Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 16 lipca 2016

Jedlina-Zdrój leczy i relaksuje




Mam wyrzuty sumienia. Już dawno nie pisałem nic o mojej Jedlinie-Zdroju. Jak to mojej, może ktoś zapytać mnie,  zamieszkałego od ponad pół wieku w Głuszycy? Ano tak, że od dawna mam uczucia podzielone pomiędzy obydwoma miasteczkami, w których po połowie upłynęło moje życie zawodowe.  W Jedlinie-Zdroju miałem okazję zarządzać oświatą ponad 15 lat, a potem jeszcze prawie trzy lata w jedlińskiej kulturze. Był czas by poznać jak najlepiej i pokochać to miasto-uzdrowisko, by związać się z jego mieszkańcami i miejscami pracy. Jedlina stała się moim drugim domem. Do dziś jestem członkiem Stowarzyszenia Miłośników Jedliny-Zdroju i poczytuję to sobie za zaszczyt. Postarałem się spłacić dług zaufania jakim obdarzyło mnie to miasto w sympatycznej książce-albumie „U źródeł Charlotty”, z której jestem dumny jak paw.





O Jedlinie -Zdroju pisałem wiele razy w moim blogu, w prasie i w internecie, zarówno jeśli chodzi o historię, walory krajobrazowe i przyrodnicze jak i  aktualny rozwój gospodarczy i kulturalny miasta-uzdrowiska. Nie pisałem zbyt wiele o funkcji najważniejszej dla zdroju, o walorach leczniczych Jedliny-Zdroju. Postaram się dziś te lukę wypełnić. Na początek, aby było milej przytaczam tekścik rymowany piosenki ułożonej ongiś przeze mnie  na wieczorek artystyczny:          

Motto:
Piosenka kuracjusza
(na melodię: „Asturia”)

Jedlino, ziemio mych pięknych snów,
Jedlino, moja nadziejo,
wróciłem do Twych ożywczych wód
z radością kroczę aleją.

W gąszczu jabłoni i gruszy,
wśród rozłożystych platanów
pozdrawiam kuracjuszy
mojej Jedliny kochanej. (Bis)


Jedlino, kraino leśnych głusz,
Jedlino, tajemna blago,
z rozkoszą biorę poranny tusz
i ruszam leczyć lumbago.

Ruszam zdrojowym deptakiem
w blasku kwitnących azalii,
czytam wiszące afisze
jedlińskich festiwali. (Bis)


Jedlino, barw twych  słonecznych dni,
nie stłamszą deszcze i wiatry,
choć moje libido śpi,
to idę oglądać teatry.

Będziesz w mym ego Jedlino,
w moich rozkosznych złudach,
choć lata całe przeminą,
wrócę do Ciebie na szczudłach ! (Bis)
                                                      .


W ulotkach reklamowych uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju pojawia się hasło: „Bliskość natury – receptą na zdrowie”. To oczywiście skrót myślowy charakterystyczny dla spotów reklamowych. W bliskości z  naturą jest wielu z nas:  mieszkańcy wsi, małych miasteczek , rolnicy, leśnicy, sportowcy, turyści i inni. Czy oznacza to, że wszyscy żyjący w bezpośredniej bliskości z naturą są zdrowi. Oczywiście nie. Zwracam uwagę na lakoniczność hasła reklamowego z uzasadnionego powodu. Uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju oferuje znacznie, znacznie więcej, niż bliskość natury. Natomiast Jedlina-Zdrój dzięki swemu wyjątkowemu położeniu przyciąga kuracjuszy autentyczną bliskością parków, lasów, łąk, górskich krajobrazów. Wiele renomowanych kurortów tego nie ma.

Uzdrowisko w Jedlinie-Zdroju ma swoją specyfikę. Jest balsamem na duszę skołotaną wielkomiejskim rozgardiaszem, pędem, ruchem. Tu życie toczy się wolno. Jest czas na spokój i refleksję. Można znaleźć ciszę. Jest czym pocieszyć oko, jest się czym pozachwycać właśnie w bliskości z naturą.
Nie oznacza to, że kuracjusz w Jedlinie może umrzeć z nudów. Zarówno uzdrowisko jak i miasto proponują gościom rozmaitość rozrywek, imprez kulturalnych i wycieczek.

Na plan pierwszy wysuwają się usługi stricte zdrowotne. Nowoczesny Zakład Przyrodoleczniczy w Domu Zdrojowym oferuje zabiegi z zakresu wodolecznictwa, światłolecznictwa, elektrolecznictwa, laseroterapii, krioterapii, a także masaże klasyczne i inhalacje. W sali gimnastycznej wyposażonej w sprzęt rehabilitacyjny odbywają się zajęcia kinezyterapii, indywidualne i zbiorowe według specjalnych metod neurofizjologicznych (Mc.Kenziego). Entuzjaści ruchu mogą skorzystać ze spacerów  uzdrowiskowym szlakiem turystycznym korzystając z kijków – Nornic Walking. Uzdrowisko dysponuje 160-ścioma miejscami noclegowymi w trzech obiektach: „Dom Zdrojowy”, „Halina”, „Warszawianka”, ale jest możliwość zakwaterowania się w Jedlinie-Zdroju w innych pensjonatach i domach noclegowych i korzystania z opieki lekarskiej oraz zabiegów w sanatorium.

Uzdrowisko leczy głównie choroby narządów ruchu, układu oddechowego, trawiennego i moczowego, wydzielania wewnętrznego i przemiany materii, cukrzycy, nerwicy i zaburzeń psychosomatycznych. Niedawno odremontowany Wielospecjalistyczny Szpital Uzdrowiskowy „Teresa” przyjmuje pacjentów ze wskazaniami do wczesnej rehabilitacji kardiologicznej. Jest możliwość leczenia także innych chorób po uzgodnieniu z naczelnym lekarzem uzdrowiska. Posiłki serwowane są w nowoczesnej klimatyzowanej jadalni, a o ich jakości i pożywności spisano już pochwalne tomy w kronikach uzdrowiska.

Jak już wspomniałem wyżej, kuracjusze nie muszą się nudzić. Uzdrowisko oferuje w każdym turnusie całą gamę rozrywek kulturalnych, spotkań z ciekawymi ludźmi, wycieczek. Wrosły one w grunt sanatoryjny podobnie jak rzeźbione drewniane słupki z wygrawerowanymi nazwami ulic i placów, oryginalne dzieło miejscowego artysty-rzeźbiarza.
Wiele dobrych słów można by napisać o uprzejmości, gościnności i serdeczności pielęgniarek i pracowników obsługi sanatoryjnej. Być może funkcjonuje tu sprawdzająca się w praktyce teza, że im mniejsze sanatorium, tym bliżej pacjenta.

Jedlina – Zdrój jest coraz to piękniejsza. To zasługa władz miejskich, które od dłuższego czasu metodycznie i z rozmachem realizują program odnowy uzdrowiska i powrotu do dawnej świetności i sławy. Kto nie wierzy, niech spróbuje przekonać się o tym z autopsji. Jedlina co rusz gościnnie zaprasza na różnego rodzaju imprezy rekreacyjno – kulturalne i sportowe, zwłaszcza latem. Już wkrótce stanie się na prawie dwa tygodnie centrum gitarowym, o czym informują plakaty i internetowe zaproszenia. Przyjeżdżajcie do Jedliny, bo warto.

2 komentarze:

  1. Witam!Pamiętam Jedlinę z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku.Był to dla tego miasteczka uzdrowiskowego czas trudny.Uzdrowisko działało na 50%,brak było środków na infrastrukturę a więc nie zachęcało do przyjazdu,osób wymagających leczenia sanatoryjnego.Zresztą to dotyczyło wszystkich kurortów w Polsce.Brak lub bardzo małe subwencje państwowe miały wpływ na systematyczny spadek zainteresowania i przyjazdu kuracjuszy i turystów.Dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia sytuacja systematycznie zaczynała się poprawiać.Dotyczy to wszystkich uzdrowisk w Polsce w tym Szczawna i Jedliny.To,że tak sympatycznie piszesz o Jedlinie mnie nie dziwi,bo tam tak jak piszesz to Twoje 18 lat życia.A do tego Twoich sukcesów.Pamiętam jak na Konferencjach byłeś stawiany jako wzór wśród nadzoru pedagogicznego woj.wałbrzyskiego.Często korzystałem z Twoich porad.Czekam na Twoje kolejne wydanie "U żródeł Charlotty".Z pewnością będzie ciekawa ponieważ jak sam mówisz "jestem z niej dumny jak paw".A Ty rzadko mówisz o swoich książkach z taką dumą.Podoba mi się również wierszyk napisany przed laty do melodii Asturii- już ją sobie nucę.Ogólnie ładny tekst promujący Jedlinę.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Bronku, bo dołożyłeś solidną cegiełkę do promocji wprawdzie nie tak renomowanego jak Szczawno-Zdrój, ale mającego swoiste walory uzdrowiskowe - Jedliny-Zdroju. Dziękuję też za pochwały pod moim adresem. Miłego weekendu jeszcze jak się spodziewam w Piławie G. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń