Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Poeta, pieśniarz, bard "Solidarności"

 
To nie jest dobrze, że w święta zamiast cieszyć się z tego, że mijają one w spokoju i ciszy, wracam do tematu, który nie da się zagłuszyć najwspanialszymi homiliami świątecznymi arcykapłanów. Nawołują oni do posłuszeństwa aktualnej władzy i przerwania sejmowego protestu  przynajmniej w święta Bożego Narodzenia. Niestety, posłom z opozycji trudno się pogodzić z tym, co się stało na oczach wszystkich Polaków właśnie tuż przed świętami, nieomal w przeddzień, kiedy powinniśmy się dzielić opłatkiem.

Napisał o tym bardzo dobitnie  w  internetowym felietonie dziennikarz Jacek Żakowski, odnosząc się do homilii arcybiskupa Warszawy, kardynała Nycza:

Rozumiem, że także ta władza, jak wielu jej poprzedników w historii, obdarowuje Kościół dotacjami, przywilejami, wpływami, które są dla kościelnych instytucji ważne. Ale jednak - jak mówił inny autorytet Kościoła - każdy musi mieć jakieś swoje Westerplatte - "jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych".
Te wartości, Eminencjo, to nie jest tylko beztroskie "świętowanie", śpiewanie pięknych kolęd w rodzinnym ciepełku, radosne wyciąganie paczuszek spod choinki, napełnianie brzuchów odświętnymi daniami. Poza szopką coś jeszcze z tych świąt wynika. I nie chodzi tylko o doraźne, egoistyczne interesy Kościoła. Są chyba w tym porządku wartości także obowiązki wobec naszej politycznej wspólnoty, której wielki dorobek stanowi demokracja rozumiana jako rządy prawa sprawowane przez ogół i dla ogółu wedle wspólnie ustalonych zasad. Czy zdaniem Eminencji, kiedy ten dorobek jest tak brutalnie niszczony, dobrze i sprawiedliwie jest wciąż jeszcze udawać, że nic się nie dzieje i beztrosko stać z boku, jakby to były święta, jak każde inne?
Święta są wielką wartością w Polsce. Oczywiście. Są naszą wspólną wartością. Dlatego ci, którzy swoje osobiste radości tych dni ofiarowują w interesie wspólnoty zasługują na wsparcie. Nie na kwestionowanie wyrzeczeń, które ponoszą. Dlatego marzę, że nim te święta ostatecznie się skończą, Arcybiskup Warszawy znajdzie czas i ochotę, by protestujących odwiedzić. Nie dlatego, by wesprzeć ich politycznie - bo nie jest to misja Kościoła - ale by wyrazić szacunek dla ich ofiarności w interesie wspólnoty. To przecież jest jeden z sensów tych dni, który wszyscy czcimy.

Warto znaleźć chwilę czasu by przeczytać cały felieton Jacka Żakowskiego na internetowej stronie „Wirtualnej Polski” p.t. „Burza po słowach kardynała Nycza”.

A ja chcę przypomnieć czasy, kiedy podobnie jak dziś trzeba było ruszyć do walki w obronie wolności i prawdziwej demokracji w latach 80-tych. A robiła to przede wszystkim młodzież, która zrozumiała, że to jest walka o jej swobodę i  niezawisłość.

A oto parę słów o jednym z nich, dziś już w sędziwym wieku piewcy wolności i praworządności tamtych lat, Andrzeju Garczarku:

„Są pieśni
które się pisało
z wiarą że słowa  z m i e n i a ć  mogą

są pieśni
które trzeba milczeć
w zmowie milczenia
przeciw słowom”


Wpadł mi do rąk maleńki rozmiarami, prawie jak książeczka do modlitwy, tomik wierszy „Krowie cieplo” Andrzeja Garczarka. Z nazwiskiem barda lat 80-tych zetknąłem się przy okazji badania środowiska literackiego tych lat w Warszawie. Tam właśnie brylował także poeta Natan Tannenbaum, który lata dzieciństwa i młodości spędził w Głuszycy. Książeczkę wydał wrocławski teatr „Kalambur” w cyklu „Poeta-pieśniarz” w 1985 roku, starając się w ten sposób ratować przed zapomnieniem teksty najlepszych spośród bardów studenckiego ruchu kulturalnego.

To właśnie o takich studentach -  marzycielach pisał Andrzej w wierszu „Nocne Marki”:

„gotowi ruszać w świat
od zaraz
bez zobowiązań
i bez celu
których mijałem w noc niejedną
mówiąc każdemu: „Marzycielu”

butelką mleka na ulicy
z plastikowego transportera
gaszą pragnienie
nielegalnie
kiedy nad ranem zbyt doskwiera

chleba z piekarni daj im Panie
przy degustacji z piekarzami
który dla śpiących jeszcze stygnie
i powszednieje w swojej liczbie

gotowi ruszać w świat
od zaraz
z chlebakiem tylko brezentowym
z ostatnią książką Cortazara
z jednym biletem tramwajowym


Urodzony w 1947 roku ukończył polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W latach siedemdziesiątych był jednym z autorów i wykonawców legendarnego magazynu radiowego "Zgryz" Macieja Zembatego. W 1981 roku brał udział w Przeglądzie Piosenki Prawdziwej w gdańskiej Hali Oliwii. Zaśpiewał tam swój song pt. Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał. W 1989 r. na antenie radiowej Trójki emitowane były pierwsze odcinki z trwającego blisko dziesięć lat cyklu autorskiego Literacko-muzyczny kantor wymiany myśli i wrażeń. W 1994 r. otrzymał nagrodę im. Jonasza Kofty - za twórczość radiową. Przez wiele lat współpracował z wrocławskim teatrem "Kalambur". Na początku lat dziewięćdziesiątych wg własnego projektu Kantor wymiany na ulicach kilku miast (Wrocław, Lublin, Warszawa) przeprowadził szereg akcji happeningowych. Jest autorem wielu znanych piosenek i ballad: Ballada o chłopcach z bazy Sokołowskiej, Piosenka dla Piotrowskiego poety, Taksówkarz z Pittsburga, Raskolnikow. Od początku lat 2000. mieszka na wsi na Mazurach.

„O poezji wolę mówić skromnie. Wymyślam tylko sztajerki. Szybkie, wolne, smutne, wesołe... Krótkie historyjki „na fleki”, głos męski i gitarę”. Myślę, że najważniejsze w tym fachu jest to, żeby nie kłamać. Kiedy wychodzi człowiek do ludzi sam, z gitarą tylko, oświetlony bezwstydnie reflektorami, to po to, żeby im coś ważnego powiedzieć. O sobie, o nich samych. Na ględzenie szkoda cennego czasu. Na kłamstwie poznają się od razu. Zwłaszcza dzisiaj”.

I taki właśnie jest Andrzej Garczarek, dziś już rzadziej na scenie, wśród rezentuzjazmowanej widowni. No cóż, lata lecą. Jeszcze nie tak dawno koncertował gdzie się dało. O jednej z takich imprez czytam na stronie internetowej:

„ Andrzej Garczarek zaprosił nas wszystkich do swojego muzycznego ogródka, a tam czekało na nas całe mnóstwo atrakcji : wypielęgnowane teksty, smakowite muzyczne kawałki, chwytliwe melodie, skoczne sztajerki oraz liczne grządki z zadumą i melancholią. Ucztowaliśmy razem z gospodarzem i jego przyjaciółmi Mirkiem i Florkiem co chwilę odkrywając w kolejnych kątach muzycznego ogrodu zarówno te dobrze znane jak i te dawno zapomniane czy też zupełnie nowe smakołyki. I tak popijając co tam kto miał pod ręką, podśpiewując kolejne piosenki zasłuchani w głos Andrzeja nawet nie zauważyliśmy że czas nieubłaganie mija i trzeba kończyć. Rozeszliśmy się więc do domów za zgodą gospodarza wynosząc część owoców z ogródka ( płyty rozeszły się w trybie błyskawicznym ) do domu aby móc się nimi dalej cieszyć w domowym zaciszu.
Naprawdę chce bardzo podziękować całemu zespołowi ze ten wieczór i zapewniam że do tego muzycznego ogródka będziemy jeszcze nie raz zaglądać”.   Marek Ł

W moim tomiku Andrzeja Garczarka mam całą rozmaitość jego wierszowania. Żałuję tylko, że mogę delektować się jedynie słowem, a nie muzyką. Ale tak to już jest z poezją śpiewaną. By osiągnąć zupełny efekt, potrzebne jest i jedno i drugie. Dobrze, że w internetowych goglach można obejrzeć i  posłuchać niejednego sztajera w osobistym wykonaniu  autentycznego barda lat 80-tych, który podobnie jak Przemysław Gintrowski, czy Jacek Kaczmarski  przeszedł już do legendy.

„Obywatelu Jakubie Rousseau
powiedzcie szczerze mnie prostemu
czy jest możebne żeby człowiek
przestał być wilkiem człowiekowi

czy taki na ten przykład złodziej
dziewka uliczna
ksiądz dobrodziej
żydowin luter hugenota...
(pyta się moja was głupota)
czy jedna ich kapota grzeje
i jeden strzeże pies u płota?

Czemu wy z ludźmi
tak koniecznie
umawiać chcecie się społecznie?

To prawda, ile to mieliśmy w przeszłości umów społecznych, z których nie zostało nic. A wystarczyłoby tylko jedno, żeby człowiek nie był człowiekowi wilkiem. Są poeci którzy wciąż wierzą, że słowa mogą to zmienić. I za tę wiarę winniśmy ich  czytać i cenić.
Na początku było słowo – czytamy w Piśmie Świętym. Znaczenie słowa potrafili docenić protoplaści naszej religii tysiące lat temu. Jeśli czynią to do dzisiaj poeci i pieśniarze, tacy jak Andrzej Garczarek, to trzeba im oddać hołd i prosić o jeszcze, zwłaszcza dziś w naszej niepokojącej sytuacji, gdy zagraża nam partyjne jedynowładztwo, a w dalszej kolejności dyktatura co najmniej typu PRL-owskiego, to już jest powód, by wskrzesić pamięć Jacka Kaczmarskiego, Przemysława Gintrowskiego, Natana Tenenbauma, Andrzeja Garczarka. 

I nie jest to apel do starszego pokolenia, które pamięta tamte, PRL-owskie czasy z autopsji, ale przede wszystkim do młodzieży. To w trosce o jej przyszłość trzeba postawić tamę oszalałym na punkcie władzy uzurpatorom, którzy przywłaszczyli sobie wielomilionowy kraj nad Wisłą i Odrą, czyniąc z niego podległe imperium, zależne od widzimisię jednego dyktatora.


Fot. Zbigniew Dawidowicz

8 komentarzy:

  1. Tekst Żakowskiego przeczytałem w całości i muszę powiedzieć,że mnie się ten tekkst podoba.Nie jestem pewien czy on dotrze do ks.kardynała.Gdyby zechciał go przeczytać to powinien wziąć swojego sekretarz i iść do Sejmu oraz porozmawiać i podtrzymać na duchu posłów okupujących główną salę obrad.Ale on tego nie zrobi bo co by na to powiedzieli inni hierarchowie i rydzyk/on u mnie jest pisany małą literą/.A wracając do bardów "Solidarności" to ich teksty z lat 80 tych są jak najbardziej na czasie.Pozdrawiam.Miłego drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za to, że nawet w święta znajdujesz czas na czytanie i komentowanie moich przemyśleń.

      Usuń
  2. Boję się nie o siebie, ale o moje wnuki,ich kolegów,koleżanki, czyli naszą młodzież, bo nie wiedzą- i dobrze- jak się żyje w kraju,gdzie jedna partia jest przewodnią siłą narodu,a jej szef uzurpuje sobie prawo decydowania o wszystkim i o wszystkich.Broń nas Panie Boże przed takimi nawiedzonymi prorokami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Stanisławie-pozwolił się Pan"zaszufladkować":)
    Nie mamy w Polsce terroru w imię Boga.Nie giną ludzie pod kołami ciężarówek.W Berlinie narodził się"Bóg na kołach".
    Wprowadźmy w Polsce podatek kościelny-taki jak w Niemczech-8-9% od dochodu,wówczas okaże się ilu tak naprawdę mamy katolików w Polsce.
    Kościół w Niemczech otrzymuje każdego roku 6 miliardów euro z podatku kościelnego!Jest dodatkowo wspomagany przez"biedny"kościół austriacki.Ile kasy otrzymuje Kościół w Polsce?

    bialczynski.pl/2016/12/25/jak-pies-z-kotem-zima/

    www.youtube.com/watch?v=xynusDgSWdM
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie z takim rozwiązaniem w sprawie podatku kościelnego jak w Niemczech. Nie zrobiono tego w czasach "Solidarności" i PO, a teraz to jest nie do pomyślenia. W ogóle sprawa rozdziału Kościoła od państwa jest u nas pustym zapisem konstytucyjnym.
      Dziękuj Henryku za komentarz, choć nie wiem gdzie ja oskarżam kogokolwiek o stosowanie terroru w Polsce, boję się tylko że to może mieć miejsce jeśli przestanie funkcjonować prawo i sprawiedliwość, a na to się zanosi.

      Usuń
    2. O terror Pana nie oskarżam.Chodzi mi tylko,że mamy spokój z terroryzmem.
      Dziesiątki tysięcy imigrantów wraca do swoich krajów,na pomoc powracającym przeznaczono 30 mln.euro.Trzecia gospodarka świata-Niemcy poradzi sobie z problemem imigrantów.500 milionowa UE jest pierwszą gospodarką świata.Przez Niemcy toczy się 600 pojazdów i 4 tys.żołnierzy do Polski.Po co?Żeby zapobiec powstaniu Euroazji?

      Usuń
  4. Staram się zrozumieć problemy.Obserwuję zachowania ludzi.Najczęściej są bezwzględnie po jednaj, albo po drugiej stronie.Od jednych słyszę: nie oglądam tvn inni stanowczo wykrzykują nie patrzę na TV. Żadne argumenty nie przemawiają do jednaj, ani do drugiej strony.Postanowiłam bez zawiści, nienawiści, stronniczości podejść do sprawy, by w miarę moich możliwości zrozumieć i ustosunkować się. Piszę w miarę moich możliwości, bo co niektórzy pięknie mówią i piszą, w rzeczywistości mają swoje inne ukryte cele.
    Zatem ja oglądam tvn, TV i wysłuchuję relacji różnych partii.I po jednej i po drugiej stronie dostrzegam plusy i minusy.Zatem kiedyś przyjdzie mi wybrać mniejsze zło.Ale wybierać, a nie jak dzisiaj dostrzegam u wielu krzykaczy bezwzględną krytykę, a w wyborach nie brało się udziału.Do kogo zatem mamy pretensję? Społeczeństwo dało mandat rządzenia i tylko przyglądajmy się czy spełniane są obietnice.Oglądam tvn i słyszę : 500+ spowodowało potężną dziurę w budżecie.Przerzucam na TV i słyszę: Pod koniec roku budżet jest większy od zaplanowanego o 27 miliardów, zatem starczyło na 500+ i zostało jeszcze 10 miliardów na plusie. Zyski pochodzą od zatrzymania oszust podatkowych.Przyrzucam na tvn i słyszę: rząd kłamie i dziura budżetowa jest olbrzymia. Jakie wyciągnąć z tego wnioski?Ktoś kłamie. Czekam na wyjaśnienie i kłamcę powiesić na najbliższej gałęzi.Poza tym same krzyki o demokracji mnie nie satysfakcjonują.Kładzenie się na ziemi po to by prowokować zamieszki powinny być mocno karane, bo nie robił to prymityw. Mogę darować wypowiedzi idiotki, która uznała, że 500+ jest po to, by dzieci rodzić, a później o ścianę rozbijać.A o co mam pretensję do drugiej strony? Zgodnie z konstytucją, nasze państwo powinno być świeckie, to nie znaczy, że zabraniam wypowiadać się księżom, bo oni również są obywatelami naszego państwa.
    Zatem moja rada wysłuchiwać wszystkich, a szczególnie wrogów, bo historyk wie najlepiej, że niejedna wojna była wygrana dzięki wywiadowi i dzięki temu, że znało się dobrze przeciwnika. Zakazane książki były znane już dawno. Między innymi Mickiewicz był na indeksie. Zatem choćby ktoś głupio mówił wysłuchuję, a wnioski i decyzję podejmę dopiero przed głosowaniem, w którym na pewno wezmę udział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja robię dokładnie to samo, staram się słuchać obu stron i wyciągam wnioski. Tylko obawiam się, że do następnych wyborów powróci do nas ustrój demokracji PRL-u, a wtedy będziemy mieli wybory takie jak na Białorusi lub w Putinowskiej Rosji i na prawdziwe wybory może być za późno.
      Dziękuję za komentarz, szkoda tylko że Anonimowy.

      Usuń