To się działo nie tak dawno, bo w listopadzie 2013 roku. W głównej sali głuszyckiego
Centrum Kultury miałem okazję zaprezentować moją książkę „Głuszyckie
kontemplacje” część II. Wydawało mi się,
że tego wieczoru nigdy nie zapomnę, ale czas robi swoje. Nie pamiętam już wielu
szczegółów. Udało mi się zachować moją wypowiedź, która stanowi dobre preludium
do bliskiego już spotkania z wrocławską pisarką – Jolantą Marią Kaletą.
Tamtego wieczoru mówiłem, co następuje:
Nie tak dawno, bo z początkiem
ubiegłego roku mieliśmy okazję świętować ukazanie się I części „Głuszyckich
kontemplacji”. Mówię o świętowaniu, bo to przecież wydarzenie
bezprecedensowe - pierwsza wydana po wojnie większa książka
związana z historią i teraźniejszością naszego miasta.
Przypomnę tylko, książka ta
została wydana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Głuszycy dzięki wsparciu
finansowemu Fundacji Regionu Wałbrzyskiego, a bezpośrednim inspiratorem i
patronem tej inicjatywy był pan Andrzej Indrian.
Wydawało się wtedy, że będzie to
pierwsza i ostatnia taka książka przynajmniej na kilka lat . Ale wkrótce po tym wydarzeniu zorientowałem
się, że jest jeszcze sporo tematów, które nie znalazły swojego miejsca w pierwszym
wydaniu, a które koniecznie należałoby przybliżyć Czytelnikom. To bardzo ważne,
by o naszym miejscu urodzenia, zamieszkania, miejscu pracy wiedzieć jak
najwięcej. To zarazem tytuł do chluby, że Głuszyca na lokalnym rynku
wydawniczym ma swoje książki. Tak więc zdecydowałem się napisać drugą część
„Głuszyckich kontemplacji”
O genezie obydwu książek piszę we
wstępie jednej i drugiej części, tam możecie państwo przeczytać nieco więcej o
tym, co mnie skłoniło do ich wydrukowania. Dla jasności sprawy zacytuję krótkie
wycinki z drugiego wydania tej książki:
Nie
mówi się zaś o tym wiele i my sami, nie zwracamy na to uwagi, jak pięknie
położona jest Głuszyca w majestatycznej kotlinie, otoczonej ze wszystkich stron
zalesionymi wierzchołkami gór, jaką atrakcją się stała
z
chwilą turystycznego zagospodarowania podziemnych sztolni pod Osówką, jak wiele
jest tutaj innych miejsc interesujących i tajemnych, czekających na swoich
odkrywców. W moim blogu, którego zwierciadlanym odbiciem jest ta książka,
powtarzam jak dzwon z wieży kościoła parafialnego, że nasze poranne zorze
zwiastują codziennie misterny urok tego miejsca na ziemi, ale tylko tym, którzy
tego chcą. Trzeba chcieć i umieć to piękno dostrzec i docenić, trzeba mu
poświęcić odrobinę uwagi, trzeba wzbogacać swoją wiedzę poznawczą i wrażliwość
emocjonalną. I temu celowi służy ta książka.
Myślę
sobie, kocham to miasto, ma swój czar. Wiem, są setki, tysiące piękniejszych
miast, ale umiem się cieszyć tym co mam. Tutaj zakorzeniłem się na stałe, a w
miarę upływu czasu, dostrzegam coraz to nowe uroki. Zwłaszcza na Osiedlu, skąd
roztacza się znakomity widok na otaczające nas krajobrazy. Lubię spacery główną
ulicą Grunwaldzką, która ożyła parę miesięcy temu, gdy uruchomiono w centrum
nowo zbudowany market „Biedronka”. To tak, jakby po katastrofie bankructw
miejscowych fabryk włókienniczych wróciło tu nowe życie.
Przedstawiłem pokrótce trasę moich spacerów i
oglądane po drodze górskie otoczenie miasta, ale brakuje w tym rzeczy
najważniejszej. Niestety, tego nie jestem w stanie opisać, to trzeba zobaczyć
własnymi oczami.
