Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 10 listopada 2017

Wąskotorówka w budowie "Olbrzyma"


fotka przedwojenna  -  zachęca do myślenia

O podziemnej militarnej inwestycji III Rzeszy w Górach Sowich, znanej jako "Riese" czyli "Olbrzym", wiemy już sporo, ale wciąż nie wszystko. Lata mijają, a niemiecka wojskowa klauzula tajności związana z  kompleksem „Riese” nadal obowiązuje. Niedostępne są niemieckie archiwa wojskowe, zwłaszcza projekty budowlane, które pozwoliłyby znaleźć nie budzącą wątpliwości odpowiedź na pytanie, jaki był faktyczny cel tej inwestycji i jakie ona pochłonęła koszty. Nie wiemy też, co znajduje się w archiwach wojskowych Rosjan, którzy byli tu pierwsi po wojnie i mogli zagarnąć teczki z dokumentami.

Obok pytania o cel i koszty inwestycji wielu badaczy zadaje sobie jeszcze drugie ważne pytanie: jak można było przerwaną nagle przez Niemców na wiosnę 1945 roku w związku z ofensywą wojsk frontu wschodniego budowę, pozostawić, jak to się mówi potocznie  -  „na pastwę losu”. Przecież to nie było takie sobie zwykłe przedsięwzięcie budowlane, ale  niespotykanych rozmiarów inwestycja wojskowa, a więc rzecz, którą musiały zainteresować się wywiady wielu państw. Absolutnie nie mogę się pogodzić z tym, że wywiady wojskowe, sowiecki, i amerykański przyjęły bezkrytycznie uknutą przez Niemców wersję, że to miała być kwatera Hitlera. Trudno jest zrozumieć dlaczego, czy tylko dlatego, by uchronić nieukończoną podziemną kwaterę wodza III Rzeszy, Niemcy zdecydowali się na oddanie Wałbrzycha i okolicznych miejscowości bez jednego strzału. Niedaleki Strzegom zamienili nieomal w twierdzę, trudną do zdobycia, a uprzemysłowiony po zęby Wałbrzych opuścili jak spłoszone szczury.
  
takich pozostawionych budowli w lasach Włodarza jest więcej

Dziwną też wydaje się irytująca po wojnie bierność władz polskich, które nie czyniły nic przez całe dziesięciolecia, aby zabezpieczyć ślady budowy i uczynić wszystko co możliwe, by wyjaśnić tę zagadkę. Przecież to nie jest taka sobie zwykła rzecz. Na tej budowie zginęły dziesiątki tysięcy jeńców wojennych i więźniów obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Do dziś nie odkryto, gdzie znajdują się zbiorowe mogiły więźniów, ginących jak muchy z głodu, chorób i wycieńczenia, przede wszystkim Żydów, ale też osób innych narodowości. Mało tego, nie były podejmowane w sposób zorganizowany tego typu próby. Cmentarze w Kolcach lub w Walimiu mają znaczenie bardziej symboliczne, niż faktyczne miejsca pochówku tysięcy zmarłych. W badaniach naukowych m. in. Wałbrzyskiego Muzeum Gross Rosen  mówi się, że budowa „Riese” pochłonęła ponad 20 tysięcy więźniów.

O gigantycznych rozmiarach tej budowy pisał już w 1947 roku w „Słowie Polskim” Zbigniew Mosingiewicz. Zwracał uwagę na olbrzymie ilości materiałów budowlanych zużytych do budowy lub zgromadzonych na placach składowych. Wyliczył, że pozostawiono około 10 milionów worków  po 50 kg  cementu w niszczejących barakach drewnianych, a obok tego duże ilości, bo około 40 tysięcy ton cegły, żelaza i stali oraz innych materiałów budowlanych. Były one w latach 1946-47 wykorzystywane do odbudowy kraju. Co najmniej 100 wagonów po 15 ton cementu wywieziono do zniszczonej Warszawy.

kolejna zagadka pozostawiona  przez Niemców w lesie
Albert Speer, minister do spraw uzbrojenia i przemysłu wojennego III Rzeszy w wydanych po wojnie wspomnieniach pisał, że na realizację programu „Riese” wykorzystano m. in. 237 tys. m3 betonu, a więc więcej niż na budowę schronów w całej Rzeszy. Pisał też, że wydrążono 213 m3 podziemnych sztolni,  wybudowano 58 km dróg z sześcioma mostami, przeciągnięto 100 km. rurociągów. Oczywiście nasuwają się od razu wątpliwości co do tego, że miała to być li tylko kwatera Hitlera.

W Biuletynie Informacyjnym Zarządu Parków Krajobrazowych w Wałbrzychu nr 17 z 1998 roku znajduję ciekawą informację o roli transportu szynowego w przedsięwzięciu budowlanym w masywie Włodarza. Trzeba było przecież te przeogromne ilości materiałów budowlanych czymś dostarczać na miejsce budowy. Robiła to kolej szerokotorowa w trzech głównych bazach przeładunkowych przy stacjach kolejowych w Głuszycy Górnej, Olszyńcu i Jugowicach.

Dostawy materiałów do kompleksu „Osówka” i „Soboń” rozładowywano na stacji kolejowej w Głuszycy, natomiast do kompleksów „Włodarz” i „Jugowice Górne” – w Olszyńcu, zaś „Rzeczka” otrzymywała dostawy ze stacji w Jugowicach. Stąd transportowano je „Kolejką Walimską” lub wagonikami kolejki wąskotorowej.

Oczywiście trzeba było najpierw taką kolejkę wybudować w szybkim tempie, przezwyciężając trudności w urozmaiconej rzeźbie terenu..  Podobnie jak przy pracach prowadzonych pod ziemią również i tu setki więźniów przepłaciło to życiem. W sumie kolejka liczyła sobie ponad 15 kilometrów i pokonywała wzniesienia wysokości 250 m. Na małych ciekach wodnych budowano przepusty, a jary i wąwozy pokonywano budując mosty i wiadukty o długości od 25 do 100 m. Na całej trasie wybudowano 8 takich mostów o łącznej długości 365 m. Osobne torowiska budowano w prowizorycznych kamieniołomach i żwirowniach, a także w drążonych sztolniach. W kilku miejscach trzeba było ze względu na ukształtowanie terenu wybudować kolejki linowe, n.p. na Osówce, gdzie takie budowle jak „Kasyno Hitlera” lub „Siłownia” wznoszone były na wierzchołku góry.

Cały ten system transportowy pozostawiony został przez uciekających Niemców w pełnej sprawności. Liczyli oni na szybki powrót by kontynuować dalej budowę „Riese”. Po wojnie w miarę upływu lat pozostawiona sieć kolejki wąskotorowej uległa zniszczeniu. To co się dało wykorzystywała w różnym celu miejscowa ludność. Trasa kolejkowa zniknęła w gąszczu poszycia leśnego. Pracownicy Parków Krajobrazowych w Wałbrzychu pod przewodem Bolesława Fary dobrze się natrudzili by odtworzyć na mapach i opisać przebieg tej kolejki. To bardzo ważny szczegół dla dogłębnego poznania historii szaleńczej inwestycji militarnej III Rzeszy w Górach Sowich pod koniec II wojny światowej.

Tak się złożyło, że mam te mapy opublikowane w biuletynie Wałbrzyskich Parków Krajobrazowych, to niezwykle ciekawa i pouczająca lektura.

Analizując tylko ten fragment dokonań inwestycyjnych Niemców pod koniec wojny wciąż rodzi się pytanie: co spowodowało, ze przez lata dość obszerny i ekscytujący masyw Włodarza w Górach Sowich, pozostawiony został przez władze PRL-u jak przysłowiowa „ziemia niczyja”?

Ale nie jest to jedyna zagadka jaka wiąże się z kompleksem "Olbrzyma" w masywie Włodarza w Górach Sowich.


 

11 komentarzy:

  1. Pamiętam jeszcze całe fragmenty wąskotorówki,gdy ganialiśmy po Riese w latach 50.ubw.
    riese-inne.blogspot.com/2017/09/czas-zaczac-drugi-etap.html
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wtedy można było się nadziwić pozostałościami tajemniczej, poniemieckiej inwestycji w podziemiach gór, ale i na zewnątrz. Dziś tych śladów pozostało już niewiele, ale dopiero teraz rośnie zainteresowanie tym co się tu działo pod koniec wojny. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Witam! Czytałem dzisiejszy blog z największym zainteresowaniem.Kolejna zagadka dot. programu Riese,do którego Niemcy przykładali tak dużą uwagę,a ponadto duże nakłady finansowe na zbudowanie czegoś niezwykłego - olbrzymiego.Budowa ta musiała być czymś wyjątkowym,a więc nie kwaterą Hitlera,których miał wiele w różnych częściach Niemiec i w okupowanej Polsce.Podpisuję się pod tym co pisałeś kiedyś,że musiało to być przygotowanie do wyjątkowego przedsięwzięcia oczywiście militarnego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku, to bardzo słuszne wnioski. Miłego, świątecznego weekendu życzę !

