Nasze głuszyckie Centrum |
Motto:
Śpię jak zabity, gdy koś stuka
w okna framugę, czy to bies?
Oczom nie wierzę, to Kostucha:
- W taniec powiada – pójdź M.S.
- Odłóż no proszę ostrą kosę,
przecież w mym życiu nastał raj,
w serce i duszę właśnie wnoszę,
to co powiedział A, Einstein,
że na tym świecie wszystko cudem,
żyć nie umierać, to mój cel,
ty chcesz mnie skosić jak ułudę,
to nie w porządku jest ma chere !
Zostanie po mnie miejsce puste,
a Poświatowska mówi wręcz,
trzeba ożywić to co uschnie
i nie zostawiać pustych wnętrz.
I stał się wtedy właśnie cud -
- poszła Kostucha do innych wrót.
Żyję, bo wiem, że na mnie czeka
świat idylliczny w miejskim CK,
tańce, koncerty, wernisaże
po prostu świat z dziecięcych marzeń
Pożyć w tym raju przyszła pora
aż się rozpłynę jak kamfora…
No i żyję, udało się przekonać
Kostuchę, że żyć trzeba, bo jest po co. Są chwile, które odrywają nas od szarej rzeczywistości
przenoszą w świat rajskiej ułudy i fantazji. I dla takich chwil warto żyć.
Mieliśmy okazję się o tym
przekonać w słoneczną niedzielę 25
września 2016 roku. Podaję szczegółową datę, bo mam nadzieję, że zapisze
się ona złotymi zgłoskami w kalendarzu najważniejszych wydarzeń w historii
miejskiego CK MBP w Głuszycy.
To były trzy przedwieczorne
godziny, które upłynęły jak z bata strzelił. A zawdzięczamy je uczynnej gościnności
władz miejskich i domu kultury oraz głównym organizatorom: mistrzowi ceremonii,
Henrykowi Janasowi i jego koledze, Piotrowi Luteńce, którzy przy pomocy
innych, bliskich im osób potrafili poruszyć niebo i ziemię, by ze sztampowego
zazwyczaj wernisażu, który zaczyna się i kończy w sali wystawowej, uczynić
prawdziwe, ważne dla miasta i niezapomniane wydarzenie kulturalne.
O Henryku Janasie, zapowiedzi
jego wernisażu i nadziejach, że będzie to wydarzenie, o którym długo będziemy
pamiętać, pisałem dość obszernie w moim blogu, w wałbrzyskim tygodniku DB 2010,
w internecie, mówiłem też w wałbrzyskim radiu „złote przeboje”. Były też
plakaty na mieście i osobiste zaproszenia. Wiele osób skorzystało z tej oferty,
przyjechali też goście z zewnątrz, przedstawiciele władz i różnych organizacji.
Było więc w głównej sali głuszyckiego CK rojno i gwarno do momentu, gdy nastąpiło
uroczyste otwarcie koncertu i wernisażu przez dyrektor CK, Monikę Rejman i niezwykle
ciepłe, sympatyczne przemówienie burmistrza miasta, Romana Głoda, zakończone serdecznymi
uściskami z bohaterem wieczoru, artystą rzeźbiarzem i malarzem, Henrykiem
Janasem.
A potem rozpoczęła się prawdziwa
uczta koncertowa na scenie, przerwana dwukrotnie ekspozycjami filmowymi na
telebimie, gdzie mogliśmy oglądać i podziwiać uroki Głuszycy z lotu ptaka, a także
wspominki wałbrzyskich górników z czasów minionych, to wszystko okraszone
kompozycjami muzycznymi Piotra Luteńki.
Koncert był składanką występów
muzyków-amatorów, od młodego Janasa juniora, na akordeonie do 86-letniego
wałbrzyskiego górnika na organkach. A potem przyszła pora na profesjonalistów,
znakomitych wykonawców muzyki poważnej z Wrocławia, na nauczycielki piszące
wiersze z Wałbrzycha i wreszcie qlou koncertu – występ zespołu jazzbandowego
wałbrzyskiej fundacji Ashuun z własną muzyką i kompozycjami śpiewanymi przez
Piotra Luteńkę. To był koncert na wysokim poziomie artystycznym.
Nie wymieniam nazwisk artystów, zainteresowani
mogą zajrzeć na stronę internetową Centrum Kultury w Głuszycy, gdzie jak sądzę
znajdą wszystkie szczegółowe informacje.
Warto było obejrzeć też wystawę
Henryka Janasa. To bardzo wyjątkowy dorobek artystyczny człowieka kilku pasji
twórczych – rzeźbiarstwa, malarstwa, metaloplastyki i innych, pokrewnych
dziedzin sztuki. Wystawa jest otwarta do zwiedzania w godzinach pracy CK MBP w
Głuszycy. Można i trzeba skorzystać z tej okazji, do czego gorąco zachęcam.
Piszę dziś na gorąco przede
wszystkim o ogólnym wrażeniu, jakie odniosłem i chcę skierować moje słowa do
mieszkańców Głuszycy tych, którzy mieli okazję przeżyć coś nowego, ważnego w naszej
codzienności życia, a z tej okazji nie skorzystali. To już któreś z kolejnych,
niezwykłych wydarzeń w życiu kulturalnym miasta.
Dzień wcześniej, w sobotę
wieczorem miała miejsce rzecz wyjątkowa
na sali w czasie spotkania z byłą instruktorką zespołu baletowego w głuszyckim
CK, Jadwigą Kostkiewicz. Przed 20-toma laty utworzyła Ona grupę baletową, która
odniosła szereg sukcesów w kraju i za granicą. Teraz przyjechała do Głuszycy, z
której się wywodzi, by powspominać te czasy, ale przywiozła ze sobą trzy grupy
taneczne z Wałbrzycha, które wprowadziły taki nastrój, że na koniec do tańca
prowadzonego przez Jadwigę ruszyła nieomal cała sala, a zwłaszcza byłe tancerki
głuszyckiego zespołu CK. To było piękne, bardzo wzruszające wydarzenie, o
którym też będziemy długo pamiętać.
Dzieje się dużo dobrego w
kulturalnym życiu miasta. Trzeba się do tego przekonać osobiście. Warto
korzystać z co rusz pojawiających się na plakatach ofert.
Za dwa tygodnie również w
niedzielę 9 października o godz. 17.00 gościć będziemy Jolantę Marię Kaletę,
powieściopisarkę z Wrocławia, autorkę kilkunastu powieści sensacyjno-obyczajowych,
z których najnowsza jest mocno związana z powojenną historią Głuszycy, w której
rozgrywa się akcja jej książki „Riese.
Tam gdzie śmierć ma sowie oczy”. Myślę, że będzie to również wzruszające
przeżycie. Zachęcam. To naprawdę dobry i pożyteczny sposób na spędzenie
niedzielnego popołudnia.
Fot. Wiesław Jaranowski
Fot. Wiesław Jaranowski
Staszku.Brawo,zarówno za wiersz jak również opis wyjątkowego wernisażu a przede wszystkim informacja o działalności waszego Głuszyckiego CK.Udostępniam ten tekst aby inni brali przykład.Pozdraawiam
OdpowiedzUsuń