Te
widoki są przepiękne, często wręcz oszałamiające. Wschodzące słońce ozdabia
promieniami lasy, polany leśne i chmury. Bardzo często ponad lasami wznoszą się
obłoki parującej ziemi. Zmienne są kolory drzew i krzewów. W słońcu to wszystko
co nas otacza potrafi zachwycić. Ale i w dni pochmurne można odnaleźć uroki
górskiego położenia miasta. Nie zawsze potrafimy to docenić. Spójrzmy na to z
optymizmem, obiektywnie i dojrzale, a będzie to dla nas powód do afirmacji
życia i osobistej satysfakcji.
To tyle cytatów ilustrujących
ideę tej książki.
Przyjmuję, że pierwszą część „Głuszyckich kontemplacji”
większość z Państwa już miała w ręku i mogła się zorientować o jej treści.
A więc teraz kilka zdań o tym, co możemy znaleźć, o czym
przeczytać w drugiej części „Głuszyckich kontemplacji”.
Na początku mamy w niej kilka rozdziałów o mieście, jego
walorach krajobrazowych i szansach rozwojowych, zwłaszcza w zakresie turystyki
i wypoczynku, a w dalszej kolejności o tym co je otacza. A więc o masywie
Włodarza w Górach Sowich, o Szpiczaku zamykającym przełom Łomnicy, o Ostoi,
Słodnej i Gomólniku w Górach Suchych, a także Borowej w Górach Wałbrzyskich, o
naszych rzekach - Bystrzycy i Rybnej.
Ważną część książki zajmuje niewyczerpany i wciąż
fascynujący temat Osówki i całego kompleksu Riese, a więc i Sobonia, i Sokolca,
i Ludwikowic Kłodzkich. Znajdziemy w książce interesujące wiadomości z historii
Łomnicy i Grzmiącej, opisy walorów zabytkowych kościółków w Sierpnicy,
Grzmiącej, Rybnicy Leśnej i Olszyńcu.
Są w książce odniesienia do znanych już nam gloryfikujących
miasto, wywodzących się stąd poetów
Natana Tannebauma, Marka Juszczaka, Romany Więczaszek.
Jest rozdział o mojej szkole, Zespole Szkół w Głuszycy, w
której miałem przyjemność pracować jako nauczyciel 13 lat, a nad którą wisi
ostatnio miecz Damoklesa.
Jest w tej książce kilka innych ciekawych tekstów z blogu
„Tu jest mój dom”, a wśród nich refleksje z przeczytanych książek moich idoli - Normana Dawesa, Pawła Jasienicy, Ryszarda Kapuścińskiego. A na samym końcu
możemy przeczytać trzymającą w napięciu relację z podróży do Rosji i na
kontynent azjatycki głuszyckiego obieżyświata Jakuba Bortnika. Znajdziemy w
książce kilka ciekawszych postów blogowych, a także garść moich osobistych
wspomnień i refleksji z czasów minionych.
Książka jest antologią, czyli
wyborem tekstów zamieszczonych w internetowym blogu „Tu jest mój dom”. Blog,
jak to napisałem w jego wstępie, jest miejscem do podzielenia się z
Czytelnikami moimi fascynacjami, a dotyczą one głównie miasta Głuszyca, ale też
całego regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem ponad pół wieku. Są tam
refleksje z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanych z
historią tej ziemi i pięknem krajobrazów.
By zaś to wszystko nie przepadło, by utrwalić najciekawsze
teksty i ułatwić ich przeczytanie tym, którzy nie mają bliższego kontaktu z
internetem, zdecydowałem się umieścić to wszystko w formie książkowej.
Zarówno w blogu jak i w obydwu książkach przyświecał mi
jeden cel, by pokazać ten zakątek regionu wałbrzyskiego na tle otaczającej go
przyrody z jak najlepszej strony, by odsłonić karty historii i walory
krajobrazowe, a tym samym wzmocnić uczuciową więź z miejscem urodzenia, bądź
zamieszkania, z naszą małą ojczyzną.
Ozdobą książki są trzy wkładki ze znakomitymi fotkami
Roberta Janusza. Noszą one tytuły: Głuszyca, miasto-zagadka, Głuszyca - bajkowa
głusza, Głuszyca – raj na ziemi. Szkoda, że są to obrazki małych rozmiarów, nie
oddające w pełni walorów artystycznych tych fotografii.
Robertowi Januszowi i wspomagającej go w tej pracy Iwonie
mam dziś okazję publicznie gorąco podziękować.
No a teraz rzecz godna szczególnej uwagi. Wydawcą książki
jest Podziemne Miasto Osówka spółka z o.o. Przed jej dyrektorem Zdzisławem
Łazanowskim chylę czoła, bo zawdzięczam mu to, że moja książka mogła ujrzeć
światło dzienne. Myślę że z pożytkiem dla nas wszystkich w Głuszycy, a także
dla przyszłych pokoleń.
Książki stwarzają okazję, by
pokontemplować o naszym mieście, o jego walorach krajobrazowych, o tym z czego
powinniśmy być dumni i czego nam jeszcze brakuje do pełnego zadowolenia.
No i rzecz fundamentalna,
kluczowa - dla mnie na tym spotkaniu to Wy jesteście
najważniejszymi, bo to dla Was napisałem te książki. Książka staje się
bezużyteczną cegłą, jeśli nie ma swoich Czytelników.
Proszę Państwa - w
tych książkach o Głuszycy spełniło się marzenie mojego życia. Marzenie by coś
po sobie pozostawić pożytecznego dla potomnych. Pocieszam się, że nie nic nie
pokrzyżuje planów wydania kolejnej mojej książki, ale tym razem o całej ziemi
wałbrzyskiej na czele z Wałbrzychem. Będzie ona nosiła tytuł „Wałbrzyskie
powaby”, a jej celem jest pokazanie wciąż jeszcze zbyt słabo wypromowanych
atutów turystycznych naszego regionu. Będący na tej sali razem z nami pan
Starosta, Józef Piksa ma już obiecany udział w tym przedsięwzięciu Prezydenta Wałbrzycha, a więc wszystko jest na
dobrej drodze.
A organizatorom spotkania - Centrum
Kultury i Miejskiej Bibliotece Publicznej, a także Podziemnemu Miastu
„Osówka”, którzy zrobili wszystko by
spędzić ten dzisiejszy, niedzielny wieczór w atmosferze świątecznej i
koncertowej w imieniu własnym i myślę, że wszystkich Państwa bardzo, bardzo
dziękuję.
To tyle z jak się okazuje dość obszernej wypowiedzi,
ale je celem była promocja nowej książki.
Przypomnę jeszcze raz, to się działo
trzy lata temu, właściwie nie tak dawno. Nie przewidziałem wtedy, że już
wkrótce będziemy mieli okazję odnaleźć na półkach księgarskich lub wypożyczyć w
bibliotece kolejne książki o Głuszycy. Okazuje się , że już nie jestem sam w
pisarskim rzemiośle, zafascynowany urokami mojego miasta. Tą drugą osobą jest
Jolanta Maria Kaleta, powieściopisarka, autorka urzekających książek związanych
z tajemnicami Dolnego Śląska, a zarazem w sposób niezwykle kunsztowny
odtwarzająca obrazy z życia ludności tego regionu w czasach powojennych.
Uroczyste spotkanie z pisarką już
za parę dni. Będzie to premierowa
prezentacja nowej książki Jolanty Marii Kalety – „Riese. Tam gdzie śmierć ma
sowie oczy”. Wcześniej ukazała się książka „W cieniu Olbrzyma”, której
akcja rozgrywa się w Jedlinie-Zdroju i Głuszycy. O tych i jeszcze wielu innych
książkach wrocławskiej pisarki będziemy mogli się dowiedzieć od niej samej w Centrum Kultury w Głuszycy – w niedzielę
9 października o godz. 17.00.
O nowej książce Jolanty Marii Kalety pisałem pod koniec sierpnia w moim
blogu w poście p.t. „Książka, która śni mi się po nocach”.
Zapraszamy wszystkich chętnych na
to nadzwyczaj interesujące spotkanie.
Staszku.Piękne te wspomnienia sprzed trzech lat.A jeszcze ładniejsze zacytowane Twoje wypowiedzi w czasie prezentacji Twoich książek.Nikt tak pięknie nie umie mówić jak Ty.Zresztą Twoimi wypowiedziami zafascynowani byli Twoi koledzy/do których się zaliczam/na różnych naradach oświatowych.Zawsze brałem z Ciebie wzór,który niestety był i jest niedościgniony. Ale nigdy nie jest za póżno i może uda się.Niestety nie wiem czy będę obecny na spotkaniu z Panią Kaletą,bo zapowiedzieli się goście na 7-9 pażdziernika,jeżeli wyjadą wcześniej to będę,Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń