Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

poniedziałek, 26 września 2016

Poranne reminiscencje z wernisażu Henryka Janasa

Nasze głuszyckie Centrum


Motto:

Śpię jak zabity, gdy koś stuka
w okna framugę, czy to bies?
Oczom nie wierzę, to Kostucha:
- W taniec powiada – pójdź M.S.

- Odłóż no proszę ostrą kosę,
przecież w mym życiu nastał raj,
w serce i duszę właśnie wnoszę,
to co powiedział A, Einstein,

że na tym świecie wszystko cudem,
żyć nie umierać, to mój cel,
ty chcesz mnie skosić jak ułudę,
to nie w porządku jest ma chere !

Zostanie po mnie miejsce puste,
a Poświatowska mówi wręcz,
trzeba ożywić to co uschnie
i nie zostawiać pustych wnętrz.

I stał się wtedy właśnie cud -
- poszła Kostucha do innych wrót.


Żyję, bo wiem, że na mnie czeka
świat idylliczny w miejskim CK,
tańce, koncerty, wernisaże
po prostu świat z dziecięcych marzeń

Pożyć w tym raju przyszła pora
aż się rozpłynę jak kamfora…


No i żyję, udało się przekonać Kostuchę, że żyć trzeba, bo jest po co. Są chwile, które  odrywają nas od szarej rzeczywistości przenoszą w świat rajskiej ułudy i fantazji. I dla takich chwil warto żyć.

Mieliśmy okazję się o tym przekonać w słoneczną niedzielę 25 września 2016 roku. Podaję szczegółową datę, bo mam nadzieję, że zapisze się ona złotymi zgłoskami w kalendarzu najważniejszych wydarzeń w historii miejskiego CK MBP w Głuszycy.

To były trzy przedwieczorne godziny, które upłynęły jak z bata strzelił. A zawdzięczamy je uczynnej gościnności władz miejskich i domu kultury oraz głównym organizatorom: mistrzowi ceremonii, Henrykowi Janasowi i jego koledze, Piotrowi Luteńce, którzy przy pomocy innych, bliskich im osób potrafili poruszyć niebo i ziemię, by ze sztampowego zazwyczaj wernisażu, który zaczyna się i kończy w sali wystawowej, uczynić prawdziwe, ważne dla miasta i niezapomniane wydarzenie kulturalne.

O Henryku Janasie, zapowiedzi jego wernisażu i nadziejach, że będzie to wydarzenie, o którym długo będziemy pamiętać, pisałem dość obszernie w moim blogu, w wałbrzyskim tygodniku DB 2010, w internecie, mówiłem też w wałbrzyskim radiu „złote przeboje”. Były też plakaty na mieście i osobiste zaproszenia. Wiele osób skorzystało z tej oferty, przyjechali też goście z zewnątrz, przedstawiciele władz i różnych organizacji. Było więc w głównej sali głuszyckiego CK  rojno i gwarno do momentu, gdy nastąpiło uroczyste otwarcie koncertu i wernisażu przez dyrektor CK, Monikę Rejman i niezwykle ciepłe, sympatyczne przemówienie burmistrza miasta, Romana Głoda, zakończone serdecznymi uściskami z bohaterem wieczoru, artystą rzeźbiarzem i malarzem, Henrykiem Janasem.

A potem rozpoczęła się prawdziwa uczta koncertowa na scenie, przerwana dwukrotnie ekspozycjami filmowymi na telebimie, gdzie mogliśmy oglądać i podziwiać uroki Głuszycy z lotu ptaka, a także wspominki wałbrzyskich górników z czasów minionych, to wszystko okraszone kompozycjami muzycznymi Piotra Luteńki.

Koncert był składanką występów muzyków-amatorów, od młodego Janasa juniora, na akordeonie do 86-letniego wałbrzyskiego górnika na organkach. A potem przyszła pora na profesjonalistów, znakomitych wykonawców muzyki poważnej z Wrocławia, na nauczycielki piszące wiersze z Wałbrzycha i wreszcie qlou koncertu – występ zespołu jazzbandowego wałbrzyskiej fundacji Ashuun z własną muzyką i kompozycjami śpiewanymi przez Piotra Luteńkę. To był koncert na wysokim poziomie artystycznym.

Nie wymieniam nazwisk artystów, zainteresowani mogą zajrzeć na stronę internetową Centrum Kultury w Głuszycy, gdzie jak sądzę znajdą wszystkie szczegółowe informacje.

Warto było obejrzeć też wystawę Henryka Janasa. To bardzo wyjątkowy dorobek artystyczny człowieka kilku pasji twórczych – rzeźbiarstwa, malarstwa, metaloplastyki i innych, pokrewnych dziedzin sztuki. Wystawa jest otwarta do zwiedzania w godzinach pracy CK MBP w Głuszycy. Można i trzeba skorzystać z tej okazji, do czego gorąco zachęcam.

Piszę dziś na gorąco przede wszystkim o ogólnym wrażeniu, jakie odniosłem i chcę skierować moje słowa do mieszkańców Głuszycy tych, którzy mieli okazję przeżyć coś nowego, ważnego w naszej codzienności życia, a z tej okazji nie skorzystali. To już któreś z kolejnych, niezwykłych wydarzeń w życiu kulturalnym miasta. 

Dzień wcześniej, w sobotę wieczorem  miała miejsce rzecz wyjątkowa na sali w czasie spotkania z byłą instruktorką zespołu baletowego w głuszyckim CK, Jadwigą Kostkiewicz. Przed 20-toma laty utworzyła Ona grupę baletową, która odniosła szereg sukcesów w kraju i za granicą. Teraz przyjechała do Głuszycy, z której się wywodzi, by powspominać te czasy, ale przywiozła ze sobą trzy grupy taneczne z Wałbrzycha, które wprowadziły taki nastrój, że na koniec do tańca prowadzonego przez Jadwigę ruszyła nieomal cała sala, a zwłaszcza byłe tancerki głuszyckiego zespołu CK. To było piękne, bardzo wzruszające wydarzenie, o którym też będziemy długo pamiętać.

Dzieje się dużo dobrego w kulturalnym życiu miasta. Trzeba się do tego przekonać osobiście. Warto korzystać z co rusz pojawiających się na plakatach ofert.

Za dwa tygodnie również w niedzielę 9 października o godz. 17.00 gościć będziemy Jolantę Marię Kaletę, powieściopisarkę z Wrocławia, autorkę kilkunastu powieści sensacyjno-obyczajowych, z których najnowsza jest mocno związana z powojenną historią Głuszycy, w której rozgrywa się akcja jej książki „Riese. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy”. Myślę, że będzie to również wzruszające przeżycie. Zachęcam. To naprawdę dobry i pożyteczny sposób na spędzenie niedzielnego popołudnia.

Fot. Wiesław Jaranowski

1 komentarz:

  1. Staszku.Brawo,zarówno za wiersz jak również opis wyjątkowego wernisażu a przede wszystkim informacja o działalności waszego Głuszyckiego CK.Udostępniam ten tekst aby inni brali przykład.Pozdraawiam

    OdpowiedzUsuń