Od czasu do czasu odwiedzam opolską wieś, gdzie spędziłem lata dzieciństwa. Tam znajdują się groby moich rodziców. Mam też niezwykle gościnną rodzinę, z którą miło się spotkać. Owa wieś Trzeboszowice, ongiś gromadzka, a nawet gminna, znajduje się w pobliżu Jeziora Otmuchowskiego. Dziś należy do gminy Paczków, a mogła by też należeć do Otmuchowa, w obie strony jest ta sama odległość - 7 kilometrów.
Do Paczkowa jeździłem rowerem po
skończeniu podstawówki, bo tam zostałem uczniem Zasadniczej Szkoły Metalowej.
Tak, tak, to nie żarty. Zanosiło się, że pochodzę tam dwa lata i będę miał w
ręku zawód ślusarza lub tokarza. Szkoła mieściła się w budynku położonym nieco
wyżej od słynnego gotyckiego kościoła-twierdzy, umiejscowionego obok murów
obronnych miasta. Ale po roku nauki w tej szkole na wakacjach pojechałem do rodziny w mieście moich urodzin - Starym Sączu, a
tam znalazłem miejsce w liceum pedagogicznym.
Ale dziś chcę napisać o bliskich
mi miasteczkach z czasów dzieciństwa na Opolszczyźnie
Paczków to stare, zabytkowe miasteczko, „śląskie Carcassonne”, jak
to pięknie określa się w przewodnikach. Zachował się w nim nie tylko
średniowieczny rynek z ratuszem i pokaźną częścią murów obronnych z 19 basztami
i 3 wieżyczkami, ale też klasyczny układ centrum miasta z ulicami równolegle
prowadzącymi na wszystkie cztery strony świata. Jest w Paczkowie wiele zabytków
i wiele innych atrakcji turystycznych. Od mojego kuzyna, konserwatora zabytków
z Legnicy, dowiedziałem się o rewelacyjnym muzeum techniki gazowniczej w
Paczkowie, ze wskazaniem, aby je koniecznie odwiedzić. Warto tutaj przyjechać i
zatrzymać się na dłużej.
Szkołę w Paczkowie wspominam z
sentymentem i wzruszeniem. Zimą zamieszkałem nawet tam na stałe w internacie.
To było dobre przetarcie się przed późniejszą burzliwą karierą szkolną, kiedy
to po roku doświadczenia postanowiłem zostać jednak nauczycielem. Nie rozwijam
już dalej tego wątku biograficznego, bo nie jest celem mojego postu. Wspomnę
tylko, że uczyłem się w trzech liceach pedagogicznych - w
Starym Sączu (rok), w Brzegu nad Odrą (trzy lata) i w Limanowej (rok), akurat
objął mnie pięcioletni cykl nauczania. Pokochałem wszystkie miasta, gdzie dane
mi było się znaleźć w szkole i w internacie.
Do grona moich bliskich
miasteczek należy też Otmuchów. Tam
miałem okazję pracować rok czasu jako nauczyciel, ale nie w samym Otmuchowie,
lecz obok we wsi o historycznej nazwie – Maciejowice. Było to po drugiej
stronie jeziora, nad którym leży moja rodzinna wieś. Gdyby funkcjonowała
przeprawa wodna, to do Maciejowic mógłbym codziennie dopływać do pracy. A tak
mieszkałem na pięterku w maleńkiej szkole w Maciejowicach, a w Otmuchowie
robiłem zakupy. Miałem okazję poznać zabytki tego miasteczka, ciekawy
architektonicznie ratusz w rynku z unikatowym zegarem słonecznym,
majestatycznie położony barokowy kościół Św. Mikołaja, a w pobliżu muzeum w
starym zamku biskupim. Otmuchów słynie również
z atrakcyjnej bazy rekreacyjnej nad jeziorem oraz corocznie
organizowanego na początku lata święta kwiatów.
Dziś obydwa miasteczka, Paczków i Otmuchów, to prawdziwe
perełki w bogatym sznurze korali miejskich uroczej Opolszczyzny. Może nie jest to oficjalne, ale takie się odnosi
wrażenie, że od dawna rywalizują ze sobą w rozwoju gospodarczym i w promocji
turystycznej. Efekty tego są widoczne. To miasta niezwykle urocze, atrakcyjne i
budzące podziw. Naprawdę warto je bliżej poznać, choć trudno powiedzieć, które
z nich jest ładniejsze. Ja nie potrafiłbym dokonać takiego wyboru.
Darzę szczerym sentymentem Opolszczyznę, krainę moich lat
dzieciństwa i młodości. Stanowi ona wzór
gospodarności i dbałości o czystość i estetykę. Widoczne to jest na każdym
kroku. Każdą nieomal wsią na Opolszczyźnie można się zachwycić. Parę z nich
bliżej Opola cieszy się sławą w całej Polsce, to wsie bogate, zadbane,
uderzające pięknem ukwieconych zabudowań gospodarskich. W wielu z nich
pielęgnowane są tradycje z czasów przedwojennych. Niewątpliwie to żywioł
autochtoniczny, niemiecki, wywierał wpływ na taki, a nie inny charakter życia
wiejskiego. Tak było już w PRL-u, a dziś to prawdziwy Zachód.
Kocham moją obecną „małą
ojczyznę” - region wałbrzyski, zachwycam się krajobrazami
górskimi, dostrzegam piękno zabytków architektonicznych i historycznych.
Dowodów tego nie trzeba daleko szukać. Temu celowi służy od samego początku
cały mój blog. Ale dziś pod wpływem nowych impulsów i reminiscencji zachęcam
bardzo gorąco na wycieczkę nad Jezioro Otmuchowskie i zwiedzenie Paczkowa i
Otmuchowa. Okaże się niezawodnie, że małe też może być piękne.
Na Opolszczyźnie już cuda ogłaszają:
OdpowiedzUsuńwww.nto.pl/wiadomosci/opolskie/a/wojewoda-niech-starostowie-sprawdza-sygnal-tvp-info,11605662
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Dziękuję Henryku za interesującego linka. To dla mnie najlepszy podarunek na święta, że się odezwałeś. Myślę, że nie tylko dla mnie, bo wielu zaglądaczy do mojego blogu z podziwem czytało Twoje komentarze.= i oglądało atrakcyjne linki.Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę przemiłych Świąt dla Ciebie i całej Rodziny!
UsuńW Wałbrzychu także była"Metalówka"do której się przymierzałem,w Dzierżoniowie do"Radiotechnicznej",w Miliczu na"drwala",a wylądowałem w"Szmaciance"aż nad Wisłokiem:))
UsuńWidzę, że mamy coś wspólnego, jeśli chodzi o niespokojność czasów mlodości, ale także w tym, że razem wsiąkilśmy do reszty w klimat i scenerię podnóża Gór Sowich i tak już chyba zostanie - ku chwale tej ziemi. Amen! Miłych świąt w pieleszach domowych, bo chyba zabraknie w tym roku śnieżnej zachęty, by wybrać sie w góry.
UsuńStaszku jakie to szczęście,że nie zostałeś tokarzem tylko jesteś nauczycielem.Ile dobrego zrobiłeś w swojej pracy pedagogicznej/często można czytać wypowiedzi Twoich uczniów na blogu/.Przede wszystkim wykształciłeś kilkanaście roczników a ponadto ja nie miałbym takich pięknych wspomnień z czasów studenckich,kiedy razem studiowaliśmy na wydziale historii.Do tego obecne Twoje pisanie,którym zainteresowałeś b.dużo czytelników.A wracając do Twoich wspomnień to trzeba dodać,że jesteśmy w takim wieku,że chętnie wracamy do naszej młodości niezależnie jaka ona była,najważniejsze,że pamiętamy i chętnie do niej wracamy.Wesołych świąt.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBronku, bardzo mnie zaskoczyłeś tą konotacją o moim wyborze profesji nauczycielskiej, a przecież jak wiesz w PRL-u tokarz się liczył w dwójnasób w porównaniu do nauczyciela. To był kraj klasy robotniczej, tak samo jak dzisiejsza PiS-owska Polska jest krajem demokracji, w której liczy się prawo i sparawiedliwość.
UsuńAle w tym momencie przed świętami lepiej nie myśleć o tym, co się dzieje z Polską i cieszyć się, że Kaczyński, to jeszcze nie dyktator syryjski . Jeszcze nie...
A ja cieszę się,że nie zostałeś tokarzem.Twoje humanistyczne wykształcenie przyczyniło się do tego,że stałeś się znanym.Moi znajomi podziwiają Ciebie za kekkość i zrozumienie Twoich tekstów/jak dzwonią do mnie to zwracają na to uwagę i głoszą na twój temat peany/ i za to Ciebie również podziwiam.A gdybyś był tokarzem to musiałbyś przeskakiwać płot jak Lech W. i dzisiaj by Jarek Ciebie za to rozliczał. A tak możesz święta spędzić w spokoju bez stresowania.Pozdrawiam
Usuń