Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 5 listopada 2017

I znów przed nami - gra o wszystko !

Krzyżowa  -  symbol pojednania






Dzisiejszy felieton związany z zbliżającym się Świętem Niepodległości zacznę od rzeczy niewątpliwie zaskakującej, od apologii Anglika, Normana Daviesa. Nie będę mówił zbyt szczegółowo kim jest Norman Davies. Z jego biografią możemy się zapoznać z łatwością w Internecie. Najważniejszym jest, że ten wybitny angielski historyk nauczył się języka polskiego (m. in. z powodu żony, Polki), stał się autorem kilku najgłośniejszych książek związanych z historią Polski, a cały świat naukowy uważa go za jednego z najwybitniejszych znawców naszej historii. Wszystkie jego książki to dzieła wysokiego lotu,  cieszą się też ogromnym zainteresowaniem, wśród nas Dolnoślązaków, szczególnie książka o Wrocławiu – „Mikrokosmos”. Największy rozgłos zdobyła kilkusetstronicowa historia Polski „Boże Igrzyska”, stając się absolutnym bestsellerem (przeszło 150 000 egzemplarzy).


Tytuł książki wywodzi się z fraszki Jana Kochanowskiego „Człowiek boże igrzysko”. Dla Normana Daviesa takim miejscem igrzysk bożych była Polska, której los często płatał złośliwe figle, ale żywe poczucie tożsamości narodowościowej towarzyszyło zawsze Polakom w ich walce o przetrwanie. O książce tej pisał Stanisław Barańczyk, co następuje:


„To dzieło jest doprawdy wspaniałe i bez wątpienia stanowi najlepsze dostępne wprowadzenie do nieprawdopodobnie zagmatwanej historii Polski. I nie chodzi tu tylko o jego zalety naukowe i badawcze, Ani o to, że książkę czyta się znakomicie dzięki niezwykle barwnemu stylowi autora, trafnemu wyborowi źródeł historycznych i ogromnemu poczuciu humoru. Najważniejsze, że profesor Davies zdołał zachować równowagę pomiędzy wyrozumiałością i obiektywnością, współczuciem i krytyką”.


Dla mnie osobiście wyjątkowość tej książki wynika z niebywałego talentu Normana Daviesa w pisaniu historii językiem literackim, w sposób taki, że chce się ją czytać. Każda jego książka wciąga jak powieść sensacyjna i zaskakuje znajomością nie tylko historii, ale i literatury. Autor z ogromnym wyczuciem wybiera teksty pisane, wiersze i anegdoty, bardzo często dowcipne i humorystyczne, ubarwiając w ten sposób tok interpretacji wydarzeń historycznych.. To jest po prostu zadziwiająca komasacja ciekawostek, które zgromadził Norman Davies w trakcie pracy twórczej, przy czym można odnieść wrażenie, że wszystkie one były tak samo interesujące i intrygujące dla autora jak stają się dla czytelnika. 


Kocham też  Daviesa za jego „policentryzm”. Gdyby nie jego nazwisko i to, że już wcześniej dowiedziałem się, że jest Anglikiem, mógłbym sądzić, że jest to autentyczny Polak-patriota. Mądrzy czytelnicy powiedzieliby dziś – „prawdziwy patriota”. On kocha Polskę, a daje się to odczuć na każdej stronie tej pękatej księgi.

Zdumiewa mnie także niepospolity ogrom wiedzy historycznej Normana Daviesa, zdolność oglądu polskiej historii w kontekście tego wszystkiego, co się działo wcześniej i później na Wschodzie i Zachodzie Europy. Nasz kraj znalazł się pod koniec XVIII i w XIX wieku w kleszczach dwóch rosnących w potęgę mocarstw – Rosji i Prus (a następnie Niemiec). Doszła do tego monarchia austriackich Habsburgów, uznawana już wcześniej za „więzienie narodów”.


Trudno się dziwić, że I wojna światowa stała się dla mądrych Polaków grą o wszystko. Po raz pierwszy w tej wojnie starli się ze sobą zaborcy Polski, dotychczas zgodnie tłumiący wszystkie zrywy niepodległościowe Polaków. W dodatku stała się rzecz nieprawdopodobna. Wszyscy trzej zaborcy ponieśli w tej wojnie klęskę. Upadł carat rosyjski w wyniku Rewolucji Październikowej. Klęskę w starciu z entantą ponieśli Austro-Węgry i Niemcy. Ziemie polskie stały się miejscem igrzysk zbrojnych pomiędzy zwaśnionymi stronami, ale także miejscem przetargu w pozyskaniu Polaków do wojny po jednej lub drugiej stronie.

Jak pisze Norman Davies w takiej właśnie sytuacji we wrześniu 1914 roku Edward Słoński napisał najlepiej może znany wiersz z lat wojny:

Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
wsłuchani w armat huk
stoimy na wprost siebie –
Ja – wróg twój, ty - mój wróg !

A gdy mnie z dala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.
Bo wciąż na jawie widzę
i co noc mi się śni,
że ta co nie zginęła
wyrośnie z naszej krwi.

Zaiste trzeba było proroczej wizji, by już na początku wojny przewidzieć jej nieprawdopodobny finał.

Trzeba też było rozsądku politycznego i odwagi Józefa Piłsudskiego, by odmówić w odpowiednim momencie współpracy z Niemcami, a następnie zdecydować się na objęcie władzy na zdruzgotanym wojną obszarze rodzącej się do życia Rzeczpospolitej.

Norman Davies przytacza bardzo ważny i nie pozostawiający żadnych złudzeń co do postawy Józefa Piłsudskiego dokument z 21 lipca 1917 roku. Jego rozmowa z von Beslerem, niemieckim generał-gubernatorem Warszawy, miała przebieg absolutnie bezkompromisowy:

- „Czy sądzi Pan, Ekscelencjo – powiedział Piłsudski- że Naród da się oszukać frazesem lub obietnicą? Czy myśli Pan, że jeżeli nalepicie orła polskiego na każdy palec u ręki, która nas dławi, to przez to Polacy zaczną uważać morderczy uścisk tej ręki za wyraz miłości i przyjaźni?

Von Besler zrywa się, staje przed brygadierem czerwony z uniesienia.

-Herr von Piłsudski! – krzyczy – krótko i węzłowato. W tym wielkim historycznym momencie Polsce potrzeba wielkich ludzie. Pan jest jedynym jakiego znam, jakiego odkryłem. Niech Pan pójdzie z nami. Damy Panu wszystko, siłę, sławę, pieniądze. Pan zaś odda olbrzymią przysługę swojej ojczyźnie.

Piłsudski słucha, bębniąc palcami po stole.

-Pan mnie nie rozumie, Ekscelencjo – odpowiada spokojnie – Pan nie chce mnie zrozumieć. Gdybym przyjął Pańską propozycję, wy Niemcy, zyskalibyście jednego człowieka, ja zaś straciłbym cały Naród.

To była właśnie gra o wszystko. Pójście na współpracę z Niemcami mogło zniweczyć cały dotychczasowy trud i poświęcenie Legionów Polskich. Piłsudski nie dał się kupić Niemcom. Ten moment zaważył na przyszłości Polski. 

Przypomina mi się „złota myśl” Pawła Jasienicy o tym, że bardzo często umysły i charaktery pojedynczych osób wpływają na dzieje państw, a nieraz rozstrzygają o nich. Tak było w tym niezmiernie ważnym momencie dziejowym.

Mam nadzieję, że te rozważania stanowią dobry przyczynek do refleksji nad naszym narodowym Świętem Niepodległości. Obchodzimy je co roku, ale niestety, tak jakby to wynikało z narzuconego nam przez władze obowiązku, a nie z potrzeby serca i duszy. Wciąż jeszcze funkcjonują wśród organizatorów dawne nawyki – jak jest święto, to musi być pompatyczna akademia, a zarazem  patos przemówień i celebra. 

Warto pomyśleć nad tym co zrobić, by to święto nie było wykorzystywane dla doraźnych celów politycznych, nie dzieliło nas Polaków, lecz łączyło, żeby stało się świętem dumy narodowej z powodu odzyskania w 1918 roku niepodległości, ale zarazem świętem radości i młodzieńczego entuzjazmu, żebyśmy mogli w tym dniu się cieszyć,  zabawić i zrelaksować.  Co zrobić by tak jak Boże Narodzenie lub Wielkanoc zagościło ono na stałe w naszych domach, nie tylko poprzez wywieszenie biało-czerwonej flagi?


Wiem, to nie może mieć miejsca w tym roku, kiedy tak mocno tkwi w naszych sercach pamięć o samospaleniu Piotra S. On to zrobił w trosce o Polskę. Gdyby ten czyn wstrząsnął naszymi sumieniami, gdyby stał się momentem zwrotnym w opętańczym, chocholim tańcu Polaków, dzielących się na dwa wrogie obozy, skaczących sobie do oczu, wzniecających pożary politycznych waśni, zamiast szukać porozumienia i zgody.  Gdyby nasz kraj przestał być „bożym igrzyskiem” bezsensownej wojny politycznej, rozpalającym to co najgorsze w człowieku – nienawiść i pragnienie zemsty.

Gdyby – ach, ja marzę !

Przed nami ponownie -  gra o wszystko ! Pomyślmy nad tym tego roku 11 listopada z okazji Święta Niepodległości.




4 komentarze:

  1. Nie tak łatwo coś mądrego napisać pod taką rozprawą naukową.
    Na początek więc napiszę, że też uważam Normana Davisa za wybitnego pisarza i historyka. Kilka razy słuchałam i oglądałam wywiady z nim w TVP.
    Tekst Twój przeczytał też osobisty historyk i wielu miejscach się z Tobą zgadza, a kilku jednak nie...
    Powrócę do tematu jak historyk wróci bo musiał pilnie wyjść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie skorzystam z uwag Twojego męża, ale proszę nie traktować tego co piszę w poście blogowym za "rozprawę naukową". To jest tylko moja subiektywna opinia o N. Daviesie i skrótowe przytoczenie dwóch fragmentów z jego książki z moimi osobistymi wnioskami. Oczywiście mogę się mylić, dlatego proszę o c.d. komentarza.

      Usuń
    2. No to jestem tak jak obiecałam.
      Najpierw moja uwaga: Wydaje mi się, że historycznie biorąc to dla Polaków państwo się liczyło tylko wtedy gdy je tracili.
      A jeśli chodzi o Wielkich Polaków, to /jak twierdzi mój mąż/byli też przywódcy innych partii politycznych w tamtych czasach: Roman Dmowski, Wincenty Witos, Wojciech Korfanty, Ignacy Daszyński ... i oni też odłożyli na bok własne aspiracje polityczne.

      A przed chwilą usłyszałam w TVP, że w najbliższą środę ma być Wielki Test o Piłsudskim.
      Pewnie będziemy oglądać.
      A jeśli chodzi o to pojednanie - to ja sobie tego jakoś nie wyobrażam w najbliższych latach.
      Przepraszam, że tak chaotycznie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dziekuję za cd. komentarza. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś
      Oczywiście, że mamy więcej Wielkich Polaków. Można by jeszcze dodać Paderweskiego i Narutowicza z tych czasów. Ten fakt, ze Piłsudski odmówił wsparcia dla Niemców, mimo że chcieli go przekupić, okazał się zdaniem Daviesa ogromnie ważnym i ja podzielam tę opinię, zresztą potwierdziły to dalsze losy Polski. Oczywiście w poście blogowym staram się pisać jak najkrocej, a na temat odzyskania niepodległości napisano już dużo książek i nie mozna powiedzieć, że został wyczerpany do cna. Ja też nie mam złudzeń do szybkiego pojednania po tym, co miało miejsce w polityce, ale trzeba do tego dążyć, by nie było tak, ze Polak będzie strzelał do Polaka. Dziękuję Ci Jadwigo za to, że w tą niedzielę poświęciłaś czas na rozmowę ze mną. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń