Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Po drugiej stronie Włodarza

rzut oka na Walim


Z Głuszycy do Walimia jedziemy zwykle okrężną drogą przez Jedlinkę, Olszyniec, Jugowice. Znacznie bliżej byłoby ścieżkami leśnymi nad pięcioma stawami do Przełęczy Marcowej, a dalej czerwonym szlakiem Orłowicza. Ale tę leśną trasę możemy pokonać tylko mocnym „łazikiem”, a najlepiej pieszo. Walim leży dokładnie na wysokości Głuszycy, ale po drugiej, wschodniej stronie masywu Włodarza.

Z Jugowic do Walimia wiedzie jeszcze jedna droga, nie tak dobra, znacznie mniej uczęszczana, ale za to prowadząca jednym z piękniejszych miejsc w Górach Sowich. To droga przez Dział Jawornicki. Na mapie widać ją jak na dłoni. Jest prawie równoległa do tej głównej drogi z Jugowic do Walimia, tylko że niższej klasy i prowadząca przez „dzikie” tereny zagubione w gąszczu lasów i gór. Najlepiej jechać tedy „maluchem” lub rowerem, a jeszcze lepiej iść pieszo.

Miłośnicy pięknych widoków górskich i miejsc oddalonych nieco od skupisk wiejskich, ewentualnie kierowcy, którzy cenią sobie ryzyko, powinni wybrać drogę przez Jawornik. W Jugowicach skręcamy zaraz za mostem nad Bystrzycą w prawo, pozostawiając budynek szkoły po lewej stronie i jedziemy sobie przez wieś lekko w górę. Zapewniam, im wyżej, tym ciekawiej. Dopiero tam wysoko rozpościerają się widoki, którymi można się zachwycić.

Jest to zarazem droga do kolejnej atrakcji turystycznej w Górach Sowich (obok Rzeczki i Osówki), mianowicie - do Włodarza. To największy kompleks podziemnych sztolni, świetnie zagospodarowany, robiący duże wrażenie.

Odkąd podziemia pod Włodarzem zostały oddane do użytku, droga przez Przełęcz Jawornicką stała się bardziej uczęszczana. Być może skutkiem tego jest pokryta asfaltem, po którym jedzie się jak autostradą  dla malucha. Trzeba więc uważać, by zanadto się nie rozpędzać, bo jest to tylko jedna wąska ścieżka asfaltowa. Jak jedzie z naprzeciwka „wypasiona bryka”, najlepiej się zatrzymać i przenieść „malucha” z drogi, co można zrobić we dwóch Pudzianów, ewentualnie czterech Janikowskich. Ci którzy przejadą tą drogą choć raz, mimo wszystko, wracają tutaj częściej, bo droga prowadzi wśród gór urzekających urodą. Trudno się dziwić, że coraz więcej ludzi z dużych miast  nabywa tu działki budowlane i stawia coraz to piękniejsze dacze.

Droga bez wątpienia doprowadzi do celu, a celem jest Walim. Nawet u samej góry, gdzie rozgałęzia się w dwie strony, można śmiało zagrać w marynarza. Obojętnie, czy pojedziemy w lewo, czy w prawo, dotrzemy do celu, a jest nim, nie waham się tego powiedzieć  -  jedna z najpiękniej położonych w Sudetach miejscowości. Nie wiem dlaczego, czy z zupełnego przypadku, czy przekory  -  nazwana dziwacznie i deprymująco  -  Walim. Gdyby autor pomysłu nazwania tej wsi Walimiem był prorokiem, nie zdziwiłbym się wcale. Walim wciąż jeszcze straszy rozbebeszonymi ruinami wielkiej fabryki, to za mało powiedziane, wielkiego kompleksu fabrycznego, słynnego na świecie przedsiębiorstwa lniarskiego, które legło w gruzy, gdy tylko nastała nowa Polska, III Rzeczpospolita, wyzwolona, demokratyczna, solidarna. Nie będę się rozpisywał o swoistym paradoksie tego zdarzenia. Wolna Polska przyniosła klęskę gospodarczą dla tej cudownie położonej w górach, pozostawionej sobie, bezsilnej i bezradnej uprzemysłowionej osady. Tak więc dziś rzeczywiście można mówić o tej wsi  - że jest to Walim, choć do zawalenia pozostało już niewiele.  Z zakładów włókienniczych nie zostało nic, (tylko ruiny) z sypiących się budynków publicznych i mieszkalnych też coraz mniej. Gmina Walim się odradza, powstaje z martwych, promieniuje i zachwyca nowym budownictwem. Ale wciąż jeszcze razi kontrastami. To tak jakby pięknie zagospodarowane i utrzymane ogrodnictwo zostało zarzucone szpetnymi odpadami.

Pisałem już o tym i będę to powtarzał jak buddyjską mantrę  -  Walim, to dla Wałbrzycha małe Zakopane. Mógłby Wałbrzych powalczyć tak samo jak o odzyskanie grodzkości, o zmianę nazwy Walimia. Niechby nazywał się  Sowidom, nie mówiąc o historycznej z tłumaczenia niemieckiego wynikającej nazwie Wieś Waltera, albo Waltergród.  Brzmiało by to trochę lepiej, ale niech już tak zostanie jak jest. Wałbrzych powinien dostrzec nieograniczone możliwości w zakresie rekreacji i wypoczynku swoich mieszkańców, zwłaszcza wypoczynku sobotnio-niedzielnego, w tej tak blisko siebie położonej miejscowości.

Walim to w ogóle - ziemia nieznana, albo też ziemia obiecana, tak samo jak dla Mojżeszowych Izraelitów biblijna Palestyna Wcale nie trzeba zbyt wiele czynić, by Walim stał się znanym w całym kraju ośrodkiem turystycznym, trzeba tylko pozwolić, zachęcić i pomóc ludziom w przejmowaniu inicjatywy i realizowaniu swej przedsiębiorczości. Potrzeba też nowego Mojżesza – Polonusa, takiego jak przed laty był dla Walimia Carl Abraham Zedlitz, który sprawił, że skrawek tego uroczyska rozwinął się gospodarczo. Teraz powinien się rozwijać w nowej dziedzinie gospodarczej -  w turystyce, rekreacji i wypoczynku, co pozwoliłoby zapełnić się latem -  letnikami i turystami, a zimą – miłośnikami zimowego szaleństwa. Walim, to nasza wałbrzyska „ziemia obiecana”, wciąż oczekująca na „wygnańców” z  pękających w szwach osiedlowych blokowisk dużych miast.
 
To tyle „na gorąco” zebranych refleksji jakie nasunęły mi się z wycieczki do Walimia drogą przez tzw. Dział Jawornicki. Mam nadzieję, że pisząc o tym sprawiłem satysfakcję i  Jedlińskiej Kopie, i Jawornikowi,  i Mosznej, położonym w masywie Włodarza w Górach Sowich, bo  wszystkie one wyznaczają od zachodu granice Działu Jawornickiego, tak jak od południowego- wschodu mniej znane wierzchołki głównego masywu Gór Sowich z Wielką Sową na czele.

I co najważniejsze  -  dosłownie parę kilometrów spacerkiem na zachód szlakami lub ścieżkami leśnymi, po drugiej stronie Jawornika, w kolejnej kotlinie górskiej, leży moje miasto – Głuszyca, tak samo pięknie położone jak Walim i czekające na swojego Mojżesza.

2 komentarze:

  1. W ostatnią sobotę,w Walimiu odbyła się mała impreza,która dotyczyła nagrodzonego filmu Łukasza Kazka i starych klisz Filipa Rozbickiego.
    https://www.youtube.com/watch?v=HRacqu90ndc

    Dwukrotnie w tym roku przeszedłem po Dziale Jawornickim z którego są jeszcze piękniejsze widoki,np ze Stankowej Góry(626mnpm).Na tej górze ukrywali się Niemcy przed nadchodzącą Armią Czerwoną.Widać z niej Przeł.Walimską i Patelnie Walimskie.Wędrówkę przez Dział Jawornicki można rozpocząć w okolicy Szkoły Podst.w Jugowicach.Można tu trafić na trenujących 4x4:
    https://www.youtube.com/watch?v=ozJ5nek_SLM

    Przez Walim biegnie droga wojewódzka 383 długości 28 km łącząca Jedlinę Zdrój z Dzierżoniowem.Jest to droga o szczególnych walorach widokowych.

    Mieszkałem w przysiółku Walimia Siedlików-kiedyś Zedlitzheide.
    W czasie wojny siedmioletniej Walim był podzielony między wojska pruskie i austro-węgierskie.Jak przebiegała granica...nie wiem,wiem,że ówcześni mieszkańcy Walimia byli ograbiani przez obie armie,nie mieli możliwości grzebania zmarłych.
    https://www.youtube.com/watch?v=sGPK9bKcAYM

    A tak pisze Czesław Białczyński;
    "Walim-Wielki-Weski-Walimowie to Olbrzymowie inaczej Wołoci,a to synonim plemienia Wielotów-Wołotów-Walimów z Łużyc...i projekt Olbrzym-Riese"

    "Walim na żądanie"-przystanek autobusowy
    "Walim na Walim"-gdy schodzimy z Wielkiej Sowy
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanuję wiedzę pana Michalika.Z przyjemnością słucham sobotnich felietonów .Obiecuje sobie ,że skorzystam i przemaszeruję wytyczonymi i sprawdzonymi szlakami.Dziękuję

    OdpowiedzUsuń