Jeszcze nie tak dawno człowiek,
jeśli już potrzebował pociechy i nadziei, uciekał się do Boga. Dziś w werbalnym
świecie medialnym tajemnicza skrzynka zwana komputerem zajmuje miejsce, gdzie
można byłoby ułożyć mały ołtarzyk, krzesło zamienić na klęcznik i od czasu do
czasu spędzać czas na modlitwie i kontemplacjach. Gdyby monitor oferował nam li
tylko program TV „Trwam”, moglibyśmy
przetrwać najgorsze czasy zachodniej„burzy i naporu”i złowrogiego gender. A
tak -
na ekranie kilkadziesiąt kanalików sąsiadujących ze sobą najczęściej na zasadzie kontrastu, przyciskam
kółko pilota – roznegliżowane panienki kuszące do grzechu, a tuż obok – strojni
purpuraci karzący surowym palcem sprawiedliwości za wszystkie występki i
sprzeniewierzenia przyjętej przez naród wierze.
Masz służyć Bogu i Ojczyźnie i
obydwoje w tej kolejności miłować, to jest właśnie nasz odwieczny, okupiony
krwią i cierpieniem patriotyzm. Nie kochasz Boga, nie jesteś patriotą, nie
kochasz Ojczyzny, jesteś niewierzący. Jesteś wierzącym i patriotą, gdy z
biało-czerwoną chorągiewką w ręku odbędziesz pieszą pielgrzymkę do Częstochowy,
bo trzeba oddać hołd naszej Patronce, Matce Bożej Królowej Polski. Już w
przyszłym roku 2017 stanie się to obligatoryjne skoro pisowski sejm przyjął
uchwałę, że dla uczczenia trzechsetlecia koronacji obrazu Matki Boskiej
Częstochowskiej rok ten będzie rokiem szczególnego kultu Maryjnego.
Pielgrzymka do Częstochowy to i
tak o wiele mniejsze poświęcenie, niż wędrówka wyznawców islamu z Mekki do Medyny,
a przecież oni, mahometanie są dla nas chrześcijan źle wierzącymi, tak samo jak
prawosławni pątnicy wspinający się na kolanach do cudownej ikony Spasa
Izbawnika na Świętej Górze Grabarce, albo Żydzi Mojżeszowi, bijący głową w
płaszczyznę muru herodiańskiego jerozolimskiej Ściany Płaczu. Gubię się w
domysłach, którzy są dobrze wierzący, a
którzy nie. Ale czuję się patriotą, więc wierzę w to, co obowiązujące, a
przecież istotą wiary jest przyjmować
wszystko na wiarę. Tak czyni ponad 90% Polaków, podających się za wierzących.
A może to lepiej, że w naszych
domach miast ołtarzyka mamy skrzynkę telewizora, albo komputera, a w nim
portale internetowe, albo też kino domowe i kilka jeszcze innych odbiorników,
przetwarzaczy itp. Skutkiem tego mamy mniej czasu na rozmyślania, za nas myślą
ci, którzy mają w tym interes i podają nam gotowy produkt finalny jak w
supermarketach – wszystko pięknie opakowane, przetworzone, wysokiej marki. W
tej sytuacji nie muszę już zaprzątać sobie głowy rozmyślaniami nad senesem
istnienia i niepojętą złożonością świata i człowieka.
Znalazłem usprawiedliwienie,
czemu miast do Boga, uciekam się do bloga. Bo tu mogę spokojnie, bez strachu
sam ze sobą pokontemplować na wszystkie tematy z bliskiego mi, otaczającego półświatka.
Ale zdaję sobie sprawę z tego, że to „bez strachu” jest na wyrost, bo przecież
ryzykuję. Moje wątpliwości może ktoś przyjąć za herezję, odstępstwo od wiary, a
wtedy w niwecz pójdzie mój rzekomy patriotyzm, ten bogoojczyźniany przez duże B
i O, i w ogóle, nawet ten lokalny, do
miejsca urodzenia i zamieszkania. A
wtedy całe moje blogowanie będzie psu na budę. Oj, mam teraz dylemat, czy nie
lepiej odpuścić sobie tego bloga. Ale zaryzykuję. Wiadomo przecież - jak trwoga, to do Boga. Pocieszam się tym, że Bóg nie spojrzy nawet na
moje blogowanie, ma tyle innych rzeczy na głowie, a jeśli nawet spojrzy, to
wybaczy. A ja pozwoliłem sobie trochę odsapnąć od tematów regionalnych, choć
niekoniecznie Bogu na chwałę, a moim Czytelnikom na pożytek. A może jednak?
P.S.
Na pociechę pozwoliłem sobie tego
bloga ozdobić kilkoma kolorowymi obrazkami mojego wielkiego Przyjaciela,
Zbigniewa Dawidowicza z Warszawy. To tak by nie odbiegać od obowiązującej w
marketingu normy - nie liczy się to co
jest w środku, liczy się opakowanie !
Fantastyczny dzisiejszy blog.A do tego upiększony pięknymi obrazami.Trzeci w kolejności na którym jesteś Ty to chyba kompozycja z jakiejś wspaniałej świątyni.Powiedziałbym,że nawet z samej Bazylki Watykańskiej pod wezwaniem św. Piotra.Nie będę się wypowiadał na temat tego co robi PIS bo szkoda na to czasu i słów.To nie mieści się w głowie.Wszystko robią po to aby przypodobać się hierarchii oraz rydzykowi/celowo napisane małą literą bo to jest mały,tępy człowiek/.Dla mnie kiedyś religia oraz wiara była czymś najważniejszym a dzisiaj się w tym wszystkim gubię.W Sejmie występuje Sobecka od rydzyka w kościele polityka.O tempora, o obyczaje.Biorę samochód i jadę do jakiegoś marketu kupić coś na święta,może poprawi mi się humor po wczorajszych wydarzeniach w pisowskim sejmie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak w marketach można wypocząć i odsapnąć po kolejnej czarnej nocy parlamentarzystów, gdyby to była wałbrzyska "Victoria", to w ogóle można się poczuć jak w innym świecie. Szkoda, że w święta trudno będzie się zrelaksować, to co czynią rządzący napawa grozą, jesli pomyślimy o przyszłości i o tym, co możemy stracić.
OdpowiedzUsuńCzy istnieje Bóg? Jak on wygląda?Czy istnieje życie pozagrobowe? Ja nie wiem.Ale wierzę ( dla moich potrzeb), że istniejemy dalej w innej przestrzeni.Jak jest rzeczywistość. Nie mnie jednak u najbardziej zaprzysiężonych ateistów dostrzegam nutkę wiary w stwórcę. Obecny Pana wpis też ten motyw zawiera. Zacytuję: Bóg nie spojrzy nawet na moje blogowanie.... Zatem ukryta w tym zapisie wiara w istnienie kogoś takiego
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie potrafię inaczej wytłumaczyć sobie sensu istnienia, natomiast nie znoszę konserwatyzmu Kościoła, nie dostosowania religii do czasów współczesnych, nie mówiąc już o tym co wyprawiają zaangażowani politycznie hierarchowie i niektórzy księża. Ale to osobny temat. Dziękuję za ten wyważony i mądry komentarz.
Usuń