dla widza liczy się sport |
Pomyślałem sobie któryś
kolejny raz oglądając telewizyjne programy sportowe, Boże, widzisz, a nie
grzmisz!
Zupełnie przypadkowo w
niedzielny wieczór, skacząc z kanału sportowego na kanał, trafiłem na relację z
finałowego meczu w piłkę nożną plażową pomiędzy Polską i Szwajcarią. Jestem
pewien, że nie zatrzymałbym się nawet na chwilę przy tym programie, gdyby nie
to, że wszystkie inne programy sportowe koncentrowały się tylko i wyłącznie na
jednym – na gadaniu. W telewizji sportowej dzieje się przynajmniej dla mnie
rzecz denerwująca, a mianowicie – przeciągająca się do granic wytrzymałości
paplanina kilkuosobowych „ekspertów” przy studyjnym stoliku, którzy przelewają
hekatomby banałów, np. na temat: co by było gdyby trener Nawałka zdecydował się
w meczach eliminacyjnych mistrzostw Europy, a następnie w meczu z Kazachstanem,
wymienić Milika na innego atakującego. Od razu nasuwa się logiczna refleksja –
nikt nie jest w stanie tego przewidzieć co by było gdyby… Wobec tego taka
dyskusja nie ma sensu. Ale ona trwa nieprzerwanie wiele minut. Uczestnicy
dyskusji zdobywają się na szczyty elokwencji i popisują się swoją pamięcią,
przytaczając różne przykłady kiedy ktoś
kogoś zastąpił i było lepiej.
Myślę sobie, no dobrze,
mogło tak być, ale bywa też inaczej. Taka gadanina nie ma sensu. Każde dziecko
to wie, mecz się wygrywa, kiedy jest się lepszym. Jeśli nie wykorzystujemy
stworzonych okazji do strzelenia bramki lub nie wytrzymujemy kondycyjnie, jeśli
nie jesteśmy lepsi pod względem
wyszkolenia technicznego lub nie jesteśmy w stanie tego pokazać z powodu
zmęczenia, konsekwencje są zawsze te same – przegrywamy lub w najlepszym
przypadku remisujemy mecz.
W moim zasięgu są trzy
programy sportowe Polsatu i jeden TVP. Przeskakuję z jednego na drugi –
wszędzie to samo, ta sama paplanina o sporcie, te same dyrdymały. Zanim
rozpocznie się mecz w piłkę nożną, koszykówkę, piłkę ręczną lub siatkową,
zawody żużlowe, albo mordobicie w sportach siłowych – na kanałach sportowych ma
miejsce eksplozja słów, niekończące się międlenie językiem i sztuczne
wywoływanie napięcia, kompletna degrengolada istoty programów sportowych, w
których liczy się sport, a nie gadanie o sporcie. A do tego dochodzi jeszcze
bezczelne przerywanie audycji maratonami reklamowymi, które sprowadzają
wytworzone przez dziennikarzy napięcie tuż przed meczem lub w czasie meczu – do
zera.
No i mamy wreszcie
mecz. Sprawozdawcy sportowi, kiedy już dorwą się do głosu biją wszelkie rekordy
nie milknięcia ani na moment, zwłaszcza że najczęściej jest ich dwóch lub
trzech. Prześcigają się wzajemnie, przekrzykują, każdy chce wystrzelać salwy
swojej elokwencji tak, by nie uciekła mu myśl, by nie dać się zagłuszyć
drugiemu lub trzeciemu. Jeśli mamy w TV co najmniej tercet sprawozdawców, to
mamy koncert nieporównywalny do żadnego
koncertu Wielkiej Filharmonii Warszawskiej. W sali koncertowej są
momenty ciszy, zanim zagrzmi orkiestra pełnym głosem. W telewizji sportowej nie
ma ciszy, jest kakofonia rozentuzjazmowanych spikerów na tle zagłuszającego ich
huku kibiców na trybunach. Żadnego stonowania fonii, non stop - erupcja natężenia dźwięków. Kto kogo
przekrzyczy, kto wydusi z siebie więcej andronów.
