Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 5 lipca 2016

Myślenie o Polsce


W Polsce możemy mówić tylko o piramidach głupoty

Spotykamy się często z refleksyjnym stwierdzeniem, że Polska, to kraj paradoksów. Oczywiście coś w tym jest, choć chcielibyśmy pocieszać się tym, że w innych krajach nie jest lepiej. Nasi wytrawni obserwatorzy tego co się dzieje u naszego wschodniego sąsiada – Rosji, są gotowi zasypać nas stertami fotek obrazujących paradoksy życia w putinowskim imperium. 

Zdajemy sobie sprawę, że próba porównywania obu krajów nie jest zbyt sensowna. Rosja to kraj ogromny, wielonarodowościowy, wielokulturowy, a ponadto jak wynika z książki Barbary Włodarczyk „Nie ma jednej Rosji”, faktycznie jej nie ma. Jest ona tylko w nazwie putinowskiej partii „Jedna Rosja”, tak samo złudnej i kłamliwej jak Kaczyńskiego „Prawo i Sprawiedliwość”.

Polska to kraj średniej wielkości mający za sobą ponad wiekową niewolę zaborczą, kiedy to przestała istnieć na mapach Europy. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku musieliśmy budować naszą państwowość nieomal od początku, a w 20 lat później znaleźliśmy się znów pod okupacją niemiecko-rosyjską, ponosząc niepowetowane straty w ludziach i gospodarce, nie mówiąc o sferze kultury.

Skąd się więc biorą te anomalie, które zdumiewają, a niejednokrotnie budzą zgrozę?

Czytam na stonie internetowej: Polska to kraj, w którym sprzedano 2 mln. kijów baseballowych i ani jednej piłeczki. A dalej czytam, że władze Przemyśla musiały się ugiąć przed żądaniami rozwydrzonej rzeszy kiboli, którzy zaatakowali organizatorów i uczestników święta pojednania Polaków z Ukraińcami.

Janusz Głowacki, bardzo błyskotliwy dramaturg napisał kiedyś kilka zdań, które idealnie oddają ducha naszego narodu:

„Bo coś takiego jest nad Wisłą, że bardzo lubimy kogoś podrzucać do góry, a potem upuścić i wdeptać w ziemię, ale po ludzku, tak żeby włosy wystawały (…). Bo ogólnie jesteśmy narodem łagodnym, szlachetnym i dobrodusznym. I to nie jest nawet nasza zasługa. Po prostu taką naturę otrzymaliśmy od Boga. Najlepszy dowód, że powiesiliśmy tylko dwóch biskupów, zamordowaliśmy tylko jednego prezydenta i spaliliśmy tylko jedną stodołę pełną ludzi. Mogą nam wiele zarzucić, ale jesteśmy wyrozumiali jak mało kto. W naszym kraju można okraść, ukraść, zdradzić, oszukać, ostatecznie zamordować i jakoś tam zrozumiemy i wybaczymy (…) Tylko jednego wybaczyć nie możemy. Sukcesu.”

Jeśli w Polsce ktoś się stara i, nie daj Boże, odnosi sukces, to musi być wyjątkowo odporny psychicznie. Bo od razu usłyszy: „To po znajomości”. „Ukradł.” „Dorobił się, ciekawe jakim sposobem?” Skąd więc bierze się w nas ta potrzeba deprecjonowania innych. To nasza staropolska, sarmacka zazdrość, zawiść, niechęć do kogoś, komu się powiodło. Wymówka, którą tłumaczymy sobie swoje niepowodzenia. Nie chcemy przyznać, że ktoś  był mądrzejszy, że ciężko pracował, że znalazł uznanie. Najłatwiej zarzucić mu nieuczciwość, korupcję, nepotyzm.
Tym to sposobem zdeptaliśmy wszystkie autorytety. Nie ma już nikogo z ludzi świeckich, kto mógłby być wzorem do naśladowania, kim moglibyśmy się szczycić i stawiać pomniki. Nie ostał się nawet Kościuszko. Nie potrafimy szanować ludzi mądrych, ludzi, którzy wyrastają ponad przeciętność.

O paradoksach naszego życia politycznego moglibyśmy napisać całą książkę znacznie obszerniejszą niż Olgi Tokarczuk „Księgi Jakubowe”. Sama Krystyna Pawłowicz, sztandarowa poseł PiS-u, nazywana z uporem profesor, kiedy wiadomo że tego tytułu naukowego nie posiada, nadaje się na osobny rozdział. Takich osobliwości mamy w naszym sejmie więcej, uzbierałoby się na sążnisty pamflet        - Dzieje głupoty w polskim sejmie.

Niestety, nie uczymy się historii, poznajemy niektóre fakty (nie mówię o ich dowolnej interpretacji, zależnej od politycznych celów), mniej więcej zdajemy sobie sprawę z przebiegu wydarzeń i wielkości ofiar, jakie ponieśliśmy w dalszej i nie tak znów odległej przeszłości. Lata mijają, świat się zmienia, a my wciąż wracamy do zgranej, abstrakcyjnej, nieadekwatnej już zupełnie do współczesnej rzeczywistości, nuty znanej np. z pieśni bojowej:

„Patrz Kościuszko na nas z nieba,
jak w krwi wrogów będziem brodzić,
twego miecza nam potrzeba,
by Ojczyznę oswobodzić.
Wolność droga w białej szacie
złotym skrzydłem w górę leci,
na jej czole, patrzaj bracie,
jak swobody gwiazda świeci.

Refren: Oto jest wolności śpiew, śpiew, śpiew
My za nią przelejem krew, krew, krew !

Z naszym duchem i orężem
Polak ziemię oswobodzi,
Zdrajca pierzchnie, my zwyciężym,
Bo wódz śmiały nam przewodzi.
Tylko razem, tylko w zgodzie,
a powstańców bedziem wzorem.

Wszak dyktator przy narodzie,
cały naród z dyktatorem!

Ref. Oto jest wolności…

(Słowa: Rajnold Suchodolski, tempo poloneza)

I jeszcze jeden fragment kolejnej pieśni patriotycznej  z przeszłości przywołam, a jest to „Warszawianka” z roku 1831, slowa (żeby było dowcipniej) Francuza, Casimira Delavigne, w tłumaczeniu Karola Sienkiewicza:

Oto dziś dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był!
W gwiazdę Francji Orzeł Biały
Patrząc, lot swój w niebo wzbił.
A nadzieją podniecony
woła do nas z różnych stron:
Powstań Polsko, rzuć kajdany,
dziś Twój triumf, albo zgon!

Ref. Hej kto Polak na bagnety!
Żyj swobodo, Polsko żyj!
Takim hasłem cnej podniety
trąbo nasza, wrogom grzmij! (bis)…

Grzmijcie bębny, ryczcie działa,
dalej dzieci w gęsty szyk.
Wiedzie hufce wolność, chwała,
triumf błyska w ostrzu pik.
Leć nasz Orle w górnym pędzie
sławie, Polsce, światu służ.
Kto przeżyje  -  wolnym będzie.
Kto umiera  wolnym już.

Ref. Hej kto Polak …

Pieśni patriotyczne powstawały w przeszłości w warunkach niewoli zaborczej. To są piękne pieśni, słuchamy je i śpiewamy ze wzruszeniem. Ale to są pieśni historyczne. Pamiętamy je częściej z powodu wpadającej w ucho melodii, mniej zaś ze względu na treść. A ich treść budzi dziś refleksję. Nie wolno nam używać ich jako idei przewodniej politycznych programów, jako celów wychowawczych społeczeństwa. Co z nich wynika?

Nie ma większej wartości jak to, by za ojczyznę przelać krew. To żeby dla niej żyć i pracować się nie liczy. To żeby dbać o jej dobre imię też. To żeby pokazać innym, ze jesteśmy narodem  gościnnym, przyjaznym dla innych, nowoczesnym, że mamy już za sobą sanacyjną i komunistyczną przeszłość, nie ma znaczenia.

