Nie myślałem nigdy o
tym, ze mój komputer pokaże liczbę 400 tysięcy wyświetleń mojego blogu. Nie
wiem, czy to dużo, czy mało. Nie każde wyświetlenie oznacza przeczytanie mojego postu, bo można go w ogóle nie czytać
lub przerwać czytanie. Można też przeczytać przy każdym wejściu kilka innych
wcześniejszych postów.
W blogu prowadzonym od maja 2011 roku uzbierało
się 1002 postów, czyli średnio ok. 200 w
każdym roku, no i przez te 5 lat - 3270
komentarzy. Oj byłoby co poczytać, gdyby tak zebrać to wszystko do kupy. Trudno
się dziwić, że na tej opoce udało mi się zbudować kilka książek.
Rejestrator gogle+ w
moim profilu informuje, ze mam już 1.478 745 wyświetleń i 73 stałych
obserwatorów. Oczywiście w goglach. To przerasta moje wyobrażenia, lecz pokazuje
dobitnie co jest w stanie czynić internet. Jest to tym dziwniejsze, że nigdy
nie robiłem żadnych zabiegów w sprawie promocji mojej osoby i nie jestem w tej
dziedzinie zbyt nowoczesny. Nie robię
interesów na reklamach. Piszę dla swoich znajomych i cieszę się z tego, że mam
stałych, wiernych Czytelników.
No cóż mój świat się
kręci od paru lat wokół tego co się dzieje na ekranie monitora i to dość
ekspansywnie, że nie raz dostaję zawrotu głowy.
Stało się to
szczególnie odczuwalne, gdy mój przesympatyczny przyjaciel, Zbyszek Dawidowicz
z Warszawy zaczął robić mi nadzwyczajną promocję, publikując obrazki, od
których jak to napisałem w ostatnim komentarzu, poczułem wreszcie, że jestem na
topie i zaczynają rosnąć mi skrzydła. Jako corpus delicti zamieszczam je w tym
poście.
To już nie ma żartów.
Stałem się osobą publiczną, rozpoznawalną od Warszawy, poprzez Wałbrzych do
mojej Głuszycy, która dorobiła się w ten sposób nowego herbu:
Chciałem napisać – że stałem się celebrytą, ale nie mam najlepszego zdania o wielu naszych przesławnych celebrytach telewizyjnych, zwłaszcza gdy pomyślę o politykach. Kiedy jest to konieczne wolę być tylko na obrazku, zwłaszcza odkąd to moja ślubna powiedziała mi, że co innego jak byłem młodszy, a teraz publicznie to mogę się pokazywać, ale w radiu. Codziennie jak patrzę w lustro, to stwierdzam, że ma rację. Dlatego nie złożyłem jeszcze broni w wałbrzyskiej rozgłośni radia „złote przeboje”, gdzie można słuchać od paru lat moich porannych sobotnio-niedzielnych felietonów w audycji „to był tydzień w Wałbrzychu”. Próbuję od ponad roku moich sił na łamach wałbrzyskiego tygodnika DB 2010, nie mówiąc o naszej gminnej gazecie "Kurier Głuszycki", no i oczywiście mam swój blog o tematyce głównie regionalnej –„tu jest mój dom”, w którym nie potrzeba mnie oglądać, wystarczy poczytać dla relaksu, choć kiedy biorę się za politykę, trudno mówić o relaksie.
Chciałem napisać – że stałem się celebrytą, ale nie mam najlepszego zdania o wielu naszych przesławnych celebrytach telewizyjnych, zwłaszcza gdy pomyślę o politykach. Kiedy jest to konieczne wolę być tylko na obrazku, zwłaszcza odkąd to moja ślubna powiedziała mi, że co innego jak byłem młodszy, a teraz publicznie to mogę się pokazywać, ale w radiu. Codziennie jak patrzę w lustro, to stwierdzam, że ma rację. Dlatego nie złożyłem jeszcze broni w wałbrzyskiej rozgłośni radia „złote przeboje”, gdzie można słuchać od paru lat moich porannych sobotnio-niedzielnych felietonów w audycji „to był tydzień w Wałbrzychu”. Próbuję od ponad roku moich sił na łamach wałbrzyskiego tygodnika DB 2010, nie mówiąc o naszej gminnej gazecie "Kurier Głuszycki", no i oczywiście mam swój blog o tematyce głównie regionalnej –„tu jest mój dom”, w którym nie potrzeba mnie oglądać, wystarczy poczytać dla relaksu, choć kiedy biorę się za politykę, trudno mówić o relaksie.
Tak sobie nieraz myślę,
jaki świat byłby lepszy, gdyby nie polityka. Przypomina mi się dwuznacznie dziś
brzmiące życzenie żydowskie – „obyś żył w ciekawych czasach”. No właśnie,
dożyłem takich czasów, że włos się na głowie jeży, chociaż nie wiele go już
pozostało.
Ale dziś odrzucam
politykę w kąt. To resume, którego dokonałem wskazuje, że jest to okazja do
refleksji. Dzisiaj przy niedzieli może się to okazać szczególnie podniosłe.
„Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”- zapamiętałem z lekcji religii. Już to
robię. Gaszę komputer. Idę świętować !
A ja przeciwnie teraz otworzyłem mój notebok i chętnie czytam Twój blog pomiędzy obiadem a świąteczną kawą "LAVAZZĄ" Z CIASTKIEM.Twój blog czytam od wielu lat może od 4 lat i stwierdzam,że jest zawsze dużo ciekawych problemów,które poruszasz.Cieszę się również z Tobą tak dużą liczbą czytających.Muszę powiedzieć,że osoby z mojego kręgu są bardzo Twoim blogiem zainteresowane.Szczególnie kiedy piszesz o Książu,księżnej Daisy,Szczawnie Zdroju i wędrówkach turystyczntch po Regionie.Dzisiejszy post poświęciłeś sobie.Myślę,że dobrze,bo trzeba się również samemu promować.Tak dzisiaj robią wszyscy.Ktoś skromny kariery nie zrobi.Tobie kariera jest niepotrzebna,a to co piszesz najlepiej Ciebie promuje.Zresztą pisałem to niejednokrotnie wyrażając swój zachwyt tym co robisz pisząc w oparciu o dużą wiedzę a do tego piękną polszczyzną. .Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bronku, uzupełniłeś świetnie to czego nie napisałem.
UsuńNie myślę już o żadnej karierze, ani jakichkolwiek profitach. Wszystko robię bezinteresownie dla tzw. zbycia czasu. Oczywiście jest mi miło, gdy spotykam się z takimi komentarzami jak Twoje.
Gratuluję,ale to dopiero 400 schodów,przed Panem jeszcze 4044.
OdpowiedzUsuńŻyczę 4 444...
www.youtube.com/watch?v=VAbWHoJh61M
Tu można wziąć sprawy w swoje ręce:
www.ut.no
Pozdrawiam
Dziękuję za super optymistyczne życzenia. Jeśli udałoby się dociągnąć do 444, to już mój szczyt marzeń. Niestety, czas robi swoje, ale pókli starczy sił. Narazie myślę - byle do świąt grudniowych i nowego roku. Pozdrawiam !
UsuńMój sąsiad z Walimia ma już prawie 100 lat.Jeszcze jeździ do Zagórza Śl.rowerem na ryby.Pan Zbigniew Dawidowicz poznał go,
Usuńgdy był na pierwszej eksploracji Riese,przeprowadzał z nim wywiad,pisze o tym w książce.
Pisał Pan niedawno o tym wydarzeniu:
www.youtube.com/watch?v=wtZ_NPrBV-Q
Ja uważam,ze Pan odwalił kawał dobrej roboty na Osówce.
Krzysztof Szpakowski powoli pokonuje bariery biurokratyczne i dąży do celu.Pseudo eksploratorzy,którzy nieustannie krytykują działania K.Szpakowskiego,pracy mu nie ułatwiają.
W Walimiu(ZPL"Walim")zaczął się walić-"zabytek",obóz dla więźniów Riese.To ten podparty mur przy drodze-jadąc w kierunku Rzeczki.W tej części zakładu(właścicielem był Websky)przebywali rosyjscy więźniowie.
Konserwator wydał pozwolenie na rozbiórkę"zabytku",ze względów bezpieczeństwa.Te pomieszczenia zawsze były opuszczone.Pod tym budynkiem jest ogromna piwnica,gromadzono tam wszystkie silniki elektryczne w czasie likwidacji ZPL"Walim".
Było sporo silników jeszcze z czasów gdy gospodarzami byli Niemcy-wszystkie zezłomowano.