Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 2 grudnia 2016

Kochamy Św. Mikołaja od Pucka do Kłaja


Marek Juszczak z wizytą u prawdziwego Mikołaja pod Biegunem Północnym

 
Tradycja Św. Mikołaja jest bardzo stara. Aleksander Brückner w Encyklopedii Staropolskiej określił ją jako zwyczaj późny, miejski, niemiecki. W rzeczywistości jednak zwyczaj obdarowywania się prezentami jest znacznie starszy, archaiczny. Choć jego bezpośrednich korzeni najczęściej doszukujemy się w rzymskich Saturnaliach, to w przypadku Słowian postać świętego Mikołaja wyraźnie wywodzona jest z kultu Welesa, bóstwa związanego z ziemią, zaświatami i magią, a u Germanów analogicznie z kultu Odyna.

To są jednak głębokie korzenie, które mogły mieć wpływ w średniowieczu na dostosowanie starosłowiańskiej lub starogermańskiej tradycji do religijnego nurtu płynącego z południa Europy. Skąd więc wywodzi się  bliższe nam źródło tradycji Św. Mikołaja?

Otóż działo się to w Mirze Licyjskiej, prężnym miasteczku w Azji Mniejszej w połowie IV wieku naszej ery. To właśnie tam pochowano wtedy zmarłego biskupa, a jego ciało poczęło wydzielać leczniczą mirrę, stało się więc miejscem odwiedzin pątników z różnych stron świata, a zarazem miejscem kultu  biskupa Mikołaja, nazwanego Cudotwórcą.

Znane są też legendy związane z tradycją Św. Mikołaja. Jedna z nich głosi, że pewien człowiek, który popadł w nędzę, postanowił sprzedać swoje trzy córki do domu publicznego. Gdy biskup dowiedział się o tym, nocą wrzucił przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Wpadły one do pończoch i trzewiczków, które owe córki umieściły przy kominku dla wysuszenia. Jakież było zdziwienie i radość w całej rodzinie, gdy okazało się, że córki stały się na tyle posażne, by bez trudu znaleźć męża i zapewnić sobie przyszłość.
Od tej pory w krajach, gdzie w powszechnym użyciu były kominki, powstał zwyczaj wystawiania przy nich bucików lub skarpet na prezenty. 

Obydwa Kościoły, rzymskokatolicki i prawosławny uznały świętym biskupa z Miry, który zasłynął też, ratując od śmierci niesłusznie skazanych urzędników cesarskich, co mogło spowodować głód i ruinę miasta. Przypisuje mu się jeszcze inne godne podziwu i uznania uczynki, m.in., że cały majątek rozdał biednym. W ten sposób Św. Mikołaj został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom. Przedstawiany jest jako starzec z okazałą brodą, często w infule i z pastorałem, no i z workiem prezentów, ale także pękiem rózg w ręce. Co roku 6 grudnia (w rocznicę śmierci świętego) grzecznym dzieciom przynosi prezenty (zwykle słodycze), a niegrzecznym (na ostrzeżenie) rózgę.

W 1087 roku relikwie Świętego przeniesiono z Turcji do włoskiego miasta Bari, gdzie znajdują się do dnia dzisiejszego w specjalnie zbudowanym ku jego czci soborze. Pomimo niewielu wiadomości na temat życia świętego, jego postać jest jedną z najbardziej barwnych w hagiografii sakralnej. 

W średniowiecznym Amsterdamie Św. Mikołaj przypływał żaglowcem z dalekich ciepłych mórz, a wór z prezentami niósł ciemnoskóry sługa zwany Zwarte Piet. Człowiek z ciepłych krajów nie bardzo pasował do zaśnieżonego zimowego pejzażu. Toteż gdy w roku 1822 Clemens Clarke Moore napisał poemat, w którym św. Mikołaj przybywa saniami zaprzężonymi w renifery z bieguna północnego, wkrótce przyjęło się to w krajach północnych..

Obecnie coraz popularniejsza forma tej postaci wywodzi się z kultury brytyjskiej i amerykańskiej, gdzie jest jedną z atrakcji bożonarodzeniowych. Nadal jednak w większej części Europy, w tym w Polsce, dzień Świętego Mikołaja obchodzony jest tradycyjnie 6 grudnia jako wspomnienie świętego Mikołaja, biskupa Miry.

Na skutek przenikania do europejskiej tradycji elementów kultury anglosaskiej (w szczególności amerykańskiej) także w Europie święty Mikołaj utożsamiany jest z Bożym Narodzeniem i świątecznymi prezentami pod choinkę. Dzięki niezwykle sprawnej promocji marketingowej praktycznie zastąpił on w powszechnej świadomości tradycyjny wizerunek świętego Mikołaja biskupa. Teraz jego miejscem adresowym jest skandynawskie miasteczko Drobak w Norwegii. W okresie świąt Bożego Narodzenia rozwozi dzieciom prezenty saniami ciągniętymi przez zaprzęg reniferów, a zamieszkuje wraz z grupą elfów Laponię lub biegun północny.

W Rosji św. Mikołaj był również otoczony kultem jako patron uciśnionych i skrzywdzonych, ale przejętą z zachodu postać rozdającą dzieciom prezenty nazwano Dziadkiem Mrozem, ze względu na podobieństwo do bajkowej postaci nazywanej Moroz Krasnyj Nos. Zgodnie z tradycją, rozdaje on prezenty w święta wraz ze Śnieżynką 
.
W tradycji bizantyjskiej jego odpowiednikiem jest Święty Bazyli, który obdarowuje prezentami dzieci w dniu 1 stycznia.

U nas w Polsce mamy również lokalne odmienności wynikające z tradycji regionalnych. W Wielkopolsce, na Kujawach, na Kaszubach i na Pomorzu Zachodnim prezenty na Boże Narodzenie tradycyjnie przynosi Gwiazdor, w Małopolsce  -  Aniołek, na Górnym Śląsku – Dzieciątko utożsamiane z postacią Jezusa Chrystusa, Św. Mikołaj jest zaś wszędzie związany z dniem – 6 grudnia.

A jak to jest w naszym regionie wałbrzyskim. Myślę, że ze względu na wyraźne pomieszanie kultur i tradycji powojennych mieszkańców miasta Wałbrzycha i okolic  ukształtował się uniwersalny i najbardziej korzystny dla dzieci i dorosłych zwyczaj obdarowywania się prezentami i 6 grudnia na Św. Mikołaja, i w wieczór wigilijny pod choinkę. W ten oto sposób Św. Mikołaj gości u nas co najmniej dwa, a bywa, że trzy razy w grudniu, bo zdarza się to także w Noc Sylwestrową. Dzieciaki kochają Św. Mikołaja, bo przynosi im w nocy coś pod poduszkę, a w przedszkolu pojawia się sam osobiście w czerwonej szacie, z długą brodą, z workiem prezentów i wszystko jest wspaniale, byle nie miał na nogach butów pana woźnego. W ogóle akceptujemy w całej rozciągłości tradycję Św. Mikołaja skoro dotyczy ona coraz powszechniej nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Taki Św. Mikołaj wszystkim nam bardzo odpowiada. Godzimy się z tym, że przyjeżdża saniami spod koła podbiegunowego, ale nie mamy nic przeciwko temu, jeśli dotarł do nas wprost z francuskiego marketu Auchan, brytyjskiego Tesco, niemieckiego Lidla, bądź też portugalskiej „Biedronki”. Mnie osobiście Św. Mikołaj kojarzy się z zapachem dezodorantu, wody kwiatowej i kremu do golenia, ale dzięki temu nie muszę mitrężyć czasu na penetrację sklepów kosmetycznych. Św. Mikołaj jest dobry na wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz