wiem już kto mnie "poległ" |
Są różnego rodzaju kompromitacje. Jeśli są one skutkiem
niewiedzy lub zapomnienia, chwilowego zdenerwowania, roztargnienia, to można wszystko wybaczyć.
Jeśli jednak kompromitacja jest skutkiem przyjęcia partyjnej linii politycznej
wbrew wszelkim prawom logiki i nauki, to w obecnej sytuacji można bez wahania domyślić się, że
rzecz dotyczy tylko i wyłącznie protagonisty partii, której nazwa jest absolutnym zaprzeczeniem
tego co sobą reprezentuje – czyli Prawo
i Sprawiedliwość.
Pani minister edukacji
Anna Zalewska podczas rozmowy z Moniką Olejnik w TVN 24 oprócz promiennych uśmiechów
popisywała się wiedzą i swym doświadczeniem pedagogicznym. Przeprowadziła na
wstępie gruntowną analizę dzieł Tomasa Grossa dotyczących zbrodni w
Jedwabnem, podkreślając, że zdaniem wielu historyków są one pełne kłamstw i
przeinaczeń. Mając tę wiedzę i ugruntowaną opinię na temat twórczości Grossa,
nie była jednak w stanie powiedzieć, kto zagnał miejscowych Żydów w 1941 r. do
stodoły i ją podpalił. Z wypowiedzi pani minister wiemy, że byli to "nie
do końca Polacy" oraz "że to był fakt historyczny".
Na kolejne pytanie, kto
zabijał w pogromie kieleckim, pani minister jeszcze promienniej się uśmiechnęła
i stwierdziła: "zostawmy to historykom".
Historycy od lat są
zgodni, że zabijali milicjanci, żołnierze oraz mieszkańcy miasta i że byli to
Polacy - co zresztą przyznał w liście przesłanym na niedawne obchody rocznicy
pogromu prezydent Andrzej Duda. Dla pani minister to jest sprawa dyskusyjna, bo
różne były zawiłości historyczne i są różne opinie na ten temat.
A na pytanie, czy ci
antysemici nie byli przypadkiem Polakami, pani minister skonstatowała mętnie:
"nie do końca równa się Polaków z antysemitami". Minister
równocześnie wzywała nauczycieli historyków, by starczyło im odwagi i by
"nauczali faktów".
No właśnie – przecież
wiedzą o tym nawet dzieci w szkole podstawowej, że nauka historii sprowadza się nie tylko do faktów, ale także ich interpretacji. Chodzi tylko o to, by z faktów wyciągać logiczne wnioski, by tych
faktów nie przekłamywać i nie naginać do celów politycznych,
Pani
minister wysuwa się na czoło plejady PiS-owskich interpretatorów historii, od
których wkrótce dowiemy się, że napaść Niemiec Hitlerowskich na Polskę w 1939
roku była spowodowana przez Polaków, bo przecież to Polacy nie zgodzili się na
budowę szosy eksterytorialnej przez Pomorze, to oni sprowokowali bój o pocztę
gdańską i napaść na radiostację gliwicką. Tak samo wkroczenie wojsk sowieckich
we wrześniu 1939 roku na wschodnie rubieże Rzeczpospolitej wynikło z potrzeby
ochrony ludności tych ziem przed Niemcami. Można tak interpretować te i wiele
innych faktów historycznych kierując się logiką
pani minister, bo o tym co było nic pewnego nie da się powiedzieć, zawsze mamy zawiłości
historyczne i zawsze pojawiają się różne
opinie historyków.
Ale problem cynicznego
przekształcania historii dla politycznych celów, m. in. przez PiS-owskich hunwejbinów z IPN-u, a także
naczelnego autobiografa Jarosława, to osobny temat.
Wróćmy jednak jeszcze na moment do
rozmowy z Moniką Olejnik. Pani minister edukacji, polonistka z wykształcenia,
nie mogła sobie poradzić z wyjaśnieniem znaczenia słowa „poległ”. Akurat okazało się to ważne w
związku z tekstem apelu poległych w katastrofie smoleńskiej, do wygłaszania
którego zostali zobowiązani żołnierze z polecenia ministra Macierewicza.
Poległ to
zginął - odpowiada minister na pytanie Moniki Olejnik o definicję tego słowa. -
To jest wyraz bardzo wieloznaczny – dodaje. Według słowników to słowo oznacza,
że „poległ" w czasie wojny lub bitwy - argumentowała Olejnik, ale minister
pozostawała przy swoim, że nie tylko w czasie wojny.
Oto co na ten temat ma do powiedzenie znany
językoznawca, prof. Jerzy Bralczyk:
Słowo
"poległ" w języku codziennym i oficjalnym oznacza "zginął na
polu chwały, polu bitwy". W apelach poległych mówi się o osobach, które oddały
życie w walce - tłumaczy prof. Bralczyk. Jeśli ktoś zginął w wypadku drogowym i
mówimy, że poległ, to albo mamy na myśli ogólną bitwę między kierowcami i
pieszymi, albo nie umiemy używać poprawnie języka polskiego.
Profesor Bralczyk tłumaczy, że słowo "polec"
można użyć metaforycznie - wtedy mamy na myśli to, że komuś coś się nie
powiodło. - Wszystko zależy od indywidualnego wyczucia. Ktoś może powiedzieć,
że "poległ", bo nie udało mu się zapalić zapałki. Studenci żalą się
często, że "polegli na egzaminie" - wyjaśnia językoznawca.
Minister Zalewska jest absolwentką polonistyki szacownego Uniwersytetu Wrocławskiego i była m.in. zastępcą dyrektora LO w Świebodzicach. Trudno się powstrzymać przed przeświadczeniem, że minister niestety „poległa” w tej audycji i to na dwóch pokrewnych polach – języka polskiego i historii. Mówiąc dosadniej, to po prostu wstyd i kompromitacja.
Minister Zalewska jest absolwentką polonistyki szacownego Uniwersytetu Wrocławskiego i była m.in. zastępcą dyrektora LO w Świebodzicach. Trudno się powstrzymać przed przeświadczeniem, że minister niestety „poległa” w tej audycji i to na dwóch pokrewnych polach – języka polskiego i historii. Mówiąc dosadniej, to po prostu wstyd i kompromitacja.
Tak Staszku bardzo dobrze ujęty tekst.Ja myślę,że oni wszyscy muszą tak mówić ponieważ takie jest stanowisko Jarka.Nie posądzałbym p.minister o brak wykształcenia,tylko jak się chce utrzymać na powierzchni to tak właśnie musi kluczyć.Nie ważne co powiedzą widzowie.Oni wspólnie tworzą nową historię Polski.Solidarność to też zasługa Lecha i Jarka.Zobaczysz,że za jakiś czas Lech zostanie beatyfikowany.To dopiero będzie ciekawe,co oni będą robić aby im się udało.Rydzyk i spółka już się postarają aby się udało.A za to będą sowicie wynagrodzeni.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnalazłem komentarz jednego z Czytelników informacji internetowej o tym wydarzeniu: Oczywiście, że pani minister rozcinała sobie brzuch pełna obłąkanego strachu przed gniewem prezesa. Wolała upokorzyć sie na oczach milionów Polaków bełkocąc jak skończona idiotka, niż zaryzykować i wypowiedzieć się w jasny i zrozumiały sposób. Atmosfera w najwyższych kręgach PiS chyba coraz bardziej przypomina dwór Stalina, na którym ten sadystyczny satrapa pozbawiony empatii siał postrach i pastwił się nad gronem najbliższych współpracowników i rodziny. Myślę, że ten komentarz mówi wszystko. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPanie Stanisławie!Usuń Pan to zdjęcie z"kozą",bo sprowadzisz Pan na Polskę gorsze nieszczęścia-"polegniemy"gdzieś pod ciężarówką.
OdpowiedzUsuńCotygodniwy"Raport Dżihad".
Od 11.09.2001 r.przeprowadzono 28822 ataki terrorystyczne.
Od 2 lipca 2016 do 8 lipca 2016 r. przeprowadzono 39 ataków terrorystycznych,w których zginęło 615 osób,rannych zostało 740 osób.
Ataków samobójczych było 12.Ataki przeprowadzono w 13 krajach.
W miesiącu czerwcu 2016 r.przeprowadzono 238 ataków terrorystycznych.
Zabitych zostało 2055 osób,rannych 2006.Ataków samobójczych było 43,
ataki przeprowadzono w 33 krajach.
W tym tygodniu liczba"poległych"w zamachach terrorystycznych może być rekordowa.
"Wolę umrzeć stojąc,niż żyć na kolanach"./Stephane Charbonnaier-1967-2015)
www.racjonalista.pl/kk.php/s,10021
Co Pan na to?
www.youtube.com/watch?v=I-AoJSLAOmc
Miłego weekendu.
Henryku, według pani minister edukacji słowo poległ jest wieloznaczne. Moja kózka korzysta z tej możliwości, ja też stwierdzając, że poległem, co znaczy według pani minister, że się zagubiłem, a to z powodu tego zagrożenia dla Polski. Trudno mi sobie wyobrazić większego zagrożenia, niż to które jest - monarchia absolutna Jaroslawa Mądrego.Wolę umrzeć na kolanach, modląc się o to, by łaska boska uwolniła nasz kraj od takiej minister edukacji i w ogóle takiego rządu, ale boję się, że moich modłów i tak nikt nie usłyszy...
OdpowiedzUsuń