      Usuń
  3. Też pamiętam, z bocznicy kolejowej w Olszyńcu (po której nie ma już śladu, jest oczyszczalnia ścieków) można było dojść torami tej kolejki na Jawornik (Górne Jugowice) gdzie były bunkry niemieckie. Pamiętam resztki drewnianych "doniczek" na drzewach, skamieniały cement w workach i jeszcze chyba pod koniec lat 60 resztki bramy z drutem kolczastym i ruiny niewielkich budowli na łące w Olszyńcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za potwierdzenie tego, o czym napisałem z autopsji. Milo mi, że mam takich jak Pani Czytelników interesujacych sie przeszłością naszej krainy. Pozdrawiam !

      Usuń
    2. Były też betonowe donice,zielone dachy,siatka maskująca.
      Miasto na fabryce Boeinga,maskowanie przed Japończykami.
      www.taphilo.com/history/WWII/USAAF/Boeing/index.shtml

      Usuń
    3. Bardzo ciekawie i tajemniczo musi wyglądać ten "Olbrzym".
      Nie powinnam właściwie zabierać głosu na ten temat, bo nigdy w Górach Sowich nie byłam a Ziemię Wałbrzyską mam zamiar dopiero poznać.
      Ale widziałam kiedyś ruiny wyrzutni rakiet V-2 koło Gołdapi i nawet wchodziłam do jakichś poniemieckich bunkrów. Zapamiętałam, że oprowadzający nas przewodnik często używał słowa "podobno". A więc chyba co do tych poniemieckich militarnych obiektów nie tylko w opisywanej przez Ciebie budowli trudno coś powiedzieć na pewno.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. To prawda. Wciąż nie da się wyjasnić kategorycznie jaki był faktyczny cel tej inwestycji militarnej, być może na poczatek miala to być kwatera Hitlera ( zwłaszcza w zamku Książ i jego podziemiach), a potem plany uległy zmianie. Na ten temat napisano już kolosalnie dużo.Zagadką wciąż pozostają zablokowane wybuchami sztolnie. Zagadką jest to, gdzie się podziała dokumentacja techniczna tej budowy, to musiały być tony teczek z wykresami i mapami. Tych tejemnic jest więcej. Może dlatego zwiedzanie podziemnych sztolni jest jeszcze bardziej frapujące. Myślę, ze dobrze będzie, gdy to zobaczysz. Pozdrawiam !

      Usuń
  4. Witam.Zawsze fascynowała mnie cała logistyka tego przedsięwzięcia.To byłoby ekstra ciekawe zobaczyć kiedyś taką makietę lub wizualizacje jak to wszystko funkcjonowało.

    OdpowiedzUsuń
  5. W Internecie pewna Żydówka(fizyk)opisuje swoją pracę w tajnych,
    podziemnych laboratoriach Hitlera,przed i w czasie II w.św.
    Zginęła w tych tunelach i teraz po inkarnacji przypomina sobie to wszystko ze szczegółami.
    Fragmenty:

    "Odkąd pamiętam zawsze chciałam zbudować wehikuł czasu.Początek...17 luty 1943.Przypominam sobie życie w czasie II w.św.w Niemczech jako fizyk.Pamiętam jak pomagam pewnemu mężczyźnie,który przytulał się do aktówki ok.roku 1940.Wydawało mi się,że go znam.Był bardzo przestraszony.Był to mój brat Frederick.
    Zamek.Są dwa miejsca,które pamiętam z poprzedniego życia-bistro,i zamek w"W"-gala i tajne działania,które obejmowały podziemne instalacje.
    Eksperymenty podziemne.Zaangażowałam się w fizykę i ezoterykę.Kiedy rozpoczęła się wojna wszyscy poszliśmy do pracy w podziemnych obiektach.To nie był zwykły obiekt-tajne eksperymenty były wykonywane przy zaawansowanej technologii.Wielu innych naukowców zostało zwerbowanych przez Hitlera przed wojną w tajnych podziemnych eksperymentach.
    Ucieczka i śmierć w podziemnych laboratoriach.To było w środku nocy.Chcieliśmy ukraść tajne plany.Zaskoczył nas Marcus.Dochodzi do wybuchu w którym ginę."

    Teoria spiskowa?To jest bardzo mądra kobieta.

    OdpowiedzUsuń