Myślę, ze nie muszę kontynuować tego wywodu, bo jest on jasny i zrozumiały. Są takie siły polityczne i środowiska, które ideę patriotyzmu traktują instrumentalnie po to, by w ten sposób pozyskiwać poparcie w wyborach. A skutki. Mamy coraz częściej okazję o nich słyszeć lub oglądać je jeśli nie osobiście, to w środkach przekazu. Przemyśl nie jest wyjątkiem. Podobne „zadymy” miały miejsce i w Warszawie, i  we Wrocławiu, i w innych miastach w Polsce.

Bandy „kiboli”, czyli naszej kochanej młodzieży nie spadają z nieba. One wyrastają na naszej glebie, są karmione odpowiednio dobraną strawą ideologiczną i duchową.. Agresja też nie wyrasta znikąd. Rodzi się szybko i obficie, jeśli nie spotyka się z powszechną dezaprobatą i przeciwdziałaniem.

Winnych oczywiście nie ma (poza osobami zatrzymanymi przez policję). Wszystkie siły polityczne obarczają się wzajemnie winą. A może to wina historii, bo historia, jak to stwierdzają mądrzy ludzie mimo ciężkich doświadczeń, wciąż jeszcze nie wiele nas nauczyła. Nie potrafimy cenić pokoju i wolności. A przedwojenne hasło przewodnie: Bóg, Honor i Ojczyzna - można dziś sobie między bajki włożyć.

2 komentarze:

  1. Witam! Wczoraj po przyjeżdzie do domu szukałem tego tekstu,ale w nawale reklam przesyłanych przez operatora nie mogłem go znależć,Dzisiaj udało się. A więc wracając do Rosji to kraj rządzony ręką władcy /czytaj cara/Putina,natomiast Polska to od 27 lat kraj demokratyczny w kórym nie powinno być miejsca na takie działania jakie mamy w wydaniu partii rządzącej.Przepraszam ale rzygać się chce na to co oni wyprawiają oraz na bezsilność opozycji.Nasza opozycja parlamentarna nie działa razem.Jest wewnętrzna walka między Petru a Schetyną który jest ważniejszy.Ponadto Schetyna nie nadaje się na przywództwo partyjne.Z tego najbardziej cieszy się PIS bo tak na dobrą sprawę nie ma opozycji i można robić co chce.Od czasu do czsu Petru powie coś mądrego i rozsądnego ale jest dla PISu mało znaczące.Wczorajsze obrady Komisji Sprawiedliwości są tego dobitnym przykładem.Staszku ja myślę,że przez najbliższy okres nic się nie zmieni z wyjątkiem tego,że kraj podupadnie i znowu będzie potrzebnych kilka lat aby to naprawić.Tak jak piszesz nas Polaków historia niczego nie nauczyła."O tempora"

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam! Wczoraj po przyjeżdzie do domu szukałem tego tekstu,ale w nawale reklam przesyłanych przez operatora nie mogłem go znależć,Dzisiaj udało się. A więc wracając do Rosji to kraj rządzony ręką władcy /czytaj cara/Putina,natomiast Polska to od 27 lat kraj demokratyczny w kórym nie powinno być miejsca na takie działania jakie mamy w wydaniu partii rządzącej.Przepraszam ale rzygać się chce na to co oni wyprawiają oraz na bezsilność opozycji.Nasza opozycja parlamentarna nie działa razem.Jest wewnętrzna walka między Petru a Schetyną który jest ważniejszy.Ponadto Schetyna nie nadaje się na przywództwo partyjne.Z tego najbardziej cieszy się PIS bo tak na dobrą sprawę nie ma opozycji i można robić co chce.Od czasu do czsu Petru powie coś mądrego i rozsądnego ale jest dla PISu mało znaczące.Wczorajsze obrady Komisji Sprawiedliwości są tego dobitnym przykładem.Staszku ja myślę,że przez najbliższy okres nic się nie zmieni z wyjątkiem tego,że kraj podupadnie i znowu będzie potrzebnych kilka lat aby to naprawić.Tak jak piszesz nas Polaków historia niczego nie nauczyła."O tempora"

    OdpowiedzUsuń