izba gotowa, czas na kolędę |
Grudzień to dla nas czas świętowania. Niestety, nie myślimy o tym,
skąd to się wszystko wzięło, gdzie tkwią korzenie tak pięknych ceremonii Bożego
Narodzenia i Nowego Roku? I dlaczego
największe w roku święto religijne wzbogacone zostało rozmaitością
obrzędowości świeckiej, takiej jak wieczerza wigilijna, choinka lub kolędowanie. A jak sądzę warto o tym pomyśleć, bo jest to
kawałek niezwykle barwnej i ciekawej historii. Spróbuję więc odsłonić parę ciekawostek z przeszłości.
Jak to najczęściej bywa w naszej historii grudniowa tradycja
świętowania zrodziła się w starożytnym Rzymie i nie miała nic wspólnego z
jakakolwiek religią. Po prostu obchodzono hucznie i wesoło festum Calendarum,
czyli Nowy Rok. W wiekach średnich zaczynał się on 24 grudnia. Wiele ludów europejskich przyjęło
łacińską nazwą calendae i obyczaj
wręczania sobie z tej okazji noworocznych darów. W Polsce i na Rusi początkową
nazwę święta Kolady zastąpiono wywodzącymi się ze słowiańszczyzny „Godami”.
Po przyjęciu chrześcijaństwa przez Mieszka I noworoczne
święto Godów zostało wzbogacone obchodami Bożego Narodzenia, a dla uczczenia
rocznicy urodzin Dzieciątka Jezus duchowni układali melodyjne i pobożne pieśni,
zwane pastorałkami, a później kolędami. Każda uroczysta biesiada nazywała się
godami, a każdy jej uczestnik gościem. W Polsce, gdy przyszły Gody, nie było
końca najrozmaitszym zabawom, powinszowaniom, podarkom i odwiedzaniu sąsiadów w
przebraniu z życzeniami i śpiewem kolęd. Od Bożego Narodzenia do Trzech Króli
świętowano każdego wieczoru, chodzono z szopką, z gwiazdą, z Turoniem,
odstawiano jasełka przypominające sceny z podań Pisma Świętego z Herodem,
Diabłem, Śmiercią i stajenką betlejemską.
Najpopularniejsza z kolęd „W żłobie leży, któż pobieży”
grana i śpiewana na nutę poloneza uświetniała uroczystości świąteczne na dworze
królów polskich w XVII wieku. O kolędzie polskiej pisał Stanisław Tarnowski, że
nie jest typową pieśnią religijną, ale ma często charakter świecki,
humorystyczny i tylko przez nadgorliwość organisty bywa grywana w kościołach.
Kolędy w najprostszych słowach opowiadają, co „Anioł pasterzom mówił” lub pytają, „Któż pobieży kolędować małemu?”.
Największym ich atutem jest prostota i poufałość, z jaką mówi się o narodzeniu Pana
Jezusa i jego Matce. Ten koloryt lokalny polski nadany scenom betlejemskim, a
także łatwa, wpadająca w ucho melodia, to jest cały urok i wdzięk świątecznego
kolędowania. A pasterze zbudzeni przez aniołów i śpieszący do stajenki, to są
polskie parobki, szopa zaś jest taka
sama jak każda stajnia przy wiejskiej zagrodzie. W głębi stoi wprawdzie żłobek
z dzieciątkiem i Najświętszą Panną, a obok niej świętym Józefem, ale przed
stajenką gromadzą się wierni i rozmawiają
w najprostszy sposób o tym cudzie, którego są świadkami. Betlejemski koloryt
jest tylko tłem, a obraz wypełnia polska wieś ze wszystkim co do niej należy,
jest więc i śnieg, i kożuchy, i buty filcowe, i czapy, i pobożne uniesienie.
Człowiek ubogi i prosty, znający okoliczności narodzenia Pana Jezusa z
kościelnej ambony, czuje instynktem, że to jego święto poprzez bliskość ubóstwa
nowo narodzonego Syna Bożego z jego dolą.
