Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

środa, 15 listopada 2017

Spokojna ziemia - Mieroszów ?

Schronisko górskie "Andrzejówka"


Mieroszów jak się okazuje, to był nie tylko spokojny kraj, czy spokojna ziemia, jak sugeruje niemiecka nazwa Mieroszowa – Friedland, ale także ziemia przyjazna dla turystów. Friedlandów jest więcej na świecie, z wszystkimi utrzymuje miasto przyjazne kontakty, ale Mieroszów jest jedyny i to nie tylko dlatego, że zmienił po wojnie swoją dawną, obco brzmiącą nazwę, z Frydlantu (1945) na Mieroszów (1946), ale także ze względu na swą historię.  Mieroszów ma swoją specyfikę, która czyni, że jest jednym z ciekawszych i budzących podziw miasteczek na Dolnym Śląsku. Emanuje prostotą, skromnością i swojskim kolorytem. Być może dlatego, że jest miasteczkiem kresowym. I takim był od zawsze  -  miastem granicznym pomiędzy Czechami, a  Dolnym Śląskiem. Wymieniam nazwę Śląska, bo jak wiadomo był on częścią składową Polski Piastów, a potem znalazł się we władaniu Habsburgów, a potem Hohenzollernów i jeszcze dalej Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. Wszystkie te przemiany nie zmieniły jednego. Mieroszów był i pozostał miastem śląskim i do tego granicznym.


A ponieważ od czasów prehistorycznych prowadził tędy szlak handlowy z południa na północ Europy, miasto przyzwyczaiło się być otwartym dla przybyszów z różnych stron świata,  gospodarnym i gościnnym, choć nie zawsze wychodziło mu to na dobre. 

Los tak chciał, że Mieroszów także w naszych czasach i to na wskroś współczesnych miał okazję się sprawdzić jako miasto otwarte. A stało się to z chwilą uruchomienia ruchu granicznego z Czechami. Polsko-czeskie przejście graniczne w Golińsku odgrywało dużą rolę przez wiele lat i ściągało do Mieroszowa podróżnych tzw. małego ruchu granicznego, a przy okazji  turystów i wycieczkowiczów. Mieroszów stanął na wysokości zadania i mógł się szczycić najlepiej rozwiniętą bazą hotelowo-gastronomiczną w powiecie wałbrzyskim, no może poza Szczawnem-Zdrój i samym Wałbrzychem, choć z  największym miastem naszego regionu różnie pod tym względem bywało.
Rozpędziłem się trochę w tej laudacji na cześć Mieroszowa, sięgając od razu po laury z niedalekiej przeszłości, a tu trzeba przecież o wszystkim po kolei. Zacznijmy więc od położenia Mieroszowa i jego historii.


Mieroszów  -  leży po drugiej, zachodniej stronie Gór Kamiennych, w długiej kotlinie śródgórskiej, zwanej Obniżeniem Mieroszowskim.

Od  wschodu oddzielają go Góry Suche, od północy Masyw Lesistej, zaś od zachodu Zawory, a dalej na południe Mieroszowskie Ściany.  Już to znakomite położenie w otoczeniu kilku łańcuchów górskich, urozmaiconych geologicznie i krajobrazowo, sytuują miasto jako atrakcję turystyczną. Osią obniżenia jest rzeka Ścinawka, nad którą rozpostarło się miasteczko. Mieroszów ma „pod nosem” prawdziwe cacko architektoniczno- krajobrazowe, ongiś słynący w całej Europie zdrój, Sokołowsko, dziś mocno kulejący, ale z symptomami powrotu do dawnej świetności.

Zabudowania miejskie Mieroszowa leżą na wysokości od 475 do 530 m. npm. Centrum miasta zajmuje zbocze Góry Kościelnej, opadające ku Ścinawce. Miasto liczy sobie ok. 5 tys. mieszkańców na obszarze 1.022 ha (w tym 695 ha użytków rolnych i 148 ha lasów).

Początki Mieroszowa sięgają XIII wieku. Założona tutaj wieś przez benedyktynów z Broumova znalazła się w dobrach nowo zbudowanego zamku Radosno w Górach Suchych i weszła w obręb księstwa świdnickiego. Dzięki korzystnemu położeniu na trakcie handlowym łączącym Świdnicę z Broumowem wieś rozwinęła się dość szybko i już około 1300 roku otrzymała prawa miejskie. Dość wcześnie, bo już w 1354 roku został wzniesiony kościół parafialny. Pod koniec XIV wieku wdowa po księciu Bolku II Małym (ostatnim z książąt piastowskich), Agnieszka, przekazała w lenno zamek Radosno i całą okolicę biskupowi Przecławiowi z Pogorzeli, ale władzę zwierzchnia przejął nad tą ziemią cesarz Karol IV.

W czasie wojen husyckich w 1427 roku mała osada targowa o drewnianej zabudowie, nie ogrodzona murami obronnymi, padła łupem zbrojnej czeredy husyckiej i została doszczętnie spalona. W drugiej połowie XV wieku miasto odbudowało się dość szybki i urosło do jednego z większych  w Sudetach. W 1509 roku Mieroszów stał się własnością hrabiego Konrada von Hochberga z Książa. Od 1555 roku przeważali tu ewangelicy, którzy przejęli kościół parafialny. Pomyślny rozwój miasta przerywały zarazy i pożary, a także morowe powietrze, które nawiedziło miasto pod koniec XVI wieku i pochłonęło ponad 500 mieszkańców.

Ponowne zniszczenie miasta miało miejsce w czasie wojny 30-letniej. Kilkakrotnie Mieroszów został splądrowany i spalony. Podczas drugiego pożaru w 1630 roku spłonęło 80 budynków, w tym kościół i ratusz.

Jak widzimy w dalekiej przeszłości nie był Mieroszów zbyt spokojną przystanią, ale dzielił po prostu ciężkie losy całego Śląska, ziemi która na owe czasy była nieźle rozwinięta i stanowiła powód, by wyciągać po nią zbrojne ramię.

Miasto leczyło jednak szybko rany, a sprzyjało temu korzystne położenie i postępujący rozwój całego Śląska. W 1871 roku miasto liczyło już 252 domy. Jeszcze szybciej zaczęło się rozwijać po przeprowadzeniu tędy linii kolejowej z Kuźnic Świdnickich do Mezimesti. Wzniesiono wówczas wiele okazałych domów publicznych, m. in. wybudowano nowy, górujący nad miastem, okazały kościół ewangelicki.

Rozwojowi miasta sprzyjał rozwój tkactwa lnianego i bawełnianego w tym regionie, a także ożywiony ruch turystyczny z Wałbrzycha i Sokołowska do „skalnych miast” w Adrspachu i Teplicach nad Metuji.

W okresie międzywojennym miasto przeżywało kryzys, ale pozostało ośrodkiem ruchu turystycznego. Były w nim 4 hotele, 11 gospód, 12 pensjonatów i schronisko młodzieżowe o 70 miejscach. Popularnym letniskiem była pobliska Różana, nieco mniej Kowalowa. We wszystkich przewodnikach sławiono piękno krajobrazów, bogactwo przyrody i korzystne warunki zdrowotne tej okolicy. Polecano też malowniczy widok na miasto i otaczające je góry z wysokości ul. Kościelnej .
W czasie II wojny światowej powstał tu jeden z większych obozów pracy – filii Gross-Rosen, mieszczący się na północ od miasta w części zwanej po wojnie – Viktoria. Z prowadzonych badań historycznych wynika, ze przebywało tu na koniec wojny ok. 10 tysięcy więźniów. Więźniowie, głównie Żydzi, Polacy, Rosjanie i innych narodowości, pracowali w miejscowych fabrykach przestawionych na produkcję wojenną.

Z wojny wyszedł Mieroszów bez zniszczeń, ale jak większość miejscowości w Sudetach, mocno zaniedbany i okaleczony.
Przez długie lata PRL-u Mieroszów był ośrodkiem przemysłu włókienniczego i drzewnego („Camela” i „Stolbud”). W wyniku przeobrażeń posierpniowych fabryki uległy przekształceniom, powstało też kilka drobnych firm produkcyjno-handlowych. Niewielkie znaczenie dla gminy miało i ma rolnictwo. Obecnie prosperuje zaledwie kilkanaście gospodarstw rolnych na terenach wiejskich. W mieście i otaczających go wsiach na czele z Sokołowskiem, rozwinęło się zaplecze handlowo-usługowe i baza hotelowo – gastronomiczna.

Ma Mieroszów wiele  pomysłów na miarę ponad lokalną, jak chociażby współpraca z Danią lub udział w stowarzyszeniu miast partnerskich o nazwie Friedland. Ma też wiele ambitnych planów w chwili obecnej, m. in. przy współpracy ze stroną czeską. Ma więc szanse Mieroszów by krocząc tą drogą budować mozolnie perspektywy rozwoju gospodarczego w oparciu o turystykę, sport i rekreację.

No i rzecz najważniejsza. Ma Mieroszów najdroższy skarb dany mu przez naturę. Jest położony w cudownym miejscu w otoczeniu górskim. Mówiłem o tym w radiu „złote przeboje”, wskazując na niezwykłą, a zarazem niedostatecznie wykorzystaną atrakcyjność położenia miasta, widoków górskich i miejsc, które mogłyby się stać Mekką turystyczną, sportową i zdrowotną. Bo przecież tuż u boku Mieroszowa jest unicestwiony w latach PRL-u znany ongiś w Europie kurort – Sokołowsko.

Odziedziczył Mieroszów jako gmina bezcenną atrakcję turystyczną  -  Przełom Trzech Dolin pod najwyższym szczytem w Górach Kamiennych, Waligórą, ze schroniskiem górskim „Andrzejkowa”, jednym z najładniejszych architektonicznie schronisk górskich w Sudetach. Mówię - odziedziczył, bo dopiero po wojnie miejsce to znalazło się w granicach administracyjnych gminy Mieroszów, będąc wcześniej ośrodkiem turystycznym  Wałbrzycha.

To właśnie wałbrzyskie towarzystwo turystyczne wybudowało w 1933 roku schronisko „Andrzejówka”.  Stało się ono głośne w całym kraju, gdy były tu organizowane przez wiele lat spopularyzowane przez Polskie Radio, a potem też telewizję, słynne narciarskie Biegi Gwarków. Co stoi na przeszkodzie, by tę tradycję rozwijać i umacniać, tak jak stało się z Biegiem Piastów w niedalekiej Szklarskiej Porębie?

Waligóra przez całe wieki stanowił cel pieszych wycieczek górskich nie tylko zresztą dla Wałbrzyszan, ale też okolicznych miast i wsi, stąd też przebiegające tędy szlaki górskie, łączące „Andrzejówkę” z innymi atrakcyjnymi miejscami w Sudetach.

Skąd wziął się „szatański pomysł” by w pobliżu „Andrzejówki” uruchomić kamieniołom rujnujący górę Bukowiec, stanowiącą ważny punkt łańcucha górskiego otaczającego Sokołowsko i wpływającą korzystnie na jego mikroklimat?

Ten kamieniołom będący zmorą  Rybnicy Leśnej, a także dzielnicy wałbrzyskiej Glinik, powinien być wystarczającym doświadczeniem, by już nigdy nie godzić się na uruchamianie kopalni skalnych w kompleksach turystycznych. Takim kompleksem jest ta właśnie część Gór Kamiennych z  Mieroszowem, Wałbrzychem  i Głuszycą na czele.

Od wielu lat toczy się „wojna” pomiędzy zwolennikami rozbudowy kamieniołomu, a masami normalnych mieszkańców wsi i budynków przy drogach transportowych oraz poważną liczbą obrońców przyrody, ekologów, a także przeciwnych zagładzie „Andrzejówki” samorządów gmin ościennych, na czele z Wałbrzychem. Okazuje się, że front miłośników przyrody przegrywa z przedsiębiorczym kopaczem Bukowca, a Mieroszów staje się sławny w całej Polsce, ale nie dlatego, że jest przyjaznym dla turystów lecz dlatego, że marnuje szanse by stać się perełką krajobrazową Gór Kamiennych.  

Nie można dopuścić do tego, by jedno z najpiękniejszych miejsc górskich naszego regionu, centralny punkt Gór Suchych, największy węzeł szlaków turystycznych, ośrodek sportów narciarskich, uderzał w oczy „krajobrazem księżycowym”, takim jaki mamy  po drodze do „Andrzejówki” w kamieniołomie na Bukowcu.

Niestety, nie można dziś powiedzieć, że Mieroszów tak jak wcześniej bywało –  to Fridland, czyli „spokojna ziemia”.




3 komentarze:

  1. Z przyjemnością przeczytałam o historii Mieroszowa. Miałam okazje przejeżdżać dwa razy w tym roku przez to miasto( jadąc do Międzygórza). Przejeżdżałam też przez Wałbrzych i jestem mile zaskoczona także i tym miastem. Chętnie poświęciłabym więcej czasu na zwiedzanie tego rejonu. Jak pisała Pani Tokarczuk po premierze "Pokotu", okolice Nowej Rudy to miejsca zapomniane przez Boga. Coś w tym jest. Niedawno też usłyszałam, cała Kotlina Kłodzka jest jak Bieszczady, a Karkonosze, oblegane jak Krupówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. PS. Cytując słowa P. Tokarczuk, miałam na myśli, że okolice Wałbrzych, to miejsca nieodkryte, choć piękne i malownicze, czego dowodem są krajobrazy pokazane w filmie. Rozumiem tez fascynację Pana tym terenem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło usłyszeć to od osoby związanej z ziemią wałbrzyską tylko tym, że mieszka na Dolnym Śląsku. Rzeczywiście i Wałbrzych i okoliczne miasta i gminy zmieniają się na korzyść zwłaszcza pod kątem rozwoju turystyki i wypoczynku. Staram się jak umiem pisać o tym w moim blogu, choć wiem ze nic nie zastąpi bezpośredniej styczności. Myślę, że warto przyjechać do Książą, a przy okazji jest co zwiedzać w całej okolicy. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam !

      Usuń