uroki Grzmiącej |
Zbliża się nieuchronnie dzień, który może stać się
kolejnym ważnym wydarzeniem na niwie kultury w miasteczku Głuszyca. W niedzielę 25 września br. ma mieć miejsce - wystawa dzieł sztuki połączona ze spotkaniem
z artystą, czyli krótko mówiąc – wernisaż Henryka Janasa.
Niepojęte są losy ludzi z duszą
artysty. Trudno jest zrozumieć decyzję zamiany luksusowej Warszawy na życie w
zawieszonej w leśnej kotlinie podsudeckiej wsi - Grzmiącej Zaraz po wojnie wieś
ta położona blisko Głuszycy zatętniła życiem, bo ściągający z różnych stron
świata osadnicy znajdowali tu pracę i chleb, trudniąc się rolnictwem,
rzemiosłem, handlem, bądź też pracą w miejscowej fabryce szpulek, albo w
głuszyckich zakładach włókienniczych. Ale w miarę upływu czasu wieś podupadła,
a skutkiem „posierpniowej restrukturyzacji” całkowicie zubożała. By się tu
osiedlić na stałe, trzeba było podjąć duże ryzyko. Coś takiego mógł zrobić
człowiek niespokojny duchem, poszukujący ciszy i spragniony spokojnego kontaktu
z naturą.
I tak też tłumaczy tę decyzję Henryk
Janas, artysta-plastyk, mistrz rzemiosła artystycznego z Warszawy, mający
za sobą pokaźny dorobek twórczy. Gdy zobaczył Grzmiącą poczuł ożywcze
tchnienie, bo co by nie powiedzieć wieś jest położona cudnie. Pnie się w górę w
głębokiej górskiej przełęczy, otoczona z obu stron majestatycznymi połoninami
pełnymi różnorakiej roślinności. Wiosną i latem tonie w kwiatach, zimą w puchowej
powłoce śnieżnej z rozsianymi po całej przestrzeni wierzchołkami iglaków. Tutaj
nie potrzeba kupować drzewka na święta Bożego Narodzenia, świerki rosną pod
samymi oknami, gdzie się nie odwrócić jest ich mnóstwo. A girlandy świeczek
choinkowych zastąpią wiszące nad głową podniebne gwiazdki. Wystarczy z lekka
zadrzeć głowę do góry, by znaleźć się w niebie.
Henryk Janas, jak twierdzi,
pokochał to miejsce od pierwszego wejrzenia, a żonę i dzieci nie trzeba było
długo przekonywać. To nic, że musiał zostawić w Warszawie liczne grono
zaprzyjaźnionych osób, że trzeba było się pożegnać z dziełem życia - metalową
rzeźbą białego orła, zdobiącą ścianę główną sali posiedzeń senatu na ul.
Wiejskiej, którą w szybkim tempie zaprojektował i wykonał z zespołem plastyków
na zamówienie nowych władz po czerwcowych wyborach 1989 roku. To należało do
przeszłości, a przed nim otwierała się teraz nowa, zagadkowa lecz inspirująca
przyszłość, w zupełnie nowym otoczeniu i pionierskich warunkach. Zakupiony dom
w Grzmiącej nad bystrym strumieniem górskim trzeba było odnowić i dostosować do
potrzeb artysty, trzeba było wypełnić go dziesiątkami obrazów i rzeźb,
artystycznych ampli i lamp stojących oraz innymi dziełami sztuki.
Trzeba było
poszukać nowych kontaktów w świecie artystycznym Wałbrzycha, zagnieździć się na
stałe w głuszyckiej tkance miejskiej, otworzyć gospodarstwo agroturystyczne,
zadbać o artystyczną rodzinę, bo ani żona, Agnieszka, rehabilitantka po
studiach na Warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, ani troje dzieci jak
przystało na artystyczna rodzinę nie stronią od pasji twórczych. Ale to
wszystko gospodarz Henryk ma już za sobą. Upłynęło 15 lat jak tu mieszka, a
ślady jego pobytu można znaleźć wszędzie wokół. I w Wałbrzychu na zamku Książ,
i w Świebodzicach, i w Mieroszowie a nawet w podwarszawskim Sulejówku.
W Książu zapisał się trwale jako
organizator I Festiwalu Sztuki w 2005 roku, a także projektant Festiwalu Dary
Jesieni, pomyślanego jako targi warzyw i owoców, grzybów, przetworów
myśliwskich, słowem tego wszystkiego co przynosi nam w darze złota polska
jesień.
W rok później zorganizował
dowcipny festiwal sztuki pod nazwą „Twórcy u żłobu”, którego osobliwością było
to, że miał miejsce w Książańskiej Stadninie Koni.
Henryk Janas dał się poznać jako
pomysłodawca także w Świebodzicach, gdzie w 2008 roku zorganizował festiwal
rzemiosła artystycznego pod nazwą Targi–ra, zaś dla Mieroszowa zaprojektował
tablicę upamiętniającą 720-lecie miasta.
Warto wspomnieć też o sulejowskich
„witaczach” w mieście związanym z osobą Józefa Piłsudskiego, składających się z
herbu i sztandaru, zaprojektowanych przez artystę z Grzmiacej.
Swoje obecne miejsce zamieszkanie
utrwalił Henryk Janas na wielu plenerowych obrazkach, odsłaniając piękno
przyrody i otoczenia górskiego. W moim domu poczesne miejsce zajmuje dzieło
plastyczne Henryka, a jest nim „Pióro Głuszca”, wręczone mi przy okazji benefisu autorskiego w CK MBP w Głuszycy. Nie
ukrywam, że jestem tą pamiątką wielce ukontentowany.
Henryk Janas ma w swym dorobku
dzieła sztuki z zakresu metaloplastyki ( grawerstwa, brązownictwa, złotnictwa,
repusu i cyzlerki), ale także projekty tablic, szyldów, medali
okolicznościowych, płaskorzeźb ściennych, lamp, mebli itp.
Pokaźne miejsce zajmują obrazy, bo
rysunek i malarstwo są również dziedziną sztuki bliską jego sercu i talentowi.
Potrzeba dużo czasu by obejrzeć i
nacieszyć oko rozmaitością osiągnięć twórczych, a także ilością listów
gratulacyjnych, dyplomów, podziękowań, słowem tym wszystkim, co uda się
zgromadzić i rozmieścić w małej galeryjce Centrum Kultury w Głuszycy.
Wernisaż Henryka Janasa w CK
MBP będzie świętem Głuszycy, bo spodziewany jest przyjazd znakomitych gości
z całej Polski, a oprócz wystawy i spotkania z artystą będziemy mogli
uczestniczyć w wyjątkowym koncercie artystów-muzyków, którzy uświetnili w
Wałbrzychu uroczystość otwarcia Cenrum Kultury i Nauki w Starej Kopalni na Białym Kamieniu . Czeka nas wiele innych niespodzianek, ale o programie wyjątkowego
wernisażu opowiem przy następnej okazji.
Witam.Na podstawie Twojego blogu wyciągam jeden wniosek,że Głuszyca to b.ważna miejscowość na mapie kulturalnej Polski.Nieustannie coś się dzieje.Albo wystawa,albo wernisaż jakiegoś znanego artysty,albo wieczory lub popołudnia aktorskie.A ponadto honorowanie ludzi znanych lub mniej znanych ale znaczących dla Waszego środowiska.Dla mnie ważną sprawą było uhonorowanie Ciebie statuetką GŁUSZCA,które tak duże znaczenie miało dla Ciebie i oczywiście jak widziałem znajduje się na honorowym miejscu wśród innych uhonorowań,tkórych masz sporo/przepraszam za tasiemiec/.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGłuszyca, Bronku i Piława Górna, to dwie miejscowości na D. Śląsku, które nie pozostają mi obojętne. Ta druga wiesz dlaczego. A rzeczywiście u nas w kulturze dzieje się wiele dobrego. Sam wiesz jakie to ma znaczenie, kiedy TV Kurskiego nie da się oglądać i na tzw.prowincji poza teatrem w kościele nie dzieje się nic więcej...
OdpowiedzUsuń