Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

wtorek, 21 listopada 2017

Od czytania wierszy głowa nie boli



Motto:        

„Młody poeto, się nie przejmuj
Odra płynie. Od skał
Nieraz będzie, że z głowy ci zdejmą,
to znów założą laur.

Wiedz, że recenzje to carska kopiejka
z tyłka gęsi, co na księżyc gęgają.
Ty się ucz konstrukcji od Van Eycka,
Pióro twe nich stroi Alkajos.

A wiedz, że pióro to muzyczne narzędzie.
Nie jak mysz, lecz jak struna drżyj.
Mowę jak ziemię spulchniaj. Sól syp wszędzie.
Jak „Largo” Haendla żyj…

A skrzypce to narzędzie. A ojczyzna szeroka
Od Wisły po Jangtsekjang,
Lecz ucz się pisać wierszy na polskich obłokach.
Na Stwosza obłokach. Tak.

Z przyrodą wejdź w konszachty. Umiej być psem i ptakiem,
lwem i wężem, i lisem rudym.
Na czarnoleskiej muzie jak na klaczy siedź okrakiem
Zakręć kran z cudem…

Sztuka jest ostro trudna. Wiele sekretów ma.
Precyzyjna jak świetny zegarek.
Trzeba czuwać i czuwać, by nie chwyciła rdza
Delikatnych naszych obrabiarek…”


Plączą mi się po głowie strofy mistrza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, kołatają i dzwonią, gdy łopatą dotknę zagrzebanych w ziemi kamieni, by znów stać się cichymi jak pogodne baranki w chmurach, bo dzień dziś jest w miarę ciepły, słoneczny. Wprawdzie to listopad, miesiąc nieprzewidywalny, koniec „babiego lata”, zatrzęsienie dżdżystych, pochmurnych dni, gdy nostalgia kłuje jak szpilki serce, a świat staje się ponury, obcy, niepokojący. Ale dziś jest złociście i srebrzyście, więc nie mogłem odpowiedzieć negatywnie żonie, która z promiennym uśmiechem z samego rana orzekła mimochodem: grządki trzeba by wreszcie skopać.

Jestem więc w ogródku, przekopuję w miarę pulchną ziemię, współczuję obwisłym i usychającym pąkom jeszcze niedawno świeżo kwitnących georginii, które dotknęło którejś nocy mroźne tchnienie zimy, szkoda mi zielonych kępek trawy, która porosła grządki i teraz pod łopatą znajduje swój ziemisty grób. Świat jest zbudowany na czyimś unicestwianiu, nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Na szczątkach jednych roślin spulchniających glebę rosną nowe roślinki, jedne żyjątka zjadają drugie, by stać się ofiarami trzecich. A człowiek, wielka istota myśląca, posiadająca duszę, wartości etyczne, wiedzę i doświadczenie  -  jawi się w swej istocie najbardziej okrutny. Człowiek żyje z doskonale zorganizowanego, powszechnego i wszechogarniającego unicestwiania innych istot żyjących (świata roślin i zwierząt). Postęp świata ludzkiego polega na doskonaleniu narzędzi i metod tego procederu.

Nie, dalej już nie mogę, zasypuję tę ścieżkę myślenia. Burzy ona spokój wewnętrzny. A przecież jest piękny, słoneczny dzionek. A w mej duszy zagrały strofy poezji. Tej od których rozpocząłem dzisiejsze opowiadanie. A poeta pisze o sztuce tworzenia, o tym by nie poddawać się łatwo niepowodzeniom, by się uparcie uczyć od wielkich mistrzów. Pisze by z przyrodą wejść w konszachty, z niej czerpać wzory do naśladowania, bo przyroda, to dzieło sztuki absolutne i niepowtarzalne.

Co to jest poezja? Do czego nam potrzebna? Czy dziś w świecie wirtualnym, w dobie techniki elektronicznej, która uczyniła świat i człowieka jeszcze mniej poznawalnym, niż dotąd, mamy czas na zabawę ze sztuką wierszowaną?

Myślę, że tak, że czas poświęcony poezji nie jest czasem straconym. Poezja to wrażliwość na ład i piękno otaczającego nas świata, to miłość do drugiego człowieka i współczucie w jego cierpieniu. To dzięki poezji stajemy się ludzcy. Poezja to zwierciadło duszy, a wiersz jest jej lustrzanym odbiciem. Dzięki poezji, a w szerszym ujęciu, dzięki sztuce, człowiek staje się lepszy.

Ale jak napisał Gałczyński, „sztuka jest ostro trudna”, więc by ja poznać, by swobodniej z nią obcować, trzeba ją cenić i szanować:

Jutro popłyniemy daleko,
jeszcze dalej niż te obłoki,
pokłonimy się nowym brzegom,
odkryjemy nowe zatoki,

nowe ryby znajdziemy w jeziorach,
nowe gwiazdy złowimy w niebie,
popłyniemy daleko, daleko,
jak najdalej, jak najdalej przed siebie.

Starym borom nowe damy imię,
nowe ptaki znajdziemy i wody,
posłuchamy jak bije olbrzymie,
zielone serce przyrody.

Jak to dobrze, że każdego dnia jest przed nami jutro, a jutro to właśnie nadzieja, że spełni się to, co się nie spełniło dziś. Optymiści wierzą, że jutro będzie lepiej i to pozwala im zachować pogodę ducha. Pomyślałem sobie, dość tego kopania. Przecież resztę mogę zrobić jutro. A dziś – biorę do ręki tomik poezji K.I. Gałczyńskiego – „trzeba czuwać by nie chwyciła rdza, naszych delikatnych obrabiarek”.

Moi drodzy, zachęcam, zróbcie to samo!

Fot. Zbigniew Dawidowicz

4 komentarze:

  1. Przepiekny tekst.
    Moje uznanie.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję "Stokrotko". Miło mi to usłyszeć wlaśnie od Ciebie.

      Usuń
  2. Dobrze wpisałeś się w prace na Waszym ogrodzie.Muszę Tobie się pochwalić,ze również jestem w trakcie zakończenia prac ogrodowych i wykopywania dalii aby je przechować na kolejny rok. A wiersze K.I. Gałczyńskiego piękne.Mam również tomik wierszy tego poety i zaczynam czytać po Twoim blogu ,natomiast pisanie wierszy drogi Staszku pozostawiam Tobie. Jedyne co mógłbym zrobić to napisać wiersz miłosny do drogiej mnie białogłowy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mógłbym jest bardzo obiecujące. Czekamy na ten moment niecierpliwie - ja i Twoja białogłowa. Gdy już dopadnie Cię wena, pamiętaj - jej imię Irena.

      Usuń