Jeśli skazani jesteśmy na
relacje sprawozdawców sportowych z meczów, na których nam zależy by je oglądać
w spokoju i ciszy, musimy od razu wyłączyć fonię. Kompletny bezsens polega na
tym, że sprawozdawca programu telewizyjnego, np. w piłce siatkowej opowiada widzom co się
dzieje na boisku, kto komu podał piłkę i co się stało z tą piłką po otrzymaniu
podania. Przecież telewizja to nie jest radio. To co się stało na boisku, to
widać. Załamuję ręce w momencie, gdy toczy się interesujący mecz, a
sprawozdawca nie pozwoli oglądać meczu, bo chce się popisać swoim znawstwem historii
klubowej, kariery kolejnych zawodników, wyłapuje pikantne szczegóły, mąci głowę
widza historyjkami z przeszłości, albo co rusz poucza, co powinien zrobić
zawodnik w tej sytuacji na boisku, a czego nie zrobił.
Wracam do
międzynarodowego turnieju piłki nożnej plażowej o tytuł najlepszej drużyny
europejskiej. Polacy w finale strzelili Szwajcarom kolejne trzy bramki tuż
przed końcem meczu. Wiadomo było, to oznacza zwycięstwo. Odniosłem wrażenie, że
sprawozdawca oszalał. Wrzeszczał jakby go obdzierano ze skóry. Dla niego stała się rzecz fenomenalna. Polacy
mistrzem naszego kontynentu w piłce nożnej. Czy ktoś sobie może to
wyobrazić? Biało – czerwoni są
bezkonkurencyjni. Świat leży u naszych stóp.
Akurat nasi grali tylko
w białych kostiumach, a Szwajcarzy w czerwonych. Dla sprawozdawcy byliśmy przez
cały mecz biało-czerwoni. Dobrze, że nie czerwono-biali. Ale to drobiazg. Liczy
się sukces wiekopomny. W „podwórkowej” zabawie w piłkę nożną plażową, o której
przeciętny obywatel tego świata nie ma nawet pojęcia, zdobyliśmy najwyższy
laur.
Polsko ! Jesteś Wielka
! Cieszmy się! Składajmy dziękczynne modły wszystkim nadprzyrodzonym siłom,
które nam pomogły w tym triumfie.
Szukam na kilku portalach internetowych wzmianki o
tym „niebotycznym” sukcesie, a tu nic. Są newsy o najlepszym wyniku w karierze
Lewego, o tym, że Wiszomirski spełnia marzenia, a w Legii znów mamy kryzys. A o
piłce kopanej na piasku nic! Ani mru, mru…
Zdarzyło się w tym
roku, że mogłem oglądać transmisje z piłkarskich mistrzostw świata we Francji
za pomocą kanału niemieckiej telewizji. Znam trochę niemiecki, ale to nie było
potrzebne. Komentowanie wszystkich po kolei meczów od eliminacji do finałów, to
była „sztuka dla sztuki”. Sprawozdawca był tylko tłem dla tego co działo się na
boisku. Najważniejszą była gra piłkarzy, a rolą dziennikarza krótkie
wyjaśnienia tylko w sytuacjach, kiedy
działo się coś szczególnego. Pamiętam mecz Polaków z Niemcami. Komentator
niemiecki wcale nie piał z zachwytu nad grą swojej drużyny, nie
uzewnętrzniał emocji nawet wtedy, gdy
jego drużyna była bliska zdobycia bramki. Po meczu, mimo zaznaczającej się
przewagi Niemców w drugiej połowie meczu
powiedział, że Polacy swą grą zasłużyli sobie na remis.
Sprawozdawca niemiecki
wiedział, że komentuje mecz dla telewidza, a nie słuchacza radia. Telewidz
widzi co się dzieje na boisku. Nie trzeba mu przeszkadzać w odbiorze obrazu i
pouczać, że właśnie w tym momencie ten oto piłkarz podał piłkę nie tam gdzie
trzeba lub posłał piłkę obok bramki, bo to wszystko widać na ekranie. Nie jest
rolą dobrego sprawozdawcy podsycanie emocji widza, modulowanie głosu do granic
histerycznych, wywoływanie wrogich nastrojów w stosunku do rywali lub sędziów.
Pomyślałem sobie,
jesteśmy bardzo daleko od kultury relacjonowania zawodów sportowych reprezentowanych
w mediach zachodnich. Nie potrafimy zrozumieć tego, że o klasie sprawozdawcy
nie świadczy moc decybeli w okrzykach i ilość dźwięków wyartykułowanych w
czasie transmisji. Wciąż żyje w mej pamięci wysoka klasa komentatora meczów
piłkarskich niezapomnianego Jana Ciszewskiego. Przypominam sobie jak cenił
widzów, pozwalał im spokojnie oglądać mecz, od czasu do czasu wtrącając swoje
uwagi, a w kilku momentach transmisji dokonując zwięzłej, fachowej oceny tego
co się dzieje na boisku. To samo można powiedzieć o nieodżałowanym Bohdanie
Tomaszewskim. Dziś cieszą się renomą władz telewizyjnych komentatorzy, którzy
potrafią grzmieć jak dzwon, a w czasie transmisji gęba im się nie zamyka.
W PiS-owskiej TVP mamy
jednak „dobrą zmianę” – po prostu wymienili paru sprawozdawców sportowych na
swoich, nota bene – lepszych, bo jeszcze gorszych krzykaczy. Ale „Polsat” bije
rekordy. Tam to są wytrawni mistrzowie wodolejstwa, niezastąpieni. Prawdziwa
szkoła populizmu. Samo życie !
"Pchanie telewizorów"zakazane.Grozi za to 200 franków szwajcarskich kary:)
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=eUGOOpPQan4
Pozdrawiam
Dziękuję Henryku, znakomita ilustracja błazenady komentatorskiej. Aż dech zapiera od absurdalnośći dwóch panów, jakby się najedli bełkotu!
Usuń"Co się liczy w sporcie?"
Usuńfancybear.net
Rosyjska grupa hakerów"Fancy Niedźwiedź/Miś"wykradła z bazy danych Światowej Agencji Antydopingowej(WADA),kilkadziesiąt plików związanych z amerykańskimi sportowcami.WADA potwierdziła,
że jego baza danych została zaatakowana przez hakerów. Z wykradzionych dokumentów wynika,że amerykańscy sportowcy dostali licencję na doping.Jest to dowód,że MKOl i WADA są skorumpowane i kłamliwe.
Czy jest to odwet za działania MKOl przeciwko rosyjskim sportowcom,którzy również używali środków dopingujących na zawodach sportowych?
Grupa hakerów"Fancy Miś"korzysta z technik"spear phising",jako formy ataku,które opierają się na braku świadomości wśród celów,aby dostać to,czego chce.
"Spear phishing"jest dużym problemem dla przedsiębiorstw,i można mieć tylko nadzieję,że Microsoft coś na to zaradzi.
Ale to nie koniec historii z"Fancy Bear".Niestety,wiadomości phishingowe to tylko wierzchołek góry lodowej tego,do czego ta szczególnie zaawansowana grupa hakerów jest zdolna.
Historia ataków"Misia"sięga 2008 roku,kiedy to"Fancy Bear"rozpoczął ataki głównie na podmioty wojskowe i rządowe na całym świecie,ze szczególnym naciskiem na kraje NATO.
Trampki jako środek dopingowy?Niemiecka policja federalna poleca niemieckim kobietom:"Kobiety w Niemczech powinny nosić trampki,aby mogły szybciej uciekać przed imigrantami."
Zaleca też niemieckim kobietom nie wpatrywać się w telefon,ale aktywnie obserwować swoje otoczenie,iść do przodu odważnie i zdecydowanie,jak to tylko jest możliwe.W sytuacji awaryjnej nie zachowywać się jak ofiara,ale należy być godnym przeciwnikiem:atakować genitalia,stawy,oczy,nos i uszy.A jeżeli trampki nie pomogą to po napaści seksualnej...zalogować się na stronie internetowej hilfelelefon.de w celu uzyskania porady.
Tam można także otrzymać bezpłatnie trampki,bo kobita niemiecka bez trampek,będzie oznaczała,że to nierządnica i może zostać zgwałcona i ukamienowana.
Damskie szpilki to niebezpieczna broń w rękach kobiety:)
www.youtube.com/watch?v=CIHCvxLD_78
:)
Zgadzam się z Twoim dzisiejszym blogiem.Ja też mam dość tej paplaniny przed i na jakichkolwiek transmitowanych zawodach sportowych.W związku z tym wyłączam głos.Do tej pory w TV Eurosport oglądałem transmisje z tenisa z komentarzem sprawozdawcy ale ostatnio na US Open tego było za dużo i również musiałem wyłączyć głos.Myślę,że oni robią sami między sobą zawody kto lepiej zna daną dyscyplinę sportu,kto jest bardziej elokwentny itp.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń