Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 18 grudnia 2016

Intrygujące push-pull !




Dziś przed nadchodzącymi świętami nie mam sumienia zadręczać moich wiernych Czytelników rozważaniami o starym i budzącym coraz większy niepokój nowym roku. Jak to już często mi się trafia w niedzielę proponuję coś lżejszego, tym razem nawet zabawniejszego, ze świata poezji. Ale poezji wziętej z życia. Przeczytajcie co niezwykłego udało mi się napisać dawno, dawno temu na cześć pewnej uroczej białogłowy:

Ty jesteś

Ty jesteś vox naura, vox Dei,
lotny obłok sięgający nieba,
dym kadzielny pachnący mirrą,
marsz Mozarta grany pianissimo.

Ty jesteś żelazna sprężyna,
gwałt odciskasz w dwójnasób,
nie dajesz się uformować zewnętrznie,
nie pozwalasz uścisnąć bez wzajemności.

Ty jesteś awionetką w hangarze,
mgłą, ulotną efemerydą,
która zawsze może ulecieć,
miejsca dłużej nie zagrzeje.

Ty jesteś góralską ciupagą,
lśnisz tandetnym połyskiem pozoru,
tam gdzie szukam naturalnej gładkości,
szczerzy zęby szorstkość rękojeści.

Ty jesteś głaz pustynny w tropiku,
promieniujesz energią odbitą,
każde z tobą mimowolne zetknięcie,
wabi głębią gorącego Edenu.

Ty jesteś  -   Salwatore Dali,
przezabawny mariaż purenonsensów.

Cóż dziwnego, że razem jesteśmy
układ przeciwsobny  -  push pull !


Napisałem ten wierszyk dla zabawy, by zabłysnąć swoją elokwencją.. Było to oczywiście przed laty. Spodziewałem się, że od podmiotu lirycznego tego przekornego tekściku mogę dostać po uszach. Jego adresatka miała rzeczywiście kwaśną minę, ale zachowała należyty dystans. Powiedziała, że mógłbym pisać jaśniej o co chodzi. Nie zapytała nawet, co oznacza owe push pull.  A po jakimś czasie moje dzieło sztuki poszło do szuflady. Traf chciał, że odgrzebałem je przypadkiem. Dziś ze zdumieniem odkrywam zadziwiającą trafność tych metafor. Przeżyliśmy razem szmat czasu. Jak to się stało, że ten „układ przeciwsobny” wytrzymał wszystkie próby i funkcjonuje nadal. Chyba to skutek praw fizyki, która głosi, że bieguny przeciwstawne się przyciągają. I to jest dobrze, że na tym Bożym świecie wszyscy podlegamy żelaznym prawom natury. Chyba, że są wyjątki, ale to tylko po to, by potwierdzać regułę.

P.S. W słowniku wyrazów obcych,  push-pull  -  od angielskiego push - popychać i pull -  ciągnąć, elektr. – układ przeciwsobny, układ dwóch połówek uzwojenia połączonych w taki sposób, że powstałe w obwodzie zakłócenia znoszą się wzajemnie.

I wszystko jasne! Znosimy się wzajemnie. Dlatego jesteśmy. Miłego weekendu, zwłaszcza wszystkim push-pullom!


Fot. Zbigniew Dawidowicz


2 komentarze:

  1. No tak .Wiersz napisany przed laty odzwierciedla twórcę,a więc Ciebie.Nie dla wszystkich może być zrozumiały,ale tak to jest,że kiedy stajemy przed dziełem sztuki zadajemy sobie pytanie:co autor miał na myśli.Ty pięknie ująłeś wszystkie przymioty Twojej Białogłowy.Miło jak wraca się do dawnych wspomnień i dawnej twórczości.Na ten trudny nasz czas dobrze poczytać coś lekkiego.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie dziękuję za tyen sympatyczny komentarz. PoZdrawiam !

    OdpowiedzUsuń