Trudno oznaczyć czas, w którym pieśni bożonarodzeniowe
uznano kolędami, stało się to jednak późno, chyba w XIX wieku. Wcześniej zwano
je rotułami, kantykami, pastorałkami. Największa ich ekspansja przypada na
okres baroku, tj. w XVII i XVIII wieku. W następnych stuleciach powstały nowe
kolędy, ale te starsze cieszą się największą popularnością. Prymat nad
wszystkimi dzierży kolęda „Bóg się
rodzi, moc truchleje”, będąca czymś w rodzaju hymnu, śpiewana pod koniec
pasterki, a także na wszystkich uroczystościach bożonarodzeniowych w kościołach
całej Polski.
Z kolędą jako pieśnią wiąże się ściśle zwyczaj kolędowania.
I jedno i drugie zjawisko wywodzi się z prowincjonalnej Polski i w niej tkwi do
dziś głębokimi korzeniami. Niestety obyczaj chodzenia z kolędą po domach w
okresie świątecznym wyraźnie ubożeje. Dajemy się bezwiednie ogarniać obcymi
naleciałościami z Zachodu, a media w sposób bezkrytyczny lansują wśród dzieci
np. irlandzki „hallowen”, podczas gdy nasze o niebo piękniejsze i bogatsze kolędowanie
z gwiazdą lub szopką betlejemską staje się zwyczajem anachronicznym. Trudno się
uchronić przed ekspansją sztuczności i masowej chałtury świątecznej
supermarketów. Piękne staropolskie tradycje zdobienia choinek własnoręcznie
wykonanymi stroikami i świecidełkami należą do przeszłości.
Święta bez drzewka są smutne, ale ubrać choinkę nie znaczy
wcale zrobić z niej ekspozycję do ekskluzywnego sklepu. Bombki, światełka, wszelakie ozdoby są drogie.
Tymczasem, spontanicznie wykonane, prymitywne wręcz ozdoby to często
najpiękniejszy wystrój i wielka frajda dla dzieciaków.
Mamy szerokie pole do popisu w urządzaniu wieczerzy
wigilijnej i do pomysłu na całe święta.
Byłoby dość oryginalnie, gdyby zaplanować rodzinne spacery na „łono natury”,
odwiedziny znajomych lub wycieczki do lasu, w góry. Nie możemy zapomnieć o
istocie świąt, o ich religijnym przesłaniu, o potrzebie modlitwy lub skupienia,
docenieniu wartości staropolskich obrzędów, kolęd i kolędowania.
„I gdy wciąż wszyscy mówią, mało kto się spyta, jaki też
jest cel słowa, jak słowo się czyta w sobie samym. I dziejów jego promień cały
rozejrzeć mało kto ciekawy, zuchwały” - oto słowa wielkiego
poety polskiego Romantyzmu, Cypriana Kamila Norwida pasujące jak ulał do naszej
współczesnej rzeczywistości.
Istota kolędy i kolędowania, ich ukryty sens i wartości
ulegają zbyt łatwo lekceważeniu. Gdy w czas Bożego Narodzenia rozbrzmiewać będą
„wśród nocnej ciszy” w kościołach i domach piękne polskie kolędy, niech
przynajmniej przez chwilę otoczy nas blask ich
urody, prostota i mądrość słów, dźwięczność melodii, to wszystko co
świadczy o nieprzemijającej wartości naszych staropolskich tradycji, dzięki
którym istniejemy jako naród i jako niezawisły kraj w środku Europy.
Zaś my Wałbrzyszanie zadbajmy o to, by świętom Bożego
Narodzenia i Nowego Roku nadać rodzime, polskie akcenty. Jest to szczególnie
ważne na tej ziemi, która po kilku wiekach powróciła do Polski i stała się
naszym domem rodzinnym, naszą ziemią
ojczystą.
Miłych, rozbrzmiewających staropolskimi kolędami i bogatych
w rodzime obrzędy świąt, życzę jak najcieplej i jak najserdeczniej wszystkim
moim Czytelnikom.
Witam napisałem komentarz i znowu coś się pozajączkowało.Dobry tekst informujący jak przed wiekami obchodzono podobne święta/Nowy Rok i Gody/Mie spodobał się cytat z wiersza C.K.Norwida.A ponadto tak jak piszesz są one okazją do spotkań rodzinnych i ze znajomymi.My w tym roku będziemy gościli w Cieszynie skąd do Ciebie zadzwonię w Wigilię Bożego Narodzenia.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń