Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 12 lipca 2016

PRL cudami słynący


cuda natury


To nie żart, ani żadna kpina z wiary w cuda i z możliwości ich występowania nawet w takiej formacji społeczno-ekonomicznej, jaką była demokracja ludowa PRL-u. Cuda są ponad ustrojowe, są immanentnym zjawiskiem zbiorowisk ludzkich bez względu na ich pochodzenie, rasę, wyznanie, kolor skóry. Mówi się niesłusznie, że ktoś wierzy lub nie wierzy w cuda. Przecież cuda, to nie kwestia wiary. Wystarczy tylko rozejrzeć się wokół siebie, by przekonać się o ich realnym, materialnym, niepodważalnym funkcjonowaniu. 

Przekonałem się o tym na własnej skórze, bo należę do wcześnie urodzonych i dane mi było posmakować jakości życia w PRL-u od samego początku do końca jego istnienia. Dziś kiedy wspomnę tamte czasy wracając z wałbrzyskiego marketu Auchan własnym samochodem nie mogę zrozumieć, jak to było możliwe przeżyć tyle lat w PRL-u i nie popaść w schizofrenię. Okazuje się, że to wszystko jest sprawą cudu, nawet nie jednego, a siedmiu cudów PRL-u.

Przeczytałem o tych cudach swego czasu na ścianie sali bufetowej przydrożnej restauracyjki nazwanej „Oberżą PRL-u”, położonej na przedmieściach Jedliny-Zdroju po drodze do Głuszycy. Zapraszała ona wszystkich przechodniów i przejezdnych czerwoną planszą z napisem: „Towarzyszu, musisz jeść i pić”, a po wejściu do drewnianej  gospody można było się zachwycić wiejskimi koszami kwiatów i uciesznymi meblami, pamiętającymi czasy wczesnego Gomułki oraz obrazkami przypominającymi zdobnictwo ówczesnej gastronomii.

Jak przystało na starą karczmę można w niej było docenić walory wiejskiej kuchni serwującej  żurek, barszczyk lub grochówkę, do tego „hepe schab z jajem sadzonym, pieprzowniki lub dorsze w sosie własnym”, a także dania domowe, takie jak pierożki, naleśniki, kluski śląskie, tudzież ciasta i inne wypieki. W oczekiwaniu na te przysmaki można było podziwiać dowcipne wyposażenie sal , swego rodzaju rupieciarnię, oddającą w całej swej rozmaitości i krasie specyfikę tamtych lat. Można było w tym otoczeniu spędzić mile czas, oglądając ze wzruszeniem „najnowszy i najbardziej zaawansowany produkt na naszym rynku” – telewizor „topaz” z lat 70-tych, a przy tej okazji odświeżyć pamięć lekturą starych numerów „Trybuny Ludu” lub „Przyjaciółki”, albo kolorowych magazynów reklamowych, delektując się obrazkami  osiągnięć polskiej motoryzacji od „syrenki” do „fiata 126p”. Można też było przekartkować omszałe tomy „Encyklopedii PWN” lub poczytać „Dzieła Stalina”.

Tę lekturę polecam szczególnie jako że mamy właśnie „nową Polskę”, wytwór chorej wyobraźni Jarusia Kaczyńskiego, wypisz, wymaluj kopię demokracji w wydaniu rosyjskiego wodza rewolucji, a tam właśnie w części III na stronach 77 – 87 można przeczytać o tym, że bezpartyjni i kadeci, to największy wróg klasowy, trzeba im się  przeciwstawić wszelkimi sposobami z publicznym napiętnowaniem włącznie i dalej mamy precyzyjną wykładnię, w jaki sposób rozprawić się z opozycją używając do tego prasy i radia, a także aparatu ścigania i innych odpowiedzialnych służb.

Jak przystało na „oberżę PRL-u”  mieliśmy w niej krocie czarno-białych fotografii i obrazków z tamtych czasów, a wśród nich w „loży VIP-ów” znane twarze przywódców politycznych PRL-u, Bieruta, Gomułki, Cyrankiewicza. Ale największe wzruszenie wzbudzał znany z filmu Barei stolik barowy z blaszanymi talerzami na łańcuchu, tak by nie mogły stać się łupem jakiegoś złodzieja. Na ściance barowej znajdował się niezwykle inteligentny slogan: „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się”. Ale awantury w tym lokalu nie miały miejsca nie tylko ze względu na łagodny, sielski klimat tamtych czasów, ale również z powodów kurtuazyjnych. Oberżę obsługiwał „klan rodzinny” sióstr Kasi, Justyny i Weroniki  pod opiekuńczymi skrzydłami mamy Romy Lewkuń. Trudno się było oprzeć urokowi osobistemu i gościnności każdej z nich z osobna, a cóż dopiero w pełnym kwartecie.

Warto było się wybrać na maleńki fajfoklok do dowcipnej „Oberży PRL-u”, bo tam czekała na nas jeszcze jedna niezwykła niespodzianka. Do niej nawiązuje tytuł dzisiejszego felietonu i mój wstęp o wierze w cuda. Na dużej planszy w oberży mogliśmy poznać  tajemnicę „Siedmiu cudów PRL-u”.

Oto cuda PRL-owskiej natury:

1         Każdy miał pracę,
2         Mimo, że każdy miał pracę, nikt nie pracował,
3         Nawet mimo tego, że nikt nie pracował, plan był zawsze wykonany w 100%
4         Nawet mimo tego, ze plan był wykonany w 100% nie można było niczego kupić
5         Nawet mimo tego, że nie można było niczego kupić, wszyscy mieli wszystko,
6         Nawet mimo tego, ze wszyscy mieli wszystko, wszyscy kradli,
7         Nawet mimo tego, że wszyscy kradli, ostatecznie nigdy niczego nie brakowało, bo każdy miał pracę !!!

Czy jasnym dla Państwa stało się to, dlaczego cała rodzinka pani Romy zatrudniła się w „Oberży PRL-u”. Liczyła na cud.

Dziś możemy powiedzieć z pełnym przekonaniem, że cud się spełnił. Oberża zmieniła lokum na znacznie większy i powabniejszy. Pozostała w Jedlinie-Zdroju, ale na jej drugim końcu, w Kamieńsku, przy drodze do Wałbrzycha. Coś tam jeszcze pozostało z antycznego wyposażenia dawnej oberży, ale świat idzie do przodu, trzeba sprostać wymogom nowoczesności. O wstrętnym PRL-u winniśmy jak najszybciej zapomnieć. Dziś mamy ponownie super demokratyczną IV Rzeczpospolitą Kaczyńskich, mówią że także, podobnie jak w PRL-u, cudami słynącą.                                                                                                            

9 komentarzy:

  1. Szczególnie przypadły mi do gustu te siedem cudów PRLu.Dzisiaj jest podobnie to rozdawnictwo nie swoich pieniędzy /a poprzedników/ budzi podobne skojarzenia jak w PRLu.No bo dlaczego pracować jak dają a jak dają to się należy. Tak będzie rosła grupa bezrobotnych i czekających na zasiłek i 500+. Tylko skąd te pieniądze brać.Polityka Jarka prędzej czy póżniej poprowaddzi nas do ruiny państwa.Niestety cudu nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tekst wskazuje na coś pozytywnego. Mieści się to w genialnym talencie Polaków do radzenia sobie w każdej trudnej sytuacji. W PRL-u polegała ona na tym, że każdy miał pracę. To prawdziwy cud czasów PRL-u, nie potrzeba było umów śmieciowych. Masz rację, dziś PiS robi nowe cuda - napełnia kieszenie swoich wyborców różnymi sposobami, bo przecież budżet państwa to worek bez dna, a jak będzie żle, to nasza kochana broszka od Tifanjego, premier Szydło, wyklęczy u Ojca Dyrektora w Toruniu zmiłowanie boskie i spadą nam euro jak biblijna manna, a niejaki Jędrek D. przezywany przez bliźnich prezydentem będzie zbierał je jak swego czasu spadającą hostię, ale do wora, przy czym będzie to wór zaszydlony. Proszę Cię Bronku, być więc optymistą uwierz Pis-owcom, bo nad nimi ręka boska czuwa !

      Usuń
    2. Staszku! To ostatnie zdanie mi nie pasuje!!!

      Usuń
  2. Niektórzy tęsknią za"starymi dobrymi czasami".Stare-tak,ale jakie dobre? Kto żył jak pączek w maśle,to tęskni,a kto musiał przed świętami jechać na Śląsk po wałówkę i tarabanić się z ciężarami-niekoniecznie.Nie mam luksusów,ale mam jakiś samochód,jakiś laptop,w każdej chwili mogę kupić to,na co mnie stać,moje wnuki nie muszą jeść wyrobów czekoladopodobnych itd.itp.Ja nie chcę powrotu,ja się nie zgadzam,wara tym,którzy chcą to zniszczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Zofio, masz świętą rację, tylko my za wcześnie urodzeni potrafimy dostrzec i docenić przemiany, które na starsze lata pozwalają nam cieszyć się tym co obecnie mamy. Także w sferze niematerialnej, duchowej. Mam tu na uwadze osobistą wolność, a takżę pokój i bezpieczeństwo. Jakie fatum powoduje to, że musimy się dzielić politycznie do absurdalnych rozmiarów, że w tej samej rodzinie bliscy sobie Rodacy patrzą na siebie, jeśli są podzieleni, jak wilk na wilka. Możę to właśnie jest tak, jak w powiedzeniu: mądry powinien ustąpić głupiemu. I datego głupota zwycięża!
      Dziękuję Zofio za komentarz. Jesteśmy sobie bliscy w patrzeniu na to, co się wokół nas dzieje. Pozdrawiam !


      Usuń
  3. Panie Stanisławie!Cuda to tutaj:
    www.digitavaticana.org/?lang=en

    "Naprzód Dolnośląski"-1947 rok-Władysław Biełowicz"
    "Rok 1947 P.Z.P.B.Nr 1 w Bielawie:
    W Zakładach tych przodują w pracy:Julia Cieślakowska-143% normy,
    Józef Włodarczyk-150%,Alfred Bek-150%,Anna Nogawka-150%itd.

    P.Z.P.B. Nr 2 w Dzierżoniowie-przodownicy tkacze:
    Lucjan Zalewski-189%,Irena Przybylska-175%,Marcin Sodor-169%,itd.
    Prządki:Helana Kowalczyk-179%,Maria Tomczyk-158%normy,itd.

    W P.Z.P.B.w Głuszycy przodują:Amelia Graczyk-187% normy,Anastazja Chwast-184%,Władysław Surma-184%,Stefania Stępniak 178%.

    Wedla umowy zbiorowej tkacz zarabia na 4 krosnach do 18.000 zł,a prządka na 1.500 wrzecionach-do 15.000 złotych.

    W dniu 19 października 1947 r. odbył się w Katowicach zjazd przodujących górników.Z kopalni wałbrzyskich w zjeździe tym wzięli udział najlepsi górnicy z kopalni wałbrzyskich:Sierny Paweł z"Victorii"-2015% normy,Skrzypczyk Stefan z"Biały Kamień"-245%,Bośnica Józef z "Mieszko"-184%,Arendowski Stanisław z"Chrobry"-224%normy.
    Do przodowników wicepremier Ob.Władysław Gomułka powiedział:
    "Wy,przodujący w pracy górnicy,wykazaliście,że zwiększający się z miesiąca na miesiąc plan produkcji przemysłu górniczego można nie tylko całkowicie wykonać,ale można go już wybitnie przekroczyć.Jeśli nauczycie pracować swoją metodą innych górników,waszych współtowarzyszy pracy,jeśli w rezultacie dzisiejszej narady ruch współzawodnictwa pracy ogarnie rzesze górników-to rozwiązany zostanie palący problem podciągnięcia wydajności pracy w górnictwie do poziomu przedwojennego".

    "W r.1946 wytopiono w Złotym Stoku 72 kg.złota,w 1947 r.zaś około 80 kg."

    W kolejkach to ja 500% normy wystałem-po Gierku,bo wcześniej nie było źle.Młodość!!
    Mamy ocieplenie klimatu-może by tak trzygodzinną siestę wprowadzić?
    Hiszpania właśnie powiedziała"adios"Siesta,bo zniesienie przerwy siesty to więcej zdrowia,zwiększenie wydajności,a także więcej pieniędzy,więcej szczęścia...dla nielicznych!!
    www.youtube.com/watch?v=QQ4V1Gh1UK4
    www.youtube.com/watch?v=j2E_13FWFoU

    Idę rąbać drzewo,żeby zwiększyć wydajność i uzyskać 300% normy stosuję taką metodę:
    www.youtube.com/watch?v=KfCLaxS_FcM
    Cudów i siesty nie ma,a samo się nie porąbie!
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sjestę to ja mam codziennie w czasie emisji dziennika TVP Kurski i to od samego początku. Dobrze mi z tym. Zapracowałem na to przez całe lata oglądając dzienniki w PRL-u. Wtedy wiedziałem, że to jest cyniczna propaganda, więc do wszystkiego podchodziłem z dystansem.Czy Henryku brałeś kiedyś poważnie te wszystkie bzdety, dot. rekordów przodowników pracy. Przecież było wiadomo, jeśli ktoś osiągnął 300% normy, to zmaczy że albo norma była absurdalnie niska, albo że ten wskażnik to wierutna bzdura.
      Domyślam się, że piszesz o tym, by pokazać, że w kłamstwie TVP Kurskiego daleko jeszcze do osiągnięć z czasów PRL-u. No to się ciszę, że obecne kłamstwo, to nic wobec kłamstwa PRL-u.
      To jest PiS-owska metoda propagandowa, jeśli się spotykają z krytyką, że robią coś żle, to zaraz znajdują dowody, że PO nie było lepsze. To znaczy, że jak oni mogli robić coś złego, to my możemy też. Ale ludziom w kampanni wyborczej obiecywali odnowę. Na czym ona polega? W moim przekonaniu na powrocie do PRL-u.

      Usuń
    2. W Wilanowie zawrzało...
      tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,krzyz-zamiast-gruszy-przed-swiatynia-opatrznosci-bozej,206953.html

      Diabeł
      Dawniej,czyli
      przed wiekami
      stwór z ogonem
      i z rogami.

      Dzisiaj,by
      władzy nie stracić
      przybiera
      różne postaci.

      Co najgorsze
      i strach budzi,
      że przybiera
      postać ludzi.

      W tym przebraniu
      to,co musi,
      w dwójnasób
      do złego kusi.

      Dawni milionerzy

      Skąd wciąż tęsknota
      za PRL-em?
      Bo wtedy każdy
      był milionerem...

      Choć milion ów był
      niewiele wart,
      miał miliony,
      to nie jest żart...

      Każdy miał pracę,
      tym urzeczony,
      żył i pracował
      za miliony...

      A dzisiaj żyje
      fakt,za tysiące
      nie mogąc końca
      powiązać z końcem...

      Dawny milioner,
      nie jego wina,
      że co pamięta
      ciągle wspomina...
      /Halina Gąsiorek/
      :)

      Usuń
    3. Raport z Kosmosu-wpisz:
      NEE NED ZB 6TNN DEIBEDH SIEFI EBEEE SSIEI ESEE SEEE
      :)

      Usuń