Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 13 lipca 2016

Prawdziwe cudo w Rybnicy Małej






Motto:   „bo nie jest światło, by pod korcem stało,
              ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
              bo piękno na to jest, by zachwycało
              do pracy  -  praca, by się zmartwychwstało...”
                                            Cyprian Kamil Norwid


Wciąż jeszcze „droga krzyżowa”, krzycząca o ratunek do władz powiatu wałbrzyskiego, historyczny szlak handlowy ze Świdnicy przez Głuszycę, Mieroszów do Czech, „oczko w głowie” rycerzy - rabusiów z Rogowca, którzy nękali karawany kupieckie w XIV i XV wieku, wąska,  wijąca się wstęgą przez przełęcz górską wzdłuż Rybnego Potoku, przepiękna droga z Głuszycy do Rybnicy Leśnej i dalej do Unisławia Śląskiego, to jedyny trakt komunikacyjny wiodący do posiadłości Waleriana Urbaniaka. Każdy kto z takich czy innych powodów zdecyduje się jechać tą trasą, mimo całej uwagi skoncentrowanej na tym, by nie złamać koła lub stoczyć się w przepaść, dostrzeże jednak w pół drogi niezwykłej urody i architektury, zabytkową budowlę, z rzucającym się w oczy, kolorowym napisem „Gospoda Sudecka Doliny Rybnej”. Naprawdę warto się tu zatrzymać. Jeśli nie będzie nam dane spotkać się bezpośrednio z „człowiekiem pozytywnie zakręconym”, kamieniarzem, a jednocześnie restauratorem zabytku, zbieraczem staroci, pamiątek rzemiosła użytkowego tych ziem, właścicielem niezwykłego pensjonatu i rewelacyjnie położonego „Łowiska Ryb”, czyli w jednej osobie z Walerianem Urbaniakiem, to na pewno można będzie odpocząć na chwilę w atrakcyjnej salce barowej, zobaczyć urządzenie wnętrz gospody – skansenu, odbudowanej na bazie poniemieckiego gościńca, a później tartaku  z charakterystycznym murem pruskim na zewnątrz, znakomicie wkomponowanej w krajobraz wąskiej przełęczy śródgórskiej. Zaś smakosze świeżego pstrąga lub karpia mogą skorzystać z pięknie położonej na zewnątrz  i nowocześnie zagospodarowanej smażalni nad majestatycznym stawem, w dole urwistego zbocza góry.

Osoby zainteresowane turystyką regionu wałbrzyskiego znają Rybnicę Leśną, wieś położoną wzdłuż drogi do „Andrzejówki”. Do Rybnicy Leśnej przyjeżdżało się na dobre jedzenie w gościnnej restauracji „Darz Bór”, albo po to by pozachwycać się zabytkowym, drewnianym kościółkiem i czarującymi krajobrazami wokół. Tylko bardziej wytrawni turyści wiedzą, że nieco niżej po drodze z Rybnicy Leśnej do Głuszycy jest jeszcze druga Rybnica, zwana Małą. Być może nikt by o tym nie pamiętał, bo jest tam zaledwie kilka zagubionych domków, gdyby nie zabytkowa, odremontowana i gościnna „Gospoda Sudecka” z plenerową smażalnią ryb – jedno z najcudowniejszych miejsc ziemi wałbrzyskiej.

Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć. Smażalnia jest obok gospody w niezwykle uroczym miejscu nad stawem, w otoczeniu niebotycznych drzew i krzewów. Miejsce jest świetnie zagospodarowane z atrakcjami dla dzieci i młodzieży. Bywalcy mówią, że jest tu najsmaczniejszy pstrąg, przyrządzany specjalnym sposobem. A w gospodzie są miejsca noclegowe latem zwykle wykorzystywane przez przyjezdnych wczasowiczów z Niemiec.



Swego czasu przeprowadziłem rozmowę z Walerianem Urbaniakiem, twórcą tego wszystkiego. Oto w całości wywiad dla gazety „Głos Głuszycy” myślę, że warty przytoczenia, bo  jak się okaże z niezwykle interesującym człowiekiem.

Sam bohater tego wywiadu jest osobą nadzwyczaj skromną. Nie dba o sławę i zaszczyty. To co osiągnął z mozołem i  wieloletnim samozaparciem jest skutkiem jego osobistej pasji czynienia rzeczy dobrych nie tylko dla siebie, ale i przyszłych pokoleń. Kim jest Walerian Urbaniak, jak do tego doszło, że został kamieniarzem, rozwinął działalność gospodarczą, a następnie zdecydował się uratować chylący się ku upadkowi zabytek, by w nim urządzić stylowy, nowoczesny hotelik  do przyjęcia gości krajowych i zagranicznych, by wypełnić pensjonat zabytkowymi meblami, staroświeckimi eksponatami, ozdobami, świecidełkami. O tym wszystkim dowiemy się z interesującej rozmowy:

S.M.  Podobnie jak zdecydowana większość dojrzałych mieszkańców tych ziem jest Pan osobą z zewnątrz, proszę nam powiedzieć jak to się stało, że trafił Pan do Rybnicy Małej, stał się właścicielem zabytkowej posiadłości  nad Rybnym Potokiem i zajął się kamieniarstwem ?

W.U.  Co do określenia „osoba z zewnątrz” mam zastrzeżenia. Kiedy moi rodzice, repatrianci z Francji, w 1946 roku osiedlili się w Głuszycy Górnej, miałem dwa lata. Mogę więc chyba uważać się za rodowitego Głuszyczanina, chociaż z zagranicznym miejscem urodzenia . Moi rodzice, Antoni i Maria, poznali się we Francji. Ojciec pochodził z Poznańskiego, a matka zza Buga. Po osiedleniu się na Ziemiach Odzyskanych, ojciec chętnie porzucił zawód górnika i  z akceptacją matki zajął się o wiele bezpieczniejszą i zdrowszą pracą na roli, najpierw w Głuszycy Górnej, potem w Grzmiącej, a następnie od 1952 roku tutaj w Rybnicy Małej. Tradycję rodzinną starałem się podtrzymać kończąc Technikum Górnicze w Wałbrzychu, ale los sprawił, że w 1965 roku zamiast do kopalni trafiłem do pracy w Kamieniołomach w Bartnicy. Stąd właśnie się wzięła moja obecna profesja – kamieniarstwo. Od 1974 roku prowadzę działalność gospodarczą jako kamieniarz, najpierw w Głuszycy wspólnie z kolegą, Zenonem Chwostkiem, a od 1976 roku tutaj w Rybnicy już samodzielnie.

S.M.  Działalność rzemieślniczo – usługowa w zakresie kamieniarstwa, to osobna sprawa. Wiem, że miałby Pan na ten temat wiele do powiedzenia. Ale nas interesuje w tej rozmowie to wszystko, co towarzyszyło rozwojowi firmy, a stanowiło jej dopełnienie, pozwalało realizować dodatkowe zainteresowania i pasje, można by to określić mianem hobby. Chodzi oczywiście o odnowę zabytkowego budynku, w którym urządził pan ekskluzywny pensjonat i zgromadził eksponaty kultury i  sztuki użytkowej tych ziem, które obecnie zdobią pomieszczenia gościnne, a nawet wypełniają osobny spichlerz, swego rodzaju mini – skansen do oglądania przez zainteresowanych gości.

W.U.  Nie wiem, czy jest to typowe hobby. Widzę w tym zdecydowanie więcej pragmatyzmu. Odziedziczyłem po rodzicach zniszczony, poniemiecki budynek o ciekawej architekturze i położony w najpiękniejszym miejscu na ziemi. Od samego początku kiełkowała we mnie potrzeba odbudowy domu z zachowaniem wszystkich elementów stylu sudeckiego. Obiecałem to Rodzicom. Zacząłem się interesować architekturą i sztuką użytkową tych ziem, korzystałem ze źródeł niemieckich. Na gzymsie budynku znalazłem wyrytą datę budowy obiektu  -  1713. Dowiedziałem się, że za Niemców był tu swego czasu gościniec zbudowany przy szlaku turystycznym na Rogowiec  i w Góry Suche,  że nocowali tu turyści, że byli częstowani świeżym pieczywem, masłem i mlekiem prosto od krowy, a później gdy po drugiej stronie gościńca na miejscu starego młyna powstał duży zajazd z promenadą nad stawem, ozdobioną tonącymi w kwiatach pergolami, gdy więc pojawiła się konkurencja, trzeba było zmienić zajęcie, uruchomiono więc w tym miejscu tartak. Moi rodzice prowadzili tu gospodarstwo hodowlane, ale z czasem stawało się to coraz to mniej opłacalne. Uruchomiłem więc tutaj zakład kamieniarski, ale wykorzystując do tego celu zabudowania gospodarcze. Główny budynek czekał na lepsze czasy.

S.M.  Interesującym jest, skąd się wzięła ta pasja ratowania budynku i reliktów techniki użytkowej tego regionu.  Kiedy zrodził się pomysł urządzenia w zabytkowym młynie nowoczesnego pensjonatu z zachowaniem maksymalnie, jak to tylko możliwe, dawnego stylu budownictwa ? I czy była to inicjatywa pragmatyczna, merkantylna, obliczona na uzyskanie nowego źródła dochodów, czy też przyświecał jej inny cel?

W.U.  Decyzja o restauracji obiektu zapadła z początkiem lat 90-tych. Duży wpływ na jej podjęcie wywarła znana w Wałbrzychu osobistość dr Euzebiusza Gila, kustosza skansenu kultury sudeckiej w Pstrążnej koło Kudowy-Zdroju.. On był inspiratorem, udzielił mi rad, wskazówek i zapalił do czynu. Ogromny szacunek mam do ówczesnego konserwatora zabytków w Wałbrzychu, Andrzeja Kubika, który dał mi dużo swobody w rekonstrukcji domu, czuwając nad zachowaniem zasadniczych elementów stylu. Koncentracja robót miała miejsce pod koniec lat 90-tych. Przez cały ten czas czyniłem intensywne poszukiwania w całym regionie eksponatów sztuki użytkowej, zabytkowych mebli, obrazów,  naczyń, urządzeń, fotografii, map, książek. I wreszcie rzecz najważniejsza. Bez niej nie byłoby pensjonatu, a przynajmniej nie o takim standardzie. Chodzi o agroturystykę,  możliwość uruchomienia gospodarstwa agroturystycznego, a następnie uzyskania kredytu na dogodnych warunkach . To był element decydujący. Aktualnie kamieniarstwo stanowi działalność dodatkową w ramach prowadzonego przeze mnie gospodarstwa agroturystycznego.

S.M.  Mówimy cały czas o odnowie zabytkowego budynku ,urządzeniu w nim atrakcyjnych pokoi gościnnych, wypełnieniu ich oryginalnymi meblami i ozdobami przypominającymi czas miniony. Ale na tym się to wszystko nie kończy. Obok budynku po drugiej stronie drogi wyrosło coś w rodzaju pola campingowego ze smażalnią ryb, osobną wędzarnią, estetycznymi  miejscami do spożywania potraw w plenerze, a to wszystko tuż przy stawie rybnym, z kaskadami i placem zabaw dla dzieci. Po co to wszystko ?

W.U.  To wszystko jest wpisane w ideę gospodarstwa agroturystycznego. Rzecz w tym, aby służyło ono jak najszerzej urozmaiconym gustom klientów, aby świadczyło jak najwięcej atrakcyjnych form rekreacji i wypoczynku, aby gości przyciągnąć czymś oryginalnym, zainteresować i zabawić. Moimi gośćmi są najczęściej Niemcy, wielu z nich jest związanych z tymi stronami (przesiedleńcy lub ich potomkowie), przyjeżdżają tu jak do siebie i proszę się nie obawiać,  nie myślą o powrocie, nie roszczą pretensji do skutków przegranej wojny. U nas jest taniej i gościnniej, a pewne resentymenty rodzinne być może odgrywają też swoją rolę.


Myślę, że warto było przytoczyć  tę rozmowę, wyjaśnia nam ona wiele o samym właścicielu posiadłości jak również o tym jak do tego doszło. Zachęcam więc, aby tu przyjechać i doświadczyć wszystkiego na własnej skórze. Jestem przekonany, że warto.


10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy dzisiejszy Twój post.A sam wywiad dużo mówi zarówno o właścicielu jak również o jego pasji.Ponadto ładnie opisujesz i propagujesz turystykę w rejonie Głuszycy.A ponieważ czas po temu wuruszajmy na trasy turystyczne,jeżeli nie codziennie/bo są inne obowiązki/ to przynajmniej w weekendy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodzi, a to cudo jest mniej znane, bo przy bocznej drodze znacznie rzadziej uczęszczanej niż drogi główne. Przy dobrej, słonecznej pogodzie to po prostu - raj na ziemi. Myślę tu głównie o usytuowaniu i urządzeniach plenerowych smażalni. Jest się cvzym zachwycić...

      Usuń
    2. Cudne,znam,uwielbiam,... Dziękuję za niezwykłe informacje,fascynacje oraz pasje Autora i Bohatera niezwykłego wywiadu.Zakochałam się w tej pięknej krainie i od 2005 roku zamieszkałam tu i tak sobie wędruję po tej ,,Arkadii".

      Usuń
    3. B. dziękuję p. Wando za ten głos zachwytu nad urokami tej ziemi. Cieszę się, że nie jestem sam. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Kupuję tą Małą Rybnicę-jak wygram w Lotto!Bo do"koryta"nie mam dostępu!

    Wieś Rogóżka,położona zaledwie 10 km od Stronia Śląskiego,została kupiona za 12,5 mln zł przez prywatnego inwestora.To najprawdopodobniej pierwszy taki przypadek w Polsce(może ja będę tym drugim:)),aby wieś należała do prywatnego właściciela."Panem na włościach"jest Sebastian Kulczyk,syn Grażyny i Jana Kulczyków,
    najbogatszych Polaków.Jeszcze w latach 70.ub.w.we wsi żyli ludzie
    i działał kamieniołom.Stopniowo Rogóżka zaczęła się wyludniać.Mieszkańcy wyjeżdżali w poszukiwaniu pracy do pobliskich miast i miasteczek.,a porzucone gospodarstwa niszczały i zarastały roślinnością.W końcu teren przejęła gmina.Już prawie 10 lat temu Rogóżka była wystawiona na sprzedaż.Mówiono o tym,że Grażyna Kulczyk jest zainteresowana ziemi.Po medialnym szumie,który zrobił się wokół tej sprawy,jedna z najbogatszych Polek straciła zainteresowanie wioską.Przez lata wioska czekała na właściciela.Burmistrz Stronia Śl.
    nie ukrywa zadowolenia z transakcji.-To interes życia-mówi.
    Wieś Rogóżka to ok.90 ha terenu,z czego 35 ha to grunty rolne i lasy,reszta przeznaczona jest pod budownictwo mieszkalno-pensjonatowe.
    Władze Stronia Śl.pieniądze uzyskane ze sprzedaży chcą przeznaczyć na
    wkłady do projektów unijnych.
    Niedaleko Lądka-Zdroju,wieś Wrzosówka także była wystawiona na sprzedaż.Los się jednak do niej nie uśmiechnął...Pod koniec 2013 r.władze Lądka-Zdr.wystawiły na sprzedaż 24 działki.Liczyły na ponad 3,2 mln zł.W planie przestrzennym zagospodarowania przewidziano budowę hoteli,pensjonatów i domków letniskowych.Było też miejsce na niewielki wyciąg narciarski.Władze Ladka-Zdr.liczyły,że pojawi się inwestor,który
    zamieni Wrzosówkę w centrum turystyczno-rekreacyjne.Nic z tego nie wyszło.W przypadku Wrzosówki skończyło się tylko marzeniem.Szkoda:(

    W kłodzkim parku miniatur Mini Eurolandzie runął Big Ben.Czy to odpowiedź na Brexit?Pracownicy parku zapewniają,że symbol Londynu zostanie odbudowany.To jedyna miniatura,która uległa zniszczeniu podczas lipcowej nawałnicy.

    Od 14 do 17 lipca w Górach Sowich zjadą się pisarze na drugą edycję
    "Góry Literatury"organizowany przez Stowarzyszenie Kulturalne"Góry Babel"Olgi Tokarczuk.W Nowej Rudzie,Ludwikowicach Kł.oraz Krajanowie gościć będą znani autorzy:Karol Maliszewski,Olga Tokarczuk,Jirim Cervenka,Jacek Dehnel,Jerzy Sosnowski,Zbigniew Kruszyński,Ks.Adam Boniecki,prf.Karol Modzelewski,Magdalena Jethon,Piotr Tarczyński,
    Ewa Żurakowska i brytyjska tłumaczką polskiej prozy i reportaży-Antonią Lloyd-Jones.Wstęp na spotkania oraz warsztaty jest bezpłatny.
    A to wszystko w"Muzeum Ziemi Sowiogórskiej"w Ludwkowicach Kł.,
    w noworudzkim hotelu"Dwór Górny"i Krajanowie.
    Mogę podać godziny spotkań.

    www.youtube.com/watch?v=YF63yyoARis
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za niezwykle ciekawe informacje. Kupić wieś,. to coś nowego. Ściskam kciuki, by się powiodło w "Lotto", a wieś do kupienia u nmas się znajdzie.
      To mądra i piękne inicjatywa - spotkania literackie w Ludwikowicach z udziałem tak znamienitych osób. Poszukam więcej informacji o tej cennej inicjatywie. Pozdrawiam !

      Usuń
    2. W Górach Sowich:Potoczek,Kużnice,Grządki,Eulendorf...

      Lepiej późno niż wcale:)
      Twórców tak dobrano,żeby rozmowy były ciekawe:
      14 lipca(godz.12)w noworudzkiej bibliotece(były browar)Olga Tokarczuk poprowadzi warsztaty literackie"Pisanie Nowej Rudy".
      Weźmie w nich udział 6 laureatów konkursu na krótką formę literacką.W świetlicy w Krajanowie Ewa Żurakowska poprowadzi warsztaty ze śpiewu ludowego.Także w czwartek o godz.17 w noworudzkim hotelu"Dwór Górny"zostanie zaprezentowana książka"Pamiętniki Hansa von Schweinichen"Rainera Sachsa.
      O godz 17.30 zacznie się spotkanie z KarolemModzelewskim i ks.Adamem Bonieckim.

      Interesująco zapowiadają się piątkowe spotkania w Muzeum Ziemi Sowiogórskiej,gdzie o godz.17 rozmawiać będą Karol Maliszewski i jiri Cervenka,o godz.18 spotkanie z Jerzym Sosnowskim,autorem m.in."Apokryfu Agłai".

      W sobotę w siedzibie Stowarzyszenia w Krajanowie gośćmi będą:
      Zbigniew Kruszyński-autor m.in."Powrotu Aleksandra"(o godz.17),
      Jacek Dehnel,który niedawno wydał powieść"Krivoklat"(godz.18.30)
      ,Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński(godz.19.30).

      W niedzielę o godz.12 w Muzeum Ziemi Sowiogórskiej spotkanie z
      Magdaleną Jethon,o godz.12.45 z Antoniną Lloyd-Jones.

      Święto Papieru w Dusznikach-Zdroju to największy festyn rodzinny poświęcony papierowi(22-23 lipca).Za darmo!

      W najbliższą sobotę 16 lipca zagra w Polanicy-Zdroju quartet jazzowy"Maciej Fortuna Internationale Quartet"(początek godz.19.00 muszla koncertowa).
      :)

      Usuń
  3. Cudne miejsce piękne stylowe pokoiki rankiem cudnie słychać potok zapach lasu,wokół duźo zieleni,polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten sympatyczny komentarz. Pozdrawiam !

      Usuń
  4. Paweł Jonowski14 lipca 2016 16:44

    Świetny przyczynek krajoznawczy:) Dziękujemy i prosimy o więcej.

    OdpowiedzUsuń