szklanych domach",
przychodzi nam zaraz na myśl to,co pisał o nich w"Przedwiośniu"Żeromski
(zmarły 20 listopada 1925 r)...Wałbrzyska huta szkła"Lustrzanka"niedaleko jest od możliwości ułatwienia nam zrealizowania marzeń wielkiego pisarza,skoro wytwarza:szkło do krycia hal fabrycznych,cieplarni,szkło zbrojone(z siatką),szkło zbrojone faliste,zastępujące dachówkę,szkło okładzinowe do wykładania ścian i.t.d.Ta największa w Europie,a trzecia co do wielkości huta w świecie,wytwarza ponadto i inne przedmioty ze szkła lanego:kałamarze,popielniczki,lampy ze szkła kryształowego,poza tym:
lustra,szyby samochodowe,wagonowe i okrętowe.
Obecna produkcja"Lustrzanki"wynosi 140%produkcji przedwojennej!
Pracownicy huty mają świetlicę z dużą sceną,oprócz tego ich dzieci korzystają z przedszkola i żłobka.Należy z uznaniem podkreślić uspołecznienie pracowników"Lustrzanki":w 1945 i 1946 r.pracowali oni poza obowiązującymi godzinami,aby wyprodukować szyby dla Wrocławia,Warszawy i Poznania..."
"...Wałbrzych daje nam nie tylko węgiel,koks,gaz,światło elektryczne czy wyroby z lanego szkła,dostarcza on nam też wielu innych artykułów,w tym tak specjalnych,jak kalka ceramiczna i reklamowa(wytwórnia tych kalek współpracuje z wałbrzyską fabryką farb ceramicznych)oraz tak zwykłych,jak mydło i świece.
Fabryka"Podgórze"zajmuje się przetworami tłuszczu:produkuje ona miesięcznie:2 tony mydła,5 ton świec,30 ton proszku do prania,40 tony sody krystalicznej oraz lak i pastę do obuwia.
Państwowa Bielarnia Lnu"Włókno'wybiela między innymi miesięcznie 3.400.000 km nici,które ważą około 40.000 kg.
I jeszcze jedna wiadomość o Wałbrzychu:w październiku 1947 r.pracownicy kopalni"Chrobry"otrzymali od Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego sztandar przechodni za najwyższe osiągnięcia wydobycia węgla:
w marcu 1947 r.wydobycie węgla wynosiło 619 kg na pracownika,w kwietniu-665 kg,w maju-703 kg,w czerwcu-731,w lipcu-743 kg,w sierpniu-752 kg,a we wrześniu 765 kg.Dyrektorem kopalni jest Ob.Zborowski."
/frag.art./